top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

RPA

Zaktualizowano: 16 paź 2023

RPA jest prawdziwym hegemonem w Afryce. To kraj o najwyższym PKB na kontynencie (370 mld $ w 2018), mimo że wcale nie najludniejszy (59 mln ludności wobec 206 mln w Nigerii, 102 mln w Egipcie, 115mln w Etiopii, 90 mln w DRKongo). Dlatego też uchodzi za silnik pociągowy rozwoju całego kontynentu afrykańskiego. W jaki sposób do tego doszło? 

Rola Europejczyków w budowie i rozwoju tego kraju była absolutnie kluczowa. Pierwsi biali pojawili się na południu Afryki już w XV wieku, a ich osadnictwo rozpoczęło się w XVII wieku. Byli to głównie holenderscy chłopi znani w Europie jako Burowie, ale też niemieccy protestanci i francuscy hugenoci. Właściwie od momentu ich przybycia utrzymywana była separacja pomiędzy białymi osadnikami i Afrykanami, często dochodziło do konfliktów zbrojnych. Ten czas pionierów pochodzących z Europy, którzy budowali podstawy potęgi gospodarczej tego najbardziej rozwiniętego gospodarczo kraju afrykańskiego upamiętnia pompatyczny

pomnik Voortrekkermonument, który jest widoczny praktycznie z każdego miejsca w Pretorii, gdyż jest usytuowany na wzgórzu położonym na przedmieściach miasta. Pomnik, a raczej olbrzymie mauzoleum zachwyca wielkością (40m) i panującą wokół niezwykłą ciszą. Tablice pamięci dawnych wędrowców są największą marmurową płaskorzeźbą na świecie. Przedstawiają one wydarzenia od wyruszenia Burów z Kolonii Przylądkowej w 1835 roku aż do podpisania z Anglikami Konwencji w 1852 r., która gwarantowała Burom własne niepodległe państwo. Wcześniej w 1806 r. Kolonia Przylądkowa została anektowana przez Anglików, a po Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. formalnie odkupiona od Holendrów wraz z zamieszkującymi te tereny Burami. Stworzyli oni bardzo ciekawą cywilizację. Znaleźli się w Afryce głównie z powodu biedy i braku perspektyw na kupno ziemi w rodzinnej Holandii. Na południu Afryki urodzajnej i przyjaznej ziemi nie brakowało. Wkrótce wprowadzone zostało prawo, wg. którego każdy osadnik może mieć tyle ziemi, ile od wschodu do zachodu słońca zdoła objechać na koniu. Pod panowaniem burskim Kapsztad stał się jednym z największych portów kolonialnych, w okolicach powstawały kolejne miasteczka i farmy. Jednym z piękniejszych jest Stellenbosch - z wieloma winnicami przypomina zresztą do dzisiaj tradycyjne europejskie miasteczka w krajach Beneluksu czy Niemczech. Burowie stworzyli sobie tutaj raj na ziemi. Musimy pamiętać, że byli to tradycyjnie prości ludzie, którzy od początku swojego osadnictwa podporządkowali sobie miejscową ludność, traktując ich na swoich farmach jak niewolników. Administracja angielska przyniosła dla nich spore zmiany: narzucenie języka angielskiego, zniesienie religii państwowej, jaką był kalwinizm, a w końcu zniesienie niewolnictwa (1838). Wszystkie te elementy stanowiły podstawę ich tożsamości, zaś niewolnictwo dodatkowo gwarantowało dostatnie życie. Wprawdzie Burowie mieli przyznane odszkodowanie za wyzwolonych niewolników, ale by je efektywnie uzyskać musieli się udać do Anglii, co w praktyce było nierealne. Podjęli więc decyzję o opuszczeniu Kolonii Przylądkowej i udali się w nieznane eksplorować wnętrze Afryki. Burowie byli prawdziwymi pionierami, a siebie nazywali trekkerami, dzięki czemu to słowo weszło do światowego języka. Po zwycięskich walkach z ludami Bantu Burowie utworzyli swoje republiki w Transwalu i Oranje. Prawdziwym "game changerem" w Południowej Afryce było odkrycie olbrzymich złóż diamentów w 1869 r. (dzisiaj te złoża stanowią nadal 40% światowych zasobów) oraz złota w 1886 r. (do dzisiaj to ponad 50% zasobów świata) na terenach zajmowanych przez Burów (Witwatersrand). To wtedy Cecil Rhodes założył największą do dzisiaj firmę na świecie zajmującą się wydobyciem, obróbką i handlem diamentami De Beers. Dla gospodarki oznaczały te odkrycia wielką rewolucję: napływ inwestycji z Europy (pod koniec XIX w. stanowiły one połowę wszystkich inwestycji europejskich w Afryce), banki międzynarodowe oraz prywatni pożyczkodawcy zarzucili lokalnych farmerów gotówką i kredytami, ci z kolei wykorzystywali łatwo dostępny pieniądz do kolejnych zakupów ziemi oraz zatrudniania lokalnej afrykańskiej ludności do prac rolnych i górniczych. Coraz częściej dochodziło do konfliktów nie tylko między Burami, a ludnością murzyńską, ale również z Anglikami i innymi narodowościami, których przyciągnęła prawdziwa gorączka złota. Na tym tle pod koniec XIX wieku doszło do I i II wojny burskiej. O ile I wojnę Burowie wygrali, zapewniając sobie niepodległość Transwalu, o tyle II wojny nie mogli już wygrać, bo było to już po odkryciu olbrzymich złóż złota. Dlatego też Anglicy zmobilizowali duże siły militarne by opanować rebelię. W wyniku traktatu pokojowego republiki burskie włączone zostały do Imperium Brytyjskiego, ale Burowie zagwarantowali swoją integralność etniczną, gdyż język afrikaans (niederlandzki z XVI wieku) pozostał językiem urzędowym. W 1910 roku 4 republiki burskie (Transwal, Oranje, Kolonia Przylądkowa i Natal) utworzyły Związek Południowej Afryki, który pozostawał dominium Wlk. Brytanii (najwyższy stopień autonomii w ramach imperium brytyjskiego - forma pośrednia między samorządną kolonią a suwerennym państwem, taki status miały też Kanada, Australia, ale też Irlandia). Władzę sprawowali biali afrykanerzy, wprowadzając serię praw dyskryminujących czarną większość. Rasizm wobec ludności czarnej istniał w środowisku afrykanerów od zawsze, lecz dopiero na początku XX wieku został formalnie skodyfikowany. Rząd bronił przede wszystkim białych farmerów i biznesmenów przed konkurencją afrykańską. W 1913 roku prawo rezerwowało własność ziemi uprawnej w większości dla białej mniejszości, zmuszając kolorowych farmerów do pracy zarobkowej na farmach, których wcześniej byli właścicielami. W 1936 roku zaledwie 13% zwykle najgorszych terenów znajdowało się w posiadaniu czarnej mniejszości. Biali farmerzy mieli wiele przywilejów takich, jak tanie pożyczki z państwowego banku ziemi, rządowe subsydia dla swoich upraw, państwowe firmy skupujące płody rolne płaciły znacznie więcej białym farmerom, również odszkodowania za susze i inne katastrofy klimatyczne były dla nich kilkakrotnie wyższe. Nowe regulacje w jawny sposób zniechęcały czarną ludność do zajmowania się działalnością gospodarczą, jednocześnie ograniczały jej prawa pracownicze, tworzyły rezerwuar taniej siły roboczej i wypychały z gospodarki formalnej. Czarna większość pozbawiona została też praw wyborczych. Czarni mieszkańcy zaczęli się organizować i podejmowali wiele prób protestów. Wszystkie rebelie były krwawo tłumione. W 1931 roku ogłoszona została niepodległość kraju, a w 1961 powstała RPA, która nie była już członkiem Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Rządząca od 1948 aż do końca ery apartheidu Partia Narodowa jeszcze bardziej wzmocniła i rozszerzyła system segregacji rasowej. W 1970 aktem Homeland Citizens Act rząd rozpoczął masowe usuwanie czarnej ludności z centrów miast RPA do tzw. bantustanów, wtedy też zaczął powstawać umiarkowany ruch oporu, odrzucający zbrojne metody walki. 

Mimo ostrej krytyki rasistowskiej polityki na forum międzynarodowym od początku lat 60-tych XX wieku reżim białej mniejszości przetrwał do początków lat 90-tych. Jak to zwykle bywa w historii o istotnych wydarzeniach zmieniających los świata decydują często wybitne jednostki. RPA miała szczęście do takiej jednostki. Był to Nelson Mandela, osoba niezwykła pod każdym względem. Pochodził z plemienia Xhosa, drugiej najliczniejszej grupy plemiennej po Zulusach, z rodziny na warunki afrykańskie zamożnej, ukończył prawo i był pierwszym przedstawicielem społeczności afrykańskiej, który otworzył kancelarię prawną dla czarnych, co było wówczas czymś absolutnie wyjątkowym. Dom, w którym mieszkał Mandela przez ponad 15 lat do swojego aresztowania w 1963 roku na przedmieściach Johannesburga w Soweto można dzisiaj zwiedzić. Naprawdę warto. Mandela w przeciwieństwie do wielu afrykańskich bojowników o emancypację i wyzwolenie swoich obywateli przeszedł niezwykle długą i zupełnie niepowtarzalną metamorfozę. Pobliska Rodezja (dzisiaj Zimbabwe) jest przykładem skrajnie różnym, gdzie bohater walki o niepodległość przepoczwarzył się w bezwzględnego i okrutnego autokratę (https://www.thetravelingeconomist.com/post/zimbabwe) doprowadzając gospodarkę kraju w czasie swoich stanowczo zbyt długiego panowania do zupełnej ruiny. Inne kraje też miały swoje problemy z autokratyzmem swoich niedawnych bohaterów, którzy na długie lata wstrzymali ich realny rozwój. Mandela był inny. Na początku swojej kariery w latach 40-tych XX wieku wstąpił do ANC, a w latach 50-tych już nim kierował. Głosił wtedy poglądy, że z białymi trzeba negocjować i w ten sposób poprawiać byt czarnych. Poglądy swoje zmienił po masakrze w Sharpeville (policja strzelała do kilku tysięcy demonstrantów) w 1960 i delegalizacji ANC. Zdecydował się przełamać zaszczepiony Afrykanom kompleks niższości wobec białych i dążył do szybkiego wyzwolenia ludności tubylczej, tworząc m. in. zbrojne ramię ANC. Zbrojne działanie tego ugrupowania pod przywództwem Mandeli miało jednak wyłącznie charakter sabotażowy nakierowny na obiekty infrastrukturalne, nie było ataków na białych mieszkańców. Mimo to Mandela został skazany na dożywocie. Idąc do więzienia był jednym z najbardziej radykalnych przywódców afrykańskich, kiedy mówił, że z białymi nie można rozmawiać, białych należy zabijać. W więzieniu Mandela spędził aż 27 lat, z czego większość w malutkiej celi na wyspie Robben Island, niedaleko Kapsztadu, skąd rozciąga się (oczywiście nie zza krat więzienia) paradoksalnie piękny widok na Górę Stołową. Jeszcze w 1989 roku ówczesny prezydent RPA Pieter Botha odwiedził uwięzionego Mandelę, widząc w nim lidera, który nie mogąc przez wiele lat prowadzić działalności politycznej będzie właściwą osobą nie do likwidacji apartheidu, ale do jego modyfikacji. Na to zgody Mandeli nie było. Siedząc większość swojego życia w więzieniu Mandela z radykała stał się apostołem miłości, ale też przekonał się, że ani metody pokojowego nacisku, ani militarnego, który ANC prowadził, ani też naciski międzynarodowe nie są w stanie złamać oporu białych. Jeżeli tak, to należy z białymi rozmawiać i negocjować, zwłaszcza, że już w latach 80-tych obserwował, jak kruszał system apartheidu. Dopiero następny prezydent - Frederik de Clerk zrozumiał, że apartheid musi być zlikwidowany. To on podjął historyczną decyzję o wypuszczeniu Mandeli z więzienia, co stało się w 1990 roku. W tym samym roku ANC została ponownie zalegalizowana. Co jeszcze bardziej zaskakuje, również biała mniejszość, w tym konserwatywni potomkowie holenderskich Burów mieli dosyć apartheidu, bojkotu RPA na arenie międzynarodowej, nie tylko w polityce, ale też we wszystkich innych dziedzinach życia (kultura, sport). W referendum w 1992 roku aż 68% białych głosowało za powrotem demokracji i likwidacją apartheidu. To był gigantyczny sukces i wielkie moralne zwycięstwo Mandeli, który stał się najpóźniej wtedy sumieniem całej Afryki. Ale Mandela zrozumiał też najważniejszą rzecz, która sprawiła, że po upadku apartheidu RPA nie pogrążyła się w chaosie i nie podzieliła losu swojego sąsiada Zimbabwe: bez białych nie da się rządzić RPA. Po wyjściu z więzienia Mandela stał się partnerem de Clerka w rozmowach o przeprowadzeniu pokojowych zmian i transformacji systemowej RPA bez uciekania się do rewolucji rasowej, za co obydwaj jak najbardziej słusznie otrzymali w 1993 roku Pokojową Nagrodę Nobla. W pierwszych powszechnych wyborach parlamentarnych dokonała się rzecz, która do niedawna wydawała się niemożliwa: wybory wygrał ANC, a Mandela został pierwszym czarnoskórym prezydentem RPA. 

ANC zdominował życie polityczne RPA od końca ery apartheidu. Trudno ocenić jednoznacznie ten okres w historii kraju. Następca Mandeli Thabo Mbeki był wiernym kontynuatorem linii swojego wielkiego poprzednika, ale kolejny prezydent Jacob Zuma niewiele różnił się od innych wesołych głów państw afrykańskich. W dobie walki z Aidsem znany niekoniecznie ze wstrzemięźliwości seksulanej Zuma stwierdził, że nie używa środków antykoncepcyjnych jak porządny Afrykanin, ale za to po każdym stosunku z kobietą bierze gorący prysznic i to ma wystarczyć. Ciekawa rada w kraju, w którym co trzecia dziewczynka w wieku szkolnym jest zarażona wirusem HIV (czwarty najwyższy wskaźnik na świecie). W końcu jednak skandale korupcyjne zmusiły Zumę do odejścia w 2018 roku. Jego następca Ramaphosa objął urząd w wyniku wyborów, które rządzący ANC wygrał z najmniejszą większością w historii (57%). Na scenie politycznej pojawiają się jednak radykalne ugrupowania lewackie z awanturniczymi postalatami, jak ten o wywłaszczeniu ziemi. Jedno z nich zdobyło w 2018 roku aż 10% głosów. Nie wróży to dobrze stabilizacji kraju i kontynuowaniu koncyliacyjnej i pragmatycznej linii politycznej Mandeli. W lipcu 2021 r. miały miejsce rozruchy uliczne po uwięzieniu Jacoba Zumy, oskarżanego o korupcję i pranie brudnych pieniędzy. Zginęło 30 osób, a prawie 800 aresztowano. Zamieszki rozlały się na Johannesburg, gdzie splądrowane zostały sklepy i podpalone galerie handlowe. Uwięzienie Zumy to ważny krok o stosowanie w RPA rządów prawa, a także kluczowe zwycięstwo dla Ramaphosy. Jednak te protesty to także poważny kryzys dla prezydenta i jego partii, gdyż muszą się oni zmierzyć z niepokojami społecznymi wywołanymi wysokim bezrobociem i kolejną falą pandemii Covid-19. Do zamieszek bowiem doszło w momencie, gdy RPA boryka się z kolejną, największą na kontynencie falą pandemii.

Południowa Afryka jest jedyną w Afryce gospodarką rozwiniętą o bardzo rozbudowanej i nowoczesnej infrastrukturze. Dysponuje bardzo dobrze rozwiniętym sektorem finansowym, stabilnym otoczeniem prawnym, świetnie rozwiniętą infrastrukturą energetyczną, telekomunikacyjną, systemem transportowym i największą w Afryce giełdą papierów wartościowych. Problemem tej gospodarki są przede wszystkim gigantyczne różnice w dochodach między poszczególnymi grupami ludności, wprawdzie spadł poziom ubóstwa, niemniej wzrosła dysproporcja dochodów, a przez to nierówności społecznych. Widać to wyraźnie po kształtowaniu się współczynnika Giniego, pokazującego właśnie nierówności społeczne. W pierwszych 20 latach po upadku apartheidu wzrósł on do jednego z najwyższych poziomów na świecie 0.70 z 0.66 (w stabilnych gospodarkach rynkowych ten wskaźnik kształtuje się na poziomie znacznie poniżej 0.30)! Niemalże 3 dekady po upadku systemu segregacji rasowej przeciętne roczne przychody obywatela czarnoskórego są na poziomie zaledwie 15% przeciętnych przychodów białych. Przeciętne zarobki czarnoskórych wzrosły z R6 tys. (1993) do R10 tys. (2010), ale białych wzrosły w tym samym czasie z R29 tys. do R110 tys. Jeszcze dzisiaj 47% obywateli RPA żyje poniżej granicy ubóstwa, w tym 56% całej czarnoskórej populacji  oraz zaledwie 2% białych. Walka z nierównościami społecznymi to największe wyzwanie rozwojowe dla tego kraju. Wymagać to będzie dalszych inwestycji publicznych, liberalizacji struktur rynkowych, łatwiejszego dostępu do kredytu dla MSP, interwencji państwa w układy taryfowe (widać, że sam rynek po 1994 roku nie poradził sobie z tym wyzwaniem, co grozić może niekontrolowanym wybuchem społecznego niezadowolenia) oraz relnych pomysłów na walkę z bezrobociem wśród młodych. Postrasistowska RPA nadal mierzy się z wyzwaniem integracji czarnej większości swojej populacji do swojego życia gospodarczego. Nie można powiedzieć, że w tej sprawie cel został osiągnięty. W międzyczasie pojawiło się wiele programów i regulacji nakierowanych na poprawę sytuacji ekonomicznej dotąd marginalizowanej większości (Black Economic Empowerment i jego kolejne wersje). 

Gospodarka RPA oparta jest na firmach prywatnych, ale państwo odgrywa w niej nadal dosyć istotną rolę (infrastruktura przemysłowa, koleje, porty). Historycznie ANC po przejęciu władzy chciał budować gospodarkę mieszaną z dużą rolą państwa opartą o znacjonalizowane górnictwo i sektor finansowy. Na szczęście niewiele z tego wyszło, rząd czarnej większości nie tylko nie nacjonalizował, ale kontynuował prywatyzację wielu firm kontrolowanych dotychczas przez państwo. Zdecydowano się na pragmatyczną politykę liberalizacji gospodarki utrzymywania zaufania inwestorów (przede wszystkim zagranicznych) i stwarzania dobrego klimatu inwestycyjnego. Po 2015 wzrost gospodarczy RPA jest dosyć rachityczny (między 0,8% a 1,3% PKB). Sytuacja w 2020 to jak dotąd obraz absolutnej katastrofy gospodarczej. Po wybuchu pandemii kraj znalazł się w lockdownie, co spodowało w II kwartale 2020 spadek PKB aż o 16%. To znacznie więcej niż w czasie światowego kryzysu finansowego w 2009 roku (spadek o 6,1%). Gospodarka cofnęła się co najmniej o 10 lat do tyłu. 

RPA jest krajem o olbrzymim potencjale rozwojowym, ludność jest młoda, coraz lepiej wykształcona, kraj dysponuje idealnymi warunkami dla rozwoju rolnictwa (tereny uprawne stanowią ponad 75% powierzchni całkowitej, z tego większość to żyzne gleby), klimat jest wręcz idealny dla człowieka i przyrody. Nie spsób nie wspomnieć o atrakcyjności turystycznej RPA. Miejsc godnych rekomendacji jest cała masa. W ciągu kilku wizyt w RPA największe wrażenie na mnie zrobiło miasto Kapsztad - jedno z najpiękniej położonych miejsc na świecie, winnice przy Garden Route, gdzie można cofnąć się w przepięknych krajobrazach do epoki wiktoriańskiej, niesamowity Park Krugera oraz niesłychanie malowniczo położona Pretoria. Ciekawym polonikum jest też kościół Regina Mundi położony w Soweto. Po wybuchu powstania uczniów w 1976 roku wielu młodych ludzi schroniło się właśnie w tym kościele. Wojsko i policja ostrzelało świątynię, zginęło wtedy wiele dzieci, kościół został w czasie tej niespotykanej agresji zniszczony. W budynku można zobaczyć ślady walk, a przede wszystkim podziwiać piękne witraże. Wśród nich wyróżnia się jeden szczególny, który został podarowany przez J. Kwaśniewską w czasie wizyty w Johannesburgu w 1998 roku. Witraż jest niezwykły: ukazana na nim Madonna, widziana z wnętrza kościoła ma biały kolor skóry, a od zewnątrz jest ciemnoskóra. W nocy jest na odwrót. Doprawdy warto to zobaczyć. O innym naszym rodaku Januszu Walusiu lepiej w RPA nie wspominać. W 1993 roku, tuż przed końcem apartheidu zastrzelił on charyzmatycznego lidera partii komunistycznej Chrisa Haniego, zwiększając w ten sposób ryzyko zerwania pokojowych negocjacji znoszących segregację rasową. Na szczęście sytuacja została ustabilizowana. Na koniec jeszcze jeden cytat drugiego innego noblisty południowoafrykańskiego - laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1984 roku biskupa Desmonda Tutu (nota bene mieszkał przy tej samej ulicy w Soweto, co wcześniej Nelson Mandela - to chyba jedyny taki przypadek na świecie), osoby niezwykle zasłużonej dla pojednania między białymi i czarnymi, ale też obrońcy praw osób LGBT, prześladowanych w Afryce: oskarżając Kościół anglikański o obsesję na punkcie homoseksualności dodał "jeżeli Bóg, jak mówią, jest homofobiczny, nie oddawałbym mu uwielbienia". To tak ku uwadze tych, którzy w dzisiejszej Polsce twierdzą, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia. 











































































250 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Namibia

Erytrea

Uganda

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page