top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

St. Barth

Zaktualizowano: 12 lis 2023

Saint Barth jest malutką wysepką karaibską w Małych Antylach, którą zamieszkuje niecałe 10 tys. osób na całych 21 km2. Jest to jednak jedno z najbogatszych (PKB na mieszkańca blisko EUR 30 tys., bezrobocie praktycznie nie istnieje) oraz najbardziej luksusowych miejsc na Karaibach i z tego głównie jest znane.

Wyspa została odkryta oczywiście przez Krzysztofa Kolumba. Było to w czasie jego drugiej wyprawy do Ameryki w 1493 r. Kolumb nadał też wyspie jej obecną nazwę na cześć swojego brata Bartolomeo. 50 lat po odkryciu Kolumba wyspa została zaanektowana przez Francję (początkowo pojawiło się na niej ok. 60 osadników z Francji, kolejni przybili z St. Kitts) ale po kilku latach stała się posiadłością Zakonu Maltańskiego. Następnie po atakach Karaibów na osadników pozostawała przez kilka lat opuszczona, po czym w 1659 r. ponownie została kolonią francuską. Nie było wielkiego zainteresowania wyspą przez wiele lat, gdyż ze względu na kiepską jakość ziemii oraz suchy klimat nie nadawała się do wykorzystania pod uprawę czegokolwiek, niemniej strategiczne położenie na północy Małych Antyli powodowało, że Francuzi ponownie się nią zainteresowali. Mieszkańcy zajmowali się rybołówstwem, hodowlą kóz i ekstrakcją soli. St. Barth była często atakowana przez piratów, a następnie Brytyjczyków (1744). Ciekawostką jest, że pod koniec XVIII w. król Francji Ludwik XVI wymienił z królem Szwecji Gustawem III prawa do wyspy na prawa do korzystania przez Francję z magazynów portowych w Göteborgu (była to chyba jedyna kolonia szwedzka w świecie). Szwedzi w czasie zaledwie swojego 100 letniego panowania nad wyspą zbudowali wolny port (zajmowal on sie głównie kontrabandą) i zdążyli przemianować nazwę stolicy na Gustavię. Nazwa ta obowiązuje zresztą do dziś. Ostatni niewolnicy na wyspie uzyskali wolność w 1847 r. Ponieważ na St. Barth nie było plantacji, uwolnieni niewolnicy byli w bardzo ciężkiej sytuacji, gdyż nie mieli wiele możliwości znalezienia pracy.

Po zniszczeniach dokonanych przez cyklon (1852) i pożarze, który zniszczył miasto król Szwecji i Norwegii Oskar II zdecydował się przenieść prawa do wyspy ponownie na Francję, najwyraźniej nie widział żadnego interesu angażowania własnych środków na odbudowę wyspy, która zresztą po katastrofach naturalnych nie prezentowała żadnego interesu handlowego dla Szwecji. Sprzedaż St. Barth Francji cieszył się wsparciem obywateli Szwecji. Media ówczesne w tym kraju twierdziły, że bieda na wyspie jest źródłem narodowego upokorzenia dla Szwedów. Dlatego też w 1878 r. St. Barth został przyłączony do Gwadelupy, będąc częścią francuskich terytoriów zamorskich. W 1946 r. mieszkańcy St. Barth stali się pełnoprawnymi obywatelami Francji z pełnymi prawami. Gospodarczo wiodło im się nadal kiepsko, pracy było niewiele, co powodowało, że wielu mężczyzn wyjeżdżało do St. Thomas w jej poszukiwaniu i w ten sposób wspierało swoje rodziny. W 2007 r. status wyspy trochę się zmienił, została administracyjnie oddzielona od Gwadelupy i przestała być też częścią Unii Europejskiej (formalnie w 2012 r.). St. Barth stał się wtedy tzw. collectivité d’outre-mer (COM) z pewnym stopniem autonomii oraz własnym senatorem w Zgromadzeniu Narodowym w Paryżu. Jednak St. Barth nie jest znane dzięki swojej mało zresztą inspirującej historii, a dzięki czemuś zupełnie innemu. Wyspa słynie przede wszystkim z tego, że jest rajem dla licznych miliarderów i jeszcze bardziej licznych milionerów praktycznie z całego świata. Jednym z pierwszych, który zbudował swoją rezydencję na St. Barth był David Rockefeller w 1957 roku. Po nim w latach 60-tych XX wieku wyspa przemieniła się w oazę luksusu przy dużym wsparciu lokalnych władz, które skutecznie uniemożliwiły budowę dużych hoteli, przez co przepędziły turystykę masową. Po 1970 r. wybudowane zostało lotnisko z pasem startowym umożliwiającym przyjmować średniej wielkości samoloty. Samo lądowanie na tym lotnisku dostarcza wielu wrażeń i jest jednym z najbardziej ekscytujących na świecie. Zaraz za pagórkiem samoloty niemalże „nurkują” na pasie startowym, który jest niezwykle krótki (liczy zaledwie 646 m). Dlatego też muszą ostro hamować, by nie znaleźć się w Morzu Karaibskim i nie zderzyć się z luksusowym jachtem. Smak wielkich pieniędzy czuć i widać na każdym kroku. Luksusowe hotele butikowe i wille goszczą ok. 70 tys. turystów rocznie oraz 130 tys. tych, którzy przypływają luksusowymi jachtami. Ceny usług na St. Barth są wyjątkowo wysokie, również dlatego, że praktycznie całą żywność (tak jak produkty przetworzone, czy energię) trzeba importować z uwagi na małą dostępność wody na wyspie. Luksus na St. Barth jest wyjątkowo wysoko wyceniany, nawet jak na kieszeń milionerów. Cena dwupokojowego mieszkania w Gustavii nie spada poniżej EUR 1 mln. Im bliżej linii brzegowej pięknego, turkusowego Morza Karaibskiego ceny nieruchomości rosną do kilkudziesięciu milionów. 

Wyspa nie posiada żadnego więzienia, pospolita przestępczość praktycznie nie istnieje. Jedyne notowane najpoważniejsze wykroczenia (aczkolwiek rzadkie) to nadużywanie alkoholu w miejscach publicznych (ja miałem szczęście być na St. Barth w Mardi Gras, alkohol rzeczywiście był powszechnym elementem zabawy wszystkich turystów i mieszkańców, ale rzeczywiście nie widziałem wielu przypadków jego nadużywania), przekroczenia szybkości i przemoc domowa. Rezydencje bogaczy (czyli większości rezydentów) mają ochronę prywatną. Lista celebrytów rezydentów St. Barth jest wyjątkowo długa. Po Rockefellerze na wyspie osiedliła się Greta Garbo, dzisiaj bywają tutaj Roman Abramowicz, Warren Buffet, Bill Gates, rodzina Rothschildów, Tom Hanks, Steven Spielberg, Bono, Jean Reno, Harrison Ford, Beyoncé, Mariah Carey, Leonardo di Caprio, Naomi Campbell, Kate Moss, Richard Gere i wielu innych. Lista sławnych i bogatych gości jest zatem bardzo długa. Nic zatem dziwnego, że St. Barth jest jednym z najdroższych miejsc na Karaibach, ale można tu znaleźć też kilka tanich miejsc noclegowych. Zwykli turyści przybywają na wyspę zwykle by celebrować specjalne okazje, jak miesiąc miodowy czy urodziny, rozkoszują się zwykle urokami tropikalnej wyspy z jej szlachetnymi kurortami, szerokimi płazami i świetnymi restauracjami oferującymi wykwintne potrawy kuchni francuskiej. Przemiana St. Barth w luksusowy raj turystyczny po jej „odkryciu” przez Rockefellera była niewiarygodnie szybka. Rodzina Rockefellerow zaprosiła takie sławy jak Jackie Kennedy czy Howarda Hughesa i innych członków śmietanki towarzyskiej USA. Francuzi szybko wyczuli koniunkturę i szybko sprowadzili na wyspę wszystkich tych, którzy wcześniej odpowiadali za przekształcenie Saint-Tropez z małej wioski rybackiej w modny kurort przypominający najdroższe miejsca Lazurowego Wybrzeża, dzięki czemu St. Barth zyskało przydomek „St. Tropez Karaibów”. Gwiazdy francuskiego kina, w tym Lino Ventura otwierali tu swoje hotele. Kilka lat później do St. Barth zacumował podczas rejsu po Karaibach Johnny Hallyday - najpopularniejszy francuski piosenkarz. Jego ulubionym miejscem w Gustavii stała się kawiarnia Le Select, która stała się karaibską odpowiedzią na Café Sénéquier w Saint-Tropez. Ludzie spotykali się tutaj i zamiast ostryg rozkoszowali się wspaniałymi burgerami, które Jimmy Buffet rozsławił swoją piosenką „Cheesburger in Paradise”. Le Select został otwarty w 1949 r. i jest najstarszym barem na wyspie. Hallyday lubił też imprezować w tawernie Le Ti StBarth. Gwiazdor uwielbiał wyspę, miał tu swoją willę (na jednym z załączonych zdjęć). To tutaj na cmentarzu Lorient został też pochowany. Jego zwłoki po mszy żałobnej w Paryżu zostały w kondukcie liczącym ponad pół miliona osób przewiezione na lotnisko, a stamtąd przetransportowane na St. Barth. Grób Johnny’ego jest celem pielgrzymek fanów z całego świata. Zwykle jest on przykryty morzem kwiatów, zdjęć i płyt. Bardzo zamożni mogą wynająć jego willę, którą Johnny zbudował w 2008 r. dla siebie i swojej rodziny nad zatoką Marigot. Nazwał ją na cześć swojej adoptowanej córki Jade. Cena za noc to ok. 18 tys. euro. Od czasów Hallydaya wielu celebrytów i bogaczy wybudowało na wyspie okazałe rezydencje. Jej urok polega przede wszystkim na ekskluzywności, gdyż znani i bogaci są niemalże sami we własnym towarzystwie. Wspomniany krotki pas startowy i mały port uniemożliwiają lądowanie dużych samolotów i cumowanie dużych wycieczkowców (ja przybyłem na relatywnie małym, ale niestety dosyć ekskluzywnym), co uniemożliwia też masową turystykę, podobnie jak astronomiczne ceny. Nie ma tu hoteli all-inclusive, kasyn ani tanich fast foodów. Nie tylko ekskluzywność wpływa na atrakcyjność wyspy. St. Barth to także styl życia, savoir-vivre połączone z karaibskim pejzażem, który sprawia, że każdą zatoką czy górską przełęczą można zachwycać się na nowo. Zwiedzanie wyspy nie trwa długo, w ciągu jednego dnia można zobaczyć wszystkie najciekawsze miejsca. Wiele dolin, które kończą się nad morzem i malowniczych plażach sprawiają, że wyspa wydaje się większa, niż jest w rzeczywistości. Na St. Barth jest 22 pięknych, piaszczystych plaż ciągnących się wzdłuż zatok, każda piękniejsza od poprzedniej. Największy zgiełk panuje przy zatoce Saint-Jean, gdzie jest wiele barów muzycznych. Niedaleko dalej w Nikki Beach spotyka się cała śmietanka St. Barth i imprezuje przy świetnym jedzeniu i jeszcze lepszym szampanie. Lokal o tej samej nazwie znajduje się też we francuskim St. Tropez. Na największej płazy na wyspie - Baie des Flamands, najbogatszy Francuz Bernard Arnault otworzył jedyny karaibski ośrodek swojej marki „Cheval Blanc”, gdzie w atmosferze luksusu pałacowego można mieć komfort chodzenia boso. W sumie w 2022 r. na małej wyspie było 11 pięciogwiazdkowych hoteli. W takim luksusowym miejscu nie mogło zabraknąć rosyjskich oligarchów. W porcie w Gustavii często cumowało obok siebie kilka ich mega jachtów. Po agresji Putina na Ukrainę i sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję wszystkie te cuda przepychu zniknęły. Najwyraźniej ich właściciele nie chcieli ryzykować, że ich lodzie zostaną skonfiskowane przez francuskie władze. Większość plaż jest chroniona przed falami otwartego morza przez rafę koralową. W Grand Cul-de-Sac na północy wyspy taka bariera stworzyła rodzaj laguny, w której żółwie morskie składają jaja na wydmach. Można też zobaczyć czaple, fregaty i pelikany polujące na obfite zasoby ryb. Od 1966 r. już 5 obszarów morza wokół wyspy zostało ustanowionych rezerwatami przyrody, obejmującymi łącznie ponad 1200 ha. St. Barth jest też bardzo popularny wśród żeglarzy co najmniej od czasów Rockefellera. Od 1995 r. odbywają się w okolicach wyspy, wzorowane na regatach żeglarskich Les Voiles de Saint-Tropez trzydniowe regaty z wieloma towarzyszącymi imprezami. Mimo luksusu, który widać tu na każdym kroku, idee egalitarne Rewolucji Francuskiej obowiązują tutaj przynajmniej w jednym przypadku: na plaży. Zarówno gwiazdy, jak i nie-celebryci jak i miejscowi dzielą sie dostępem do plaży na równych prawach. Gwarantuje to od 1986 r. La Loi Littoral, czyli ustawa o wybrzeżu, na podstawie której wszyscy obywatele mają nieograniczony dostęp do morza. Nie jest to moje wyobrażenie raju na ziemi, ale miejsce do bezwzględnego polecenia fanom snobizmu. Z pewnością nie będą rozczarowani.



95 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page