Włochy to kolebka Europy, chyba żadne państwo (prócz Grecji) nie miało takiego wpływu na kształt Europy, którą dzisiaj znamy. Dzieje starożytnych Włoch to przede wszystkim dzieje starożytnego Rzymu, jednoczącego plemiona zamieszkujące Półwysep Apeniński i podbijającego miasta-państwa w basenie Morza Śródziemnego. Do III w. p.n.e. Rzymianie dokonali zjednoczenia Półwyspu Apenińskiego z Sycylią i Sardynią, co stanowiło początek Imperium Rzymskiego. Istniało ono do swojego upadku w 476 r., kiedy germańskie plemiona Odoakra zajęły całe jego terytorium. W stanie chaosu wewnętrznego Włochy przetrwały do średniowiecza. Najeżdżane były przez Bizancjum, Germanów, Normanów czy Arabów. XI w. to początek okresu świetności niezależnych politycznie włoskich miast handlowych - Genui, Pizy, Wenecji czy Amalfi. Czasami integrowały się one by walczyć przed wspólnym wrogiem, jak powstała w XII w. Liga Lombardzka, ale raczej bardziej walczyły między sobą o dominację. Pod koniec średniowiecza Włochy nadal były politycznie podzielone i rozdrobnione: na północy zdominowane przez bogate miasta, w środkowej części pod kontrolą papieży rezydujących w Avignonie (w istocie były to jednak liczne feudalne państwa), a południe z wyspami znajdowały się zwykle pod obcymi rządami. W takim otoczeniu Włochy weszły w czas Renesansu, okres niebywałego wzrostu gospodarczego, rozwoju kulturalnego czy sztuki. Renesans rozpoczął się we Florencji, skąd rozprzestrzenił się na całe Włochy, papiestwo uwolniło się wtedy od dominacji francuskiej, co zjednoczyło Państwo Kościelne i przyczyniło się do odbudowy dawnej świetności Rzymu. Jednak nie nastąpiło wtedy zjednoczenie polityczne kraju. Wręcz przeciwnie, wojny włoskie w XVI w. utrwaliły rozdrobnienie Włoch i hiszpańską oraz austriacką dominację nad większością księstw włoskich (prócz Wenecji, Genui, Toskanii, Sabaudii i Watykanu). W takiej postaci Włochy dotarły do XIX w., kiedy nastąpiło odrodzenie włoskiej świadomości narodowej, znane jako Resorgimento. Radykalny ruch Mazziniego dążył do zjednoczenia Włoch przez powstanie ludowe, a bardziej umiarkowane skrzydło rozumiało zjednoczenie jako federację państw rządzonych przez włoskich książąt. Narodziny narodu włoskiego zbiegły się w czasie z Wiosną Ludów w Europie (1848). Interwencje Austrii i Francji stłumiły ruchy niepodległościowe, ale wkrótce pojawili się nowi politycy, którzy nadali włoskiemu ruchowi niepodległościowemu większą dynamikę. Był to przede wszystkim Napoleon III we Francji (wspierał dążenia niepodległościowe Włochów) oraz Vittorio Emanuelle II (król Sardynii). W 1860 r. Królestwo Sardynii odstąpiło Francji Sabaudię i Niceę, a Napoleon III zgodził się na przyłączenie do Sardynii Toskanii, Modeny, Parmy i Emilii-Romanii. W tym samym roku na Sycylii rozpoczęło się powstanie, gdzie przybył z Genui ze swoimi „czerwonymi koszulami” Giuseppe Garibaldi, który w imieniu Vittorio Emanuelle II mianował się dyktatorem. Szybko zajął całą wyspę i stał się bohaterem zjednoczonych Włoch. Po kilku miesiącach jego oddziały wkroczyły do Neapolu. Od północy posuwała się natomiast ofensywa Vittorio Emanuelle, któremu Garibaldi się podporządkował. Parlament sardyński przekształcił się w ogólno-włoski, a następnie proklamowane zostało królestwo Włoch z królem V. Emanuelle oraz stolicą w Turynie, a następnie Florencji. Rzym udało się Garibaldiemu zdobyć dopiero w 1870 r., a rok później stolica Włoch została przeniesiona z Florencji do Rzymu. Niepodległość okupiona została dużymi kosztami gospodarczymi, a dług publiczny zaczął być immanentną częścią państwa włoskiego. Sytuację jeszcze pogorszyła I Wojna Światowa. Mimo, że Włochy należały do grona państw zwycięskich, to ich system finansowy został zupełnie zdezorganizowany. Rosło bezrobocie i rozwarstwienie społeczne, coraz więcej zwolenników znajdowała też propaganda komunistyczna. Wśród Włochów narastało przekonanie o krzywdzie i chęć radykalnych zmian, co ułatwiło drogę do dyktatury Mussoliniego. Podobnie jak niemiecki nazizm faszyzm zrodził się we Włoszech z politycznej potrzeby chwili będącej następstwem skutków I Wojny Światowej. Włoskie społeczeństwo nie miało poczucia faktycznej wygranej. Na fali zniechęcenia, zniecierpliwienia i rosnącego buntu powstał ekstremistyczny ruch, którego przywódcy umiejętnie wykorzystywali nastroje prowadzące do niemal bezkrwawej rewolucji. Powstanie ruchu faszystowskiego było przede wszystkim kwestią powojennej aktywności włoskich socjalistów, ale jego źródeł należy się doszukiwać u schyłku poprzedniego stulecia. Przejście między wiekami zrodziło nowe koncepcje, których autorzy głosili światopoglądowy kryzys okresu Fin de siècle. Nowe teorie opierały się na emocjonalizmie, witalizmie i subiektywizmie, kwestionując charakterystyczne dla okresu pozytywizmu racjonalizm i materializm. W tym samym czasie szczególnym zainteresowaniem cieszyły się koncepcje filozofów: Nietzschego i Schopenhauera. W najbardziej kształtującym Mussoliniego okresie 1904-1914 był on wiernym czytelnikiem naukowych rozpraw niemieckich myślicieli. Interesowały go również elitarne teorie Vilfreda Pareto, który później stał się jednym z ojców chrzestnych faszystowskiej ekonomii, a także silnym wsparciem dla idei autorytetu i emocjonalizmu w polityce. Poglądy Mussoliniego kształtowały także koncepcje Niccolo Machiavellego, od którego przejął między innymi koncepcję silnego, autorytarnego władcy. Tworzenie ideologii faszystowskiej było przykładem zmieszania różnych, nierzadko mocno odmiennych, koncepcji oraz poszukiwania inspiracji wpisujących się w zasadniczą myśl doktrynalną ideologii. Punktem kulminacyjnym ewolucji włoskiego faszyzmu był 1919 r. i ostateczne odejście od doktryny socjalistycznej. Początkowe idee zostały następnie zamienione we włoski nacjonalizm i coraz wyraźniejszy zwrot ku autorytaryzmowi, które w późniejszym czasie stały się osią spajającą włoski faszyzm i niemiecki nazizm. Tuż po I Wojnie Światowej faszyzm odwoływał się do treści demokratycznych, jednakże już w 1920 r. włoscy faszyści zaczęli odchodzić od pierwszych ideałów, kierując się coraz bardziej w stronę systemu antydemokratycznego i antyliberalnego. W tym samym czasie faszyzm jednoznacznie opowiedział się po stronie prawicy, coraz bardziej oddalając się od nurtu socjalistycznego. Wytworzona po zakończeniu I Wojny Światowej sytuacja społeczno-ekonomiczna stworzyła grunt pod ideologiczny konflikt między rewolucyjną lewicą i nie mniej rewolucyjną prawicą. Konflikt, który oparty był na próbie pozyskania szerokich mas ludności skłonił faszystów do zajęcia stanowiska kontrrewolucyjnego i reakcjonistycznego. Mussolini uważał, że była to jedyna szansa na przetrwanie starcia z socjalistami. Nie był to jedyny związek faszyzmu z innym systemem filozoficznym. Po I Wojnie Światowej faszyści nawiązali współpracę z włoskimi futurystami, którzy postulowali odrzucenie tradycji i historii i aktywne spojrzenie w przyszłość. Pierwszy i najbardziej znany manifest futurystów sformułował poeta Filippo Marinetti. Ruch miał charakter artystyczny i polityczny i początkowo silnie wspierał dążenia Mussoliniego, aktywnie uczestnicząc w akcjach bojówkarskich. Mimo iż mariaż faszyzmu z futuryzmem nie przetrwał próby czasu a oba ugrupowania rozeszły się w 1920 r. F. Marinetti był ważną postacią ruchu faszystowskiego. W 1929 r. Duce mianował go nawet jednym z członków Accademia d’Italia, intelektualnej grupy kształtującej myśl naukową i artystyczną faszystowskich Włoch. Stworzenie silnego zaplecza, a następnie stłamszenie opozycji i wypracowanie czołowej pozycji w ruchu faszystowskim umożliwiło Mussoliniemu uzyskanie niemal całkowitej dominacji. Rozpoczął on konsekwentne starania o odnowę państwa, domagając się głębokich reform, zarówno w warstwie politycznej, jak i społecznej. Ważnym elementem ruchu faszystowskiego były Związki Kombatanckie. Początkowo grupowały one kombatantów i weteranów niedawnego konfliktu, bazując na silnym rozczarowaniu tej grupy społecznej. W tym kontekście faszyzm zrodził się w atmosferze buntu i miał charakter antysystemowy. W 1921 r. ruch został przekształcony w Narodową Partię Faszystowską, której bojówki - Czarne Koszule dokonywały czystek i zwalczały komunistów, syndykalistów i socjalistów. 29.10.1922 r. faszyści dokonali udanego zamachu stanu. Obawiając się rozruchów, włoski król Vittorio Emanuelle III zdecydował się powierzyć Mussoliniemu funkcję premiera. Marsz na Rzym stał się jednym z przykładów faszystowskiej mitologii i podobnie jak rocznica puczu monachijskiego w Niemczech był corocznie uroczyście celebrowany. Przejęcie władzy przez faszystów wiązało się z daleko idącymi reformami państwa, które przeprowadzano jednak selektywnie. Nie wszystkie sektory dotknęły zmiany. Kiedy faszyści włoscy przejęli władzę, pozostawili praktycznie nietknięte wszystkie struktury administracyjne i sądownicze. Zmieniła się elita władzy, Włochy stały się policyjną dyktaturą, ale państwo nie było jeszcze omnipotentne i nie miało charakteru totalitarnego. Faszyści zbudowali we Włoszech państwo autorytarne, ale ich autorytaryzm znacząco różnił się od autorytaryzmu innych krajów, szczególnie nazistowskich Niemiec.
W ciągu dwudziestu lat sprawowania władzy Mussolini starał się odtworzyć włoskie imperium, próbując zbudować silną władzę wewnętrzną i angażując w liczne konflikty polityczne i militarne. Upadek jego dyktatury w 1943 r. był klęską nie tylko Duce, ale i całego ruchu faszystowskiego, który w ostatecznym rozrachunku nigdy nie osiągnął postulowanego, modelowego stanu. Trudno mówić o jednolitej strategii gospodarczej Mussoliniego. Nawet w chwili objęcia władzy, Mussolini nie miał jeszcze sprecyzowanej doktryny gospodarczej, a jego poglądy przeszły znaczne zmiany od momentu utworzenia Związków Kombatanckich do powstania Partii Faszystowskiej. Po objęciu władzy w 1922 r., pragnąc uspokoić środowiska gospodarcze, Duce opowiadał się stanowczo za polityką liberalną (podobnie zresztą jak Kaczynski w Polsce, który też wspierał początkowo liberalne reformy Balcerowicza po 1989 r.) a pierwszym ministrem finansów mianował Alberto De Stefani – liberalnego ekonomistę z Towarzystwa Adama Smitha. Zmniejszył on radykalnie wydatki państwowe, zlikwidował deficyt budżetowy, ustabilizował metodami „monetarystycznymi” lira, zdenacjonalizował wiele obszarów, które znajdowały się dotąd w rękach państwa, obniżył podatki oraz pozwolił działać bez żadnych przeszkód kapitałowi prywatnemu. Działania te przyczyniły się do gwałtownego wzrostu produkcji i spadku bezrobocia. Stopniowo, na skutek kryzysu gospodarczego z 1929 r. oraz wzmożonego umacniania systemu, Włochy faszystowskie coraz bardziej ewoluowały w kierunku państwowego kapitalizmu i korporacjonizmu. Gospodarka państwa faszystowskiego była przykładem silnego modelu etatystycznej gospodarki rynkowej, co oznaczało, że państwo respektowało istnienie własności prywatnej i nie zakazywało funkcjonowania prywatnej przedsiębiorczości. Prowadziło natomiast bardzo silny interwencjonizm gospodarczy, a powiązania z wielkimi koncernami lub zakładami nie odbywały się na zasadzie procentowego udziału państwa w danej spółce, lecz zwyczajnych zleceń-kontraktów desygnowanych przez państwo do poszczególnych przedsiębiorstw. Majątki „wrogów narodu”, działaczy opozycyjnych, były przy tym przejmowane przez państwo. Zarazem polityka ekonomiczna była ukierunkowana przede wszystkim na duże zakłady produkcyjne, co często skutkowała upadkiem małej i średniej przedsiębiorczości – głównej siły napędowej gospodarki rynkowej. Ogólnie cały sektor średniej gospodarki przeżywał trudności związane z brakiem środków kredytowych. Wspieranie przez państwo przemysłu ciężkiego i militaryzacja gospodarki pochłaniała większą część finansów do sektora budżetowego – wysokie podatki, pozwalające sfinansować szereg państwowych inwestycji oraz do przemysłu ciężkiego powiązanego z państwem. Pomimo powyższych problemów, wielu faszystów powoływało się wciąż na gospodarkę rynkową, a sam Mussolini odwoływał się wielokrotnie do kapitalizmu i leseferyzmu. Jedną z najbardziej specyficznych cech Włoch faszystowskich był korporacjonizm, znany też z koncepcji innego ówczesnego dyktatora o faszystowskich skłonnościach - Antonio Salazara z Portugalii (https://www.thetravelingeconomist.com/post/portugalia). Społeczny ustrój korporacyjny został ustanowiony ustawą z 3.04.1926 r., nakazującą pokój społeczny między pracodawcami i pracobiorcami, a zakazującą strajków i lokautów oraz wprowadzającą umowy zbiorowe, oddające spory pod jurysdykcję Trybunału Pracy. W 1927 r. Mussolinim wydał Kartę Pracy. Dokument składał się z 30 artykułów, które głosiły m.in., że „praca jest obowiązkiem społecznym. Z tego tytułu i tylko z tego, państwo roztacza nad nią opiekę. Kompleks produkcji jest z punktu widzenia kraju jednolity; cele produkcji są jednolite i sprowadzają się do dobrobytu jednostek i rozwoju sił narodowych”. Faszyzm głosił ideologię solidaryzmu, połączoną z koncepcją państwowej ochrony pracujących. Przyjmując tezę o zgodności interesów pracodawców i pracowników, rozwiązano dotychczasowe związki zawodowe i utworzono w ich miejsce korporacje, czyli związki poszczególnych zawodów, zrzeszające zarówno pracowników jak i właścicieli. Wszystkie korporacje podlegały 6 konfederacjom - przemysłu, rolników, kupców, transportu morskiego i powietrznego oraz banków. Całość podlegała Ministerstwu Korporacji. Dziś pojęcie korporacjonizmu autorytarnego kojarzone jest właśnie z tradycją włoskiego faszyzmu. Korporacjonizm miał służyć politycznej kontroli przemysłu oraz likwidacji niezależnych związków zawodowych. Przymusowe związki - korporacje w gałęziach przemysłu były oparte na udziale reprezentantów pracodawców, pracowników i urzędników z Narodowej Partii Faszystowskiej. Delegowały one przedstawicieli do Narodowej Rady Korporacji, która w 1938 r. straciła odrębny charakter. Korporacjonizm pozwalał na zastąpienie rywalizacyjnych wyborów procedurami selekcji członków parlamentu przez korporacje zawodowe. Mussolini o wprowadzonych rozwiązaniach mówił: „Założyliśmy państwo korporacyjne i faszystowskie, państwo społeczności narodowej, państwo skupiające, kontrolujące, harmonizujące i uwzględniające interesy wszystkich warstw społeczeństwa, które wiedzą, że są w równej mierze pod jego opieką. (…) nie ma dziś Włocha, który by pracował, a nie domagał się swego miejsca w korporacjach, w federacjach, który by nie pragnął być żywą komórką tego wielkiego, niezmierzonego organizmu, jakim jest narodowe, korporatywne państwo faszystowskie”. W polityce Mussoliniego można wprawdzie odnotować również obecność haseł socjalnych, choć nie przekładały się one na realizację w praktyce, a służyły raczej do pozyskiwania sympatii dla reżimu. Duce nie uciekał przed demagogią społeczną, głosząc kres panowania wielkiego kapitału. Już w 1919 r. sformułował program socjalny, zapewniający m.in. 8-godzinny dzień pracy, minimalną płacę, opiekę socjalną i działania zmierzające do likwidacji chorób społecznych. Formułując hasła socjalistyczne Mussolini poszukiwał kontaktu z masami, ale w miarę umacniania się systemu stopniowo odchodził od planów przekształceń gospodarczo-społecznych, szukając rozwiązań kwestii socjalnej w realizowaniu programu imperialnego. Hasła socjalne dalekie były przy tym od ideologii sowieckiej, która akcentowała klasowy, antagonistyczny charakter reżimu. W faszyzmie odwrotnie - za nadrzędny cel uznano solidarność klas. Faszyści zmierzali do zniesienia różnic klasowych, zastąpienia walki klas realizacją solidarności wszystkich Włochów. Powstawały organizacje sportowo-rekreacyjne (podobnie jak w III Rzeszy - Kraft durch Freude), przeprowadzano liczne akcje pomocy dla biednych, wspólne wycieczki pracowników. Elementy socjalne przysparzały faszystom popularności, nie zdominowały jednak gospodarki, dlatego faszyzm przetrwał we Włoszech aż 20 lat! Należy podkreślić, że ingerencja państwa faszystowskiego w gospodarkę była znacznie mniejsza niż np. w przypadku państwa komunistycznego. Mussolini odrzucał również marksistowską koncepcję własności, wskazując, iż „Ustrój faszystowski szanuje i każe szanować własność prywatną i odrzuca eksperymenty socjalistyczne, które gdzie indziej prowadzą do katastrofy”. Państwo faszystowskie sprzeciwiało się tym samym wszelkim dążeniom kolektywistycznym, choć samo rościło sobie prawo do ingerencji w procesy gospodarcze. Faszyzm włoski nie dokonał zamachu na własność prywatną, chociaż wprowadził pewną kontrolę nad gospodarką i centralne planowanie. Jeśli chodzi o wolnorynkowe poglądy Mussoliniego należy stwierdzić, że polityka gospodarcza pod jego przywództwem ewoluowała od fazy „faszyzmu liberalnego” do korporacjonizmu i pewnej interwencji państwa w gospodarkę. Stale popierał on jednak funkcjonowanie własności prywatnej oraz wyrażał sprzeciw wobec socjalistycznych rozwiązań gospodarczych stosowanych w państwach komunistycznych. Należy też podkreślić, że jakkolwiek Mussolini opowiadał się za autarkią i korporacjonizmem oraz podejmował w ramach tych koncepcji pewne rozważania teoretyczne ujęte w „Doktrynie faszyzmu”, to nie interesował się szczególnie gospodarką i raczej nie wyróżniał się zdecydowanymi przekonaniami w dziedzinie ekonomii. Chciał uczynić z Włoch wielką potęgę, wzór dla wszystkich narodów i polityka ekonomiczna interesowała go tylko z tego powodu. Państwo włoskie, jako jedno z młodych mocarstw powstałych w XIX w., starało się szybko modernizować, by móc rywalizować ze starymi potęgami, i dostrzegało, że to właśnie kwestie ekonomiczne stały się na przełomie XIX i XX w. – a także w jego pierwszej połowie – najważniejsze. Pierwsza włoska autostrada powstała w 1921 r. Prowadziła z Mediolanu do Varese (A8). Przedłużona została do jeziora Como w 1924 r. i w sumie liczyła 42 km (A9). W 1927 r. dzięki znaczącym nakładom finansowym ukończono i uruchomiono autostradę A4 o długości 517 km łączącą Turyn, Mediolan, Weronę, Wenecję i Triest. Dokonywało się to na wiele lat przed podjęciem programu budowy autostrad przez Hitlera. Państwo włoskie, także pod rządami Mussoliniego, dostrzegało, jak wielkie znaczenie ma stabilne wspieranie rozwoju gospodarki i że to właśnie dzięki temu z czasem może okazać się ono gotowe do narzucenia swoich warunków innym oraz do podjęcia rywalizacji na poziomie globalnym. Co prawda, projekt rozbudowy autostrad w latach 30-tych musiał ustąpić inwestycjom w przemysł zbrojeniowy, jednak w 1935 r. otworzono autostradę A7 o długości 134 km, która połączyła Mediolan i Genuę. Zmieniająca się sytuacja polityczna przyczyniła się do tego, że coraz większą część budżetu włoskiego pochłaniały zbrojenia. O ile w roku budżetowym 1935/1936 wydano na nie 4,6 mld. lirów, o tyle tuż przed wybuchem II Wojny Światowej była to suma 8,3 mld. lirów (dane za Maciej Franz: Włoska Gospodarka Wojenna 1940-1943). Wzrost był znaczący (o prawie 80%) i wskazywał na coraz większe zaangażowanie państwa w rozwój sił zbrojnych. Najbardziej wzrosły wydatki na rozwój lotnictwa wojskowego, jednak niewiele mniejsze przyrosty można było dostrzec w odniesieniu do środków wydatkowanych na wojska lądowe i marynarkę wojenną (prawie podwojenie). Wspomniane gigantyczne wydatki dokonywały się na kredyt, radykalnie zadłużając budżet państwa, który już w drugiej połowie lat 20-tych był daleki od równowagi. Zadłużenie wewnętrzne na 1926 r. wynosiło 82,5 mld. lirów, a zewnętrzne: 23,4 mld. lirów. Co prawda w ciągu 1926 r. dług ten został skonsolidowany, a po zawarciu umów w Waszyngtonie i Londynie ograniczony do jedynie 0,5 mld. lirów, jednak w następnych latach ponownie zaczął on narastać i tendencji tej nie udało się w żaden sposób zmienić w latach 30-tych ani tym bardziej w czasie wojny. Działo się tak także dlatego, że państwo włoskie, pomimo ogromnych wysiłków podejmowanych przez władze faszystowskie, nie było w stanie radykalnie podnieść dochodów, które dość mocno odbiegały od dochodów osiąganych przez największe mocarstwa światowe. Warto także pamiętać o radykalnej dewaluacji lira o 41% w 1936 r., która doprowadziła do wzrostu kosztów utrzymania włoskich robotników i klasy średniej oraz pogorszenia się ich warunków życia. Było to tym większym ciosem, że to właśnie wśród tych grup społecznych Mussolini zyskał początkowo duże poparcie. Wobec tąpnięcia ekonomicznego, któremu nie udawało się skutecznie przeciwstawić, pozostała propaganda i skierowanie uwagi społecznej na podboje militarne, w myśl zasady, że jak brakuje chleba to muszą być igrzyska. Te bowiem nie były tylko funkcją koncepcji politycznych i ideologicznych, ale także ekonomicznych.
Podboje kolonialne, które stały się udziałem państwa włoskiego, nie zmieniły jednak jego sytuacji ekonomicznej. Dzięki wprzęgnięciu nowych terytoriów do gospodarki macierzystej miał nastąpić wzrost możliwości własnej gospodarki, lecz myślenie takie, preferowane przez włoskich faszystów, miało okazać się podejściem życzeniowym. Pozyskane kolonie nie wnosiły wiele do gospodarki państwa włoskiego. Można wręcz odnieść wrażenie, że stawały się dla niej obciążeniem i faktycznie zmniejszały możliwości szybkiego rozwoju metropolii. Państwo włoskie co prawda zdołało w wyniku kolejnych podbojów kolonialnych stworzyć Włoską Afrykę Wschodnią (Africa Orientale Italiana), jednak były to obszary o bardzo niskiej wartości gospodarczej, raczej wymagały kolejnych inwestycji, niż dawały szansę na uzyskanie przez państwo macierzyste wartości dodanej. Propaganda państwowa pokazywała Duce jako nowego Cezara, zdobywcę, dążącego do odbudowy „Mare Nostrum”, jednak w istocie utrwalał się raczej złośliwy przydomek Duce jako „Kolekcjonera Pustyń”. Włochy bowiem spóźniły się na kolonialny podział świata i udało im się uzyskać jedynie tereny niechciane przez inne państwa - prawdziwą ziemię niczyją. Pozyskane kolonie generowały także konieczność ogromnych inwestycji, by mogły odgrywać choćby jedną z ról, które zwykło się im powierzać w tym czasie, a więc baz wojskowych położonych w strategicznie ważnych miejscach na świecie. To dlatego inwestowano w porty włoskich kolonii położonych nad Morzem Czerwonym, w tym szczególnie w możliwości funkcjonowania portu w Massawie (obecnie w zamkniętej na świat Erytrei), gdzie miał bazować największy włoski zespół kolonialny okrętów wojennych. Nie mniejsze inwestycje poczyniono także w Afryce Północnej, gdzie budowano drogi oraz cywilizowano, we włoskim tego słowa rozumieniu, miasta nadmorskie, a zwłaszcza ich porty. Te inwestycje miały się okazać cenne w odniesieniu do działań zbrojnych w czasie II Wojny Światowej. Porty libijskie były dzięki temu w stanie przyjmować ogromną ilość towarów, a tym samym utrzymywać możliwości bojowe Deutsche Afrika Korps i sił włoskich walczących o dostęp do Egiptu. Do portów libijskich w toku trwających walk, między 1940 a 1943 r., dowieziono łącznie 1 929 955 t wszelkiego rodzaju materiałów wojennych, w tym 476 702 t paliwa. Przerzucono tam także łącznie 190 tys. żołnierzy, w tym 62 676 niemieckich. Były to liczby ogromne. Z jednej strony świadczyły one o potężnym wysiłku transportowym, który spadał na włoską flotę wojenną i handlową, z drugiej – pokazywały, jak bardzo kosztochłonna była sama wojna i jak wielkiego drenażu włoskich możliwości ekonomicznych wymagała. Do momentu zakończenia operacji w Libii to właśnie zadania wsparcia dla walczących tam wojsk miały priorytet w trwających zmaganiach o panowanie na Morzu Śródziemnym. Odnosiło się to nie tylko do działań marynarki wojennej i handlowej, ale również włoskiej gospodarki. Wspomniany wyżej wysiłek był także rezultatem ogromnych wydatków poniesionych jeszcze przed II Wojną Światową na rozwój floty wojennej. W toku dwudziestolecia międzywojennego państwo włoskie sfinansowało budowę okrętów wojennych o łącznym tonażu 599 420 t, co oznaczało ogromny wysiłek nie tylko dla samych stoczni, ale także dla budżetu państwa. Był to dowód na to, że włoska gospodarka była przestawiana na tory wojenne praktycznie przed 1940 r. Zaangażowanie się w wojnę domową w Hiszpanii również było dla Włoch ogromnym zobowiązaniem i kolejnym obciążeniem dla gospodarki. Rozwój zbrojeń nieuchronnie prowadził nie tylko do agresywnych kroków politycznych, ale także rozregulowywania gospodarki. Pierwsze plany agresji na Abisynię pojawiły się z początkiem lat 30-tych. Polityka podbojów kolonialnych wprowadziła wprawdzie Włochy do grona „mocarstw kolonialnych”, lecz to pojęcie było w ich przypadku stosowane ponad miarę. O ile bowiem kolonie Włochy zdobyły, a armię i flotę wojenną intensywnie rozbudowywały, o tyle jednak zaplecze ekonomiczne tych działań było bardzo wątpliwe i w poważniejszym konflikcie, trwającym dłużej niż kilka miesięcy, musiało prowadzić do trudnej sytuacji. Część historyków postrzega włoską gospodarkę – zarówno tę przed 1940 r., jak i tę z lat wojny – jako kompletnie niewydolną. Włochy nigdy nie osiągnęły takiego poziomu rozwoju gospodarczo-ekonomicznego, który skutecznie wspierałby rozwój nowoczesnych rodzajów broni – masową produkcję pojazdów, w tym wozów bojowych wszelkiego typu, samolotów, artylerii i okrętów wojennych (Italia zainwestowała głównie w tę ostatnią dziedzinę).
Opinie te można rozszerzyć, wspomniany brak postępu w odniesieniu do najnowocześniejszych technologii dotyczył bowiem nie tylko sfery zbrojeniowej, ale także życia codziennego. Państwo włoskie znajdowało się wciąż w niesamowitym zwarciu bogatej i lepiej rozwiniętej północy i biedniejszego oraz zdecydowanie bardziej zacofanego południa. Status ten odziedziczyło ono z okresu Risorgimento. Problemu nie udało się przełamać ani w okresie międzywojennym, ani tym bardziej podczas II Wojny Światowej. Mocno widoczny był także w okresie powojennym. Najpóźniej Wielki Kryzys przełomu lat 20- i 30-tych bardzo negatywnie zweryfikował też korporacjonizm - ideę fixe Mussoliniego. W 1933 r. włoski PKB był o 28% niższy niż w 1928 r. W tym samym okresie nastąpił spadek produkcji w każdej z najważniejszych dziedzin gospodarki. Produkcja przemysłowa obniżyła się o 30%, a rolna o 47%. Włoska gospodarka stała się w latach kryzysu jeszcze bardziej niekonkurencyjna, niż było to wcześniej. Tym samym łatwiej dawała się wypierać z obcych rynków. Eksport w tych latach zmalał o 39%. Kryzys szczególnie mocno uderzył w przemysł ciężki i włoski sektor bankowy. Tymczasem to właśnie te dwa elementy miały być podstawą włoskiej ekspansji militarnej i udziału w II Wojnie Światowej (jak dostrzegano w okresie międzywojennym, powstałe „korporacje organizują społeczeństwo gospodarczo, aby było gotowe, miało wypracowane ramy na wypadek konieczności wprowadzenia gospodarki wojennej”). Dodatkowo system gospodarczy zastosowany w państwie faszystowskim był obciążony jeszcze próbami jej „socjalizacji”. Koncepcja, by to robotnicy byli współzarządzającymi przedsiębiorstwami, mieli znaczący wpływ na ich funkcjonowanie, była błędna. Co prawda głoszono oficjalnie zasadę, że robotnicy dzięki temu będą uczciwie pracować dla dobra własnego przedsiębiorstwa, a pracodawcy będą ich za to uczciwie wynagradzać, ale była to jedynie groźna utopia. Dodatkowo dewastowała ona konkurencyjność włoskich przedsiębiorstw, co stało się widoczne w okresie Wielkiego Kryzysu, a jednocześnie przyczyniło się do dramatycznego nieprzygotowania włoskiej gospodarki do przyszłej wojny światowej, chociaż to może wyszło na dobre… Z biegiem lat i narastającą liczbą konfliktów zbrojnych gospodarka włoska stawała się coraz bardziej niewydolna. Państwo faszystowskie wprowadziło kontrolę nad gospodarką, zmilitaryzowało ją, wprowadziło przywileje socjalne dla robotników. Taki typ gospodarki nie miał prawa dobrze funkcjonować w realiach wojennych, a jednocześnie musiał stwarzać ograniczone możliwości odbudowy powojennej. Proces normalizacji systemu gospodarczego państwa włoskiego musiał potrwać i realnie nałożył się na okres drogi tego kraju do demokracji, potwierdzonej przyjęciem do ONZ, a symbolicznie w polityce wewnętrznej – powrotem Triestu do Włoch w 1955 r. Jest to jeden z tych elementów ostatniej z wojen światowych, który nie zawsze bywa w pełni dostrzegalny. W 1955 r. rząd włoski, zdominowany przez chadeków, przyjął powojenny plan gospodarczy zakładający intensywny rozwój państwa w ramach pierwszego planowego dziesięciolecia powojennego. Okres poprzedzający ten moment należy uznać za zdecydowanie podporządkowany następstwom II Wojny Światowej. Państwo włoskie decydując się na militaryzację, zbrojenia, kurs na agresywną politykę zagraniczną, a z czasem także na wojnę, musiało odrzucić racjonalność działań gospodarczych i prowadzić wręcz rabunkową politykę fiskalną. Wojna, w koncepcjach włoskich faszystów, miała być odpowiedzią na wszelkie kłopoty i wszelkie problemy, w tym także te gospodarcze. Pewnych kwestii rozwiązać się jednak nigdy nie udało, jak choćby odpowiedniego zaspokojenia potrzeb przemysłu, ale także armii, w ropę naftową. W czasie pokoju Włochy potrzebowały jej rocznie około 2,7 mln. t, co przy rocznej własnej produkcji na poziomie 240 tys. ton powodowało całkowite uzależnienie od importu. Włochy w oczywisty sposób oszczędzały ropę naftową, tworząc jej zapasy na okoliczność ewentualnej, przyszłej wojny, jednak, jak całości działań gospodarczych, także w tym względzie nie udało się w żaden sposób racjonalnie tych działań zaplanować i zrealizować. W momencie rozpoczęcia przez Włochy operacji wojennych kraj posiadał rezerwy ropy w wysokości ok. 2 mln. t. Było to zdecydowanie zbyt mało, by prowadzić długotrwałe działania wojenne. Nie mniejszym problemem było posiadanie odpowiednich zasobów węgla kamiennego. W latach 20- i 30-tych państwo włoskie corocznie importowało ok. 12 mln. t tego węgla. W toku wojny Brytyjczycy za wszelką cenę starali się całkowicie uniemożliwić jego pozyskiwanie przez rząd Mussoliniego. Z pomocą w tym przypadku pospieszyli Niemcy, którzy drogą kolejową, przez przełęcze alpejskie, byli w stanie dostarczyć około miliona ton węgla. Dla włoskiej gospodarki były to dostawy bezcenne, ale zdecydowanie zbyt małe, by mogły jej zapewnić odpowiednio wysoki poziom produkcji, konieczny do utrzymania w czasie wojny. Kwestie surowcowe to tylko jeden z elementów włoskiej gospodarki lat wojny. Równie istotne pozostawało jednak dość spore jej zacofanie w stosunku do możliwości ekonomicznych innych istotnych państw świata. Włochy nie były przygotowane do wojny, ich zapasy materiałów wojennych, w tym zwłaszcza paliwa, były zbyt małe, brakowało nowoczesnego sprzętu pancernego, a proces unowocześniania licznego przecież lotnictwa był dopiero w toku. Nie tylko brakowało silników o odpowiedniej mocy, nie tylko włoscy decydenci ulegali magii sukcesów dwupłatowców w toku wojny domowej w Hiszpanii, trwała także bardzo ostra rywalizacja firm i koncernów przemysłowych. Szczególnie FIAT miał silne lobby w Regia Aeronautica i często blokował zamawianie nowych konstrukcji, co utrudniało szybkie unowocześnienie lotnictwa. Ten problem miał powracać przez cały okres II wojny. W latach 1940–1943 okazywało się, że zacofanie techniczne Włoch zaczyna mieć swoje znaczenie. Gospodarka państwa faszystowskiego co prawda mogła być podziwiana za inwestycje w drogi czy autostrady, można było oczywiście zachwycać się rozwojem koncernów takich jak FIAT, patrzeć, jak wspaniałe włoskie stocznie budują coraz nowocześniejsze i równocześnie bardzo ładne okręty, wiele jednak dziedzin wymagających poważnych inwestycji pozostało na uboczu zainteresowania Mussoliniego. Jednocześnie państwo włoskie wchodziło do wojny w sposób mało przygotowany. Nie chcąc zdradzić planów wkroczenia do wojny przeciwko Francji i Wlk. Brytanii, władze włoskie nie zdecydowały się odwołać z morza ani obcych portów swoich statków handlowych. W związku z tym alianci zajęli 212 jednostki o łącznym tonażu 1 236 160 t, co oznaczało utratę jednej czwartej wszystkich statków handlowych. Była to potężna strata dla gospodarki włoskiej, która miała ogromne znaczenie dla jej funkcjonowania w następnych miesiącach. Koronnym przykładem uzasadniającym prawdziwość tezy o zacofaniu gospodarki włoskiej i jedynie rabunkowym jej charakterze w toku trwających działań wojennych może być rozwój prac nad radarami. Przez cały okres wojny nie udało się osiągnąć na tym polu żadnych sukcesów. A przecież to wykorzystanie m.in. kwestii gospodarczych pozwoliło włoskim faszystom sięgnąć po władzę. Kryzys kapitalistycznego systemu produkcji, wzrastające bezrobocie po zakończeniu I Wojny Światowej, rosnąca inflacja itd. utorowały drogę faszystom. Dostrzegano to doskonale już współcześnie, także w środowiskach lewicy europejskiej. Wskazywały one wyraźnie, że czynnikiem, który faszyści w pełni wykorzystywali, było zmęczenie ludzi ustawicznymi strajkami, bezrobociem i anarchią produkcji. Czasami nazywano to wręcz rozczarowaniem demokracją, które popychało ludzi w stronę faszyzmu. Nie było to doświadczenie dostępne tylko ludziom z pierwszej połowy XX w. Te same elementy chciały wykorzystać środowiska Włoskiej Partii Komunistycznej po 1945 r., gdy próbowała ona destabilizować państwo włoskie i doprowadzić do przyjęcia sowieckiej drogi rozwoju. Siła argumentacji wynikała nie tylko z umiejętnie realizowanej propagandy, ale także z braku odporności społeczeństwa włoskiego na powracające problemy bezrobocia, inflacji i – dodatkowo – radykalnego zmęczenia niepewnością przyszłości, kumulującymi się z latami wojny. Niemniej Włosi, pamiętając o wszelkich nieszczęściach, jakie ich spotkały w pierwszej połowie XX w., wychodzili z II Wojny Światowej w objęciach zachodnich aliantów, którzy, faktycznie kontrolując ich państwo i gospodarkę, mogli znacząco wpłynąć na pozostanie po stronie krajów demokracji parlamentarnej i, mimo wszystkich niedoskonałości, przy gospodarce rynkowej.
II Wojna Światowa była, jak żaden z dotychczasowych konfliktów, tym, podczas którego wzrastało znaczenie gospodarki, możliwości produkcji uzbrojenia, sprzętu oraz wszelkiego rodzaju zaopatrzenia wojskowego, ale także możliwości jego przetransportowania w dowolne miejsce, tak by móc skoncentrować, a następnie utrzymywać odpowiednie siły potrzebne do uzyskania sukcesu na polu walki. W tym względzie już pod koniec 1941 r. Włosi musieli dostrzegać narastający problem. Co prawda, przez cały następny rok, za cenę ogromnych kosztów dalej realizowali działania konwojowe, by dostarczyć zaopatrzenie siłom włosko-niemieckim w Afryce, ale wysokość strat z nimi związanych tylko stale rosła. Jednocześnie tak prowadzona wojna niosła jeszcze jeden poważny problem – ogromne zużycie paliwa. Gdy 3-4 statki osłaniane były przez 8–10 jednostek bojowych, rachunek ekonomiczny powoli przestawał się zgadzać i Włosi dostrzegali to w kurczących się zasobach własnego paliwa. Wszystko to dramatycznie dużo kosztowało, a nawet jeśli włoski budżet był coraz bardziej oderwany od podstaw ekonomicznych, to jednak jakoś musiano wojnę finansować. Nie zmieniło się to także po wrześniu 1943 r. i kapitulacji wobec aliantów. Państwo, jego gospodarka, musiały jakoś funkcjonować. W celu utrzymania tych skromnych sił, którymi dysponował nowy włoski rząd, uznany przez władze anglo-amerykańskie, zdecydował się on uruchomić przejęte środki finansowe rządu Pietra Badoglia. Podobny krok wykonano na północy Włoch, pozostających pod kontrolą władz niemieckich. Nie można było bowiem liczyć ani na racjonalny proces ściągania podatków, ani dochody z działalności gospodarczej. Alianci zaś mieli dość własnych kłopotów ekonomicznych, by przejąć na utrzymanie biedne włoskie południe. Tymczasem bieda na tych terenach musiała się kojarzyć już z nowym, włoskim rządem, z aliantami, a nie faszystami czy Niemcami. Aby zachować poparcie ludności, konieczne było podjęcie działań, by miała ona za co przetrwać. Skromne środki władz włoskich musiały więc w tym względzie zostać wykorzystane w całości. W tym samym czasie północne Włochy nie tylko znalazły się pod faktyczną kontrolą Niemiec, ale nadal starano się utrzymać tam jak najbardziej wzmożoną produkcję przemysłową. To właśnie na północy znajdowała się większość włoskiego przemysłu zbrojeniowego zdolnego do wytwarzania nowoczesnego uzbrojenia (m.in. samolotów myśliwskich Fiat G.55B, napędzanych przez niemieckie silniki Daimlera-Benza). Północne Włochy od początku wojny przyjmowały na swoje barki produkcję wojenną. Jednocześnie nie można zapominać, że włoskie przedsiębiorstwa znajdujące się w strefie formalnego zarządzania przez Włoską Republikę Socjalną (RSI) w Saló pracowały na potrzeby armii niemieckiej. Faktycznie całość gospodarki włoskiej na tym terenie była brutalnie drenowana przez formalnego sojusznika - III Rzeszę, która nie przebierała w środkach, by pozyskiwać sprzęt wojskowy, ale także wszelkie towary potrzebne do kontynuowania działań wojennych. Przemysł Włoch od pierwszych dni wojny został przestawiony na tory produkcji wojennej. W rezultacie zdołano wyprodukować 11 tys. samolotów bojowych oraz 3,7 tys. czołgów i dział samobieżnych. Co prawda nie były to liczby oszałamiające, a w części walczących w niej państw produkcja tych rodzajów uzbrojenia była nieporównywalnie większa, jednak dla Włoch i tak był to ogromny wysiłek. Brak rozbudowanego przemysłu zbrojeniowego, który byłby w stanie produkować najnowsze typy uzbrojenia w dziesiątkach tys. egzemplarzy, był jedną z fundamentalnych przyczyn porażki włoskiego państwa faszystowskiego w toku II Wojny Światowej. Jednocześnie, co godne uwagi, państwo faszystowskie nie kierowało całości swoich środków na rozwój przemysłu lub badania techniczne nad nowoczesnymi technologiami. Część inwestycji przeznaczano na budowę „fasadowej” potęgi, na ukazanie wielkości włoskiego faszyzmu, zwłaszcza wobec własnych obywateli. Szczególne miejsce zajmowała koncepcja Esposizione Universale di Roma (EUR), czyli wybudowania nowej dzielnicy Rzymu jako miejsca dla wystawy światowej, planowanej przez Mussoliniego na 1942 r., która miała być oszałamiającym przykładem włoskiej potęgi, olśniewającym monumentalizmem architektury. Na realizację stworzonych w tym celu założeń architektonicznych już od 1938 r. przeznaczono ogromną ilość środków, choć w toku wojny nie zostały one ukończone. Zastanawiające jest jednak to, że zasadniczą część tychże monumentalnych budowli dokończono już po wojnie, w latach 50- i 60-tych. Jak w wielu innych elementach włoskiego faszyzmu, także i w odniesieniu do realizacji zabudowy dzielnicy, pojęcie „czas wojny” jest wyjątkowo nieprecyzyjne, projekty rozpoczęte jeszcze w 1938 r. kończono bowiem dopiero po 1950 r. Najbardziej rozpoznawalnym przykładem monumentalnej zabudowy pozostaje „Colosseo Quadrato”. Sama zaś istniejąca do dziś dzielnica EUR jest doskonałym przykładem monumentalizmu i oderwanej od jakiejkolwiek ekonomii koncepcji funkcjonowania gospodarki w czasach faszystowskich, ale także postfaszystowskich. W pierwszych latach powojennych utrzymano większość rozwiązań ekonomicznych gospodarki włoskiej z czasów wojny. Podtrzymywano dotychczasowy system produkcji zbrojeniowej, ale także cywilnej. Ograniczenia możliwości produkcyjnych pojawiły się dopiero w 1947 r., po podpisaniu przez Włochy pokoju w Paryżu. Objęły one co prawda produkcję zbrojeniową, ale po okresie wojny trudno było jednoznacznie oddzielić to, co produkowano dla ludności, od tego, co mogło mieć zastosowanie dla sił zbrojnych. Zwłaszcza że z wojny państwo włoskie wyszło w stanie głębokiego kryzysu ekonomicznego, będącego kontynuacją rozpadu gospodarki. To w oczywisty sposób wpływało na społeczeństwo i stawało się doświadczeniem wojennym, które trwało zdecydowanie dłużej niż tylko pięć lat, kiedy formalnie Włochy uczestniczyły w wojnie. Okres nędzy powojennej najlepiej pokazali genialni twórcy włoskiego neorealizmu (Vittorio de Sica, Luchino Visconti, Cesare Zavattini, Roberto Rossellini, czy Giuseppe de Santis). Mussolini zwykł mówić: „żeby uczestniczyć w pokoju, trzeba uczestniczyć w wojnie”, dlatego potrzeba „kilku tysięcy zmarłych, tak aby być w stanie uczestniczyć w konferencji pokojowej jako zwycięzca”. Jednakże Włochy nie uczestniczyły w konferencjach pokojowych jako zwycięzcy – państwo zostało zdewastowane, gospodarka zniszczona, a społeczeństwo musiało dźwigać brzemię losu czasów wojny jeszcze wiele lat po jej zakończeniu. Było to doświadczenie mocno odczuwalne, choć, jak można sądzić, nie jest dość rozpoznane nawet współcześnie. Państwo włoskie czasów Mussoliniego próbowało pogodzić często kwestie niemożliwe do pogodzenia. Koncepcja programu budowy nowego Imperium Romanum przyjęta de facto oficjalnie przez władze faszystowskie była całkowicie oderwana od możliwości ekonomicznych. Koszty kolejnych podbojów kolonialnych, a potem zaangażowania w wojnę domową w Hiszpanii, były dla włoskiej gospodarki degradujące. Nie bez przyczyny jeszcze nawet w maju 1939 r. Mussolini w rozmowach z Hitlerem odsuwał wizję wejścia własnego państwa do wojny w Europie na dalszą przyszłość. Przyczyna leżała w gospodarce, która była słaba, niewydolna, niegotowa do podołania potrzebom wojennym. Rozchodzenie się potrzeb politycznych, wizji propagandy i możliwości gospodarki miało dla losów włoskiego udziału w wojnie fundamentalne znaczenie. Włoskiej armii i flocie wojennej nie brakowało dobrze wykształconych oficerów ani dzielnych żołnierzy (wbrew propagandzie wielu polskich filmów powojennych). Brakowało jednak paliwa, amunicji, nowoczesnych rodzajów sprzętu wojennego i najnowszej technologii wojennej. Finansowanie zbrojeń przez kredyt, radykalne zadłużanie własnej gospodarki, dewastowanie systemu bankowego nie mogło dać dobrych rezultatów, zwłaszcza jeśli każdy z tych elementów był słaby, obciążony korupcją, której sprzyjał faszyzm włoski. Nawet autokrata jak Mussolini, który wyeliminował wszelką opozycję, musiał się liczyć z ograniczeniami ekonomii, czego najlepszym dowodem stały się losy drugiej połowy XX w. i faktyczny upadek ustrojów totalitarnych na świecie. Upadek samego Mussoliniego odbywał się na raty. Po lądowaniu wojsk alianckich na Sycylii, król aresztował Mussoliniego i mianował szefa armii - Badoglio premierem. Ten niby kontynuował wojnę z aliantami, ale podjął też z nimi tajne negocjacje. Hitler oczywiście nie mógł mieć zaufania do takiego partnera, dlatego nakazał zająć północne Włochy swojej armii pod pretekstem walk z inwazją aliantów. Badoglio ogłosił rozejm z aliantami, armia włoska praktycznie przestała istnieć. W międzyczasie spadochroniarze Hitlera pod dowództwem Otto Skorzennego uwolnili Mussoliniego z aresztu, który w Saló na terenach okupowanych już przez Hitlera ogłosił powstanie faszystowskiej Włoskiej Republiki Socjalnej. Ostatecznie w październiku 1943 r. „dzielny” król Emmanuel III wypowiedział wojnę III Rzeszy i Japonii. Ostatecznie Rzym został oswobodzony przez aliantów w czerwcu 1944 r., a Mediolan dopiero w kwietniu 1945 r. Wtedy też sam Mussolini próbował uciec przed aliantami do Szwajcarii. Dzień przed swoją ucieczką pożegnał się ze swoimi wiernymi fanami płomiennym przemówieniem w Mediolanie (co jak co, ale przemawiać językiem pustosłowia, które jednak porywały tłumy to Mussolini zawsze potrafił), a następnie ukrył się w niemieckim transporcie, który miał go przewieźć na granicę. Za jez. Como konwój został jednak zatrzymany przez komunistyczną partyzantkę, a sam Mussolini, mimo przebrania w niemiecki mundur, został rozpoznany i zatrzymany razem ze swoją kochanką - Clarą Petacci (miała ona zresztą piękną rezydencję nad uroczym jez. Garda, którą można podziwiać do dzisiaj, dostała ją od Mussoliniego na podobnej zasadzie, jak rząd PiS w Polsce funduje domy swoim zwolennikom, kryjącym się pod płaszczykiem fundacji), a następnie rozstrzelany przez pluton egzekucyjny. Ciała Mussoliniego i Petacci zostały przewiezione do Mediolanu, zbeszczeszczone, a następnie powieszone głowami w dół na stacji benzynowej. Taki był symboliczny koniec faszyzmu we Włoszech. Z wojny Włochy wyszły bardzo obolałe. Poza wspomnianą nędzą i kryzysem gospodarczym kraj stracił całą Włoską Afrykę Wschodnią, jedynie Somali Włoskie wróciło pod administrację włoską jako terytorium powiernicze ONZ (1949), jednak już w 1960 r. razem z Somali Brytyjskim (dzisiejszym Somalilandem) utworzyło Republikę Somalii. Libia formalnie stała nie niepodległa w 1951 r., a Albania też już nigdy nie wróciła pod zarząd włoski. Imperium Mussoliniego rozpadło się jak domek z kart równie szybko jak „tysiącletnia” III Rzesza. Najwidoczniej taki los musi spotkać wszystkie imperia, dlatego chyba lepiej, by nikt już nie wpadał na pomysł, by je odtwarzać. W 1946 r. zniesiona została we Włoszech monarchia i ustanowiona republika wraz z nową konstytucją (1947). Włoska polityka po wojnie została zdominowana przez 2 główne ugrupowania polityczne: chadecję i komunistów. Ci pierwsi sprawowali władzę bądź współrządzili krajem w latach 1944-1994, ich główna siła wynikała z przekonania Włochów, że są jedyną skuteczną alternatywą wobec komunistów, których Włosi po smutnych doświadczeniach z faszyzmem po prostu się bali. Mimo to, w latach 1944 - 1947 komuniści byli w koalicji rządowej z chadecją i socjalistami, ale od 1947 r. już tylko w permanentnej opozycji. Po 1953 r. chadecja utraciła absolutną większość w parlamencie i uczestniczyła w koalicyjnych gabinetach, które zmieniały się bardzo często. Ich partnerami byli socjaldemokraci, liberałowie, republikanie, a po 1963 r. socjaliści, czyli praktycznie wszyscy z wyłączeniem komunistów. Gospodarce włoskiej niewątpliwie bardzo pomógł Plan Marshalla (1948), w kolejnych latach dzieła genialnych neorealistów zastąpili inni wielcy kina włoskiego, którzy bardziej skupiali się na pokazywaniu owoców niebywałego włoskiego cudu gospodarczego lat powojennych. Jednocześnie kraj został w pełni zintegrowany z tworzącymi się strukturami europejskimi i należał do awangardy wszelkich inicjatyw polityczno-militarnych (od 1949 r. - członek NATO, współzałożyciel Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali - 1951 r. oraz jej następczyni - EWG - 1957 r.). Włochy skutecznie osiągnęły porozumienie o sporach granicznych z Austrią o Górną Adygę i Jugosławią o Triest. W 1955 r. zostały też członkiem ONZ. Dynamiczny wzrost gospodarczy nie dotyczył terytorium całego kraju. Pogłębiał się podział na bogatą i uprzemysłowioną Północ oraz biedne Południe, praktycznie na południe od Rzymu. Centrolewicowe rządy koalicyjne zaczęły nacjonalizować energetykę i wprowadzać elementy planowania w gospodarce, co zwiastowało kłopoty. Zwiększała się też autonomia regionów kraju, który liczył ledwo 100 lat swojej państwowości. W latach 70-tych XX w., wraz z pogłębiającą się recesją gospodarczą, zaznaczył się wzrost wpływów skrajnej prawicy i ugrupowań neofaszystowskich, nasiliły zamachy terrorystyczne m.in. Czerwonych Brygad, które w 1978 r. porwały i zamordowały głównego polityka chadecji - Aldo Moro. Tym tragicznym wydarzeniem żyła cała ówczesna Europa (Włosi i Niemcy nazywali ten okres czasem ołowiu - anni di piombo). W 1978 r. urząd prezydenta po raz pierwszy objął sędziwy socjalista i przeciwnik Mussoliniego, Sandro Pertini, którego zapamiętałem, jak cieszył się z całym narodem, kiedy Włosi zdobywali mistrzostwo świata w piłce nożnej w 1982 r. Polityczne życie Włoch było zawsze niezwykle barwne, pełne afer, postaci groteskowych, ale też prawdziwych tytanów finansów, biznesu i polityki. Te wszystkie dziedziny przenikają się we Włoszech ze sobą w dużo większym stopniu, niż w jakiejkolwiek innej europejskiej demokracji. W narracji ekonomistów generalnie państwa Europy Południowej uchodzą za gospodarki o zdestabilizowanych finansach publicznych, wysokim długu publicznym, który finansuje socjalne zachcianki społeczeństwa i nie do końca uzasadnione potrzeby państwa, niekompetentnych władzach centralnych oraz niskiej dywersyfikacji struktury gospodarki i takiej samej konkurencyjności. Ponadto wielu ekonomistów wskazuje, że wysokie rentowności 10-letnich obligacji to głównie efekt nietrwałych fundamentów gospodarek tych państw, co zwiększa awersje do ryzyka wśród zagranicznych inwestorów. Obraz „leniwych południowców” w oczach polityków, ekonomistów czy dziennikarzy ukształtował się głównie za sprawą kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Wiele z tych zjawisk można przede wszystkim przypisać do Grecji, trochę mniej do Hiszpanii, jednak Włochy stały się zakładnikiem swojego położenia geograficznego, co nie oznacza, że te słabości w ogóle ich nie dotyczą. Warto jednak rozbroić kilka mitów o włoskiej gospodarce. Wszyscy pamiętamy światowy kryzys finansowy po 2008 r., kiedy w krajach południa Europy na jaw wyszło tuszowanie stanu finansów publicznych greckiego rządu, tylko po to by szybciej wejść do strefy euro, czy nadmierne zdominowanie podatków od nieruchomości w budżecie Hiszpanii, co w efekcie pęknięcia bańki spekulacyjnej w nieruchomościach skończyło się wręcz załamaniem stanu finansów publicznych tego kraju. Natomiast zmorą gospodarki Włoch nie są błędy popełnione 10 czy 20 lat temu, tylko błędy popełnione jeszcze w całym XX w., kiedy pozwolono na silny wzrost długu publicznego. Dla Włoch zmorą jest również silna polaryzacja, tzn. dywergencja rozwoju gospodarczego pomiędzy rozwiniętą północą a zacofanym południem. Również włoska kultura carpe diem stoi na drodze do osiągania wysokiego wzrostu gospodarczego. Widać to szczególnie po młodym społeczeństwie, które nie jest skore do pracy, studiów i ogólnie rzecz biorąc podwyższania swoich kompetencji zawodowych. Udział osób nieuczących się oraz niepracujących w grupie wiekowej 20-43 lata wynosił we Włoszech ponad 20% (2020), a Polsce było to 16,7%. Należy również zwrócić uwagę na rynkowo-liberalne reformy narzucone przez struktury unijne, których przestrzeganie zacieśniło politykę fiskalną i wywarło wpływ na ograniczenie konsumpcji będącej jednym z głównych determinantów wzrostu gospodarczego. OECD w swoim raporcie Economic Policy Reforms z 2015 r. jasno stwierdza, że Włochy znacznie bardziej, aniżeli Niemcy oraz Francja „wzięły sobie do serca” wymagania Unii Europejskiej w prowadzeniu polityki finansów publicznych (np. silna konsolidacja fiskalna). Włosi poprzez prowadzenie polityki oszczędnościowej ograniczyli wydatki m.in. na system opieki zdrowotnej, której ułomność ujawniła się w czasie pandemii COVID-19. Czy rzeczywiście z gospodarką włoską jest aż tak źle, jak to sugerują antyliberalne i antyunijne środowiska, wieszczące jej upadek? Pierwszym mitem jest nadmierne uzależnienie gospodarki włoskiej od turystyki. Faktem jest, że z racji oblężenia tego kraju przez 5 akwenów, jest on silniej niż większość członków UE oparty o sektor turystyczny, niemniej sekcja podróże i turystyka stanowi nie więcej niż 8% całkowitego eksportu. Wymiana handlowa jest zdywersyfikowana, o czym świadczy spory udział transportu oraz high-tech w sprzedaży zagranicznej. Szczególnym dowodem na błędną percepcję, co do silnej zależności Włoch od turystyki jest udział tego sektora w PKB. Wg. Polskiego Instytutu Ekonomicznego (na podstawie danych OECD za 2020 r.) bezpośredni udział turystyki w gospodarce we Włoszech był mniejszy, aniżeli m.in. w Hiszpanii, Portugalii, Francji, Austrii oraz na Węgrzech i wynosił zaledwie 6% PKB. Włochy mają również łatkę państwa o złym stanie finansów publicznych. To również błędna diagnoza. Co istotne, nie jest to tylko efekt polityki oddłużeniowej prowadzonej po kryzysie finansowym. Po 1995 r. budżet państwa poza 2009 r. oraz latami 2020-21 (światowe kryzysy pandemiczne) generował nadwyżkę. Konsolidacja fiskalna we Włoszech jest zdecydowanie większa, aniżeli w Niemczech, które de facto jako główny gracz UE nakazują Włochom, jak mają postępować w domenie prowadzenia polityki budżetowej. Według bazy danych Fiscal Monitor Database IMF Włochy miały największą średnią nadwyżkę budżetową na świecie w latach 1995-2019! (primary budget balance - tzn. bez kosztów obsługi długu - dla Włoch przeciętnie w latach 1995-2019 wyniósł 2,559% wobec 0,484% dla Niemiec!). Kraj ten tak naprawdę jest mistrzem konsolidacji fiskalnej. To nie nadmiernie ekspansywna polityka fiskalna powodująca głęboki deficyt oraz zadłużenie są problemem włoskiego narodu, a garb długu publicznego, ciągnący się od początków włoskiej niepodległości i będąca tego efektem nadmiernie oszczędnościowa polityka państwa, która zmniejsza przestrzeń fiskalną do stabilizacji oraz wzmacniania fundamentów gospodarki, jak to się działo w okresie kryzysu pandemicznego. Włochy straciły dwie dekady wzrostu gospodarczego, co pokazuje rozwarstwienie się różnicy we wzroście PKB per capita w Niemczech oraz we Włoszech w szczególności po 1995 r., kiedy był on mniej więcej na podobnym poziomie. W międzyczasie rozjechał się zupełnie. Opierając się na tym wskaźniku (mimo jego wad), można stwierdzić, że społeczeństwo włoskie po prostu zbiedniało. To fakt. Mimo znacznego regresu tegoż wskaźnika błędne jest twierdzenie, że włoska gospodarka chyli się ku upadkowi. Tak naprawdę wykazuje się konkurencyjnością, tylko za utrzymanie się ich konkurencyjności w warunkach wspólnej waluty europejskiej rachunek płacą sami Włosi. Zasadnym jest zatem pytanie, jak długo będą oni taką sytuację akceptować. Wg. Eurostatu Włochy zajmują 2 miejsce pod względem poziomu produkcji przemysłowej w Unii Europejskiej. Ponadto, od stycznia 2015 r. do połowy 2022 r. produkcja przemysłowa wzrosła w tym kraju o 10,1%, w Niemczech zaś spadła o 5,6%. Nie ma zatem mowy o postpandemicznej dezindustrializacji Włoch, ale wręcz przeciwnie: Włochy stają się przemysłowym mocarstwem Europy i w szybkim tempie gonią Niemcy! Włochy są również 3 największym eksporterem unijnym zaraz za Niemcami oraz Francją, będąc liderem w sprzedaży towarów w dziedzinie budowy pojazdów, farmaceutyki oraz inżynierii mechanicznej. Kraj ten ma potencjał przemysłowy, który z pewnością nie został jeszcze w pełni wykorzystany. Społeczeństwo włoskie nie żyje ponad stan. W latach 1991-2021 przez większość czasu Włochy generowały nadwyżki eksportowe, co oznacza, że więcej produkowali, aniżeli konsumowali. Popyt zagraniczny na włoskie dobra i usługi był na ogół wyższy, aniżeli popyt Włochów na zagraniczne dobra i usługi. Włochy nie są także na unijnym garnuszku, gdyż są po brexicie trzecim największym płatnikiem netto budżetu UE po Niemczech i Francji! W 2018 r. Włochy wpłaciły o EUR 6,695 mld. więcej niż pozyskały z kasy unijnej. Największym beneficjentem netto w 2018 r. była zdecydowanie Polska, pozyskując aż EUR 11,632 mld. więcej niż wpłacając (dane KE). W końcu Włosi nie mają konsumpcji opartej o zadłużenie, tak bardzo, jak to ma miejsce w krajach uchodzących za stabilne finansowo: Luksemburg, Norwegia, Szwecja, Holandia, Dania, Belgia czy Szwajcaria. Spośród niżej wybranych krajów OECD, udział zadłużenia prywatnego do PKB we Włoszech wynosi ok. 175% i jest w stosunku do innych krajów na standardowym poziomie. Oczywiście dług publiczny do PKB (134,8% w 2019 r., a pandemia jeszcze wywindowała go do poziomu 147,3% w 2022 r.) jest na zbyt wysokim poziomie. Jednak za jego eskalacje odpowiedzialne były rządy z lat 80-tych XX wieku, a nie sprzed kryzysu finansowego. Początek lat 80-tych to ujawnienie wielu afer korupcyjnych, które zdestabilizowało życie polityczne kraju (skandal korupcyjny w Banku Ambrosiano, oskarżenie czołowych polityków o przynależność do loży masońskiej P-2, przez co chadecy na kilka lat stracili funkcję premiera). Od 1981 do 1983 r. premierem był republikanin Spadolini, a od 1983 r. socjalista Bettino Craxi - uosobienie korupcji politycznej, którego przed aresztowaniem uchroniła ucieczka do Tunezji (1994). Ujawnione na początku lat dziewięćdziesiątych afery korupcyjne, w które było zamieszanych ponad 200 czołowych polityków – oskarżanych także o współpracę z mafią – skompromitowały elity władzy, powodując załamanie się włoskiego systemu politycznego. W 1993 r. premierem Włoch został Carlo Ciampi, szef banku centralnego, ale rok później chadecja utraciła władzę, przegrali zresztą też socjaliści, zwyciężył zaś nowy blok wyborczy sklecony przez niejakiego Berlusconiego, który tworzyły partie niezwiązane z dotychczasowymi skompromitowanymi strukturami władzy. Zadziwiające, że przy takiej jakości klasy politycznej Włochy były w stanie w ostatnich 3 dekadach zachować ciągłość zupełnie rozsądnie prowadzonej polityki gospodarczej. Czy o Polsce po PiSie też będzie można to samo powiedzieć? Niestety niewiele na to nie wskazuje. Włochy są wyjątkową w świecie atrakcją dla turystów z całego świata. Są niebywale pięknym krajem z trzech stron otoczonym morzem i malowniczymi plażami, a z jednej pięknymi górami. Łagodny klimat powoduje, że można ten kraj odwiedzać praktycznie o każdej porze roku. Nie ma sensu zachęcać nikogo do ich odwiedzania, gdyż i tak przyciągają największą liczbę turystów ze wszystkich kontynentów. To nie tylko unikalne pejzaże i widoki, ale przede wszystkim kultura, fantastyczna muzyka (opery włoskie nie brzmią lepiej niż w antycznych teatrach, a latem koniecznie pod gołym niebem w gwiaździstą noc), doznania kulinarne wybitnej kuchni, galerie, zabytki wielu tysięcy lat historii, świetni ludzie, ale przede wszystkim wyjątkowa atmosfera i powietrze tego wyjątkowego kraju. Miejsc do zobaczenia jest tak wiele, że nie starczy nawet długiego życia, by je odwiedzić. Dlatego nie podejmuję się, by rekomendować nawet pojedyncze z nich. Każdy ma zresztą swoje ulubione i osobiste, do których chętnie wraca.
Comments