top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Chile

Zaktualizowano: 14 sie 2023

W czasach pre-hiszpańskich Chile zamieszkiwane było przez Indian z plemienia Aymara (na północy), Diaguita (w górach) oraz Araukanów (na południu i w części centralnej). W XVI w. rozpoczęła się ekspansja Inków, którzy cywilizacyjnie bili inne plemiona o głowę. Podbój Chile przez Hiszpanów (konkwista) rozpoczął się w 1535 r. Pod wodzą Diego de Almagro i Pedro de Valvidia na podstawie porozumienia z Portugalią (Hiszpania miała prawo do podboju ziem na zachód od Brazylii) Hiszpanie utworzyli tzw. kapitanię Chile, która była administracyjną częścią potężnego wicekrólestwa Peru (1541), a po kilku latach bez większych problemów podbili północne i środkowe części Chile. W czasie panowania Hiszpanów Indianie masowo wymierali na choroby zakaźne nieznane kontynentowi, a które były przywożone przez europejskich osadników. Ponadto eksploatacja wraz z eksterminacją Indian praktycznie nie miała granic. Hiszpanie zastosowali praktykowany też w innych regionach Ameryki Łacińskiej system „encomiendas”  (np. w Paragwaju), który polegał na pracy pańszczyźniane przez blisko połowę roku dla kolonizatorów w zamian za przyznanie praw do ziemi. Konkwistadorzy rozwijali najszybciej centralną część kraju, północ i południe jako mniej dostępne rozwijały się dużo wolniej bądź wcale.

Na fali ruchów wolnościowych i emancypacyjnych Simona Bolivara również w Chile wybuchło w 1810 r. powstanie antyhiszpańskie pod wodzą lokalnego bohatera narodowego - Bernardo O’Higginsa. Doprowadziło ono w końcu do proklamowania niepodległości (1818), kiedy Chile stało się niezależną republiką. W 1859 r. formalną częścią Chile stało się też południe zamieszkiwane przez wspomnianych Araukanów. W drugiej połowie XIX w. Chile prowadziło skuteczne wojny z Boliwią oraz Peru, dzięki którym zyskało bogate złoża saletry, monopolizując światowy rynek tego surowca, a Boliwia utraciła na zawsze dostęp do morza. Odkrycia ropy i gazu ziemnego spowodowały dużą falę emigracji z Europy, zwłaszcza z Niemiec i Chorwacji. Stąd wielu Chilijczyków nosi nazwiska niemieckie czy chorwackie, jak prezydent Borić. Na początku XX w. gospodarka chilijska zaczęła jednak przezywać poważne kłopoty. Przyczyny były częściowo naturalne (poważne w skutkach trzęsienie ziemi w 1906 r.) i geopolityczne (kryzys spowodowany I Wojną Światową), ponadto sama gospodarka chilijska stała się zinstytucjonalizowanym systemem służącym i ochraniającym rządzącą oligarchię. Kiedy na początku lat 20-tych XX w. starał się przywrócić gospodarczą stabilizację reformatorski prezydent Palma z Partii Liberalnej, jego reformy zostały zablokowane przez konserwatywną większość parlamentarną. Porażka umiarkowanych liberałów wykreowała popularność dużo radykalniejszych ugrupowań, w tym komunistów, co było początkiem rozmontowywania stabilnej dotąd chilijskiej sceny politycznej. W takiej atmosferze doszło do puczu wojskowego gen. Altamirano (1924) oraz często zmieniającymi się kolejnymi prezydentami, w tym nawet lewicowców wojskowych gen. Vallejo (1932). Po usunięciu tego ostatniego została ponownie przywrócona demokracja. Początkowo władzę sprawowali liberałowie, a w 1938 r. Front Ludowy, będący koalicją partii lewicowych. Faszyści nie stanowili większej siły, aczkolwiek pod wpływem nastrojów faszyzującej się Europy próbowali zorganizować nieudany pucz w 1939 r. W czasie II Wojny Światowej Chile zachowało status państwa neutralnego, ale w 1943 r. zerwało wszystkie stosunki dyplomatyczne z krajami Osi. Po wojnie Chile od razu przystąpiło do ONZ.

Front Ludowy wytrwał u władzy aż do 1952 r. Od 1964 r. do 1970 r. rządy sprawowała chrześcijańska demokracja, jednak była ona kontestowana przez ponownie odzyskującą silne wpływy społeczne lewicową opozycję. Wybory w 1970 r. wygrała lewicowa koalicja Jedności Ludowej, a jej przywódca - Salvador Allende został wybrany z minimalną większością prezydentem. Zdobył on 36,6% głosów, zaledwie 1,3 punktu proc. więcej niż jego konkurent Rodriguez z Partii Narodowej. Ponieważ Allende nie uzyskał absolutnej większości, o jego wyborze zadecydował parlament. Rozstrzygnęło poparcie dla Allende ze strony centroprawicowej chrześcijańskiej demokracji, co było decyzją, której konsekwencje były dla kraju bardzo dramatyczne. Do tego czasu Chile było bowiem najbardziej stabilną demokrację Ameryki Łacińskiej.

Od początku swych rządów Allende natrafił na zaciekłą opozycję prawicy, która oskarżała go o łamanie konstytucji przez rządzenie dekretami i pomijanie legislatury, próby tłumienia nieprzychylnych mu mediów, ignorowanie sądów wydających wyroki niekorzystne dla władz wykonawczych i uzbrajanie swoich zwolenników. Allende nawet nie próbował dyskutować z opozycją, odrzucał en bloc wszystkie te zarzuty. Jednocześnie, co jest chyba największym jego grzechem, doprowadził do kompletnej katastrofy gospodarczej poprzez totalne rozregulowanie gospodarki. Jego polityka gospodarcza doprowadziła gospodarkę do chaosu i pogorszenia sytuacji materialnej Chilijczyków. Drukowanie pieniędzy i dewaluacja waluty (escudo) rozkręciły spiralę inflacji, która w 1973 r. osiągnęła 800%! Zaczęły się strajki, tłumione przez policję. W parlamencie chadecja cofnęła poparcie dla Allende przerzucając je na Partię Narodową. Ujawnione w USA przez tzw. komisję Churcha dokumenty dowodzą, że CIA odegrała ogromną rolę w osłabianiu władzy Allende, widząc w nim, z perspektywy czasu słusznie, zagrożenie dla utrzymania Ameryki Łacińskiej jako amerykańskiej strefy wpływów. W 1971 r. w Chile przebywał z wizytą Fidel Castro. Waszyngton na poważnie zaczął obawiać się, że kraj podaży drogą Kuby i stanie się kolejnym przyczółkiem komunistycznym na kontynencie. Amerykanie zwracali uwagę na retorykę walki klasowej Allende, który mówił o „dojeniu krów” - kapitalistów i właścicieli ziemskich - aby nakarmić biednych. Kapitał amerykański miał liczne interesy w Chile, koncern ITT posiadał 70% akcji Chitelco, głównej chilijskiej firmy telekomunikacyjnej, który finansował prawicowy dziennik El Mercurio.

W 1973 r. Chile znalazło sie na równi pochyłej w kierunku totalnego chaosu. Strajki, zwłaszcza górników kopalni miedzi (głównego narodowego produktu eksportowego), paraliżowały kraj. W sierpniu 1973 r. 100 tys. kobiet protestowało w Santiago przeciw rosnącym kosztom utrzymania i brakom w sklepach. W parlamencie koalicja chadeków i nacjonalistów niemal otwarcie nawoływała armię do usunięcia Allende. Na krótko przed zamachem stanu prezydent mianował dowódcą wojsk lądowych Augusto Pinocheta, któremu ufał bardziej niż dowódcom innych formacji sił zbrojnych. Tymczasem 11 września 1973 r. to właśnie Pinochet stanął na czele puczu, wraz z dowódcami marynarki wojennej, sił powietrznych i bezpieczeństwa wewnętrznego. W ciągu kilku porannych godzin wojsko opanowało wszystkie miastach wyjątkiem Santiago, gdzie w pałacu La Moneda Allende schronił się wraz z oddziałem swojej ochrony. Puczyści wezwali go do poddania się i dobrowolnego ustąpienia. Gwarantowali bezpieczeństwo osobiste i zgodę na opuszczenie kraju. Allende stanowczo odmówił. Wywiązała się nierówna walka, lotnictwo zbombardowało pałac prezydencki. Allende popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę z kałasznikowa. Nie ma dowodów na bezpośredni udział tajnych służb USA w puczu, ale poszlaki wskazują, że rakiety służące do odstrzelenia pałacu prezydenckiego mogły być dostarczone przez agentów wywiadu wojskowego USA (DIA).

Junta wprowadziła stan wyjątkowy, rozwiązała parlament i zdelegalizowały partie tworzące lewicową koalicję Jedności Ludowej. Wojsko aresztowało dziesiątki tysięcy zwolenników Allende. Przetrzymywano ich na Stadionie Narodowym w Santiago, który został przemieniony w obóz koncentracyjny. Wielu poddawano torturom i mordowano. Liczbę zamordowanych i tych, którzy „zniknęli” (desaparecidos) w okresie dyktatury szacuje się na 15 tys., a torturowanych na 38 tys. Wśród zabitych byli m.in. niezwykle popularny pieśniarz-balladzista Victor Jara, którego wiersze i piosenki znałem kiedyś na pamięć, ucząc się jęz. hiszpańskiego (niezapomniana „Te recuerdo Amanda”), czy funkcjonariusz sił powietrznych Alberto Bachelet - ojciec późniejszej prezydent Michelle Bachelet. Junta Pinocheta skutecznie rozprawiła się też z opozycją na wygnaniu - w zamachu w USA zginął z rak agentów chilijskich były minister spraw zagranicznych Orlando Letelier. Pinochet rządził przez 17 lat. Ekipa cywilów popierających przewrót wprowadziła reformy ekonomiczne wg. recept amerykańskiej Szkoły Chicagowskiej - daleko posuniętą prywatyzację sektorów gospodarki, deregulację i rozluźnienie kontroli cen i płac. Zreformowano też system emerytalny, czego efektem było przyciągniecie kapitału zagranicznego (4-krotny wzrost inwestycji zagranicznych w latach 1973-1987, w tym czasie wzrost produkcji rolnej wyniósł ponad 500%), boom gospodarczy (w latach 80-tych XX w. PKB Chile rósł najszybciej w Ameryce Płd. w tempie prawie 10% rocznie) i powiększenie klasy średniej. Problemem było pojawienie się olbrzymich nierówności społecznych, do wybuchu społecznego nie dochodziło jednak przez wiele lat. Nie uchroniło to Chile przed dużym załamaniem gospodarczym, do którego doszło w 1982 r. Załamał się wtedy wizerunek  chilijskiego cudu gospodarczego - wzrosło zadłużenie, pojawiła się hiperinflacja, bezrobocie wzrosło do 30%, zatem było 10 razy większe niż za czasów Allende. Powodem kryzysu była kompletna deregulacja gospodarki bez najmniejszej nawet interwencji państwa, chociażby w formie regulatorów rynku. Pinochet aby uratować gospodarkę znacjonalizował większość wysoko zadłużonych przedsiębiorstw (zadłużenie największych przekraczało 14 mld. USD) i usunął z rządu ekonomistów chicagowskich, a kilku z nich oskarżył o oszustwa finansowe. Te drastyczne kroki przywróciły równowagę gospodarczą i w kolejnych latach sytuacja zaczęła się stabilizować i powrócił wzrost gospodarczy.

W 1988 r. w Chile zorganizowano plebiscyt, w którym większość społeczeństwa opowiedziała się za odejściem Pinocheta. Ustąpił on ze stanowiska w 1990 r. W pierwszych po dyktaturze wolnych wyborach zwyciężył kandydat chadecji Patricio Aylwin. W okresie tzw. przejścia do demokracji (1990-1994) utworzono Komisję Prawdy i Pojednania, która zajęła się dochodzeniem w sprawie zabójstw ofiar junty. Kiedy w 1998 r. Pinochet wyjechał do Wlk. Brytanii na operację kręgosłupa, został tam aresztowany na podstawie decyzji hiszpańskiego sędziego Garzona, który powoływał się na prawo międzynarodowe. W 2000 r. Pinochet został jednak zwolniony przez władze brytyjskie ze względów humanitarnych i wrócił do Chile. Zmarł w 2006 r. w wieku 90 lat. W jego pogrzebie uczestniczyło ponad 60 tys. ludzi. Zwolennicy Pinocheta do dziś uważają go za zbawcę narodu, stał się on zresztą jeszcze za życia idolem części polskiej prawicy katolicko-narodowej.

18.10.2019 Chilijczycy obudzili się w zupełnie innej rzeczywistości. Wystarczyła niewielka podwyżka ceny biletu metra w Santiago o 30 peso (4 centy US), by wybuchły gwałtowne starcia z policją. W szczytowym momencie protestowało na ulicach Santiago 1,2 mln. skrajnie sfrustrowanych ludzi, niszcząc większość stacji metra, paląc samochody, plądrując sklepy i centra handlowe. Co się właściwie w tym najbogatszym kraju Ameryki Płd. stało? Od przywrócenia demokracji po erze Pinocheta mija właśnie 30 lat, kraj był dotąd synonimem sukcesu gospodarczego i zrównoważonego rozwoju, a wskaźniki wzrostu gospodarczego były najwyższe na kontynencie, PKB na mieszkańca zbliżone do Polski, korupcja nie stanowiła wielkiego problemu, a konkurencyjność gospodarki i wskaźniki wolności gospodarczej należą do najwyższych nie tylko w Ameryce Łacińskiej. Jak widać te świetne wyniki gospodarcze (w ciągu ostatnich 30 lat wzrost PKB w Chile wynosił 5-7% rocznie) nie mówiły wszystkiego o kondycji chilijskiego społeczeństwa, mimo iż stawało się ono coraz zamożniejsze, a współczynnik Giniego (rozwarstwienia społecznego) spadł w ciągu ostatnich 30 lat z 57,20 (1990) do 46,6 (2017), to ten poziom na warunki europejskie jest nadal społecznie nieakceptowalnie wysoki. Nowa klasa średnia stała materialnie w miejscu przez ostatnie kilka lat, zaś wąska elita krezusów finansowych wciąż się bogaci. Górne 5% najbogatszych Chilijczyków zarabia 260 razy więcej niż dolne 5% najuboższych. 1% najbogatszych kumuluje 27% majątku narodowego, a połowa ludności żyje za 550 dol. miesięcznie, czyli niewiele powyżej płacy minimalnej (i to przy przeciętnym PKB na głowę na poziomie 16 tys. dol.!). Chilijczycy wyszli zatem masowo na ulice nie z powodu kryzysu, cięć budżetowych, czy bezrobocia, ale z poczucia niesprawiedliwości! System pozwala im wprawdzie uczyć się i pracować, ale kosztem ogromnych wyrzeczeń i długów do końca życia. Nie jest to pierwszy protest w ostatnich latach. W 2006 r. były masowe protesty uczniów szkół średnich, a w 2011 r. protesty studentów, które cieszyły się masowym poparciem społeczeństwa. Teraz to co widzimy, to typowy bunt klasy średniej, pełnej aspiracji, ale przytłaczanej problemami życia codziennego, a nie protest uciśnionych mas. 30 lat po odsunięciu od władzy Pinocheta, w tym przez ostatnie 20 lat rządów socjalistów właśnie uświadomiono sobie, że mimo rządów w tym czasie lewicy i socjalistów (Aylwin i Frei byli wprawdzie chrześcijańskimi demokratami, ale kolejni prezydenci Lagos i Bachelet socjalistami) chilijski model rozwoju zdefiniowany przez Pinocheta został wprawdzie skorygowany, ale jego zręby funkcjonowały nadal, gdyż obowiązywała „pinochetowska” konstytucja. I tak w kraju, który wprowadzał kiedyś najbardziej innowacyjne systemy zabezpieczeń emerytalnych opartych na prywatnych funduszach emerytalnych (wzorowaliśmy się na nich w Polsce, a dzisiaj nawet były prezydent Chile Piñera, którego brat był autorem tego systemu i który go wdrażał w 1982 r. przyznaje, że reforma się nie sprawdziła, gdyż 80% emerytów dostaje emeryturę poniżej płacy minimalnej, a miała ona wynosić 70% zarobków z ostatnich 5 lat pracy) do dzisiaj nie funkcjonuje efektywny, publiczny i darmowy system edukacji, służba zdrowia jest równie niewydolna jak w Polsce: kiepska publiczna obsługuje 80% społeczeństwa, a świetna prywatna 20% najzamożniejszych. W Santiago miałem okazję rozmawiać dłużej z 66 letnią kobietą, która mimo osiągnięcia już dawno wieku emerytalnego (oficjalnie obniżonego do 60 lat, jak w Polsce) jest zmuszona dalej pracować na pełnym etacie, gdyż dostaje emeryturę w wysokości całych 150 USD miesięcznie! System podatkowy w Chile niewiele został zmieniony od czasów dyktatury Pinocheta. Udział podatków w PKB waha się w przedziale 18-20%, w UE to średnio 40%, a w USA - 30%. Możliwości redystrybucji dochodów państwa przy tak niskich przychodach podatkowych (relatywnie) są niewielkie. Taki system napędza wprawdzie gospodarkę (stąd zapewne brały się bardzo wysokie stopy wzrostu gospodarki chilijskiej za czasów dyktatury i później), ale społeczeństwo jako całość nie jest beneficjentem w zakresie porównywalnym do modelu kapitalizmu zachodnioeuropejskiego. To minimum cywilizacyjne, czego najwyraźniej domaga się chilijska klasa średnia to: darmowe dobra publiczne zapewnione przez państwo, takie jak edukacja, zdrowie, zabezpieczenia emerytalne i socjalne. Obecne państwo chilijskie ze swoim, jak się do niedawna wydawało sprawnym modelem gospodarczym jest najwyraźniej odrzucane przez Chilijczyków. To co dzisiaj z punktu widzenia teorii ekonomii możemy zaobserwować to swoista druga strona „krzywej Laffera” (pokazuje ona, że od pewnego poziomu wysokości podatków wpływy podatkowe spadają, a nie rosną). Mam wrażenie, że z drugiej strony zbyt niska stopa podatkowa (a tak było najwyraźniej do niedawna w Chile) powoduje, że państwo nie jest w stanie spełniać swoich podstawowych funkcji, a obywatele czują się we własnym państwie ludźmi drugiej kategorii, co kreuje narrację i atmosferę rewolucji społecznej. Słowo rewolucja pojawia się zresztą najczęściej w rozmowach ze zwykłymi Chilijczykami. Pomijając czysto ideologiczny aspekt dyktatury Pinocheta (jako przeciwstawienie się komunistycznej rewolucji) kluczowym jej aspektem jest zaaplikowanie recept ultraliberalnego porządku "Chicago boys" w Chile z powszechną prywatyzacją dziedzin, które wcześniej uchodziły za publiczne (edukacja, służba zdrowia, transport, zabezpieczenia emerytalne) i jego zakorzenienie na tyle silne, że po upadku dyktatury bezpieczniki ustrojowe, które wmontował do modelu państwa ustępujący pokojowo Augusto Pinochet funkcjonują praktycznie do dzisiaj! Przez ostatnie 40 lat z zaciekawieniem obserwowałem skuteczność i trwałość tych zmian, ale nie do końca zdawałem sobie sprawę z faktu, iż nawet, jeśli zgodzimy się na sensowność wielu podjętych kroków efektywnie usprawniających funkcjonowanie gospodarki, to musimy pamiętać, że nowy system po zamachu w 1973 roku wprowadzony został przemocą w sposób skrajnie niedemokratyczny. Zginęło bezpośrednio nie tylko ponad 15 tys. ludzi, ale Pinochet zawiesił wszelkie swobody demokratyczne, partie, związki zawodowe i organizacje społeczne zostały prawnie zakazane. Taki kapitalizm nie funkcjonował nawet w bismarckowskich Niemczech.

Ten straszny okres najnowszej historii Chile można dzisiaj zobaczyć w niezwykle sugestywnym muzeum pamięci i praw człowieka w Santiago, otwartym kilka lat temu przez ówczesną prezydent Bachelet (warto doprawdy zobaczyć). Bunt klasy średniej w Chile 2020 to chęć zerwania z demokracją strzeżoną (democracia guardada), zagwarantowaną konstytucją z 1980 r. Dopiero masowe protesty uliczne w Santiago i innych dużych miastach Chile w 2019 r. doprowadziły do osiągnięcia porozumienia między wszystkimi ugrupowaniami parlamentarnymi w celu opracowania i uchwalenia nowej konstytucji. W kwietniu 2020 r. miał się odbyć plebiscyt konstytucyjny, ale został przełożony na październik z powodu epidemii koronawirusa, która tak dotkliwie uderzyła w całą Amerykę Południową. Prawie 80% Chilijczyków wybrało nową konstytucję w miejsce starej, pinochetowskiej oraz zażądało, by napisali ją nowi posłowie do specjalnego zgromadzenia, które ma być złożone po równo z kobiet i mężczyzn. Następnie w ciagu roku został opracowany, a następnie przegłosowany w referendum ludowym nowy tekst ustawy zasadniczej, która finalnie zakończyła erę Pinocheta: 14 lat po śmierci dyktatora! Dopiero wtedy możliwa będzie reforma państwa - nie tylko jako wzoru dla modelowo zarządzanej korporacji, ale przede wszystkim miejsca przyzwoitego życia, pracy i funkcjonowania adekwatnego dla poziomu rozwoju najlepszej gospodarki i demokracji Ameryki Płd. Reakcje na zwycięstwo zwolenników nowej konstytucji i ostatecznego zerwania z dziedzictwem Pinocheta były absolutnie entuzjastyczne. Na ulicach Santiago przez kilka dni trwała fiesta mimo obowiązujących ograniczeń sanitarnych z powodu pandemii. Tym razem obeszło się bez przemocy i agresji, których doświadczyłem w lutym 2020, kiedy pierwszy raz od 3.05.1982 (masowe protesty przeciwko stanowi wojennemu w Warszawie i wielu innych miastach polskich) miałem okazję przypomnieć sobie jak działa gaz łzawiący. Mało ciekawe wspomnienia... Chilijczycy tańczący masowo na ulicach, sztuczne ognie, pochodnie, klaksony, tradycyjne w Ameryce Łacińskiej tłuczenie w garnki, wyświetlany masowo na elewacjach wieżowców napis "Renace" (odrodzenie) i taki sam okrzyk skandowany prze dziesiątki tysięcy wiwatujących tłumów na ulicach: wszystko to pokazało, że w Chile wydarzyło się coś naprawdę przełomowego. To historyczny i pokoleniowy zwrot przeciwko autorytarnemu dziedzictwu dyktatury i tradycji konserwatywnym kraju. Ten bunt dojrzewał latami i nie wydarzył się tylko dlatego, że o kilka centów podniesiona została cena biletów metra. Fakt, że Chilijczycy masowo odrzucili dawną konstytucję z czasów dyktatury, mimo iż w ostatnich 3 dekadach była ona wielokrotnie zmieniana, by usunąć jej najbardziej antydemokratyczne zapisy pokazuje, że obywatele oczekują zmiany ustroju kraju. Znamienny jest też fakt, że ludzie nie chcieli by nowa konstytucja była pisana przez obecnych członków parlamentu, tylko przez zupełnie nowych przedstawicieli nowego zgromadzenia konstytucyjnego. To wotum nieufności dla obecnej klasy politycznej. Za nową konstytucją opowiedziała się zdecydowana większość ugrupowań centrolewicowej koalicji i lewicy, ale też demokraci, chrześcijańcy demokraci i socjaliści (z wyjątkiem o dziwo komunistów). Za zachowaniem obecnej konstytucji opowiadała się tylko postpinochetowska skraja prawica (UDI) i większość prawicowej Narodowej Odnowy. Podział ten pokazuje nadal silną polaryzację społeczną i majątkową Chilijczyków. Ci młodsi i w średnim wieku, większość kobiet, klasa średnia i niższa głosowała za nową konstytucją, głos przeciwko oddawali zwykle najbogatsi i najstarsi. Liberałowie, centryści i lewicowcy w 80-90% głosowali za nową konstytucją. Wśród osób deklarujących sympatie prawicowe za nową konstytucją było tylko 31%. Ciekawostką jest też, że w 5,5 mln Santiago (na 19 mln mieszkańców kraju) za utrzymaniem obecnej konstytucji głosowały tylko te dzielnice, gdzie mieszkają najbogatsi mieszkańcy, w tym gdzie kiedyś mieszkał Pinochet oraz jego zwolennicy. Kluczowe kwestie, które musi rozstrzygnąć nowa konstytucja ta zasady funkcjonowania takich obszarów usług publicznych jak edukacja, służba zdrowia, system emerytalny, których funkcjonowanie dyktatura Pinocheta oraz dotychczasowa konstytucja oparły na dominującym udziale kapitału prywatnego. Inne istotne tematy poruszane w debacie publicznej przed październikowym plebiscytem to równouprawnienie ludności indiańskiej i jej dostęp do własności ziemi, prawa kobiet oraz uprawnienia związków zawodowych i układów zbiorowych. Po wyborach do zgromadzenia konstytucyjnego w kwietniu 2021 r. (zostalo ono zdominowane przez osoby spoza tradycyjnych partii politycznych, tak lewicowych, jak centrowych czy prawicowych) w ciągu 9 miesięcy powstał projekt konstytucji, która została przegłosowana w plebiscycie. Chilijski kryzys polityczny i społeczny w 2021 r. nie stracił na intensywności od czasu rewolt społecznych w 2019 r. Po masowych i gwałtownych protestach większość sił politycznych mających reprezentację w parlamencie oraz rząd prezydenta Piñery zaproponowały instytucjonalną drogę do skanalizowania buntu społecznego poprzez proces konstytucyjny. Pandemia wymusiła przesunięcie terminu plebiscytu, w którym 80% obywateli opowiedziało się za zastąpieniem konstytucji z 1980 r. Pinocheta. W wyborach parlamentarnych chilijska scena polityczna została wywrócona do góry nogami: Chilijcycy ukarali siły, które kierowały procesem przejścia kraju od dyktatury do demokracji. Prawica nie dysponowała już siłą potrzebną do zawetowania przepisów nowej konstytucji, podczas gdy centrolewica miała przewagę liczebną zarówno nad partiami lewicowymi niezależnymi, jak i sojuszem Szerokiego Frontu (Frente Amplio) z Partią Komunistyczną. Sytuacja była jednak bardzo labilna. W wyborach gubernatorów regionalnych, w których głosowało mniej niż 20% wyborców, tradycyjna centrolewica wygrała w 10 z 16 regionów kraju. Natomiast prawica Piñery ponownie poniosła porażkę, odnosząc tylko 1 zwycięstwo. Sojusz Frente Amplio z komunistami też nie mógł być zadowolony, gdyż przegrał w Santiago, na co liczyli jego liderzy. Przy słabej frekwencji i sondażach, które nie przewidziały wyników wyborów, nie sposób było oszacować, jaki obrót przybierze polityka w Chile w najbliższym czasie. Wybory prezydenckie odbyły się w grudniu 2021 r. równolegle z ponownymi wyborami parlamentarnymi. Ich faworytami byli kadydat prawicy Joaquin Lavin, centrolewicowa senator Yasna Provoste oraz komunista Daniel Jadue. Liczba niezdecydowanych wyborców znacznie jednak przewyższała poparcie któregokolwiek z tych kandydatów na prezydenta. Chile stanęło w obliczu największej zmiany w ciągu ostatnich 3 dekad, z osłabionym rządem, parlamentem pozbawionym zaufania obywateli, zdyskredytowanymi instytucjami demokratycznymi i wyborcami, którzy nie idą do urn. W takich warunkach wybory prezydenckie wygrał „czarny koń” - 35-letni Gabriel Boric, były przywódca studenckiego buntu z początku drugiej dekady XXI w. Wygrał te wybory ze zdecydowaną przewagą przeciw Lavinowi (56:44). Boric został w ten sposób najmłodszym prezydentem w historii Chile. Do rządzenia krajem dobrał sobie swoich rówieśników - podobnych jak on młodych buntowników, których nie pęta pamięć dyktatury Pinocheta. Wśród 24 ministrów nowego rządu Borica znalazło się 14 kobiet, większość z członków gabinetu nie miała skończonych 40 lat, a 8 osób wywodziło się spoza tradycyjnych partii politycznych. Najbliższymi współpracownikami nowego prezydenta zostali m.in. 34-letnia minister spraw wewnętrznych, 34-letni minister d/s współpracy z parlamentem i 33-letnia rzecznik rządu - wszyscy oni aktywnie uczestniczyli w wielkim strajku studentów i młodzieży szkolnej w latach 2010-2011 i domagali się darmowej, powszechnej i publicznej edukacji w miejsce dotychczasowego modelu faworyzującego edukację prywatną i płatną. By uspokoić rynki finansowe zaniepokojone rewolucyjnymi hasłami nowego rzadu Boric powołał Mario Marcela jako ministra skarbu - wybitnego ekonomistę, dotychczasowego szefa banku centralnego i byłego ministra gospodarki w kolejnych rządach demokratycznych w latach 90-tych i z początku XX w. oraz ze stażem w Banku Światowym. Marcel miał pilnować dyscypliny finansowej i równowagi budżetowej rządu oraz takiej polityki, która nie naruszy podstaw gospodarki rynkowej. W wywiadzie dla BBC Boric powiedział: „Zbyt długo elity kraju żyły w swoistej bańce i patrzyły we własny pępek. My jako część tej elity mamy obowiązek przełamać ten krąg własnej wygody i dążyć do Chile, które obejmie wszystkich swoich obywateli. Brzmi ładnie, ciekawe, co z tego wyjdzie.

Ten eksperyment musi się udać, również dlatego, że nie ma właściwie realnej alternatywy. Warto trzymać kciuki za Chile i śledzić, co dzieje się w tym wyjątkowo pięknym i atrakcyjnym turystycznie kraju. A jest czym się zachwycać. Chile rozciąga się na długości ponad 5 tys. km z północy na południe. Na północy koniecznie trzeba zobaczyć pustynię Atacama, z jej licznymi wulkanami, gejzerami i krajobrazem księżycowym. Na południu w Patagonii zachwyca niesamowity park narodowy Torres del Paine z majestatycznymi szczytami i lodowcami. Bardzo ciekawym miejscem na końcu kontynentu jest Punta Arenas i Cieśnina Magellana. Są miejsca na końcu świata, po przeciwnej stronie Forte Bulles nad Cieśniną Magellana, gdzie Pinochet internował swoich przeciwników (niestety nie do zwiedzenia). Warto spędzić kilka dni w Santiago i okolicach odwiedzając liczne winiarnie. Wino chilijskie generalnie zaliczam do najlepszych na świecie. Jakby tego było mało jest jeszcze absolutna perełka: oddalona prawie 5 godz. lotu od Santiago Wyspa Wielkanocna. Ani zdjęcia, ani najpiękniejsze opowieści nie są w stanie oddać tajemniczego piękna i atmosfery tej unikalnej wyspy, która nadal prowokuje naukowców z całego świata do formułowania kolejnych teorii o tym, jak było możliwe, by starożytne, niewielkie cywilizacje wybudowały potężne, skalne kolosy na niewielkim punkciku w środku Oceanu Spokojnego. Jeśli ktoś może (niestety nie jest tanio) się tam dostać gwarantuję, że nie będzie żałował.



89 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page