top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Zjednoczone Emiraty Arabskie (UAE)

Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) są przykładem największego na świecie sukcesu gospodarczego w ciągu bardzo krótkiego okresu czasu. Zaledwie pół wieku wystarczyło, by na pustyni wyrósł Dubaj - niedawna wioska rybacka, która przemieniła się w jedno z najnowocześniejszych miast świata z drapaczami chmur, w tym największym budynkiem świata - Burj Khalifa. Mierzy on 828 metrów, a z punktu widokowego rozpościera się fantastyczna panorama miasta. Budowa tej niesamowitej budowli została zakończona w 2010 r., trwała 3 lata, do jej budowy zużyto 330 tys. m3 betonu o wadze ponad 110 tys. ton, 39 tys. ton stali wzmacniającej, 103 tys. m2 szkła i 15,5 tys. m2 stali nierdzewnej. W fundamentach budynku wbito 192 pale na głębokość 50 m! Burj Khalifa liczy 200 pięter, z czego 160 zajmują mieszkania, biura i hotele. Są tam i meczet i najwyżej na świecie położona restauracja (na 122 piętrze). Do budynku należy wiele rekordów Guinessa, m.in. ma najwyższą windę na świecie, o połowę wyższą niż Empire State Building. Dotychczasowy najwyższy budynek świata w Taipei liczył „zaledwie” 508 m. Nic tak nie przystaje do powiedzenia „sky is the limit” jak to miasto i ten kraj. Przesłanie Burj Khalifa dla świata jest jasne: budynek powstał w czasie największego od Wielkiej Depresji lat 30-tych XX wieku światowego kryzysu finansowego. Nawet największe perturbacje gospodarki światowej nie są zatem w stanie zatrzymać kosmicznego rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego ZEA. Jak do tego doszło?

Ślady człowieka na obecnym obszarze ZEA to najdawniejszy ślad bytności człowieka, który odnaleziono poza Afryką (Lucy w Etiopii). Strategicznie położony obszar był kontrolowany przez cywilizacje z Mezopotamii, Persów, a nawet Greków. Muzułmanie pojawili się w VII w. Później byli tu Portugalczycy i Turkowie Osmańscy. Arabowie nawiązali współpracę z Brytyjską Kompanią Wschodnioindyjską w XVIII wieku, a pod koniec XIX w. wzrost zainteresowania innych mocarstw regionem Zatoki Perskiej spowodował, że Brytyjczycy zawarli z każdym z 7 emiratów, które później utworzyły ZEA układy protekcyjne. Na mocy tych traktatów emiraty oddawały Wlk. Brytanii kontrolę nad polityką zagraniczną. Docelowo miało dojść do utworzenia federacji. Stało się to jednak wiele lat później. W 1968 r. Wlk. Brytania ogłosiła zamiar wycofania swoich wojsk z regionu w ciągu 3 lat. W 1971 r. Bahrajn i Katar zrezygnowały z uczestnictwa z federacji, tworząc niezależne byty państwowe. W 1971 r. podpisano deklarację utworzenia federacji ZEA między 6 emiratami, do których w 1972 r. przystąpił 7 - najbogatszy z nich - Abu Zabi.

ZEA są jedyną skuteczną spuścizną panarabizmu - idei nacjonalizmu arabskiego, popularnej w XX wieku, która przetrwała próbę czasu. Za ojca chrzestnego panarabizmu uznawany jest słynny Lawrence z Arabii, czyli oficer armii brytyjskiej i wywiadu, który podobnie jak większość brytyjskich agentów przeniknął do kręgu brytyjskich archeologów, deklarując zainteresowanie kulturą Wschodu i przynależność do różnych ruchów orientalistycznych. W rzeczywistości z jednej z jego nielicznych zachowanych wypowiedzi wynika, że uważał on, że "celem ówczesnego arabskiego nacjonalizmu, wykreowanego przez arabskich nacjonalistów i wielkiej rewolucji arabskiej było wywołanie rozłamu i podziałów w islamie, które przyczyniłyby się do powstania fragmentarycznych, niestabilnych krajów niebędących w stanie podjąć współpracy w celu przetrwania i nalegających na udzielenie im naszej stałej opieki". Słowa Lawrence'a okazały się prorocze i właściwie aktualne do dzisiaj. W czasie I wojny Światowej wybuchła arabska rewolta przeciw państwu osmańskiemu, wyłoniła ona nowe elity, zapewniające utrzymanie kontroli sytuacji przez Anglików. Prócz brytyjskiej monarchii haszymidzkiej w Iraku byli to oficerowie, politycy oraz szejkowie z Syrii, Libanu, Palestyny i innych regionów, którzy po zakończeniu I Wojny Światowej poświęcili się idei arabskiego nacjonalizmu, najwyraźniej inspirowanego przez Anglików. W imię tego nacjonalizmu Zachód ustanowił Fajsala al-Husajna królem Iraku, jego brata - królem Transjordanii, a trzeciego brata - królem Hidżazu (ze stolicą w Dżeddzie). Aby wybrnąć z obietnicy złożonej rodzinie Haszymidów w sprawie ustanowienia zjednoczonego królestwa arabskiego na terenie Hidżazu, Iraku i Lewantu (w imię oczywiście arabskiego nacjonalizmu), pozostawiono trzecie państwo saudyjskie, aby obaliło rządy Haszymidów w Hidżazie i rozprawiło się z drugim pokoleniem arabskiego nacjonalizmu. Co ciekawe, dzisiaj dowiadujemy się z ujawnianych dokumentów brytyjskiego MSZ o pogardzie, jaką Wlk. Brytania żywiła dla idei arabskiego nacjonalizmu. Jeden z twórców tej doktryny stwierdził nawet, że zarówno arabscy muzułmanie, jak chrześcijanie oraz wszyscy żydzi to bestie, a ich los nie jest wart życia jednego Anglika. Chociaż trzecie pokolenie arabskich nacjonalistów (jak Naser w Egipcie, czy jego bardziej kabaretowy następca Kadafi w Libii) ukształtowało arabskie ruchy wyzwoleńcze od zachodniego kolonializmu (w szczególności brytyjskiego), to Wlk. Brytania, a później USA wiedziały, że rozgrywki o wpływy pomiędzy arabskimi nacjonalistami i ruchami narodowymi w Egipcie, Iraku i Syrii, a także późniejszy konflikt między nimi a komunistami, a następnie islamistami, wyczerpie i wykrwawi Bliski Wschód, co trwa do dzisiaj. Pomijając rewolucyjny, inspirowany komunizmem romantyzm, idea arabskiego nacjonalizmu praktycznie wygasła po przegranej wojnie sześciodniowej 1967 r. z Izraelem, nawet pomimo zjednoczonego frontu arabskiego w wojnie Jom Kipur 1973 r. Najpóźniej wtedy stało się jasne, że rozwiązaniem nie jest przestarzały islamski kalifat, tylko idea wspólnego rynku i współpracy między państwami na współczesną europejską modłę. Dlatego też okazało się, że najlepszym rozwiązaniem jest odrodzenie ruchów narodowych poszczególnych państw, zamiast zacierania ich tożsamości i specyfiki kulturowej oraz wynoszenia w ich miejsce wartości nacjonalistycznych stworzonych przez brytyjski kolonializm. Dosyć szybko takie myślenie przeważyło w emiratach arabskich, które zdecydowały się na utworzenie wspólnej federacji państwowej, co do dzisiaj stanowi jedyny, praktyczny relikt panarabizmu.

Pierwszym prezydentem nowego państwa został szejk Zayed (władca Abu Zabi), a jego zastępcą szejk Dubaju. Każdy emirat zachował własną administrację oraz samodzielność w sprawach wewnętrznych. Na budżet federacji składają się odpisy w wysokości 10% dochodów każdego z emiratów. Zayed sprawował funkcję prezydenta do śmierci, miał opinię liberała, rozwinął współpracę ze światem zachodnim, dopuścił niezależne media, tolerował też inne religie niż islam, w tym chrześcijaństwo. Uchodził też za jednego z najbogatszych ludzi na świecie. Dzisiaj główna arteria komunikacyjna Dubaju łącząca lotnisko (to obecnie trzeci największy port lotniczy na świecie) z centrum miasta nosi jego imię. Następcą Zayeda został oczywiście jego syn Khalifa, to jego imię nosi zatem najwyższy budynek świata.

W latach 1975-2010 Dubaj był jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie. W 1971 r. Liczba ludności ZEA nie przekraczała 180 tys., przy czym Dubaj liczył 60 tys. mieszkańców, a najmniejszy emirat zaledwie 4 tys.! Byli to praktycznie sami Arabowie. Dzisiaj ponad 50% populacji stanowią Hindusi, ponadto dominują imigranci z Azji Płd.-Wschodniej, przede wszystkim z Filipin. Arabowie i Persowie to jedynie 1/3 populacji, a obywatele ZEA poniżej 20% z tendencją malejącą. Pierwotnym źródłem bogactwa ZEA była oczywiście ropa naftowa, której wydobycie rozpoczęło się w Abu Zabi w 1962 r., a w Dubaju w 1970 r. Kryzys finansowy lat 2008-2010 stanowił silny cios dla Dubaju i na chwilę powstrzymał jego ekspansję, ale emirat szybko się podniósł. W przeciwieństwie bowiem do innych gospodarek Zatoki Perskiej, Dubaj z sukcesem zdywersyfikował swój model gospodarczy, uniezależnił się od eksploatacji węglowodorów (przychody z eksploatacji ropy to dzisiaj zaledwie 4% PKB Dubaju, w całych Emiratach: 18% PKB), głównie dzięki powołaniu do życia na początku XX w. Centrum Usług Finansowych na światowym poziomie (miałem okazję wtedy być po raz pierwszy w Dubaju w delegacji państwowej prez. Kwaśniewskiego w 2004 r., kiedy zapoznawano nas z założeniami tego niebywałego w skali światowej przedsięwzięcia - stworzono system prawno-regulacyjny poza jurysdykcją ZEA, oparty na najlepszych rozwiązaniach dla międzynarodowego biznesu przez najlepsze kancelarie prawno-podatkowe na świecie), handlowi i turystyce oraz transportowi lotniczemu i morskiemu. Dubaj stanowi oczywistą wizytówkę tego niebywale dynamicznie rozwijającego się kraju, niemniej istnieje kilka pułapek rozwojowych, które warto bliżej przeanalizować, a nie tylko bezrefleksyjnie zachwycać się wrażeniami, które muszą zrobić na każdym przybyszu kolejne powstające szklane wieżowce, a właściwie już ich las. Przede wszystkim wzrost gospodarczy Dubaju był wywołany znaczącą akumulacją fizycznego kapitału i masowym napływem imigrantów do pracy fizycznej na licznych budowach, a nie przez osiąganie wyższej produktywności. Dubaj wykazuje również znaczną podatność na wstrząsy zewnętrzne, a produkcja krajowa jest niestabilna, mimo ograniczonej zależności od sektora węglowodorowego. Ponadto w przeciwieństwie do swojej historycznej zależności od sektora prywatnego, wzrost gospodarczy Dubaju w dekadzie poprzedzającej światowy kryzys 2008 r. był napędzany przez masowe inwestycje publiczne w podmiotach w dużej mierze powiązanych z rządem, głównie w nieruchomościach i budownictwie. Duży wpływ na gospodarkę ZEA wywiera brak własnej polityki monetarnej wynikający z powiązania kursu wymiany waluty krajowej (dirhama) z dolarem. W Dubaju nie płaci się podatków takich jak PIT, CIT, a do niedawna także VAT. Te „ulgi” wiążą się z kolei z pełną odpłatnością za takie usługi publiczne, jak opieka zdrowotna, edukacja, czy brak emerytur - coś co w cywilizowanym społeczeństwie zachodnim jest nie do wyobrażenia.

Handel międzynarodowy rozwijany był w Dubaju już od połowy XIX w., kiedy był jeszcze wioską rybacką. Wynika to ze strategicznego położenia geograficznego, a także z bardzo dobrze rozwiniętego systemu transportowo-logistycznego, co uczyniło z emiratu wiodący hub dla międzynarodowego handlu. Ponad połowa eksportu i re-eksportu Dubaju skoncentrowana jest na jednym towarze - złocie i biżuterii. To uzależnia Dubaj od fluktuacji cen światowych tego kruszcu, które z gruntu są niestabilne. Wkład turystyki i handlu do PKB jest zbliżony i porównywalny z wpływami osiąganymi dzięki budownictwu i rynkowi nieruchomości. Badania pokazują, że aż 2/3 firm w Dubaju wskazuje siłę roboczą, jako najbardziej problematyczny czynnik w działalności biznesowej. Jakość siły roboczej została zidentyfikowana jako główna bariera dla rozwoju handlu i branży finansowej, jak również innych sektorów gospodarki. Przez wiele lat ZEA polegały na wysoko wykształconych kadrach z Europy Zachodniej (chociaż niemało też było tam Polaków) i nisko wykształconych robotnikach z Półwyspu Indyjskiego i Filipin. Stabilny rozwój w perspektywie długoterminowej wymaga, by Dubaj rozwinął zdolność dostarczania na rynek pracy własnych, wysoko wykształconych i produktywnych kadr, zdolnych do tworzenia i kierowania firmami i projektami. Jakimś krokiem do przodu jest reforma systemu edukacji oraz umożliwienie kształcenia na poziomie podstawowym i średnim wszystkim mieszkańcom, niezależnie od narodowości. Dużym wyzwaniem dla Dubaju jest efektywność energetyczna. Historycznie rząd utrzymywał ceny energii na bardzo niskim poziomie, by w ten sposób wspierać rozwój przemysłu. Jednak nieadekwatna polityka przyczyniła się do niezwykle gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na energię w ostatnich 2 dekadach, a efektywność energetyczna w odniesieniu do międzynarodowych standardów jest na niskim poziomie. Dlatego też powstaje w Dubaju wiele projektów, w tym eksperymentalne zrównoważone miasto. Nie zahamowany pozostał wysyp nowych pomysłów architektonicznych, które mają zadziwić świat. Jednym z nich jest The Dubai Creek Tower, którego wysokość ma ponoć przekroczyć 1000m, póki co jednak położono tylko fundamenty. Historia wieżowców i drapaczy chmur w ZEA liczy prawie tyle lat, co samo państwo. Pierwszy z nich - Dubai World Trade Center powstał w 1978 r. Mierzy 149m. Obecnie nikt ich raczej nie jest w stanie zliczyć. Przez większość XX w. ZEA kojarzyły się światu jako jeden z największych na świecie producentów ropy naftowej, czyli jedno z państw o największej emisji gazów cieplarnianych. Dwie ostatnie dekady to starania o zmniejszenie zależności od paliw kopalnych. Państwo dokonało istotnej zmiany swojego miksu energetycznego. ZEA dąży do tego, by do 2050 r. 75% energii w Dubaju pochodziło z czystych źródeł. Gdyby to się udało, miasto miałoby najmniejszy ślad węglowy na świecie. We wspomnianym projekcie zrównoważonego miasta (sustainable city) właściciele domów dostają również bezpłatny elektryczny wózek golfowy lub dotację w wysokości 10 tys. $ na zakup kolejnego pojazdu elektrycznego. Podpisano też umowę na eksploatację autonomicznych samochodów (bez kierowcy). Projekt cieszy się dużym zainteresowaniem, ok. 2000 osób kupiło domy (ich ceny zaczynają się od 1 mln. $), a kolejny tysiąc zdecydowało się na wynajem.

Pandemia Covid-19 przyszła, jak to zwykle bywa, w bardzo złym momencie. Uwidoczniła światu, że za futurystycznymi budowlami kryje się - do niedawna wydawało się potężny kraj pogrążony w recesji. Na widoczne od kilku lat spowolnienie nałożyły się skutki pandemii i spadek cen ropy. Za trendem spadkowym cen ropy podąża rynek nieruchomości, tradycyjne modele biznesowe banków komercyjnych wyczerpują się, co powoduje problemy w spięciu finansowym wielu projektów i inwestycji z uwagi na brak finansowania. O Dubaju i ZEA zwykło się mówić w kategoriach pomostu między Wschodem a Zachodem. Rzeczywiście bajkowe państwo-miasto u wybrzeży Zatoki Perskiej cieszy się opinią jednego z najbardziej liberalnych i otwartych społeczeństw Bliskiego Wschodu. Dubaj słynie też ze stabilności politycznej, bezpieczeństwa i dostatku, czyli wartości, które ceni międzynarodowy biznes. Dobrobyt ten jest jednak uzależniony od dopływu petrodolarów i bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które pozostają w ścisłym związku z postrzeganiem przez inwestorów ryzyka politycznego. Chociaż sam Dubaj ma już znikome zasoby ropy naftowej, to odgrywa istotną rolę w recyklingu petrodolarów, które chętnie inwestują tam bliskowschodni eksporterzy ropy. Pandemia zaostrzyła trwającą od kilku lat stagnację gospodarczą Dubaju, bo przecież handel, transport lotniczy oraz rynek nieruchomości to branże, które najmocniej ucierpiały. Również światowa wystawa EXPO 2020 została przesunięta o rok, a przecież przygotowania do niej trwały od 2013 r. PKB Dubaju spadł w całym 2020 r. o ok. 6%. To jednak nie koniec problemów tego emiratu. MFW szacuje, że dług publiczny Dubaju osiągnął 122,5 mld. $, co stanowi 110% jego PKB. Z takim długiem nie będzie on w stanie finansowo wspierać dotkniętych przez pandemię spółek, gdyż naraziłby się na utratę wypłacalności. Motorem wzrostu w regionie zwykle były inwestycje rządowe, których poziom jest funkcją ceny ropy. Gdy rząd hojnie sypie petrodolarami, automatycznie wzrasta zaufanie inwestorów zagranicznych i odblokowują się prywatne źródła kapitału. Nieprzejrzysty charakter relacji finansowych między rządem a powiązanymi z nim spółkami jest zresztą systemowym problemem Dubaju, który wystawia go na niebezpieczeństwo nadmiernego zadłużania się. W maju 2020 r. Moody’s obniżył rating kredytowy spółki DP Worlds, zarządzającej portem morskim w Dubaju do najniższego szczebla poziomu inwestycyjnego, poniżej którego miałyby one charakter spekulacyjny. Wynikało to ze struktury przejęcia spółki przez rząd. Pożyczył on od zagranicznych banków 9 mld. $, aby przejąć kontrolę nad DP World, a następnie wykorzystał aktywa spółki do spłaty długu innej firmy - Dubai World - państwowego holdingu, który zarządza w imieniu emiratu portfelem inwestycji międzynarodowych i sam jest też m.in. udziałowcem DP World. Publiczną informacją jest również bezpośrednie wsparcie udzielone liniom lotniczym Emirates przez emira Dubaju. Kluczowym czynnikiem, decydującym o sytuacji finansowej Dubaju, będzie reakcja emiratu Abu Zabi (Dubaj i Abu Zabi to 80% PKB kraju). Ten najbogatszy z 7 sfederalizowanych Emiratów dysponuje zakumulowanym majątkiem sięgającym prawie biliona dolarów i już raz przyszedł z pomocą Dubajowi. Było to w czasie światowego kryzysu finansowego w latach 2008-2009. Wtedy Abu Zabi dokapitalizował Dubaj kwotą 20 mld. $, umożliwiając Dubajowi spłatę znacznej części zadłużenia, wynoszącego wówczas 130% PKB. Wzrost cen ropy po Arabskiej Wiośnie, która ominęła ZEA, pomógł Dubajowi odzyskać równowagę, a wygranie organizacji EXPO w 2013 r. na nowo rozkręciło boom budowlany. Właściwie premier Abu Zabi, nawet jeśli nie miał ochoty po raz kolejny oddłużać sąsiada z Dubaju, nie ma specjalnie dużego wyboru. Jego niewypłacalność stworzyłaby bowiem egzystencjalne zagrożenie dla politycznej i gospodarczej stabilności ZEA jako monarchii.

Problemy Dubaju ciągną się od kilku lat. Wiele z nowo otwieranych budowli tak charakterystycznych dla tego pustynnego państwa-miasta stoi pustych. Ceny nieruchomości od 2014 r. spadły o 30%, a przychody z usług hotelowych o 1/4. 2020 r. był z punktu widzenia branży turystycznej absolutną katastrofą. Wydaje się, że dotychczasowy model "jak zbudujesz, to przyjdą" (if you build it, they will come) należy już do przeszłości, a to on nakręcał branżę nieruchomościową. Przez 40 lat Dubaj był jednym wielkim placem budowy. Po tym, jak powoli zaczęła kończyć się przestrzeń spełniająca warunki do zabudowy, zaczęto regularnie przesuwać wrota pustyni w głąb lądu, a następnie usypywać kawałki sztucznego lądu, wydartego morzu, by wznosić coraz bardziej spektakularne i luksusowe rezydencje należące do celebrytów i miliarderów z całego świata. Jeden z takich projektów - wyspę palmową - można podziwiać z perspektywy jednego z najbardziej luksusowych hoteli na świecie - Burj al-Arab. Widok absolutnie zapiera dech w piersiach.

Model rozwoju Dubaju stał się wprawdzie źródłem jego niewątpliwego sukcesu, ale ostatnie lata coraz wyraźniej wskazują na jego wyczerpanie. Z pewnością wymaga on radykalnego resetu w kierunku dywersyfikacji, która pozwoli istotnie zmniejszyć zależność od sektora nieruchomości, z definicji charakteryzującego się dużą cyklicznością. Zapaść na rynku nieruchomości, który generuje 1/3 PKB, poważnie uszczupli też dochody firm państwowych, co postawi pod znakiem zapytania zdolność rządu do obsługi 30 mld. $ długu, który wg. The Economist, stanie się wymagalny w ciągu najbliższych 3 lat. Poza nieruchomościami cierpi również handel i turystyka. W latach kryzysu 2008-2010 ucierpiały głównie finanse publiczne, teraz wysoką cenę płaci przede wszystkim sektor prywatny. Osłabione nadregulacją banki podejmują niechętnie większe ryzyko w obliczu kiepskich perspektyw gospodarczych. Kredyty deweloperskie stanowią ok. 40% bilansów lokalnych banków. Zamiast pożyczać pieniądze na nowe projekty inwestycyjne zajmują się refinansowaniem przedsiębiorstw, którym brakuje płynności i rolowaniem rat kredytowych. Trudno się dziwić, że w takich warunkach banki zaostrzają swoją politykę kredytową. Kryzys pogłębia też odpływ zamożnych rezydentów z zagranicznymi paszportami, zwłaszcza tych, których z takim powodzeniem zachęcano do kupowania drogich nieruchomości. Ekspaci stanowią 92% populacji Dubaju, liczącej 3,2 mln. ludzi. Zniechęceni rosnącymi kosztami życia, coraz częściej wyjeżdżają. Chociaż trudno spodziewać się masowego exodusu (podobnego po kryzysie finansowym w 2009 r.), to spadek kursu dirhama do USD, wprowadzenie podatku VAT (2018) i akcyzy (2017) oraz wyższe koszty utrzymania sprawiły, że Dubaj stał się mniej atrakcyjny dla przyjezdnych. Stawka VAT wynosi wprawdzie tylko 5% i nie obejmuje wielu artykułów spożywczych, wydatków na ochronę zdrowia, edukację, czy benzynę. Ze zwolnienia korzystają również sektory usług finansowych i nieruchomości. Bardziej dotkliwa jest natomiast akcyza nałożona na napoje gazowane (50%), tytoń (100%) i napoje energetyzujące (100%). Aby zatrzymać ekspatów, rząd zamroził opłaty szkolne i opłaty za usługi sektora publicznego. Wprowadził też nowe prawo, które zezwala na zakładanie spółek ze 100% kapitałem zagranicznym poza parkami biznesowymi, które zwalniają z obowiązku posiadania lokalnego partnera, co dotychczas stanowiło dużą uciążliwość. Antidotum na kłopoty miało być Expo 2020, dzięki któremu Dubaj chciał zrealizować ambitny plan dywersyfikacji gospodarczej, zaktywizować sektor MŚP, zwiększyć akcję kredytową i przyciągnąć inwestycje zagraniczne, pomimo spadku cen ropy i spowolnienia gospodarczego na świecie. Pandemia wymusiła przełożenie Expo na październik 2021 r. Z planowanych 25 mln. odwiedzających i 190 państwami uczestniczącymi Expo powinno dostarczyć silnej stymulacji dla dubajskiego sektora turystyki, hotelarstwa, usług dla biznesu oraz stać się wizytówką potencjału Bliskiego Wschodu. Inwestycje w infrastrukturę, które swoją wartością (2 biliony USD) przyćmiewają chińską inicjatywę Nowego Jedwabnego Szlaku (szacowaną na 850 mld. USD), miały być motorem wzrostu w regionie. Wg. szacunków EY, ale sprzed pandemii, wartość dóbr i usług wytworzonych w związku z organizacją wystawy powinna wynieść w latach 2013-2031 ponad 33 mld USD, co stanowi 35% PKB Dubaju. Z kolei inny londyński serwis informacyjny specjalizujący się w Bliskim Wschodzie obliczył, że inwestycje w infrastrukturę targową przyniosą ok. 50 tys. miejsc pracy rocznie w hotelarstwie, usługach dla biznesu i nieruchomościach do 2031 r. Trudno przewidzieć z dzisiejszej perspektywy, na ile osiągnięcie tych ambitnych celów jest realistyczne. Wg. MFW to, czy po Expo uda się ZEA generować wzrost gospodarczy niezależny od ropy, będzie to miało zasadnicze znaczenie dla gospodarki kraju. Trudno będzie jednak zrealizować ten cel w pandemicznej rzeczywistości.

Dubaj chce ponadto ożywić sektor MŚP, który generuje ok. 50% PKB, ale skupia ponad 95% wszystkich firm ZEA, ponadto chce wykorzystać światową wystawę do umocnienia swojego wkładu w czwartą rewolucję przemysłową. Dubaj zajmuje pierwsze miejsce w świecie pod względem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w technologie przyszłości, które już dzisiaj stają się rzeczywistością, jak sztuczna inteligencja i robotyka. Od lat przyciąga start-upy z całego świata, które korzystają z całego rządowego ekosystemu akceleratorów i finansowania innowacji. Globalne firmy, takie jak Amazon, Uber, Google czy Webjet, zainwestowały olbrzymie kwoty w akwizycje regionalnych liderów technologicznych. Pozostałością po Expo będzie nowa dzielnica mieszkaniowa District 2020, dysponująca siecią 5G i centrum innowacji biznesowych, które powstaną w ramach projektu i wchłoną ponad 80% infrastruktury targowej. Globalne korporacje, jak wspomniany DP World, Siemens, czy Accenture, już podpisały umowy najmu, choć na ich finalizację będą musiały poczekać ponad rok dłużej niż planowały. District 2020 będzie też wolną strefą ekonomiczną. Dubaj zbudował swoją przewagę konkurencyjną m. in. na oferowaniu zagranicznym inwestorom wolnocłowych zachęt. Od 1974 r. utworzonych zostało już 32 stref wolnocłowych, z których każda ma unikatowy zestaw regulacji i przepisów (jak wspomniany wcześniej Dubai International Financial Centre), Jebel Ali Free Zone, czy otwarta w 2019 r. Dubai Design District. Nawet jeśli samo Expo nie rozwiąże problemu wysokiego zadłużenia i nie poprawi sytuacji branży nieruchomości, to z pewnością przyciągnie i wdroży cały szereg innowacji technologicznych, które pomoże Dubajowi wrócić na ścieżkę wzrostu, odblokować potencjał MŚP i udowodnić, że kraj ma do zaoferowania więcej niż drapacze chmur. Ciekawe są też nowe rządowe regulacje rynku pracy, m. in. pod względem płac, jak też zakazu zatrudniania w handlu niepełnoetatowych pracowników w szczycie sezonu, czyli głównie zimą i przed Bożym Narodzeniem. O wielu innych pomysłach można pisać jeszcze bardzo dużo i długo, warto z pewnością je analizować w szczegółach, ponieważ są one kopalnią wiedzy i nowych pomysłów, w szczególności dla osób kreujących politykę gospodarczą w wielu miejscach na świecie.

Mieszkańcy ZEA są na trzecim miejscu wśród krajów pozaeuropejskich, zaraz po Japonii i USA, z największym PKB na mieszkańca. Od swojego powstania kraju wszystkie rządy starały się wspierać i pomagać rdzennym mieszkańcom. Dostawali oni za darmo działki, na których uprawiali warzywa i owoce. Dotacje były duże i bezzwrotne. Wkrótce Emiratczycy stali się zarządcami tych poletek, a do pracy zaczęli zatrudniać przybyszów z Pakistanu i Bangladeszu. Z rolników w ciągu krótkiego czasu stali się zatem właścicielami i przedsiębiorcami. CIekawa jest wypowiedź po kilku latach niepodległego bytu szejka Zayeda o polityce zatrudnienia: „nie mogę zrozumieć, w jaki sposób fizycznie zdolny człowiek może siedzieć bezczynnie i nie czuć upokorzenia, dostając wszystko od innych dla swego życia. Zdrowa osoba, która nie pracuje, popełnia przestępstwo zarówno wobec siebie, jak i wobec swojego kraju”. Warto te słowa zapamiętać i polecić autorom różnych nowych i narodowych ładów. Nikomu jeszcze nie udało się zbudować trwałego dobrobytu nie opartego na sumiennej i ciężkiej pracy, tylko na rozdawnictwie socjalnym finansowanym długiem zwiększającym deficyt finansów publicznych. Dobrze zdawali sobie z tego sprawę twórcy cudu gospodarczego na pustyni w ZEA, w 2021 r. nie rozumieją tego nadal rządzący w Polsce. Rząd nie ingeruje w działalność gospodarczą firm, jeśli wszystko działa dobrze. W przypadku problemów, ingerencja następuje bardzo szybko. Tak było z doniesieniami o fatalnych warunkach mieszkaniowych robotników budowlanych zatrudnianych na kontrakty przez liczne firmy hinduskie. Te firmy rekrutowały pracowników z najbiedniejszych regionów Indii, Pakistanu i Bangladeszu i przywozili do ZEA. Prócz kiepskich mieszkań często nie otrzymywali na czas wynagrodzenia. Rząd ZEA w takiej sytuacji nakazał tym firmom zbudować nowe mieszkania dla ich pracowników, oraz zainicjował elektroniczny system płatności wynagrodzeń, gdzie pensja zostaje zdeponowana bezpośrednio na rachunku bankowym pracownika. Ten krok zapewniał też odpowiednią wysokość wynagrodzenia, które nie mogło być niższe od rządowego minimum. ZEA są także domem dla największej liczby milionerów w świecie arabskim, których jest tam ok. 2 mln. ZEA nie publikuje oficjalnych danych dotyczących osób żyjących poniżej progu ubóstwa. Dane te są poufne, jest tylko komunikat, że w ZEA nie ma żadnych osób zaliczanych do globalnego ubóstwa. Nawet robotnicy budowlani mający najniższe pensje w kraju, zarabiają powyżej 5,5 tys. dirhamów rocznie i mają zagwarantowane mieszkanie, jedzenie i opiekę medyczną, co nie kwalifikuje ich do globalnego poziomu biedy wg. definicji Banku Światowego. System świadczeń socjalnych oparty jest na ocenie wielkości gospodarstwa domowego oraz minimalnego dochodu na rodzinę. Ponadto wdowy, sieroty, osoby specjalnej potrzeby, rozwiedzione mogą otrzymać pomoc finansową od rządu. Wiele rodzin żyje ponad stan, co jest typowe dla krajów nieograniczonych możliwości. Zadłużenie gospodarstw domowych staje się coraz większym problemem, dlatego też rząd uruchomił doradztwo finansowe, która w zależności od potrzeb dysponuje 5 sposobami pomocy: miesięczne dotacje bez ograniczeń czasowych, jednorazowa kwota do 25 tys. lub 50 tys. dirhamów w nagłych sytuacjach, kredyt bez odsetek oraz bezpłatne tymczasowe mieszkanie o wartości 100 tys. dirhamów. Rodziny muszą trzymać się wyznaczonego planu sanacyjnego i są kontrolowane przez doradcę. Jak widać przestrzeń dla rozszerzenia programu 500+ w Polsce jest - w porównaniu z ZEA - nadal bardzo duża.

Dysponujące olbrzymią siłą ekonomiczną ZEA są bardzo aktywnym i liczącym się krajem w polityce międzynarodowej regionu. Osią, wokół której ZEA budują sojusze jest wrogość wobec ugrupowań islamistycznych oraz Iranu, ale też dążenie do powstrzymania demokratyzacji regionu, ujawnione w szczególności w czasie Arabskiej Wiosny. Zadecydowało to np. o wsparciu zamachu wojskowego w Egipcie w 2013 r., który usunął wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego prezydenta Mursiego. ZEA następnie zintensyfikowały inwestycje i współpracę gospodarczą z reżimem wojskowym gen. Sisiego. W listopadzie 2019 r. oba państwa ogłosiły utworzenie wspólnego funduszu inwestycyjnego o wartości 20 mld. $. ZEA i Egipt udzieliły też wsparcia militarnego i finansowego gen. Haftarowi w Libii, który jest w kontrze do powiązanego z Bractwem Muzułmańskim uznawanego przez ONZ rządu Sarradża, wspieranego też przez Turcję. ZEA znormalizowały też stosunki z syryjskim krwawym dyktatorem Baszirem al-Asadem. W 2017 r. ZEA razem z Arabią Saudyjską, Egiptem i Bahrajnem były inicjatorem blokady Kataru utrzymującego bliskie relacje z Turcją i Iranem. ZEA na początku poprzedniej dekady znacznie zbliżyło się do Arabii Saudyjskiej (AS). Oba państwa w 2011 r. wspólnie interweniowały w Bahrajnie, by powstrzymać wybuchłe na fali Arabskiej Wiosny protesty, a w 2005 r. ZEA zaangażowały się w Jemenie w interwencję militarną pod przywództwem AS, której celem jest zwalczanie powiązanych z Iranem bojówek Hutich. Oba kraje sprzeciwiały się też porozumieniu nuklearnemu z Iranem w 2015 r. Jednak wycofanie się ZEA z Jemenu w 2019 r., zbliżenie z Asadem i rosnące zaangażowanie w sprawy regionu wskazują, że Emiraty uniezależniają swoją politykę regionalną od AS. Ponadto porozumienie między ZEA a Izraelem w 2020 r. wzmacnia pozycję kraju w relacjach z USA i umożliwia im dostęp do najbardziej zaawansowanych amerykańskich technologii wojskowych. Kluczowym sojusznikiem ZEA spoza regionu pozostają USA. Ich stosunki uległy osłabieniu po podpisaniu przez Obamę porozumienia nuklearnego z Iranem. Polityka Trumpa wywierania presji na Iran i jego poparcie dla autorytarnych reżimów na Bliskim Wschodzie przywróciły jednak bliskie relacje między ZEA i USA. Za kadencji Trumpa podpisane zostały porozumienia w zakresie bezpieczeństwa oraz obronności. W ZEA stacjonuje 5 tys. amerykańskich żołnierzy, większość zakupów broni dla tutejszej armii dokonywana była w USA. Po braku reakcji USA na atak Iranu na rafinerię Aramco w Emiratach w 2019 r., ZEA podpisały porozumienie z irańską strażą graniczną i złagodziły swój jastrzębi stosunek wobec Iranu. Trudno, by oparta na surowcach gospodarka, która w 2018 r. 86% swojej ropy eksportowała przez Cieśninę Ormuz zachowała się inaczej.

ZEA są przykładem niezwykłego w historii świata rozwoju cywilizacyjnego. Pokazują nielimitowaną wręcz możliwość realizacji najśmielszych marzeń, dla których przez lata wydawało się, że nie ma ograniczeń finansowych. Wydaje się, że prawa i paradygmaty ekonomii w rzeczywistości postpandemicznej zaczynają jednak obowiązywać nawet w Emiratach. Warto śledzić sytuację w tym strategicznym dla świata regionie i chyba najbardziej imponującym kraju, zbudowanym przez wyobraźnię człowieka w ciągu ostatniego półwiecza.





80 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Katar

Jordania

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page