top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Maroko

Maroko jest jednym z najważniejszych krajów Afryki Północnej, o przebogatej historii. W czasach antycznych na terenach dzisiejszego Maroka istniało państwo berberyjskich koczowników, po upadku Kartaginy przejęte zostało przez Rzymian (co widoczne jest do dzisiaj w postaci licznych ruin i zabytków). Na krótko Maroko pozostawało w obszarze wpływów Bizancjum, by stać się ostatecznie domeną świata arabskiego i islamu. Kraj wówczas rządzony był przez kolejne arabskie i berberyjskie dynastie. XIX wiek naznaczony był kolonizacją Afryki przez potęgi kolonialne Wlk. Brytanię i Francję. W Maroku było nie inaczej. W 1912 r. w wyniku porozumienia w Fezie kraj stał się de facto protektoratem Francji. Mimo, że formalnie Maroko było suwerennym państwem, na czele którego stał sułtan, to w praktyce nie dysponował on żadnymi realnymi uprawnieniami, te były w rękach francuskiej administracji kolonialnej. Francuzów interesowała przede wszystkim eksploatacja bogactw naturalnych kraju, w tym przede wszystkim fosfatów. W Maroku osiedliło się aż pół miliona Europejczyków, większość z nich w Casablance, w której stanowili połowę mieszkańców.

Ciekawa jest historia Maroka w czasach II Wojny Światowej, której fragment możemy oglądać w genialnej Casablance - arcydziele sztuki filmowej z niezapomnianymi rolami H. Bogarta i I. Bergman. Sułtan Maroka Muhammed V wezwał swoich obywateli do współpracy z Francją, a wojsko marokańskie wysłane zostało do Francji. Po zajęciu Francji przez Hitlera w 1940 r. Maroko znalazło się pod kontrolą kolaboranckiego rządu Vichy, Tanger natomiast został zajęty przez frankistowską Hiszpanię. Mimo infiltracji Maroka przez wywiad Hitlera Sułtan odmówił podpisania ustaw antysemickich, przy bierności Francuzów. Po wylądowaniu aliantów w Maroku w 1942 r. Sułtan zachował się bardzo dzielnie, odmówił współpracy vichystom i nie uciekł w głąb kraju. Wkrótce zresztą cały kraj został opanowany przez wojska alianckie. W styczniu 1943 r. Casablanka była miejscem spotkania Roosevelta i Churchilla, którzy osiągnęli porozumienie co do dalszej strategii wojennej. Sułtan Maroka spotkał się przy tej okazji z Roosveltem, który nie poparł dalszej obecności Francji w Maroku. To nie załatwiło jednak sprawy, do niepodległości droga była jeszcze długa i wyboista. W 1944 r. Partia Niepodległości przedstawiła sułtanowi i aliantom memorandum z żądaniem niepodległości, jednak ówczesna administracja francuska zareagowała zdecydowanie i brutalnie, zamykając za kratkami jej przywódców pod zupełnie wydumanym zarzutem kolaboracji z nazistami. Wywołało to gwałtowne protesty i starcia uliczne z policją francuską, w których zginęło ponad 30 Marokańczyków. Sułtan odmówił współpracy z francuskim ministrem rezydentem (rodzaj gubernatora), który z kolei siłowo próbował wymusić jego posłuszeństwo otaczając pałac sułtański wojskiem. Nawet we Francji przyjęto działania ministra z oburzeniem, wkrótce w Maroku pojawił się jego następca - gen. Guillaume. Sytuacji to jednak nie zmieniło, Francja była zdeterminowana utrzymaniem kontroli nad krajem, zażądała by sułtan przekazał swoje uprawnienia ustawodawcze innemu organowi, a gdy ten odmówił, został przez Francuzów deportowany na Madagaskar. Francuzi na jego miejsce zainstalowali innego sułtana, który jednak nie miał żadnego poparcia społecznego. Mimo przebywania na wygnaniu Muhammed V stał się autentycznym bohaterem narodowym, z czym Francuzi musieli się liczyć. Wybuch wojny domowej w sąsiedniej Algierii oraz utrzymująca się niestabilność w Maroku zmusiła Francuzów do ustępstw. W 1955 r. zgodzili się na triumfalny powrót Muhammeda V do kraju i stworzenie przez niego rządu. Ostatecznie w 1956 r. Maroko ostatecznie uzyskało niepodległość. Hiszpanie zatrzymali enklawy w Ceucie i Melilli, Tanger natomiast wrócił do Maroka. Rok później sułtanat został przekształcony w monarchię konstytucyjną i tak jest do dzisiaj. W 1963 r. zlikwidowane zostały wszystkie obce bazy wojskowe na terytorium kraju (amerykańskie, francuskie i hiszpańskie), w tym samym roku doszło też do nieudanej próby odbicia przez Maroko prowincji Tindouf od Algierii, którą Maroko utraciło w chwili uzyskania niepodległości.

Następca Muhammeda V - Hassan II rządził przez blisko 3 dekady. Na początku swojego panowania wobec zamieszek antyrządowych król wprowadził stan wyjątkowy i swoje bezpośrednie rządy. W tym czasie udało mu się przeżyć kilka zamachów na swoje życie, których organizatorem była armia, odgrywająca w krajach arabskich tradycyjnie ważną rolę w życiu publicznym. W 1972 r. król zrzekł się znacznej części swoich uprawnień i przywrócona została monarchia konstytucyjna z istotną rolą rządu i parlamentu. W 1973 Hassan II zafundował swoim poddanym kolejne igrzyska: wprowadził politykę marokanizacji gospodarki. Polegała ona na tym, że firmy kontrolowane w ponad 50% przez kapitał zagraniczny (głównie francuski) zostały nie tyle znacjonalizowane, co ich aktywa przekazane do politycznych lojalistów króla i wysokiej rangi oficerów armii. W ten sposób udział firm kontrolowanych przez Marokańczyków wzrósł z 18% do 55%, ale koncentracja własności w rękach niewielu była olbrzymia, gdyż 2/3 PKB było kontrolowane przez 36 najbogatszych rodzin marokańskich. W ten sposób jednak Hasan II zapewnił sobie spokojne panowanie do końca swojego życia (1999).

Innym pomysłem na igrzyska dla ludu był konflikt o Saharę Zachodnią. Po przegranych konfliktach terytorialnych z Algierią w 1975 r. Maroko rozpoczęło nową ofensywę w celu powiększenia swojego obszaru. Tym razem chodziło o Saharę Zachodnią, kontrolowaną przez Hiszpanię. Sahara Zachodnia z gospodarczego punktu widzenia nie jest interesująca, w większości to pustynia kamienna (hamada) i piaszczysta. Upraw jest niewiele, jedynie wokół oaz i rzek sezonowych. Obszar ma jednak ważne znaczenie geopolityczne. Poza tym Sahara Zachodnia, podobnie jak wiele innych miejsc w Afryce, ma bogate złoża surowców, przede wszystkim wysokiej jakości fosforyty, ale też tytan, złoto i uran. Wybrzeża są obfite w ryby, na szelfie z dużym prawdopodobieństwem znajdują się złoża ropy i gazu. To sprawiło zainteresowanie obszarem sąsiadów, ale też i mocarstw imperialnych. Ludność lokalna to plemiona berberyjsko-arabskie, mówiące arabskim dialektem, używanym w Mauretanii, ale nie w Maroku. W sensie kulturowym ludności miejscowej najbliżej jest właśnie sąsiadowi z południa. W blisko 100% są to sunnici, w przeszłości koczownicy. W przeszłości trudnili się hodowlą zwierząt, handlem i rabunkiem sąsiadów. Słynęli ze swojej wojowniczości, o czym przekonali się wszyscy najeźdźcy, w tym Marokańczycy. Od 1884 r. Sahara Zachodnia była kolonią hiszpańską, jednak Madryt przez wiele lat nie przywiązywał do niej dużej wagi. Dopiero po odkryciu bogatych złóż fosforytów, frankistowska Hiszpania zaczęła się tymi terenami bardziej interesować. W odróżnieniu do innych części Afryki w latach 50 i 60-tych XX wieku, ze względu na niewielkie zaludnienie (zaledwie 100 tys. mieszkańców na terenie wielkości 2/3 Polski), nie rozwinął się tam ruch narodowo-wyzwoleńczy. Jednak pod wpływem wydarzeń w innych koloniach afrykańskich również nieliczna elita Sahary Zachodniej - ostatniej kolonii afrykańskiej - zaczęła marzyć o niepodległości, tworząc Front Polisario, i to on rozpoczął walkę z Hiszpanami. U schyłku władzy gen. Franco, ale też pod naciskiem ONZ, domagającej się niepodległości tego obszaru Hiszpania postanowiła przeprowadzić referendum niepodległościowe. I wtedy na arenę wkroczył Hassan II. Wykuł on teorię Wielkiego Maroka, w skład którego miała wchodzić nie tylko Sahara Zachodnia, ale cała Mauretania, część Mali oraz zachodnie tereny Algierii. Kiedy w 1973 r. powstał Front Polisario, najpierw wspomagała go Libia Kadafiego, ale z Kadafim akurat trudno było prowadzić stabilną politykę ze względu na jego chimeryczność i zmienność poglądów. Później wspierać Polisario zaczęła Algieria. Kiedy w 1960 r. powstała niepodległa Mauretania, a dwa lata później Algieria, stało się jasne, że pomysł Wielkiego Maroka nigdy się nie zrealizuje. Dlatego też Hassan II choćby dla powstrzymania upadku swojego prestiżu zdecydował się pozyskać tereny Sahary Zachodniej, która rzekomo wchodziła w skład Maroka od niepamiętnych czasów. Hassan II prowadził rozmowy na temat przyłączenia tego obszaru do Maroka z sąsiadami, ale nie znalazł u nikogo zrozumienia, gdyż Maroko jako jedyne państwo afrykańskie domagało się przywrócenia swojego stanu terytorialnego, jaki istniał przed czasami kolonialnymi, inni stoją na stanowisku, że należy zachować podział kontynentu dokonany przez kolonizatorów. Mimo to Maroku udało się pozyskać do swoich planów Mauretanię. Oba kraje ustaliły w tajnym porozumieniu, że podzielą się Saharą Zachodnią i razem będą się domagać oddania im tego obszaru. Nie chciano referendum, bo jak wiadomo, żaden ruch niepodległościowy w Afryce nie przegrał powszechnego głosowania. Ostatecznie oba państwa zwróciły się do ONZ, by Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rozstrzygnął o przyszłości Sahary Zachodniej. Werdykt Trybunału był jednak niekorzystny, gdyż zalecał przeprowadzenie referendum. Hassan II nie przyjął tego werdyktu i ogłosił marsz 350 tysięcy Marokańczyków, którzy wkroczyli do Sahary Zachodniej i zajęli placówki hiszpańskie. Powstanie zbrojne rozpoczęło się już w 1973 r., jeszcze przeciwko Hiszpanom. W czasie marszu Marokańczyków gen. Franco wpadł w śpiączkę, która okazała się śmiertelna. Nie mogąc utrzymać Sahary Zachodniej, Hiszpania postanowiła ją z korzyścią dla siebie „przehandlować”. W 1975 r. podpisano w Madrycie umowę z Mauretanią i Marokiem, obiecując im przekazać pełną władzę administracyjną nad całym terytorium w ciągu kilku tygodni. 2/3 terytorium oddano Maroku, a południową cześć przekazano Mauretanii. Kiedy armia marokańska wkraczała do Sahary Zachodniej, była bardzo brutalna. To nie byli wyzwoliciele, tylko zdobywcy, dopuszczając się szeregu zabójstw, nigdy nie wyjaśnionych. Miejscowa ludność uciekała na pustynię, a Polisario rozpoczął walkę przeciwko okupantom. Jednak kilka tysięcy wojowników nie mogło wiele zdziałać przeciwko kilkudziesięciotysięcznej armii marokańskiej i nacierającym od południa siłom mauretańskim. Lotnictwo marokańskie przy użyciu bomb kasetowych i napalmu bombardowało obozy Saharyjczykow na pustyni, w rezultacie ich duża część wraz z ludnością cywilną uciekła do Algierii, gdzie w okolicach Tindouf utworzyła obozy dla uchodźców. Liderzy Polisario na obczyźnie ogłosili powstanie Saharyjskiej Arabskiej Republiki Demokratycznej, którą zaczęły uznawać inne państwa afrykańskie. Mniej więcej w tym samym czasie po Rewolucji Goździków w Portugalii miała miejsce dekolonizacja posiadłości portugalskich, w których po uzyskaniu niepodległości do władzy dochodziły związane i infiltrowane przez Moskwę siły lewicowe. W interesie USA było zatem, by w tym ważnym strategicznie miejscu Afryki nie doszło do prokomunistycznego przewrotu, gdyż Polisario uchodził za organizację radykalnie lewicową, wręcz komunistyczną, o ile w warunkach ludzi wyznających islam można mówić o komunizmie. Nie zapominajmy, że połowa lat 70-tych XX wieku to był okres zimnej wojny. Dlatego też świat zachodni w ówczesnych realiach (głównie USA i Francja) uczynił wszystko, by nie doszło do emancypacji ostatniego obszaru postkolonialnego w Afryce. Polisario było w pierwszym okresie wojny wspierane przez Algierię i Libię, ku zaskoczeniu świata ich nieliczne siły (nie więcej niż 6-8 tys. ludzi) rozbijały kolumny marokańskie, a szczególnie mauretańskie. Oddziały Polisario nawet dwukrotnie zaatakowały stolicę Mauretanii. Mauretańczyków uratowało wówczas lotnictwo francuskie, które zbombardowało kolumny Polisario, niemniej wojnę przegrali i w 1978 r. wycofali się z Sahary Zachodniej, a na początku lat 80-tych zrezygnowali ostatecznie z roszczeń terytorialnych. Maroko nie chcąc, by na obszarze opuszczonym przez Mauretanię władzę przejął Polisario, wysłało tam swoje wojska. Potyczki zbrojne ze słabo przygotowaną do walk pustynnych armią marokańską były w większości wygrywane przez bojowników Polisario, który w 1981 r. kontrolował już 80% terytorium Sahary Zachodniej. Saharyjczycy nie byli jednak w stanie efektywnie kontrolować zajętych obszarów, bo nie dysponowali ludźmi. Dziesiątki tysięcy Saharyjczyków uciekło przecież do Algierii, Hiszpanii, nawet do Mauretanii.

Wtedy też doszło do istotnego wydarzenia, które stanowiło „game changer” w tym konflikcie. Maroko, przy wsparciu USA, Francji i co ciekawe Izraela, rozpoczęło budowę linii umocnień na terenie Sahary Zachodniej. Stanowią one formę jednego wielkiego muru o średniej wysokości ok. 3 metrów, który co kilkadziesiąt kilometrów był chroniony przez wojskowe posterunki i jednocześnie był zabezpieczony zasiekami z drutu kolczastego oraz polami minowymi. W sumie mur ma ponad 3 tys. km długości i jest najdłuższym murem na świecie po Wielkim Murze Chińskim. Okazał się być bardzo skutecznym. Wojna trwała do 1991 r. - oddziały Polisario mogły przekraczać mur, ale musiały szybko uciekać przed marokańskim lotnictwem, natomiast Maroko nie mogło zniszczyć wojsk Polisario, ponieważ wycofywały się one na terytorium Algierii. W 1988 r. Algieria wycofała pomoc finansową dla Polisario, co pozwoliło pod egidą ONZ ostatecznie zakończyć ten konflikt. Zastanawiające jest wsparcie Izraela dla Maroko w tym konflikcie. Wprawdzie w Maroku żyje kilkutysięczna diaspora żydowska, ale wydaje się, że najważniejsze dla Izraela było rozbijanie jedności świata arabskiego. Algieria, Libia, Syria i Jemen należały do największych przeciwników Izraela, pomoc dla Maroka była dla Izraela wspieraniem grupy mniej nieprzejednanych krajów arabskich, Rząd Maroka do dzisiaj ukrywa ten fakt. Rozbijanie jedności Arabów jest raczej stałym elementem polityki izraelskiej. Dodatkową smutną spuścizną tej wojny jest fakt, że Izrael wykorzystał saharyjskie doświadczenie, by wybudować własny mur przebiegający przez Jerozolimę, odgradzający miasto od terytorium Autonomii Palestyńskiej. Ten mur też się sprawdził, gdyż liczba ataków terrorystycznych zmalała o 90% od momentu jego budowy.

Po zawarciu rozejmu w 1991 r. toczyły się rokowania pod egidą ONZ, które miały przygotować grunt pod referendum. Maroko takiego referendum początkowo nie odrzucało, ale kiedy pokój został wprowadzony w życie okazało się, że dla Maroka będącego monarchią, przeprowadzenie referendum jest niezgodne z założeniami ustrojowymi. Do dzisiaj do takiego referendum nie doszło. Na wygnaniu dorosło już pokolenie Saharyjczykow, które nie pamięta okresu sprzed okupacji marokańskiej. Uchodźców saharyjskich uważa się zresztą za wyjątkowych we współczesnej historii. Są bardzo dobrze zorganizowani, pomimo tego, że w obozach algierskich na pustyni brakuje warzyw i innych źródeł witamin, co powoduje, że połowa tamtejszych dzieci cierpi na anemię, ale nikt nie jest głodny i wszyscy mają zapewniony byt. Została rozwinięta opieka lekarska, funkcjonują szkoły, jest nawet jedna uczelnia wyższa w warunkach obozowych. Duże grupy młodzieży wysyłane są na studia zagraniczne. Nikt nie jest analfabetą. Saharyjczycy wykształcili wielu lekarzy - na jednego lekarza przypada ok. 1000 osób, są to zatem proporcje zupełnie niewiarygodne jak na Afrykę. W latach 90-tych przywódcy Polisario odeszli od idei budowy bezklasowego społeczeństwa komunistycznego. Dopuszczony został rynek, funkcjonuje pieniądz, ludzie dostają pensje. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z faktu, że jeżeli na pustyni żyje 100 tys. ludzi od 40 lat, którzy prawie nic nigdy nie produkowali i żyją wyłącznie dzięki pomocy międzynarodowej, to wszystkie towary muszą być dzielone centralne. W tych warunkach można zrozumieć, że państwo utworzone i działające na uchodźstwie stara się wszystko kontrolować. Część Saharyjczyków mieszkających pod okupacją współpracuje z Marokiem, które przekupstwem pozyskuje saharyjskich wodzów i starszyznę plemienną. Ale większość zauważyła, że na swoim terenie stali się obywatelami drugiej kategorii. Następuje też wielka kolonizacja Sahary Zachodniej (Marokańczycy przyciągani są wyższymi pensjami, niższymi podatkami i dopłatami do żywności), na półwyspie Dachla Marokańczycy utworzyli od zera duży ośrodek turystyczny, na mój gust średnio atrakcyjny, inwestowane są w infrastrukturę duże środki. W niektórych saharyjskich miastach (jak wspomniana Dachla) są już całe dzielnice, w których wyraźnie widać dominację ludności napływowej. Wszelkie przejawy protestów, czy okrzyków niepodległościowych są brutalnie tłumione przez marokańskie siły bezpieczeństwa.

Maghreb był i jest tradycyjną domeną Francji, co widać było wyraźnie w wydarzeniach Arabskiej Wiosny w 2011 r. Po kompromitującej porażce w 1956 r. wraz z Wlk. Brytanią w rozgrywce o kontrolę nad Kanałem Sueskim Francja chciała za wszelką cenę zachować swoje wpływy w regionie, co jej się udaje do dzisiaj. W Maroku mieszka największa mniejszość francuska w całej Afryce, a w samej Francji mieszka ponad milion Marokańczyków. Francuzi szkolą armię marokańską, sprzedają jej uzbrojenie i zdecydowanie wspierają interesy Maroka na arenie międzynarodowej, również w tak wątpliwych kwestiach jak okupacji Sahary Zachodniej. Król Hassan II cieszył się poparciem kolejnych francuskich prezydentów, podobnie jak obecny władca Muhammad VI. Francja urządza sobie ten teren tak, żeby służył jej interesom w regionie, i jak to określił kiedyś prezydent Giscard d’Estaing, nie życzy sobie tutaj żadnych mikropaństw. Było to stwierdzenie dosyć nieszczęśliwe, gdyż w tym samym czasie Paryż zgodził się na niepodległość małego Dżibuti w rogu Afryki, ale z dużą francuską bazą morską i lotniczą. Hassan II cieszył się poparciem kolejnych francuskich prezydentów, podobnie zresztą jak Muhammad VI - jego następca. Zadziwiająca jest reakcja Francji na próbę wysłania misji ONZ do monitorowania łamania praw człowieka w Saharze Zachodniej. Francuzi zablokowali tą inicjatywę, choć wsparły ją nawet USA. Najwyraźniej kolebka praw człowieka uważa, że prawa te powinny obowiązywać w Tybecie czy Czeczenii, ale niekoniecznie we francuskiej strefie wpływów. Hipokryzja USA jest nie mniejsza. Maroko zawsze było najwytrwalszych amerykańskim sojusznikiem w zwalczaniu islamskiego terroryzmu. Narzuca się podobieństwo między Izraelem okupującym tereny palestyńskie, a Marokiem kontrolującym Saharę Zachodnią. Amerykanie wszędzie głoszą ochronę praw człowieka, w tym prawa narodów do samostanowienia, również przez referenda. Odbywały się one w wielu postkolonialnych krajach Afryki, w tym we wszystkich koloniach francuskich. Natomiast w Saharze Zachodniej nigdy nie przeprowadzono referendum, mimo zaleceń Rady Bezpieczeństwa i Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Do dzisiaj Sahara Zachodnia znajduje się na liście terytoriów niesamodzielnych pod egidą ONZ, choć ta organizacja zgadza się, że w praktyce 80% jej terytorium znajduje się pod marokańską okupacją, a 20% kontroluje Polisario. USA i Francja nadal blokują przeprowadzenie referendum, bo konflikt ten służy ich interesom, skłócając przy tym kraje arabskie. Z jednej strony tego konfliktu występuje prozachodnie Maroko, a z drugiej Algieria i Libia, szukające poparcia w Związku Sowieckim, a obecnie w Rosji. Z tym, że nawet w mrocznych czasach imperium sowieckiego Moskwa uważała Maroko za o wiele poważniejszego i ważniejszego partnera niż praktycznie niezamieszkała Sahara Zachodnia. Pod naciskiem USA Maroko przedstawiło opcję autonomii dla tego obszaru, toczą się do dzisiaj pozorowane przez Marokańczyków rozmowy, które wiadomo, że niczego nie przyniosą. Front Polisario domaga się referendum niepodleglościowego, a Maroko, wiedząc, że nie ma szans go wygrać nigdy się na to nie zgodzi. Podobnie jak Izrael, który gra na czas, zasiedlając kolonistami i podporządkowując sobie ziemie palestyńskie, Maroko ma nadzieję, że skolonizuje Saharę Zachodnią i na tyle silnie zwiąże gospodarczo, że obszar ten zostanie uznany de facto za jego terytorium. Te nadzieje nie są płonne. W 2020 r. marokańską zwierzchność nad Saharą Zachodnią uznał znany z polityki transakcyjnej Donald Trump w zamian za nawiązanie przez Maroko stosunków z Izraelem. Maroko postanowiło wymusić podobny krok na UE, której zarzuca „neutralne wygodnictwo”. W marcu 2021 r. wycofało np. swojego ambasadora z Niemiec. A w maju 2021 postanowiło nacisnąć Hiszpanię przy pomocy nielegalnych migrantów. Na razie jednak UE zadziwiająco trzyma wspólny front, czyli wspiera w sporze Hiszpanię, w tym przyjazna Maroku Francja. Blokada granicy z Hiszpanią nie tylko wstrzymuje powrót nielegalnych migrantów, którzy przedostali się do Ceuty z powrotem na terytorium Maroka, ale też zagraża powrotowi z hiszpańskich pól truskawkowych w andaluzyjskiej Huelvie, gdzie pracuje kilkanaście tysięcy marokańskich pracowników sezozonowych. Zbiory w czerwcu się kończą i robotnicy - w większości kobiety - mają wrócić do domów. Hiszpańscy plantatorzy wyczarterowali dla nich statki, ale jeśli Maroko ich nie wpuści, będą musieli zostać w Hiszpanii, bez pracy i dachu nad głową.

Jak wiele innych byłych afrykańskich kolonii gospodarka marokańska uzależniona jest od exportu surowców naturalnych (fosforyty, rudy cynku, ołowiu, żelaza), ale też należy zauważyć wzrost znaczenia nowych sektorów gospodarki, jak turystyki i telekomunikacji. Stanowią one już 2/3 PKB kraju, chociaż zatrudniają tylko 1/3 siły roboczej, co świadczy o ich wydajności. Generalnie gospodarka marokańska wygląda zupełnie przyzwoicie, jest w miarę zrównoważona, od ponad 30 lat realizowana jest prywatyzacja i reformy ekonomiczne pod egidą Banku Światowego i MFW. Od początku XX wieku promowany i wspierany jest sektor MSP, reformy strukturalne wspierają konkurencję, a rząd bardzo sprawnie wykorzystał potencjał turystyczny Maroka w ostatnich dekadach, wykorzystując piękne, piaszczyste plaże, słońce, bogate dziedzictwo kulturowe dla zapewnienia turystom z Europy ciekawych wakacji. Maroko to także jeden z nielicznych krajów arabskich, który jest samowystarczalny w zakresie produkcji rolnej. Jednocześnie jest dużym eksporterem cytrusów i warzyw na rynki europejskie. Ma rozwiniętą uprawę winorośli, jest liczącym się producentem zupełnie przyzwoitych win, rozwija udanie uprawę bawełny, trzciny cukrowej, buraków i słoneczników. Eksperymentuje też z uprawą herbaty, tytoniu oraz soji. Dużym problemem strukturalnym gospodarki marokańskiej jest jej strukturalne bezrobocie i duży dług zagraniczny. W 2020 r. bezrobocie wśród młodych przekroczyło 45%, większość miejsc pracy to szara strefa (aż 80%), indeks nierówności społecznych Giniego oscyluje w granicach 40%, co czyni Maroko najbardziej rozwarstwioną gospodarką ze wszystkich krajów Afryki Północnej. Niemniej warto wybrać się na dłużej do Maroka, to doprawdy bezpieczny kraj, przyjaznych ludzi, dobrej kuchni, długiej i ciekawej historii, który zupełnie nieźle radzi sobie z wyzwaniami współczesnego świata.






50 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Namibia

Erytrea

Uganda

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page