Wyspy Dziewicze zostały odkryte przez Krzysztofa Kolumba już w 1493 roku w czasie swojej drugiej podróży do Ameryki. To on też nadał wyspom ich obecną nazwę (Archipelag Świętej Urszuli i Jedenastu Tysięcy Dziewic). Wyspy zostały skolonizowane przez Hiszpanów począwszy od 1555 r., sto lat później zaczęli napływać osadnicy z Anglii (głównie piraci) i Francji, ale przede wszystkim koloniści holenderscy. W 1962 roku nastąpił podział wysp na brytyjskie i duńskie. Duńska Kompania Zachodnioindyjska przejęła kontrolę nad St. Thomas i St. John, a kilkadziesiąt lat później odkupiła od Francji St. Croix. Wyspy stały się częścią kolonii duńskich w 1754 r. Dania uznała je za idealne miejsce do uprawy trzciny cukrowej, w oparciu o niewolników sprowadzanych z Afryki. Uprawa trzciny była głównym motorem gospodarki w XVII i XVIII wieku. Uprawiana była też bawełna i indygo. W 1733 roku miało miejsce pierwsze duże powstanie niewolników w Nowym Świecie, którzy opanowali St. Johns na pół roku. Duńczycy stłumili powstanie dopiero po uzyskaniu pomocy od Francuzów z pobliskiej Martyniki. Niewolnictwo na wyspie zostało zniesione ostatecznie w 1848 roku. Był to też początek problemów ekonomicznych wysp, gdyż kurcząca się siła robocza nie była w stanie zapewnić rentowności upraw, dodatkowo huragany i trzęsienia ziemi sprawiały, że duńscy plantatorzy masowo porzucali swoje plantacje. Stąd też do końca panowania duńskiego nad wyspami rząd w Kopenhadze musiał je wspierać transferami bezpośrednimi by uniknąć bankructwa. USA zaczęły interesować się wyspami w czasach wojny secesyjnej. Głównie chodziło o zabezpieczenie interesów ekonomicznych USA na Karaibach, ale też w obawie przed możliwością zainstalowania się wrogiego USA reżimu na wyspach. Podejrzenia były kierowane wobec Niemiec, które rozwijały szybko stosunki gospodarcze w Ameryce Południowej. Niemieckie parowce często cumowały na St. Thomas, korzystając z możliwości tankowania w tamtejszym porcie. Negocjacje w sprawie przejęcia Duńskich Wysp Indii Zachodnich ponownie rozpoczęły się po 1890 roku, po pozyskaniu przez USA Puerto Rico oraz Wyspy Guam i Filipin (Puerto Rico i wyspa Guam pozostają pod kontrolą USA, Filipiny uzyskały niepodległość po II Wojnie Światowej). Otwarcie Kanału Panamskiego jeszcze bardziej zwiększyło zainteresowanie USA trzema wyspami. W 1902 Senat USA ratyfikował układ z Danią, ale został on odrzucony przez parlament duński. W 1915 w obawie przed niemiecką inwazją na Danię, zaraz po zatopieniu amerykańskiego statku Lusitania, ówczesny prezydent Woodrow Wilson wraz ze swoim sekretarzem stanu podjęli kolejną próbę przejęcia wysp, by udaremnić ewentualne niemieckie ataki z Duńskich Zachodnich Indii. Duńczycy nadal się opierali, tłumacząc to niechęcią do oddawania wysp w większości zamieszkiwanych przez czarnoskórych USA, które prowadziły otwartą politykę segregacji rasowej. Amerykanie odpowiedzieli ostro, że w przypadku odmowy Danii Amerykanie będą zmuszeni przejąć wyspy nawet siłowo, by w ten sposób uchronić je przed inwazją niemiecką. Tym razem twarda retoryka USA zadziałała. W 1917 roku podpisany został układ między Danią, a USA na mocy którego wyspy zostały wykupione za 25 mln dolarów w złotych monetach przez Stany Zjednoczone, z przeznaczeniem na bazę strategiczną (wcześniej odbyło się w tej sprawie referendum w Danii). Być może dlatego 100 lat później nieoceniony Trump próbował w podobny sposób wykupić od Danii Grenlandię, ale okazał się być dużo gorszym negocjatorem niż jego poprzednik Woodrow Wilson (https://www.thetravelingeconomist.com/post/grenlandia). Do końca nie było wiadomo, co ten akt oznaczał dla mieszkańców terytorium, które teraz nazwano US Virgin Islands (USVI -Amerykańskie Wyspy Dziewicze). W 1920 roku amerykański sekretarz stanu określił ich status jako osoby posiadające amerykańską narodowość, ale nie "polityczny status obywatela USA". Chyba nikt nie wiedział, o co mu dokładnie chodziło. To zmieniło się w 1932 roku, kiedy mieszkańcy wysp uzyskali obywatelstwo amerykańskie, ale uzyskanie przez nich praw wyborczych wymagało jeszcze wielu lat potyczek. W końcu w 1970 roku udało się im uzyskać prawo do głosowania i wyboru własnego gubernatora. Jednak nawet dziś obywatele amerykańscy US Virgin Islands, ale też Puerto Rico, wyspy Guam, American Samoa i Northern Mariana Islands nie mogą głosować na członków Kongresu czy wybierać prezydenta USA. Po II Wojnie Światowej na wyspach zaczęła rozwijać się turystyka. Turystyka razem z handlem i usługami to 60% PKB wysp, które dają zatrudnienie ponad połowie mieszkańców. USVI odwiedza rocznie blisko 3 mln. turystów, przede wszystkim na pokładach wycieczkowców. Rolnictwo nie odgrywa już takiej istotnej roli jak dawniej, gdyż większość żywności jest importowana. Przemysł oraz sektor rządowy to kolejne po 20% PKB wysp. Przemysł to przede wszystkim destylacja rumu, elektronika, farmaceutyki i zegarki. W 1966 roku zaczęła się budowa rafinerii ropy naftowej Hovensa, która została zlokalizowana na wyspie St. Croix. Przez lata była to jedna z największych rafinerii na świecie, która generowała 20% PKB wysp. Funkcjonowała ona do 2012 roku, w ostatnim roku działalności wartość eksportu jej produktów wynosiła blisko 13 mld $. Jej zamknięcie wywołało kryzys gospodarczy (dlatego uruchomiony został federalny program dotacji na blisko 250 mln. $ w 2013, co odpowiadało 20% dochodów wyspy), dlatego też kolejny jej właściciel przygotowuje rafinerię do ponownego uruchomienia. Niemniej gospodarka wysp pozostaje nadal nieźle zdywersyfikowana. Bloomberg ostrzega przed nadmiernym długiem, w okres pandemiczny USVI weszły z długiem przekraczającym 2 mld $, czyli 19 tys. $ na mieszkańca, co jest nawet więcej niż w ogarniętym permanentnym kryzysem zadłużeniowym Portoryko. Dlatego też rząd wprowadził w 2017 nowe podatki, bądź podwyżki istniejących. Od 2017 roku rząd nie był w stanie emitować obligacji na międzynarodowych rynkach kapitałowych, co wskazuje na strukturalne problemy gospodarki. Epidemia Covid-19 to już prawdziwa katastrofa dla wysp, gdyż ruch turystyczny generowany przez wycieczkowce po prostu zamarł. Wyspy Dziewicze niestety często nawiedzane są przez katastrofalne huragany. Największe miały miejsce w 1989 (Hugo), 1995 (Marilyn przyniósł straty na ponad 2 mld $), 1996, 1998 i 2008. Prawdziwa katastrofa miała miejsce w 2017, kiedy w Karaiby uderzyła kolejno Irma i Maria (obydwa najwyższej kategorii). Szczególnie ucierpiała St. Croix, aż 90% budynków zostało zniszczonych. USVI ze swoimi luksusowymi hotelami, wielką armadą wycieczkowców i olbrzymim centrum wynajmu jachtów nie wydają się szczególnie atrakcyjnym zakątkiem Karaibów. Zadziwia ruch lewostronny na terytorium wysp, mimo że nigdy nie znajdowały się one pod jurysdykcją brytyjską. Historycznie Dania, podobnie jak inne kraje w Europie w XVIII wieku miała ruch lewostronny. Ruch prawostronny wprowadzono w Danii w 1793 r., ale nie dotyczyło to kolonii zamorskiej. Również po 1917 roku USA nie zmieniły zasad ruchu. Dzisiaj samochody jeżdżące na wyspach sprowadzane są bez żadnych przeróbek wyłącznie z kontynentalnej części USA, czyli z kierownicą po lewej stronie. Dostosowane są do tego wszystkie miejsca opłat na parkingach oraz drive thru. Czyni to ruch lewostronny na Wyspach Dziewiczych odmienny niż we wszystkich innych krajach, w których obowiązuje ruch lewostronny. St. Thomas to też jeden z najdogodniejszych naturalnych głębokowodnych portów morskich na Karaibach. Na wyspie St. Thomas znajduje się słynna plaża Magens Bay, wg. National Geographic jedna z 10 najpiękniejszych na świecie. Woda morska w tym miejscu jest spokojna, a olbrzymie palmy kokosowe zapewniają duży cień, co czyni wypoczynek idealnym. Niedaleka stolica wyspy, Charlotte Amalie, została nazwana na cześć żony duńskiego króla. Nazwy ulic są podawane w dwóch językach - angielskim i duńskim, a domy zostały zbudowane z typowej dla Skandynawii czerwonej cegły. Ten egzotyczny zakątek został umieszczony przez National Geographic na liście najlepszych miejsc na świecie do uprawiania żeglarstwa, nurkowania i wędkowania. Stolica zachwyca niesamowitą zielenią i bujnymi kwiatami. Rytm życia jest zdecydowanie karaibski, nikt tu się nigdzie nie śpieszy. Dla turystów USVI to raj zakupowy ze względu na olbrzymią ilość sklepów bezcłowych, ciągnących się wokół Main Street. Można tutaj kupić renomowane marki zegarków po bardzo atrakcyjnych cenach, ponadto ubrania i akcesoria słynnych projektantów mody, najdroższe alkohole, cygara i elektronikę. Dużo jest też butików ze złotem i diamentami. Ciekawie wyglądają też kwestie językowe na wyspach. To istna Wieża Babel. Angielski jest oczywiście językiem dominującym, ale hiszpańskim posługuje się 17% mieszkańców, pozostałymi językami posługuje się 11% mieszkańców. W czasie panowania duńskiego oficjalnym językiem był oczywiście duński, ale był to wyłącznie język administracji, którym posługiwali się Duńczycy stanowiący wówczas niewielką część populacji. Mimo wieloletniej duńskiej dominacji duński nigdy nie był językiem, którym porozumiewali się mieszkańcy: zarówno czarnoskórzy, jak i biali nie-Duńczycy. Bardziej popularny był nawet holenderski. Inne popularne języki na wyspach to francuski, irlandzki, szkocki i kreolski-angielski (lokalny dialekt stosowanych w nieformalnych konwersacjach). Nawet jednak nie znając żadnego z tych języków każdy może spokojnie dogadać się w dowolnym sklepie na Amerykańskich Wyspach Dziewiczych. Ważniejszym argumentem od zdolności lingwistycznych jest zawartość naszego portfela. Trochę mało zatem argumentów by z otwartym sercem polecić urlop na tych wyspach, ale pewno różnię się od 3 mln turystów zadeptujących rokrocznie to niewielkie terytorium.
Comments