top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Paragwaj

Paragwaj to obok Boliwii jedyny kraj Ameryki Pld. bez dostępu do morza. Pierwsi Europejczycy przybyli na obszar zajmowany dzisiaj przez Paragwaj na początku XVI wieku, a Hiszpanie założyli osadę w dzisiejszej stolicy Asunción już w 1537 r. W przeważającej większości byli to młodzi mężczyźni, gdyż w ekspedycjach hiszpańskich kobiety praktycznie nie brały udziału. Hiszpanie tworzyli rodziny z miejscowymi kobietami, a ich potomkowie tworzyli rasę mieszaną, znaną w Ameryce jako mestizo. Dzieci ze związków mieszanych były wychowywane już w tradycyjnej kulturze katolickiej Hiszpanii. Kolonialna historia Paragwaju była raczej spokojna, bez większych turbulencji. Gospodarka Paragwaju była bardzo słabo rozwinięta, Hiszpanie specjalnie nie przykładali większej wagi do tego obszaru położonego daleko od obu oceanów i innych miast utworzonych w Nowym Świecie, co tylko pogłębiało izolację tych obszarów.

Ciekawostką jest istnienie przez ponad 130 lat w XVII i XVIII w. Republiki Guarani, rządzonej przez Jezuitów. Obszar ten nigdy nie miał statusu państwa, niemniej pozostawał poza jurysdykcją Hiszpanii i Portugalii, chociaż formalnie był zależny od Wicekrólestwa Peru. Republika ta była federacją osiedli jezuickich zwanych redukcjami (reducciones). Celem redukcji było przede wszystkim szerzenie chrześcijaństwa wśród tubylczych plemion indiańskich, były one zarządzane przez coś co dzisiaj możemy określić jako samorząd, będący jezuicką adaptacją dawnych struktur plemiennych. W ten sposób Jezuici chcieli zlikwidować nomadyzm wśród Indian, ale też chronić ich przed niewolnictwem kolonizatorów oraz pracą pańszczyźnianą znaną jako encomiendas. Władzę sprawowali w nich Jezuici, niższe stanowiska obsadzane były przez Guaranów. Redukcje przypominały wspólnoty pierwszych chrześcijan, w których Jezuici próbowali wcielać w życie ideał chrześcijańskiej utopii społecznej. W systemie tym ziemia, warsztaty rzemieślnicze i budynki mieszkalne były własnością gminy, handel prywatny też nie istniał, opierał się wyłącznie na barterze. Własności prywatnej w redukcjach nie było, wszystkie przedmioty, nawet te codziennego użytku były własnością bożą. Pieniądz nie istniał, rolę waluty pełniła najczęściej yerba mate, która była główną uprawą. Dzień roboczy nie przekraczał 6 godzin, dlatego Guarani mieli dużo wolnego czasu na życie osobiste (w południe, wieczorem, czwartki, niedziele i święta praktycznie cały dzień).

Takie idee w odległym XVII wieku musiały wywołać oczywisty sprzeciw kolonizatorów, dochodziło do licznych napaści na misje i masowych porwań Indian. Indianie w redukcjach musieli przestrzegać ścisły reżim narzucony przez zakonników. Nieposłuszeństwo karane było więzieniem lub chłostą, a dobrze wykonana praca nagradzana była muzyką i tańcami. Indianie uprawiali zboża, bawełnę, herbatę, tytoń, kakao i wiele innych. Wszyscy mieszkańcy, co na tamte czasy było absolutnym światowym wyjątkiem byli dobrze ubrani, zdrowi, mieszkali w domach i nie głodowali. Gigantycznym osiągnięciem było też całkowite wyeliminowanie analfabetyzmu wśród Guaranów. Redukcje były dosyć dużymi miastami, największe z nich skupiały nawet 8 tys. Indian, wszystkie z nich stanowiły samowystarczalną jednostkę ekonomiczną. Wiele ruin dawnych redukcji można odnaleźć na terenie dzisiejszego Paragwaju w dorzeczu Parany. Siedziby Indian skupione byłby wokół centralnego placu, na którym obowiązkowo znajdował się kościół, krzyż, cmentarz, szkoła i dom kobiet. Największe z misji jezuickich były redukcje paragwajskie, zamieszkiwane głównie przez Indian Guarani. Ocenia się, że Jezuici nawrócili ok. 0,7 mln. Indian , a ok. 150 tys. z nich zamieszkiwało w 30 redukcjach. Redukcje zostały ostatecznie zlikwidowane w drugiej połowie XVIII wieku w wyniku politycznych i wojskowych działań Hiszpanii i Portugalii, po wypędzeniu Jezuitów z ich kolonii, często przy użyciu siły. Pomimo, że Indianie w większości powrócili do koczowniczego trybu życia, w dużej mierze zachowali katolicką wiarę, a z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie Pismo Święte. Ks. Lugon, historyk Jezuitów podsumował, że "Republika Guarani była niewątpliwie zbyt komunistyczna dla chrześcijan i zbyt chrześcijańska dla komunistów epoki burżuazyjnej". Trudno o lepszy komentarz tego ciekawego zjawiska w historii Ameryki Południowej.

W czasach kolonialnych Hiszpanie łupili Paragwaj wysokimi podatkami i nadmiernymi regulacjami. W tym czasie Hiszpania wykorzystywała grabione bogactwo Nowego Świata, by importować przetworzone towary z bardziej uprzemysłowionych krajów europejskich, przede wszystkim z Wlk. Brytanii. Taka polityka doprowadziła do znacznej pauperyzacji Ameryki Południowej. Rewolucja Francuska, dojście do władzy Napoleona Bonaparte, a następnie wojny w Europie znacznie osłabiły zdolność Hiszpanii do utrzymywania kontroli nad swoimi koloniami. Po inwazji Napoleona na Hiszpanię w 1808 r. oraz usunięciu hiszpańskiego monarchy system kolonialny królestwa w Ameryce Łacińskiej rozsypał się w proch. Dodatkowo wszędzie dochodziło do rewolt miejscowych elit. W 1811 r. po obaleniu dotychczasowego rządu hiszpańskiego Paragwaj ogłosił niepodległość, skutecznie opierając się też agresji pobliskiej Argentyny. Po pierwszych rewolucyjnych latach system polityczny młodego kraju wykreował rządy dyktatorów. O ile pierwszy z nich Francia kierował się idealistycznym wizjami równości Rewolucji Francuskiej, to już jego następcy z dynastii Lopezów wykorzystywali władzę dyktatorską do własnego wzbogacenia się, stając się szybko największymi posiadaczami ziemskimi i monopolizując handel yerba matą. Reżim rodziny Lopezów odizolował Paragwaj od sąsiadów, scentralizował produkcję i handel, rządził krajem jak własnym przedsiębiorstwem. W wyniku katastrofalnej w skutkach wojny z Brazylią i Argentyną Paragwaj stracił ponad 1/4 swojego terytorium i aż połowę swojej populacji. W takich warunkiem niemalże cudem było zachowanie niepodległości kraju, mimo prób Argentyny dokonania całkowitego jego rozbioru. Było to możliwe dzięki postawie Brazylii. Porażka wojenna miała jednak duży wpływ na sytuację gospodarczą. Kraj był totalnie zdewastowany działaniami wojennymi, panował głód, korupcja, finanse publiczne zostały zrujnowane. Państwo, które było właścicielem większości aktywów zmuszone było dokonać szybkiej sprzedaży swojej własności. Głównymi beneficjentami tej dzikiej prywatyzacji były firmy argentyńskie i europejskie. Ostatecznie wojska okupacyjne opuściły Paragwaj w 1876 r., a niepodległość okrojonego kraju udało się utrzymać tylko dzięki postawie Brazylii, która odrzuciła argentyńską propozycję całkowitego rozbioru sąsiada.

Kolejne dekady dalekie były od politycznej stabilności. System polityczny został przez wiele lat zdominowany przez partię Colorados (Czerwonych), która jednak z komunizmem nie miała nic wspólnego, gdyż miała charakter skrajnie prawicowy. W czasie ich rządów rozpoczął się proces powstawania wielkich latyfundiów ziemskich. Na początku XX wieku rządy konserwatystów zostały w wyniku zamachu stanu zastąpione przez liberałów. Właściwie spokoju Paragwaj w poprzednim wieku nie zaznał wcale. Co chwilę dochodziło do zamachów stanu, których liczbę trudno nawet zliczyć. Zarówno liberałowie jak i colorados byli częścią jednej i tej samej politycznej oligarchii. Warunki socjalne obywateli od czasów Jezuitów nie stanowiły przedmiotu większego zainteresowania żadnej siły politycznej, w czasach Wielkiej Depresji jeszcze się pogorszyły. Do tego doszła kolejna wojna z sąsiadem - tym razem z Boliwią, która w swojej historii przegrała wszystkie konflikty zbrojne, a po przegranej z Chile utraciła dostęp do morza. Dlatego wywołała konflikt zbrojny, chcąc uzyskać dostęp do licznych portów rzecznych Paragwaju atakując zaniedbane i zupełnie dziewicze tereny Gran Chaco. Tradycji stało się zadość, mimo dużej przewagi militarnej Boliwia i tym razem nie była w stanie wygrać wojny nawet z nieliczną armią Paragwaju. Konflikt został zakończony zawieszeniem broni.

Destabilizacja sytuacji w Paragwaju trwała w najlepsze, w 1936 r. doszło do kolejnego przewrotu (Rewolucja Lutowa), w wyniku którego władzę przejął rodzimy dyktator, nota bene o takim samym nazwisku jak jego wielki hiszpański mentor gen. Franco. Paragwajski Franco był postacią kabaretową, podobnie jak Mussolini lubił przemawiać z balkonu i dosyć nieudolnie naśladował styl oratorski Duce. Kiedy jednak zaproponował transformację totalitarną kraju w kierunku faszystowskim na wzór europejski, wybuchły protesty. Franco (ten paragwajski) próbował poszerzyć swoją bazę społeczną, ale nie był w stanie zapanować na swoim eklektycznym ruchem, w którym byli zarówno socjaliści, faszyści, nacjonaliści, liberałowie i colorados. Ponadto nie był w stanie spełnić swoich obietnic wobec ubogich mieszkańców. Nie odważył się wywłaszczyć argentyńskich właścicieli ziemskich, w końcu został obalony przez liberałów, mających nadal spore wpływy w armii. Roszady władzy w kolejnych latach trwały w najlepsze. W czasach II Wojny Światowej Paragwaj nie chciał ograniczyć wpływów niemieckich mimo nacisków aliantów. Odważnie zdecydował się wypowiedzieć wojnę państwom Osi dopiero 3 miesiące przed kapitulacją Niemiec. Wojna istotnie poprawiła sytuację gospodarczą kraju (wzrost zapotrzebowania na produkty rolne, które stanowiły główny towar eksportowy Paragwaju), co wzmocniło pozycję armii.

Wkrótce po jej zakończeniu doszło do wojny domowej, w czasie której po raz pierwszy objawił się nowy silny człowiek kraju pułkownik Alfredo Stroessner. Realną władzę przejął (oczywiście w wyniku zamachu stanu) w 1954 r. i dzierżył ją przez kolejne 35 lat aż do 1989 r. W tym czasie 8 razy przedłużany był jego mandat prezydenta, sprawował władzę najdłużej w historii całej Ameryki Południowej po Fidelu Castro. Jako prezydent podporządkował sobie całe życie polityczne kraju, przede wszystkim partię colorados, która prócz armii stała się podporą jego dyktatorskiej władzy. Stroessner był postacią niezwykle barwną, nawet na południowoamerykańskie standardy. Jego ojciec był emigrantem bawarskim, a matka Indianką z plemienia Guarani. Stroessner wprowadził zaraz po przejęciu władzy kult swojej jednostki, cały kraj oblepiony został plakatami z jego wizerunkiem, a jednocześnie jedno z miast zostało nawet przemianowane na Puerto President Stroessner. Sam prezydent uwielbiał, gdy nazywano go „El Excelentissimo” (najwspanialszy). Jego panowanie naznaczone było gigantyczną korupcją, bezwzględnością, porwaniami i morderstwami. Wraz z CIA i wieloma innymi dyktatorami regionu (jak Videla, czy Pinochet) był współodpowiedzialny za operację Condor w latach 70-tych XX w. Jej celem było gromadzenie informacji dotyczących opozycji politycznej i mordowanie jej członków. Operacja ta oficjalnie określana jako antyterrorystyczna przeprowadzona była wspólnie przez służby specjalne Argentyny, Boliwii, Urugwaju, Chile i Paragwaju. Inne kraje - Kolumbia, Peru i Wenezuela - współpracowały na mniejszą skalę, głównie dostarczając informacji. Zarówno Richard Nixon, jak też Henry Kissinger mieli ponoć wpływ na przebieg tej operacji, w ramach której zamordowano 50 tys. osób, 30 tys. zaginęło, a 400 tys. zostało uwięzionych. Stroessner był jej głównym mózgiem.

W swoim kraju Stroessner udzielał schronienia obalonym dyktatorom (m.in. Somozie z Nikaragui). Ale prawdziwą hańbę stanowiło chronienie hitlerowskich zbrodniarzy wojennych z czasów II Wojny Światowej, których najbardziej prominentnym przedstawicielem był osławiony Josef Mengele. Dyktator był zaciekłym wrogiem wszelkich ruchów lewicowych, czym zyskał sobie wsparcie USA w okresie zimnej wojny. Te dobre relacje pomagały mu utrzymać się przez długie lata przy władzy aż do lat 80-tych, kiedy to Ronald Reagan nałożył sankcje gospodarcze na Paragwaj. Przez cały okres realnego socjalizmu żaden z krajów bloku sowieckiego za wyjątkiem Jugosławii nie posiadał ambasady, ani żadnych przedstawicielstw w tym kraju. Zachód tolerował Stroessnera głównie ze względu na politykę gospodarczą, która opierała się na ścisłej dyscyplinie finansowej i spłacie pożyczek zaciągniętych w Banku Światowym. W czasie trzech i pół dekady rządów dyktatora Paragwaj utrzymywał stabilną walutę, co w Ameryce Łacińskiej stanowi już wyjątek absolutny. Jego polityka gospodarcza nie zmieniła się istotnie w czasie długich rządów, faworyzując silne prywatne firmy w większości kontrolowane przez kapitał zagraniczny. W przeciwieństwie do innych państw kontynentu cła importowe w Paragwaju kształtowały się na relatywnie niskim poziomie, deficyty fiskalne były w pełni kontrolowane, a kurs waluty krajowej nie przewartościowany. Przez cały okres po 1945 roku w Paragwaju nie był pobierany podatek dochodowy, a przychody rządu w stosunku do PKB należały do najniższych na świecie. Trendy te uległy zmianie w drugiej połowie lat 80-tych, kiedy rząd postanowił odgrywać większą rolę w gospodarce, a waluta kilka razy została zdewaluowana. Pomimo stabilnego wzrostu gospodarczego i wzrostu PKB Stroessner nie dokonał istotnego wzrostu poziomu życia obywateli. Jakość usług społecznych była bardzo niska, gdyż inwestycje w sferę społeczną i socjalną były w praktyce bardzo ograniczone. Mimo, że kraj nie dysponuje ani ropą i gazem, ani nie posiada metali szlachetnych, nie mówiąc o dostępie do morza, to jest samowystarczalny w wielu obszarach. Żyzne gleby oraz bujne lasy zapewniały samowystarczalność żywieniową i generowały przychody eksportowe, dodatkowo w dziedzinie energetyki Paragwaj w erze Stroessnera stał się prawdziwą potęgą. To właśnie ten dyktator zainicjował budowę największej na świecie hydroelektrowni w Itapu na rzece Paranie. Mimo braku środków finansowych dyktator dogadał się z Brazylią, która sfinansowała cały projekt wart 19 mld. $. Tama w Itapu miała gigantyczny wpływ na gospodarkę Paragwaju. Jej budowa w latach 1973-1982 wywołała boom gospodarczy, dając dobrze płatne miejsca pracy tysiącom ludzi. W czasie jej budowy roczny wzrost PKB wynosił przeciętnie 8% rocznie, czyli dwa razy większy niż w poprzedniej dekadzie i znacznie wyższy niż w innych krajach Ameryki Południowej. Wzrosły rezerwy walutowe dzięki sprzedaży prądu do Brazylii, a wzrost popytu wewnętrznego przyczynił się do ekspansji sektora rolniczego.

Ten boom gospodarczy nie może jednak przesłonić faktu, że Paragwaj był i pozostaje krajem o największych różnicach dochodowych na świecie, wykazując najwyższe wskaźniki koncentracji posiadania ziemi uprawnej w całej Ameryce. Wg. Oxfam i Amnesty International zaledwie 1,6% mieszkańców jest właścicielem aż 80% ziemi uprawnej! W szczególności za proces koncentracji własności w nielicznych rękach odpowiedzialny był Stroessner, który w czasie swoich rządów rozdał bezprawnie 8 mln hektarów (1/3 zasobów) pomiędzy swoich przyjaciół, oficerów armii, w ten sposób kupując sobie ich lojalność. Wielu z nich w krótkim czasie zbudowało wielkie fortuny. Stroessner okłamywał swoich obywateli ogłaszając np. plan rozdzielenia 20-hektarowych działek każdemu żołnierzowi, który ukończył służbę i zgodził się używać otrzymaną ziemię w celach rolniczych. Kilka tysięcy skorzystało z takiej możliwości, niemniej realnymi beneficjentami byli bogaci posiadacze ziemscy i najbogatsi biznesmeni związani z obozem władzy wbrew agresywnej reżimowej propagandzie. Tymczasem w kraju kwitła niewyobrażalna korupcja. Przemyt możliwy dzięki dobremu położeniu geograficznemu Paragwaju pomiędzy Brazylią, Argentyną i Boliwią stał się jednym z głównych źródeł dochodów reżimu. Obejmował wszystko od alkoholu i narkotyki po samochody i egzotyczne zwierzęta. Wg. międzynarodowych źródeł wartość przemytu była trzykrotnie wyższa niż oficjalne dane eksportu. Paragwaj stał się rajem dla narkotykowych baronów i handlarzy bronią. Jednocześnie jako gest wobec USA Stroessner niby formalnie zezwolił na istnienie opozycji, ale była to czysta propaganda. W rzeczywistości najpotężniejszym oparciem dla władzy była tajna policja szkolona przez „fachowców” z hitlerowskiej SS. Istniały więzienia, gdzie tysiące osób znikały bez śladów. Powszechnie stosowano tortury. Ostatecznie Stroessner został obalony przez swojego zastępcę Rodrigueza dopiero w 1989 r., który zrobił to ze strachu obawiając się swojego aresztowania (sam był zamieszany w handel narkotykami). Udał się na wygnanie do Brazylii. Paragwaj bezskutecznie walczył o jego ekstradycję do samej śmierci dyktatora (2006). Jego zbrodnie wyszły na jaw dopiero po utracie władzy. Ofiary Stroessnera zeznawały o biciu i torturach za pomocą prądu. Ich krzyki oprawcy nagrywali i odtwarzali przez telefony ich rodzinom, które często musiały płacić za wydanie zwłok zamordowanego dysydenta. Sam Stroessner miał osobiście nadzorować tortury i przesłuchania.

W tym miejscu warto wspomnieć o bliskich związkach ze Stroessnerem naszego rodaka - hojnego sponsora Radia Maryja i T. Rydzyka - Jana Kobylańskiego, człowieka, o którym niczego nie można było ustalić w 100%. Dziennikarz GW w 2004 r. udał się do Urugwaju, by bezpośrednio zrobić wywiad z Kobylańskim, który zaskarbił sobie uznanie nie tylko Rydzyka, ale też niestety elit polskiej władzy po przełomie solidarnościowym w 1989 r. To min. Skubiszewski mianował Kobylańskiego konsulem honorowym w Urugwaju, z funkcji tej odwołał go dopiero W. Bartoszewski. W trakcie rozmowy jeden z głównych darczyńców Radia Maryja sypał potokiem antysemickich wyzwisk w kierunku polskich polityków, Episkopatu i mediów. Używał w stosunku do Żydów określeń znanych z czołowych dzieł propagandy göbbelsowskiej (insekty, parchy). Wyszło też na jaw, że prokuratura w latach 50-tych ścigała Kobylańskiego za szmalcownictwo w czasie wojny. Razem ze swoim ojcem w okupowanej przez Niemców Warszawie miał on zaproponować żydowskiej rodzinie załatwienie aryjskich papierów, biorąc za to złote ruble. Jednak żadnych dokumentów nie załatwił, a rodzinę miał wydać Gestapo. Prawdopodobnie cała rodzina zginęła, a nasz bohater zniknął. Równie niejasne są dalsze losy Kobylańskiego w czasie wojny. Oficjalnie twierdził on, że był więźniem Pawiaka, a potem trafił do kilku obozów koncentracyjnych. Nie sposób jednak tych informacji potwierdzić, nie zgadzają się numery obozowe podawane przez Kobylańskiego, którymi oznaczona była zupełnie inna osoba. W emigracyjnym życiorysie sponsora Rydzyka też jest wiele niejasności. W Szwajcarii popadł ponoć w kłopoty związane z wojenną kolaboracją z nazistami, dlatego zabrał się z nimi na emigrację do Paragwaju. Tam dosyć szybko dostał się do ekipy Stroessnera, pracował m.in. w ministerstwie przemysłu razem z Josefem Mengele. Dorobił się wielkiego majątku, dostał od reżimu monopol na produkcję znaczków pocztowych. Po upadku swojego sponsora musiał niemalże w popłochu uciekać z Paragwaju, kolejnym jego przystankiem stał się Urugwaj, gdzie szybko stał się liderem Polonii. Kolekcjonował najwyższe odznaczenia niepodległej Polski. Dostał kolejne odznaczenia od R. Kaczorowskiego, L. Wałęsy i A. Kwaśniewskiego. Władze polskie zareagowały dopiero po 2000 r. po serii antysemickich tyrad Kobylańskiego. Po odwołaniu z funkcji konsula honorowego, z tych samych powodów R. Sikorski, ówczesny szef MSZ zabronił polskim dyplomatom w 2007 r. kontaktować się z Kobylańskim. Ten z kolei nie pozostawał dłużny, w jednym z licznych wywiadów w Radiu Maryja stwierdził, że „w Polsce muszą rządzić Polacy”, a „80% MSZ to Żydzi”. Interweniowali polscy ambasadorzy w Ameryce Południowej - Schnepf i Gugała, dochodziło do wielu pozwów, umarzanych przez polskie sądy. Również IPN umorzył ze względów formalnych śledztwo w sprawie wydania przez Kobylańskiego za pieniądze Żydów. W 2010 r. wystąpił on z pozwem cywilnym przeciw Sikorskiemu, który nazwał go antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy. Sąd w Warszawie uznał jednak bezsporność antysemickich poglądów Kobylańskiego, wobec czego użyte przez Sikorskiego określenia mogą być określane jako łagodne. Porażka w sądzie nie poskromiła emocji i temperamentu dziarskiego antysemity. W 2011 r. stwierdził na falach swojego ulubionego radia, że „ Polską nie rządzą Polacy, a w rządzie czy parlamencie prawdziwych Polaków nie ma nawet 30%”. Takie stwierdzenie nie spotkało się z żadną reakcją ani reprymendą prowadzącego wywiad. Kiedy w 2013 r. Sejm zakazał uboju rytualnego, organizacja patriotów Kobylańskiego USOPAŁ wystosowała list "do wszystkich Polaków", w którym piętnowała posłów, którzy głosowali przeciw ubojowi. Napisali, że "Żydokomuna, dominując polski parlament, robi to, co jej się podoba". Gdyby Kobylański dożył dzisiejszych czasów pewno byłby bohaterem mediów publicznych (niekoniecznie negatywnym), ale ten człowiek o kompromitującym życiorysie, z którego najwyraźniej był bardzo dumny zmarł w wieku 96 lat w 2019 r. Do dzisiaj stanowi wyrzut na sumieniach swoich sponsorów wolnej Polski.

Następca Stroessnera Rodriguez doprowadził do istotnej demokratyzacji kraju, przywrócił wolność prasy, wprowadził realną swobodę działania partii politycznych, uwolnił więźniów politycznych i zatwierdził prawa człowieka ONZ. Jego następca Wasmosa - konserwatysta z Colorados - znowu przywrócił kraj na tory wyznaczone przez dyktaturę Stroessnera. Wzrosła korupcja, urzędnicy i wojskowi zamieszani byli w handel narkotykami i pranie brudnych pieniędzy. Mimo że kandydował na następną kadencję, to do do wyborów nie dotrwał, gdyż został skazany przez sąd wojskowy przed wyborami na 10 lat więzienia w 1998 r. Kolejny prezydent musiał wkrótce po objęciu urzędu uciekać do Brazylii po krwawych zamieszkach ulicznych. W 2002 r. Transparency International uznało Paragwaj za najbardziej skorumpowany kraj kontynentu i 3 na świecie. W 2008 roku wybory wygrał były biskup Lugo z centrolewicy, kończąc ponad 60-letnie rządy Colorados. Zamiast jednak zajmować się reformami, które zapowiadał w czasie swojej udanej kampanii jego kadencja była pełna skandali obyczajowych. Lugo potwierdził publicznie ojcostwo dwuletniego syna, urodzonego w czasie, gdy był jeszcze biskupem. Później dwie następne kobiety wystąpiły o uznanie ojcostwa prezydenta wobec kolejnych dzieci. Kult macho w kulturze paragwajskiej zawsze był żywy (Stroessner miał ponoć 15 nieślubnych dzieci ze swoimi licznymi kochankami), jednak Lugo wygrał wybory pod hasłami uczciwości i sprawiedliwości, zresztą przyznał, że zawiódł Kościół, państwo i obywateli, którzy mu zaufali. Został pozbawiony urzędu na drodze impeachmentu przez parlament w 2012. Kolejne wybory przywróciły władzę ponownie Colorados, której przedstawiciele sprawują ją do dzisiaj.

Pandemia Covid-19 uderzyła w Paragwaj najsłabiej ze wszystkich gospodarek południowoamerykańskich. Spadek PKB w 2020 r. wyniósł tylko 1,2%. Wg. prognoz Banku Światowego gospodarka paragwajska powinna już w 2021 wrócić na ścieżkę wzrostu i przekroczyć 4%. W 2019 roku gospodarka odnotowała w pierwszym półroczu recesję (-3%), głównie poprzez problemy gospodarcze Argentyny, ale już 2 półrocze było dużo lepsze (+3%). Podobnie wyglądały wskaźniki bezrobocia. Po wzroście do 14,5% spadło ono na koniec 2019 r. do 12,9%. Inflacja nie wskazuje na to, że Paragwaj jest częścią Ameryki Południowej. W 2020 wyniosła ona zaledwie 2,4%, stopy referencyjne banku centralnego spadły do 4%, reżim kursowy jest płynny, bez obostrzeń w przepływach kapitałowych, co jest dobrym amortyzatorem wobec zewnętrznych szoków podażowych. Na kryzys rząd zareagował logicznie podnosząc maksymalny poziom deficytu budżetowego z 1,5% do 3% PKB. Z naszej perspektywy takiego poziomu deficytu możemy tylko pozazdrościć. Wobec spadku aktywności gospodarczej zastanawiający jest spadek sfery ubóstwa z 24,2% (2018) do 23,5% (2019). Współczynnik nierówności społecznych Giniego w 2019 r. osiąga jednak rekordowo wysoki poziom 46,1% (2019), co jest z pewnością pozostałością ery Stroessnera. W przeciwieństwie do reszty kontynentu i strasznych zdjęć zwłok ludzkich na ulicach wielu południowoamerykańskich miast Paragwaj poradził sobie z pandemią koronawirusa najlepiej na całym kontynencie. Rząd szybko wprowadził obowiązek dystansu społecznego, bank centralny nie tylko obniżył stopy, ale też złagodzone zostały regulacje tworzenia rezerw na kredyty objęte restrukturyzacją i karencją spłat. Dla porównania polski NBP podniósł w tym czasie obciążenia kapitałowe dla hipotecznych kredytów frankowych do 150%! Rządowe tarcze antykryzysowe przewidujące dodatkowe wydatki na zdrowie, programy opieki społecznej, wsparcie małego biznesu, moratorium na kary za opóźnione płatności podatkowe, czy subsydia dla pracowników szarej strefy, których dochody istotnie spadły.

Paragwaj wykazuje bardzo solidne wskaźniki stabilności makroekonomicznej. Ostrożna polityka makroekonomiczna ostatniej dekady, niewielki dług publiczny oraz adekwatne rezerwy walutowe umożliwiły uruchomienie tarcz antykryzysowych amortyzujących szok pandemiczny. Ryzyka rozwojowe wynikają z dużego spadku aktywności ekonomicznej gospodarki światowej i sąsiednich gospodarek, zwłaszcza Argentyny i Brazylii. Wprawdzie paragwajski system bankowy ma niewielką ekspozycję na Argentynę, to związki z tym krajem poprzez eksport i przelewy emigrantów są już dużo większe. Kryzysem dotknięta najbardziej jest najuboższa część populacji, a ta stanowi aż 1/4 wszystkich mieszkańców. Z kryzysu pandemicznego Paragwaj wyjdzie zapewne z jeszcze większymi nierównościami społecznymi.

Bardzo zachęcam do odwiedzin tego kraju. Nie znajduje się on na typowych szlakach turystycznych Ameryki Południowej, ale wodospady Iguazu są dostępne też od strony paragwajskiej. Można się do nich dostać z chaotycznego Ciudad del Este, miasta znanego jako supermarket Ameryki Południowej. Ma ono jednak swoje zalety takie jak to, że jest strefą bezpodatkową, ma sporo autentycznych chińskich restauracji, na ulicach widać też wiele "jednorękich bandytów" dla miłośników hazardu. W zamian za ten zgiełk dostajemy wyjątkową nagrodę: bliskość wodospadów Iguazu - chyba najwspanialszego naturalnego cudu na Ziemi - cztery razy szerszego od wodospadów Niagara. Nie można tego miejsca nie zobaczyć, aczkolwiek najpiękniejsze miejsca znajdują się po stronie argentyńskiej i brazylijskiej.






142 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Wenezuela

Urugwaj

Chile

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page