top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Mozambik

Zaktualizowano: 15 maj 2024

Mozambik jest jednym z biedniejszych krajów Afryki i świata (połowa ludności żyje poniżej progu ubóstwa). Kraj stał się bardzo wcześnie kolonią portugalską (Vasco da Gama dotarł do Mozambiku w 1498 r. w czasie swojej słynnej podróży, w której opłynął jako pierwszy Przylądek Dobrej Nadziei, jednak wcześniej na wybrzeże Mozambiku dotarli Arabowie) i pozostawał nią aż do końca ery Salazara i Rewolucji Goździków w Portugalii w 1974 r. Portugalczycy przejęli kontrolę nad terytorium Mozambiku już na początku XVI w. Wtedy też kwitł handel niewolnikami, których portugalskim i arabskim handlarzom dostarczali wodzowie lokalnych plemion. Portugalczycy nie przywiązywali jednak przez długie lata większej uwagi temu terytorium, woleli skupiać się na bardziej lukratywnym handlu z Indiami i Dalekim Wschodem, a przede wszystkim na kolonizacji Brazylii. Ataki Arabów wyparły Portugalczyków z południa kraju. W XIX w. mocarstwa europejskie takie jak Wlk. Brytania (BritishSouth Africa Company), czy Francja (Madagaskar) w coraz większym stopniu wpływały na handel i sytuację polityczną na terytoriach Portugalskiej Afryki Wschodniej.

Na początku XX w. Portugalia scedowała w dużym stopniu zarządzanie administracyjne Mozambiku na kilka dużych prywatnych firm, takie jak Mozambique Company, ZambeziaCompany czy Niassa Company. Były one kontrolowane przez Brytyjczyków. To one zbudowały połączenia kolejowe między portami w Mozambiku, a koloniami brytyjskimi w Południowej Afryce i Rodezji. Pomimo zakazu handlu niewolnikami w Mozambiku, firmy te wprowadziły specjalną politykę pracy wymuszonej, dzięki której mogli korzystać z siły roboczej tubylców w swoich kopalniach i plantacjach w pobliskich koloniach brytyjskich. Najbardziej dochodową z tych firm była Zambezia Company, która wybudowała nawet własne posterunki militarne chroniące swoją własność, zapewniając sobie praktyczną eksterytorialność. Zbudowała ona nawet linię kolejową łączącą dzisiejsze Zimbabwe z portem w Beirze. Po dojściu do władzy w Portugalii Antonio Salazara, który zbudowałkorporacjonistyczny, skrajnie autorytarny model nowego państwa (Estado Novo), Portugalia znacznie wzmocniła kontrolę nad swoimi koloniami zamorskimi, w tym Mozambikiem. Prywatne firmy brytyjskie zostały przepędzone z Mozambiku w prosty sposób: Portugalczycy nie przedłużyli im koncesji, kiedy te wygasły. Tak się stało zMozambique Company (1942), czy NiassaCompany (1939). Salazar w tym względzie okazał się dużo skuteczniejszy od Jarosława Kaczyńskiego, którego zresztą fascynowała koncepcja Estado Novo. W jednym z wywiadów użył zresztą określenia Nowego Państwa, nie sądzę by się przejęzyczył. Portugalskie kolonie Angola i Mozambik pod dyktatorskimi rządami Salazara pozornie wydawały się spokojnymi, cichymi zakątkami, cieszącymi się coraz większym dobrobytem i na pozór wolnymi od fermentu afrykańskiego nacjonalizmu niepodległościowego, który kwitł na innych terytoriach. Zarówno Angola jak i Mozambik przyciągały nowe inwestycje zagraniczne, a miasta portugalskiej Afryki – Luanda, Lobito, Lourenço Marques (dzisiejsze Maputo) czy Beira – należały do najnowocześniejszych na kontynencie. Miały świetnie funkcjonującą prasę, stacje radiowe, kluby sportowe i muzea. Podobnie jak Francja, również Portugalia traktowała swe afrykańskie kolonie jako zamorskie prowincje, które stanowiły tak samo nieodłączną część portugalskiego narodu jak Portugalia metropolitarna. Salazar rządził Portugalią żelazną ręką od 1932 r. i nie miał zamiaru zmieniać kursu. W listopadzie 1960 r., czyli po pierwszej fali emancypacji narodowej Afryki powiedział w portugalskim parlamencie: „Jesteśmy w Afryce od 4 stuleci, czyli jednak znacznie dłużej niż gdybyśmy przybyli tu wczoraj. Jesteśmy tu obecni i hołdujemy takiej polityce, że władza ma być silna i bronić, a to nie to samo, co pozostawienie losu ludzkiego na pastwę tak zwanych zawirowań historii”. Każda oznaka opozycji politycznej w stosunku do reżimu Salazara, czy to ze strony czarnych, czy też białych, była szybko dławiona przez tajną policję. W Angoli doszło wówczas do rebelii przeciwko Portugalczykom, którą ci drudzy stłumili po 6 miesiącach. Na innych obszarach afrykańskiego imperium Portugalii odmowa Salazara przeprowadzenia reform politycznych sprawiła, że ruchy nacjonalistów afrykańskich podjęły wojnę partyzancką w celu przepędzenia władzy portugalskiej.

W Mozambiku był to Front Wyzwolenia Mozambiku – FRELIMO (Frente deLibertação de Moçambique). Ruchy partyzanckie były często targane wewnętrznymi nieporozumieniami, osobistymi animozjami i antagonizmami plemiennymi. Jednak fala niepodległości po 1960 r. w Afryce przyniosła w efekcie poważne konsekwencje dla całej południowej Afryki. Konflikt w Mozambiku wraz z rebelią w Angoli i Gwinei Bissau przeszły do historii jako Portugalska Wojna Kolonialna. Wszystkie te kraje były pod dużym wpływem ideologii komunistycznej i antykolonialnej. Kraje komunistyczne oraz wiele państw afrykańskich (Tanzania, Algieria i inne) wspierały rebelię przeciwko Portugalczykom. Portugalczycy zaciekle zdecydowali się bronić swoich posiadłości kolonialnych, mimo że oznaczało to prowadzenie wojny na trzech frontach w tym samym czasie. Portugalskim generałom wydawało się, że dokonywanie ataków lotniczych, budowa lądowisk i dróg w odległych regionach, wznoszenie obwarowanych wiosek celem pozbawienia partyzantów możliwości kontaktów z miejscową ludnością przyniesie pożądane skutki. Odwagi dodawały im zastępy rekrutów afrykańskich, chętnych do służby w armii i w szeregach milicji. W Gwinei Bissau utworzenie przez gen. Antonio Spinolę afrykańskiej jednostki do zadań specjalnych, zyskało przerażającą reputację. W Mozambiku afrykańscy rekruci stanowili znaczną część jednostek spadochronowych, komandosów i grup zwalczających powstańców. W latach 70-tych XX w. spośród Afrykanów rekrutowała się niemal połowa żołnierzy w portugalskich armiach kolonialnych.

Uważano, że perspektywa porażki militarnej czy odwrotu znacznie się oddaliła. Jedynie w Gwinei Bissau nacjonalistycznym partyzantom udało się przejąć kontrolę nad dużymi obszarami kraju. Wyparli oni siły portugalskie do głównych miast i ufortyfikowanych obozów.  Jednakże nawet tam nie byli oni w stanie doprowadzić do rozwiązania konfliktu. Tajna amerykańska ocena wojen portugalskich, dokonana w 1969 r. przez National Security Council, przewidywała długotrwałą sytuację patową. „Buntownicy nie są zdolni do przepędzenia Portugalczyków, a Portugalczycy nie są w stanie wyeliminować buntowników” – w taki sposób podsumowano aktualny stan rzeczy (za „Historia Współczesnej Afryki”, Martin Meredith). Nic nie wskazywało na to, aby władze portugalskie skłaniały się do rozważenia jakiejś formy politycznego kompromisu. Marcello Caetano, następca Salazara, który rozpoczął urzędowanie w 1968 r. kontynuował odziedziczoną strategię, twardo podtrzymując ideę niepodzielnego narodu portugalskiego. Poinformował on gen. Spinolę, że wolałby ponieść porażkę w Gwinei Bissau niż rozpocząć negocjacje, co mogłoby się stać przykładem dla Mozambiku i Angoli, czyli głównych obszarów afrykańskiego imperium Portugalii.

Drenaż portugalskich sił i upadek ich morale przybrały znaczące rozmiary. Do wygaszenia 3 równocześnie prowadzonych wojen potrzebnych było 100 tys. żołnierzy wojsk metropolitalnych. Większość z nich stanowili rekruci, zaciągnięci na okres 4 lat. Coraz bardziej byli oni sfrustrowani długotrwałą służbą za granicą i niechętni do podejmowania ryzyka. Również korpus oficerski był wykorzystywany do granic możliwości. Zdarzały się przypadki, że 600-osobowe bataliony bojowe były dowodzone zaledwie przez 3 zawodowych oficerów. Podejmując desperacką próbę powiększenia liczby oficerów, w lipcu 1973 r. rząd wydał dekret, na mocy którego zaproponował niezawodowym podoficerom z doświadczeniem wojennym w Afryce takie same warunki służby i przywileje, jakie mają oficerowie zawodowi. Jednak natychmiast protestować zaczęli oficerowie zawodowi.

Fala oburzenia na dyktatorskie rządy Caetanorozprzestrzeniła się w szeregach armii, co przyśpieszyło powstanie „ruchu kapitanów”, przekształconego później w Ruch Sił Zbrojnych. Wśród młodszych oficerów panowało głębokie rozczarowanie całym portugalskim reżimem, jego autorytarnymi rządami, gospodarczym zacofaniem i jego niszczycielskimi wojskami kolonialnymi. Młodą generację wojskowych w mniejszym stopniu inspirowały napuszone patosem idee portugalskiego nacjonalizmu, wpajane przez Salazara i Caetano, niż polityka postępu gospodarczego, którą prowadziły inne państwa Zachodu Europy. Afryka, nawet z perspektywy handlowej, miała dla Portugalii coraz mniejsze znaczenie. Prowadzone tam wojny traktowano jako niechciane dziedzictwo przeszłości. Również hierarchia wojskowa przestała wierzyć w możliwość wygrania tych wojen. W lutym 1974 r. Spinola wydał książkę, w której stwierdził, że militarne zwycięstwo nie jest możliwe. Poprzedzającą publikację wysłał doCaetano. Poźniej ten drugi wspominał, że nie odłożył jej, dopóki nie przeczytał ostatniej strony, co nastąpiło już o świcie. Zrozumiał wtedy, że zamach stanu był teraz nieuchronny, co zresztą przeczuwał od miesięcy.

25 kwietnia 1974 r., przejmując w Lizbonie władzę w wyniku Rewolucji Goździków, Ruch Sił Zbrojnych miał nadzieję na doprowadzenie do spokojnego wycofania się z Afryki. Negocjacje w Gwinei Bissau przebiegały bardzo sprawnie i już we wrześniu 1974 r. kraj ten ogłosił niepodległość. Wcześniej Ruch Sił Zbrojnych wydał takie oświadczenie; „My, żołnierze portugalskich sił zbrojnych, wysłani na niezrozumiałą dla nas i niepopieraną przez nas wojnę, mamy w naszych rękach niepowtarzalną okazję naprawienia kryminalnych czynów faszyzmu i kolonializmu, stworzenia podstawy dla nowej, braterskiej współpracy między ludami Portugalii i Gwinei”.

Jednakże w Mozambiku od samego początku panował zamęt. Po upadku rządu Caetanorozpadła się cała administracja kolonialna. Wojska portugalskie wycofały się z pola walki, pozwalając FRELIMO na swobodne przerzucanie partyzantów do centralnego Mozambiku. Setki białych osadników na obszarach wiejskich, obawiających się zemsty partyzantów i przestraszonych rewolucyjną retoryką RELIMO, opuściły swoje domy i uciekły na wybrzeże. Już miesiąc po Rewolucji Goździków rozpoczął się exodus białych z Mozambiku. W negocjacjach z Portugalczykami FRELIMO domagał się uznania go za jedynego, prawowitego reprezentanta narodu i bezwarunkowego przekazania władzy bez uprzednio przeprowadzonych wyborów. Negocjacje przeciągnęły się kilka miesięcy w czasie, ale we wrześniu 1974 r. Portugalia wyraziła zgodę na oddanie władzy wyłącznie w ręce FRELIMO po upływie 9-miesięcznego okresu przejściowego. Kilka godzin po tym oświadczeniu prawicowi biali dokonali nieudanego przewrotu, co tylko przyspieszyło exodus białych. Kiedy w czerwcu 1975 r. Mozambik uzyskał niepodległość, kraj ten nie tylko utracił większość swoich zarządców i urzędników, ale również managerów, techników, rzemieślników i sklepikarzy. Większość białych osadników portugalskich (w sumie było to aż 250 tys. osób) została zmuszona do opuszczenia kraju w ciągu zaledwie 24 godzin, mogąc ze sobą zabrać zaledwie 20 kg bagażu. Pozostawili oni swoje farmy, fabryki i domy.

Niezrażony rujnującą utratą wykwalifikowanej siły roboczej, przywódca FRELIMO, SamoraMachel zaczął przekształcać walkę o wyzwolenie w pełnoskalową rewolucję, posługując się marksizmem-leninizmem jako ideologiczną podstawą swojego działania. Komunista Machel został wkrótce pierwszym prezydentem niepodległego Mozambiku, co oczywiście zapowiadało duże problemy. Zafascynowany marksizmem Machelznacjonalizował wiele instytucji (m. in. opiekę zdrowotną, edukację) i praktycznie całą gospodarkę (upaństwowiono m.in. ziemię z licznymi plantacjami, opiekę zdrowotną, i edukację). Na mocy serii dekretów Machelwprowadził centralne planowanie gospodarcze, zarządził spółdzielczą produkcję rolną z próbą zastosowania polityki „uwioskowienia”, która z kolei wzorowała się na koncepcji afrykańskiego socjalizmu autorstwa Juliusa Nyerere realizowanego z opłakanymi skutkami w Tanzanii w latach jego prezydentury (1964-1985). Na samym początku politycznej i militarnej działalności FRELIMO wykazywało się raczej ostrożnością w stosunku do Związku Sowieckiego, m.in. za sprawą wykształconego w Stanach Zjednoczonych Eduardo Mondlane. Niemniej jednak po jego śmierci, a następnie uzyskaniu niepodległości, charakter partii zmieniał się na coraz bardziej lewicowy, aż w końcu jej przywództwo znalazło się pod silnym wpływem marksizmu spod znaku bohatera Wysp Zielonego Przylądka AmilcaraCabrala, przyjmując jego klasyczną definicję kolonializmu i neokolonializmu jako wrogów, z którymi należy się skonfrontować. W 1977 r. na swoim III kongresie FRELIMO oficjalnie określiło się jako partia marksistowsko-leninowska, jednocześnie prezentując przygotowaną przez siebie strategię rozwoju państwa, której jednym z celów było stworzenie nowego socjalistycznego społeczeństwa. Koncepcja ta odrzucała nie tylko ideę kolonializmu, ale również tradycyjne dziedzictwo afrykańskie.

Grupy partyjnych gorliwców (gruposdenamizadores) zostały wysłane do fabryk, urzędów, przedsiębiorstw, szpitali, szkół czy urzędów miast celem narzucenia i wyegzekwowania linii politycznej rządu. Nietrudno domyślić się, że efekty realizacji takich pomysłów były katastrofalne. W swych dążeniach do pseudo-unowocześnienia krajuMachel zmierzał też do wykorzenienia tradycyjnych zwyczajów i praktyk zawiadywania ziemią oraz do wyeliminowania wpływów wodzów i naczelników. Kolejnym celem stał się Kościół katolicki i jego wierni. FRELIMO nakazał położyć kres publicznym świętom religijnym, odebrał kościelną własność i wyeliminował zaangażowanie Kościoła w edukację i sprawy małżeńskie. Również religie tradycyjne zostały odrzucone.

W 1977 r. Machel oświadczył: „Naszym końcowym celem nie jest wywieszenie flagi, która różni się od portugalskiej, lub zorganizowanie powszechnych wyborów – mniej lub bardziej uczciwych – w których zamiast białych wybrani byliby czarni, albo też czarny prezydent zamiast białego gubernatora. Potwierdzamy, że naszym celem jest zdobycie pełnej niepodległości, ustanowienie władzy ludu, zbudowanie nowego, pozbawionego wyzysku społeczeństwa dla dobra wszystkich, którzy uważają się za obywateli Mozambiku”. Marzenia te okazały się jednak bardzo zgubne. Polityka Machela wywołała falę niezadowolenia, która w końcu przyczyniła się do wybuchu wojny domowej. Machel wspierał ruch Mugabe i Nkomo w sąsiedniej Rodezji oraz ANC w RPA, który zwalczał apartheid. Bardziej prawicowy odłam FRELIMO dokonał z pomocą wywiadu rasistowskiej Rodezji secesji i utworzył antyrządowy RENAMO. Sytuacja w Mozambiku coraz bardziej się radykalizowała, rząd FRELIMO dostał wsparcie Związku Sowieckiego, a w 1977 r. ogłosił marksizm jako doktrynę rządową.

Tylko ten marksizm nie służył ani integracji narodu oraz różnych plemion tworzących Mozambik, ani rozwojowi kraju, jedynie wzmacniał kastę rządzących komunistów, a ponadto przyczynił się - jak wszędzie w świecie - do ubóstwa i ruiny gospodarczej kraju. Niepodległy i kontrolowany przez FRELIMO Mozambik znajdował się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej, która wynikała m.in. z chronicznego kryzysu, w którym kraj ten pogrążał się w czasach kolonialnych. Polityka Lizbony wobec swojej wschodnioafrykańskiej kolonii koncentrowała się głównie na czerpaniu korzyści. Rozwijano uprawę bawełny i ryżu na bazie osadnictwa europejskiego, nakładając na miejscową ludność obowiązek pracy przymusowej, oraz inwestowano w rozwój rolnictwa i infrastrukturę transportową, dbając o interesy metropolitalne, ale nie troszcząc się wcale o potrzeby rdzennych mieszkańców. Tym samym, po wyjeździe Portugalczyków, funkcjonowanie Mozambiku jako niepodległego państwa zależne było od przemian politycznych, gospodarczych i społecznych, którym nowa władza gotowa była się poddać. W obliczu trwającej wówczas zimnej wojny jedynie kwestią czasu było opowiedzenie się młodego państwa po jednej ze stron „konfliktu”.

Dodatkowo wybuchła regularna wojna domowa, w której radykalnie marksistowski rząd toczył przez wiele lat zacięte walki z oddziałami RENAMO. Do końca lat 80-tych ten brutalny konflikt zbrojny pochłonął ponad 100 tys. ofiar, dodatkowo ponad milion ludzi uciekło z kraju przed działaniami wojennymi. W 1986 r. w katastrofie lotniczej na terytorium RPA zginął prez. Machel, ponoć nie bez udziału rasistowskiego rządu RPA. Ciekawostką jest to, że wdowa po Machelu - Graça została w 1998 r. żoną Nelsona Mandeli i pozostała przy nim aż do jego śmierci w 2013 r. Machela zastąpił w funkcji prezydenta Joaquim Chissano, jednak brutalna wojna między RENAMO i FRELIMO była kontynuowana. W 1990 r. nowo przyjęta konstytucja dopuściła system wielopartyjny, wkrótce potem miały miejsce pierwsze rozmowy pokojowe między dwoma zwaśnionymi stronami.

Pod międzynarodowym patronatem i z pomocą ONZ w 1992 r. rząd FRELIMO i ruch powstańczy RENAMO przystąpili do przewlekłych negocjacji. RENAMO rozpoczynał swój żywot jako ruch antyrządowy, wspierany najpierw przez Rodezję, a potem RPA. Wsławił się niezwykłą brutalnością, dokonując pokazowych masakr i okaleczeń oraz zaciągając w swe szeregi dzieci. Jednakże udało mu się także wykorzystać ogromną falę niezadowolenia ludzi z autorytarnej polityki FRELIMO i przejąć kontrolę nad dużymi obszarami centralnego i południowego Mozambiku. Po otrzymaniu propozycji uczestnictwa w nowym porządku politycznym, RENAMO przystał na rozwiązanie swojej armii, przekształcając się w partię polityczną i wziął udział w wyborach. 4 października 1992 r., kilka dni po wyborach w Angoli, podpisany został układ pokojowy, który przewidywał 2-letni okres transformacji demokratycznej. ONZ, pomny porażki swojej inicjatywy w Angoli, zdecydowała się skierować do Mozambiku swoich specjalistów, pieniądze i wyposażenie, w rzeczywistości tworząc tam równoległy rząd. Prawie 20 lat niepodległości ujawniło bowiem absolutną niezdolność do rządzenia przez lokalnych polityków, które trudno uznać było za elity, nawet przy bardzo zaniżonych kryteriach definicji tego pojęcia. Większość kluczowych zadań, począwszy od demobilizacji i rozbrojenia, aż po przesiedlenie uchodźców i kombatantów, realizowały agencje ONZ i działające w ich imieniu organizacje pozarządowe. Demobilizacja rozpoczęła się w styczniu 1994 r., a do września została zakończona, poprzedzając zbliżające się wybory. Przeprowadzone w październiku 1994 r. wybory prezydenckie wygrał JoaqimChissano z FRELIMO, uzyskując 53% głosów i pokonując Alfonso Dhlakama z RENAMO z poparciem 33% wyborców. W wyborach parlamentarnych partia FRELIMO zdobyła 44%, RENAMO – 38%. Przegrani zaakceptowali wyniki wyborów, co w Afryce nie jest takie częste i przyjęli na siebie rolę „lojalnej” opozycji.   

Bardzo interesujący jest fakt, że w 1995 r. Mozambik przystąpił do Wspólnoty Narodów (Commonwealth) jako jedyny kraj, który nigdy nie był częścią imperium brytyjskiego. W 1995 r. po wygaszeniu konfliktu zbrojnego (chociaż powracał on również po podpisaniu układu pokojowego, jak w 2013 r., jednak już w 2014 r. podpisano nowy układ pokojowy) wróciło do Mozambiku ponad 1,7 mln uciekinierów, co stanowiło największą repatriację ludności w historii Afryki Subsaharyjskiej. Jakby nieszczęść nie brakowało, w 2000 r. wydarzyła się jedna z największych katastrof naturalnych w Afryce. Po powodzi na początku roku spowodowanej dużymi opadami deszczu w ciągu 5 tygodni (zginęło 700 osób) w kraj uderzył cyklon Eline, który zniszczył ponad 40 000 i tak nędznych domostw oraz pochłonął kolejnych 800 ofiar. Największe uderzenie nastąpiło w pobliżu miasta Beira. Byłem tam w 2007 r., ślady tragicznego w skutkach cyklonu nadal były widoczne w każdym miejscu tego niezwykle pięknego i uroczego regionu. Okazało się, że znaczna część olbrzymiej pomocy międzynarodowej (której elementem było też częściowe umorzenie długu zewnętrznego kraju) przeznaczonej na usuwanie tragicznych skutków katastrofy została sprzeniewiężona i rozkradziona przez wysokich urzędników skorumpowanego rządu FRELIMO. Jeszcze do niedawna wiele osób nadal od 20 lat wegetowało w tymczasowych schronach wybudowanych po tej katastrofie, co jest kompletną kompromitacją zarówno rządu jak również wspólnoty międzynarodowej. Dopiero w 2015 r. Mozambik został uwolniony od min lądowych, co stanowiło symboliczne zamknięcie okresu wojny domowej, powinno też przyczynić się do rozwoju turystyki, gdyż kraj jest wyjątkowo atrakcyjny, przepiękny i bogaty w niezwykle urocze krajobrazy, co pokazują załączone fotografie.

Politycznie sytuacja w Mozambiku w XXI w. zaczęła się stabilizować. Prezydent Chissanozaskoczył światową opinię publiczną, a przynajmniej swoich sąsiadów deklaracją, że nie będzie kandydował na trzecią kadencję, co jest raczej chlubnym afrykańskim wyjątkiem. Wybory w 2004 r. wygrał kandydat FRELIMOGuebuza. Po jego dwóch kadencjach zastąpił go inny człowiek FRELIMO - Nyusi, który w 2019 r. wygrał ponowne wybory zapewniając FRELIMO większość konstytucyjną: 2/3 miejsc w parlamencie.

Gospodarka Mozambiku jest nadal bardzo rachityczna. Po zakończeniu wojny domowej (1992) rząd FRELIMO wdrożył wiele reform stabilizujących gospodarkę, co wraz z wprowadzeniem systemu wielopartyjnego pozytywnie wpłynęło na ścieżkę wzrostu gospodarczego, niemniej nie można zapominać o bardzo niskiej bazie wyjściowej tego boomu. Gospodarka powoli stawała na nogi, napędzana turystyką (głównie z sąsiedniej RPA i Azji Wschodniej) oraz inwestycjami zagranicznymi. W okresie dwóch dekad po zakończeniu wojny domowej (1992) PKB na mieszkańca potroił się, ale to są nadal wartości jedne z najniższych na świecie. W pandemicznym 2020 r. dochód na mieszkańca spadł do poziomu 564 USD (rocznie, nie miesięcznie!), a w 2022 r. spadł do zaledwie 558 USD (dane Banku Światowego). Po spadku PKB w wyniku pandemii Covid-19 w 2020 r. w wysokości 1,2%, w 2022 r. wzrósł on już o 4,4%. Jest to jednak bardzo mała gospodarka. Przy 33 mln. obywateli PKB wyniósł w 2022 r. zaledwie 18,4 mld. USD.

Największym sektorem gospodarki jest wydobycie gazu i węgla, ale nadal najwięcej osób zatrudnionych jest w rolnictwie (uprawa nerkowców, cukru, bawełny, herbaty, owoców cytrusowych, połów ryb i krewetek), które nadal nastawione jest głównie na własne potrzeby, usunięcie min już ograniczyło uzależnienie od importu produktów rolnych poprzez stały wzrost produkcji krajowej.Inflacja została skutecznie zduszona w latach 90-tych XX w. do poziomu jednocyfrowego (z wyjątkiem lat 2000-2002 ten poziom się utrzymywał), ale w 2022 r. wynosiła 10,3%. Reformy fiskalne, włącznie z wdrożeniem podatku od wartości dodanej oraz reformy celnej zwiększyły skuteczność ściągania podatków, niemniej budżet kraju jako tako dopina się wyłącznie dzięki hojnym transferom i subwencjom pomocy zagranicznej. Rozpoczęto nawet proces prywatyzacji ponad 1200 przedsiębiorstw państwowych. Charakterystyczną cechą gospodarki Mozambiku jest utrzymywanie się od lat chronicznego deficytu handlowego, mimo że otwarcie huty aluminium MOZAL, największej jak dotąd inwestycji zagranicznej w tym kraju, przyniosło wzrost wpływów z eksportu. W 2007 r., po latach negocjacji, rząd przejął pakiet większościowy Portugalii w zaporze Cabora Bassa, nie przekazany Mozambikowi w chwili uzyskania niepodległości z powodu rozpoczynającej się wówczas wojny domowej i niespłaconych długów. Energia jest niezbędna, by ruszyły kolejne inwestycje w wydobycie i przetwórstwo rud tytanu oraz przemysł odzieżowy, które powinny teoretycznie zmniejszać deficyt handlowy. Tak się działo do 2017 r. (wtedy deficyt ten wyniósł 1 mld. USD), ale od tamtego czasu permanentnie się znowu pogarsza (w 2022 r. urósł on do poziomu 6,4 mld. USD), a import 5-krotnie przewyższał eksport (2020). Niegdyś wysokie zadłużenie zagraniczne zostało zredukowane dzięki umorzeniu i rozterminowaniu spłaty w ramach programu MFW pomocy najbardziej zadłużonym krajom świata. Od lat Mozambik regularnie obsługuje swoje długi.

Po 1994 r. kolejne rządy w Mozambiku przeprowadziły liczne reformy gospodarcze. Prawie wszystkie dziedziny gospodarki zostały w pewnym stopniu zliberalizowane, sprywatyzowano ponad 900 przedsiębiorstw państwowych. Konieczne są jednak dalsze reformy podatkowe (przede wszystkim reforma kodeksu handlowego) oraz zwiększenie udziału sektora prywatnego w transporcie, telekomunikacji i energetyce. Średnioterminowe prognozy dla Mozambiku są zupełnie niezłe, spodziewana jest poprawa transportu i wzrost obrotów handlowych z RPA i innymi krajami regionu oraz wzrastające inwestycje zagraniczne (produkcja aluminium i stali, wydobycie gazu ziemnego, produkcja energii, rolnictwo – bawełna i cukier, rybołówstwo, przemysł drzewny i transport). Ten w miarę pozytywny obraz został zakłócony gigantyczną aferą korupcyjną w rządzie FRELIMO w 2016 r. Okazało się, że rząd ukrył fakt zaciągnięcia kredytu na ponad 2 mld. USD kredytów. Afera wyszła na jaw tylko dlatego, że rząd przestał obsługiwać zadłużenie wobec rosyjskiego banku VTB. Zresztą sama umowa kredytowa również odbiegała daleko (na niekorzyść Mozambiku) od standardowych zapisów umów tego typu. W wyniku posiadania przez Mozambik zobowiązań zaciągniętych bez wiedzy obywateli, ale też bez koniecznej kontrasygnaty parlamentu, a szczególnie bez wiedzy zagranicznych donatorów, którzy obawiali się, że przekazywane przez nich środki będą używane na spłacanie zaciągniętych zobowiązań, pożyczanie przez Mozambik na rynkach międzynarodowych stało się niezwykle trudne. MFW zaczął wywierać presję na Mozambik, by przestrzegał swoich zobowiązań. W 2018 r. relacja długu publicznego do PKB wystrzeliła do 112%, pogarszając i tak trudną sytuację fiskalną kraju. Ratunkiem na problemy makroekonomiczne miały być wpływy z wydobycia gazu.

Wydawało się, że odkrycie bogatych złóż gazu ziemnego przyczyni się też do nadrabiania dystansu do świata. Potwierdzone w 2010 r. złoża gazu w basenie Rovuma miały z Mozambiku uczynić 3 producenta tego surowca na świecie. Francuski Total miał być odpowiedzialny za największą w historii Afryki jednorazową inwestycję zagraniczną w sektorze energetyki – wartą 20 mld. USD budowę terminalu LNG, dzięki któremu możliwy byłby eksport skroplonego gazu. Miał on popłynąć z Mozambiku na rynki międzynarodowe już na przełomie lat 2022/2023, zaś rząd Mozambiku oczekiwał aż 4,5 mld. USD dodatkowych wpływów rocznie z tego tytułu przez następne 25 lat. Kwota ta przewyższała dotychczasowy budżet tego państwa, który wynosił w 2021 r. ok. 4 mld. USD. Jednak prowincja Cabo Delgado została niestety zdestabilizowana ze względu na ataki islamistycznych bojówek, a projekt budowy terminala LNG został odsunięty na bliżej nieokreśloną przyszłość. Cabo Delgado leży daleko od stolicy Maputo. Administracja lokalna jest dość luźno związana z Maputo, zaś siły bezpieczeństwa były źle wyszkolone i niedofinansowane. Na ataki dżihadystówodpowiedziały brutalnością, co rodziło dalsze poczucie krzywdy. Destabilizacja CaboDelgado jest przykładem na to, jak łatwo jest zniechęcić koncern wydobywczy do rezygnacji z ambitnych planów. Destabilizacji nikt się nie spodziewał, ruchy dżihadystyczne określane były przez rząd jako „motywowane z zewnątrz” i „niezrozumiałe”. Rząd FRELIMO nie widział przyczyn rewolty dżihadystów w fakcie defaworyzowania regionu CaboDelgado, tylko wyłącznie w siłach zewnętrznych.  

Zatem nawet przy największych wysiłkach rozwojowych Mozambik jeszcze przez długie lata pozostanie na garnuszku pomocy międzynarodowych instytucji charytatywnych, instytucji międzynarodowych i najbogatszych państw świata. Bez pomocy zagranicznej (40% budżetu w 2018 r.) z połową ludności wegetującą poniżej granicy ubóstwa Mozambik nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Budżet kraju jest wprawdzie stabilny, ponieważ w znacznej części składa się z grantów oraz nisko oprocentowanych pożyczek innych państw, a także dzięki umorzeniu istotnej części długu. Jednak relacja długu publicznego do PKB jest na stanowczo zbyt wysokim poziomie (93% PKB w 2023 r.).

Zapóźnienia rozwojowe oraz trudna historia niepodległego bytu są po prostu zbyt wielkie, by ten kraj mógł samodzielnie się rozwijać, konkurować ze światem, a przynajmniej z sąsiadami. Turystycznie Mozambik jest dotąd nieodkrytą perełką. Linia brzegowa Mozambiku między Tanzanią a RPA ciągnie się przez ponad 2500 km. Można tu znaleźć idylliczne plaże, turkusowe wody, rafy koralowe, tętniącą życiem stolicę Maputo i tygiel wielu kultur zamieszkujących ten kraj. Mimo, że największe atrakcje znajdują się na południu, ale to północny Mozambik jest obszarem plaż, wysp i krajobrazów, które pozostały w dużej mierze nieskażone działalnością człowieka. Również lokalna kultura znajduje się pod znacznie mniejszym wpływem Europy niż południe kraju. Polecam w szczególności portowe miasto Pemba (są bezpośrednie loty z Johannesburga), stolicę prowincji Cabo Delgado, leżącą blisko białych piaszczystych plaż otoczonych palmami i baobabami. Nawet mimo chwilowej destabilizacji tego regionu przez dżihadystów!




61 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

RPA

Namibia

Erytrea

コメント


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page