top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Liberia

Zaktualizowano: 7 sie 2021

Liberia jest krajem, który zawsze mnie wyjątkowo fascynował ze względu na swoją wyjątkową, niesamowitą i pełną sprzeczności historię i trudną rzeczywistość dnia codziennego. Historię Liberii można świetnie poznać w otwartym przez prezydent Ellen Johnson muzeum narodowym w Monrowii przy Broad Street. Liberia - kraj utworzony po 1822 roku przez wyzwolonych z niewolnictwa Murzynów amerykańskich, którzy po przybyciu do Afryki sami z kolei podbili i zniewolili ludność tubylczą, pozbawiając ją przy tym wszelkich praw!!! Jak do tego doszło?

Ruchy abolicjonistyczne w USA, głoszące hasła zniesienia niewolnictwa, pojawiły się w USA jeszcze w XVIII wieku. Wtedy to kolejne stany z własnej inicjatywy zaczęły zakazywać tej formy poddaństwa. Do 1804 r. abolicjonizm zwyciężył we wszystkich północnych stanach kraju i zyskiwał coraz większą liczbę zwolenników. Nie był to jednak jedyny ruch zainteresowany losem czarnoskórych mieszkańców Ameryki, gdyż równolegle pojawiły się hasła odesłania wyzwolonych murzynów do Afryki. Północ uwarzała wprawdzie niewolnictwo za barbarzyństwo, ale jednocześnie biała większość była przekonana, że czarni są niższą rasą, dlatego powinni wrócić do Afryki, by nie zagrażać ich dominacji. Zwolennicy pomysłu powrotu byłych niewolników do Afryki utworzyli w 1816 r. Amerykańskie Towarzystwo Kolonizacyjne (ATK), które zaczęło propagować dobrowolny wyjazd uwolnionych czarnoskórych do Afryki. Wprawdzie jego członkowie litowali się nad losem „biednych murzynów”, cierpiących pod rządami białej większości, ale uważali też, że w USA są oni skazani na pozostawanie w takiej sytuacji, gdyż byli przekonani, że obie rasy nigdy się nie zintegrują, dlatego w ich interesie leży, by zostały oddzielone. Idee tego towarzystwa stały się na Północy bardziej popularne niż same stowarzyszenia abolicyjne. Wreszcie w Pensylwanii zdecydowano, że „usunięcie czarnoskórych mieszkańców będzie wysoce pomyślne dla dobra interesów kraju”. Podobnie myślał też Kongres USA, który przyznał Towarzystwu dużą dotację, a jej szeregi zasilił sam prezydent Monroe. W styczniu 1820 r. z Nowego Jorku wyruszył do Afryki statek „Elizabeth”, na pokładzie którego znalazło się kilkudziesięciu byłych niewolników z plantacji bawełny na południu USA. Obdarzeni wolnością, wracali na kontynent, z którego kiedyś przywieziono do Nowego Świata ich przodków. Wylądowali na wyspie Sherbo u wybrzeży Sierra Leone, przekazanej na ten cel przez Wlk. Brytanię. Warunki tam panujące - wilgoć, bagna, choroby tropikalne wywoływane przez tysiące komarów - były dla przybyszów zabójcze. Duża część z nich zachorowała i zmarła. Po fiasku pierwszej wyprawy jeszcze w tym samym roku zorganizowana została następna. Ryszard Kapuściński tak opisywał przybycie kolejnych osadników w swojej książce "Heban": "Stockton, przykładając miejscowemu wodzowi plemiennemu, królowi Peterowi, pistolet do skroni, wymusił na nim sprzedaż - za sześć muszkietów i skrzynkę paciorków - ziemi, na której owo towarzystwo amerykańskie zamierzało osiedlić tych niewolników z plantacji bawełny (głównie ze stanów Wirginia, Georgia i Maryland), którzy uzyskali status wolnych ludzi". W rzeczywistości zapłacili oni lokalnym wodzom bronią, alkoholem i błyskotkami o wartości ok. 300 $. Nabyty teren nazwano Liberią. Sukces przedsięwzięcia zachęcił inne organizacje do pójścia w ślady ATK. Już wkrótce własne osady dla byłych niewolników założyły na afrykańskim wybrzeżu inne towarzystwa kolonizacyjne z USA. W ciągu kilku lat połączyły się one we Wspólnotę Liberyjską, a zbudowany przez pierwszych osadników port przemianowano na cześć prezydenta Monroe na Monrowię. Pierwszym czarnoskórym gubernatorem kolonii z ramienia ATK został wyzwoleniec Joseph Roberts (jedno z większych miast kraju - uroczo położone, ale trudno dostępne Robertsport - nazwane jest jego imieniem). Stopniowo Wspólnota zyskiwała coraz więcej swobody, wreszcie w 1847 r. licząca 3000 mieszkańców kolonia ogłosiła niepodległość i przyjęłą nazwę Republiki Liberii. W ten sposób stała się ona drugim obok Abisynii niepodległym państwem w kolonialnej Afryce. Jej konstytucja wzorowana była na amerykańskiej. Roberts został też pierwszym prezydentem. Powszechnie sądzono, że nowy kraj będzie dla dawnych niewolników prawdziwym rajem. Tak się jednak nie stało. Osadnicy, którzy w większości spędzili życie ciężko pracując na plantacjach bawełny, odtworzyli u siebie hierarchiczny świat białego Południa USA. Tylko, że tym razem to oni znaleźli się na miejscu panów, a niewolnikami uczynili ludność miejscowych plemion. Wyzwoleni niewolnicy z USA nazwali się Americo-Liberians (amerykano-liberyjczykami) i ogłosili, że tylko oni są obywatelami kraju. Pozostali mieszkańcy, czyli ponad 99% populacji Liberii, nie mieli praw obywatelskich. Cytując dalej Kapuścińskiego: "według przyjętych ustaw ta reszta to tylko członkowie plemion, ludzie bez kultury, dzikusi i poganie". Obydwie społeczności żyły kompletnie odseparowane od siebie. Wyzwoleńcy mieszkali na wybrzeżu, a tubylcy wewnątrz kraju w tropikalnej dżungli. Ci pierwsi rzadko się tam zapuszczali, bo szkodziły im tamtejsze warunki klimatyczne, często chorowali na malarię i żółtą febrę. Wg. Kapuścińskiego, dopiero 100 lat od powstania Liberii jej prezydent udał się po raz pierwszy w głąb kraju, a był nim William Tubman, o którym będzie jeszcze mowa. Amerykano-Liberyjczycy zdominowali politykę, gospodarkę, kulturę, edukację, czyli praktycznie wszystkie sfery życia. Swoją odmienność od miejscowej ludności demonstrowali nawet ubiorem. Mężczyźni chodzili zwykle we frakach, cylindrach i białych rękawiczkach, a panie nosiły suknie, peruki i ozdobione bujnymi kwiatami kapelusze. Samozwańcza elita wyzwoleńców budowała też dla siebie rezydencje wzorowane na tych, w jakich mieszkali biali właściciele ziemscy na południu USA. Szybko się też bogacili, zakładając plantacje i przedsiębiorstwa. Gospodarka kraju opierała się bowiem na produkcji rolniczej. W połowie XIX wieku Liberia wprowadziła system ścisłej segregacji rasowej, podobny do tego, który później został wdrożony w RPA. Pełnoprawnych obywateli obowiązywał zakaz bliskich kontaktów z tubylcami, a zwłaszcza zawierania z nimi małżeństw. Ponadto rząd wyznaczył poszczególnym plemionom coś na podobieństwo bantustanów, czyli obszar, na którym powinny przebywać i którego nie wolno im było opuszczać. Wszelkie próby opierania się tym zarządzeniom były pacyfikowane przez policję i wojsko. A schwytani przy okazji tubylcy byli sprzedawani jako niewolnicy! Wyzwoleńcy potrzebowali bowiem rąk do pracy na swoich plantacjach i warsztatach. Ten szokujący proceder trwał aż do lat 20-tych XX wieku, kiedy to ujawniła go światowa prasa. W sprawie interweniowała nawet Liga Narodów, dopiero wtedy Liberia wycofała się z dochodowego interesu. Nieformalny handel trwał jednak dalej. System polityczny Liberii nie sprzyjał reformom, a wręcz przeciwnie. W XIX wieku ukształtowały się dwie partie: Liberian Party, wspierana przez uboższe warstwy ludności oraz True Whig Party, która była platformą elit i tym samym wyzwolonych przybyszów z USA. Początkowo wymieniały się one władzą, ale w 1878 r. wigowie wygrali wybory i nie wypuścili jej z rąk przez kolejne 102 lata. Byli prawdziwym hegemonem, decydowali o każdym aspekcie życia obywateli i skutecznie konserwowali nieludzki system. Swoich przeciwników skazywali na więzienie, albo zmuszali do emigracji. Generalnie jednak w czasie rządów Whig Party sytuacja w Liberii się polepszyła, nierówności zostały w jakimś stopniu zniwelowane, kraj się rozwijał - przynajmniej w porównaniu do reszty kontynentu - całkiem nieźle. Bardzo ciekawą kwestią jest, jak niepodległe państwo byłych niewolników mogło się utrzymać w czasach kolonializmu. Liberia była oczywiście przedmiotem rywalizacji o wpływy mocarstw kolonialnych, w szczególności zabiegały o nie Francja, Niemcy i Wlk. Brytania. Ta ostatnia zajęła nawet część jej terytorium. Utrzymanie niezależności Liberia zawdzięczała jednak USA, które sprawowały nad nią patronat polityczny i militarny. To spowodowało, że mimo szeregu trudności politycznych, ekonomicznych i społecznych, stworzone przez amerykańskich kolonizatorów państwo przetrwało XIX stulecie jako jedyne niepodległe, zarządzane przez czarnoskórych państwo w kolonialnej Afryce.

W XX wieku trafił się Liberii dobry przywódca William Tubman, który w latach 40-tych XX wieku gruntownie zmodernizował kraj, doprowadzając do przyznania praw wyborczych i reprezentacji w parlamencie ludności tubylczej (nie pochodzącej z USA). Tubman był prezydentem w latach 1944-1971 do swojej śmierci. Udało mu się przyciągnąć wiele inwestycji zagranicznych (głównie z USA), jego zasługa to też budowa zupełnie niezłej infrastruktury. Utwardzone zostały ulice Monrowii, postawiono sanitariaty publiczne, zbudowano szpitale, rozpoczęto walkę z analfabetyzmem, zbudowano ok. 1000 km dróg, a nawet linię kolejową łączącą kopalnie rud żelaza z portem w Monrowii. Ten ostatni został przekształcony w strefę wolnocłową. W przeszłości gospodarka Liberii poza rolnictwem oparta była na produkcji kauczuku. Zmodernizowanie infrastruktury kraju przez Tubmana zdywersyfikowało strukturę produkcji kraju. Lokalne firmy we współpracy z niemieckimi i szwedzkimi rozpoczęły eksploatację rud żelaza, co uczyniło z Liberii największego producenta w Afryce i czwartego na świecie. Kauczuk i ruda żelaza stały się głównymi produktami eksportowymi kraju (90% całego eksportu), Tubman dążył do dalszej dywersyfikacji gospodarki, wspierał rozwój plantacji kawy, oleju palmowego, trzciny cukrowej, a w szczególności ryżu (z pomocą Tajwanu). Jego rządy to okres gospodarczej prosperity (oczywiście na afrykańskie warunki) oraz zmniejszenie społecznych i politycznych różnic między czarnoskórymi kolonizatorami, a tubylcami. Przeciętny roczny wzrost PKB w latach 1950-1960 wyniósł 11,5%.

Względnie dobre lata Liberii skończyły się w 1980 roku, kiedy to dotychczasowy prezydent został zamordowany przez sierżanta o nazwisku Doe (do dzisiaj stadion w Monrowii nosi jego imię) - który jako pierwszy tubylec w całej historii Liberii został następnie z pomocą USA jej prezydentem. Wkrótce koniunktura gospodarcza się skończyła, wpływy z eksportu surowców naturalnych (głównie rudy żelaza, kauczuku, diamentów, złota) spadły, kraj pogrążał się coraz bardziej w niestabilności gospodarczej, co z kolei przerodziło się w otwartą zbrojną rebelię przeciw reżimowi Doe. Mimo nacisków USA Doe nie chciał podjąć rozmów z opozycją, w efekcie czego osławiony Charles Taylor, skądinąd wcześniejszy członek rządu Doe (aresztowany w 1984 za defraudację funduszy rządowych) utworzył w pobliskim Wybrzeżu Kości Słoniowej NPFL (Narodowe Patriotyczne Siły Liberii - czyli znowu patriotyzm wyeksponowany na pierwszym miejscu - brzmi znajomo), skąd ruszył na Monrowię. Jednocześnie po interwencji wojskowej sił międzynarodowych zdominowanych głównie przez Nigerię zamordowany został Doe, co stanowiło początek gigantycznego chaosu w Liberii trwającego od 1990 do 1997 roku, w którym to czasie kraj nie posiadał praktycznie żadnej władzy, a ponad 200 tys. ludzi 3 milionowej Liberii straciło życie. PKB Liberii spadł w latach 1989 - 1995 o ponad 90% - niechlubny rekord świata! W 1997 roku wybory wygrał "Pappy" Taylor. Po umocnieniu i konsolidacji swojej władzy Taylor okrutnymi metodami zwalczał jakiekolwiek próby zakwestionowania swojej władzy. Pod koniec lat 90-tych pojawiły się pierwsze oskarżenia ONZ wobec Taylora o zbrodnie przeciwko ludzkości. Taylor konsekwentnie oskarżał Gwineę o wywoływanie rebelii, co doprowadziło wkrótce do destabilizacji całego regionu. Przeciwko Liberii wspólnota międzynarodowa wprowadziła sankcje, ale wszyscy zaczęli zdawać sobie sprawę, że tylko zbrojne odsunięcie Taylora od władzy może przywrócić spokój w regionie. W 2002 roku przeciwko Taylorowi, mimo jego okrucieństwa i bezwzględności jego aparatu przemocy, rozpoczęły się demonstracje liberyjskich kobiet, których liderka Leymah Gbowee (wraz z Ellen Johnson-Sirleaf) została później laureatką pokojowej nagrody Nobla. Przy presji międzynarodowej dzielnym kobietom udało się wymóc na Taylorze obietnicę rozpoczęcia rozmów pokojowych i w sierpniu 2003 jego rezygnację z urzędu, ucieczkę z kraju i azyl w Nigerii. Wreszcie w wyniku wyborów przeprowadzonych pod nadzorem ONZ w 2005 roku pierwszą kobietą - prezydentem kraju afrykańskiego została Ellen Johnson-Sirleaf pokonując legendę afrykańskiego futbolu George'a Weah'a. Po 2 kadencjach pani Johnson kolejnym prezydentem Liberii został George Weah, a Charles Taylor odsiaduje obecnie 50 letni wyrok więzienia za zbrodnie przeciwko ludzkości skazany przez Trybunał w Hadze. To pierwszy wyrok skazujący głowę państwa przez trybunał międzynarodowy od czasu procesów norymberskich. Ten afrykański watażka słynął z wyjątkowego okrucieństwa i pogardy dla innych. Kiedy już w czasie swojej prezydentury był oskarżony przez ONZ o zbrodnie, zmuszanie swoich żołnierzy do kanibalizmu, nielegalny handel brylantami, ubierał się w śnieżnobiałe stroje i prosił Boga o przebaczenie, jednocześnie zaprzeczając oskarżeniom, ponoć twierdził, że "Jezus Chrystus też był na początku oskarżany o morderstwa". Zatrzymanie Taylora przez Interpol będzie pewnie już niedługo świetnym scenariuszem filmu sensacyjnego.

W latach 2010-2013 Liberia należała do jednych z najszybciej rozwijających się gospodarek świata, trzeba jednak brać pod uwagę wyjątkowo niską bazę wyjściową. W latach 2014-2015 kraj ten, podobnie jak inne biedne kraje Afryki Zachodniej został dotknięty przez śmiercionośny wirus Eboli, co ponownie spowodowało skurczenie gospodarki dopiero co stawającej na nogi. Od 2017 roku złoto ponownie jest głównym czynnikiem wzrostu po uruchomieniu produkcji nowego projektu wydobywczego, eksport rudy żelaza wzrósł istotnie po otwarciu nowych kopalń przez Arcelor Mittala w Mount Gangra. Bilans energetyczny kraju został wzmocniony przez uruchomiony projekt tamy wodnej Mount Coffee, co poprawiło dostępność energii elektrycznej dla użytkowników, chociaż standardem w kraju są nadal powszechne wyłączenia prądu, mimo że ja ich nie doświadczyłem w czasie swojego pobytu w Monrowii. Ostatnie lata rządów George’a Weah to wysiłki na rzecz stabilizacji gospodarki. Prezydent jest nadal bardzo popularny i pozytywnie oceniany przez większość swoich rodaków. Liberia ma spore perspektywy rozwojowe, chociaż jest jednym z najbiedniejszych i najbardziej zaniedbanych krajów świata. Pozostałości okrutnej wojny domowej widać wszędzie, na załączonych fotografiach można zobaczyć całkowicie zdewastowany jeden z dwóch wcześniej luksusowych hoteli w kraju. w którym jeszcze w latach 80-tych odbywał się szczyt szefów państw afrykańskich. Prawie cały obszar kraju zajmuje tropikalna dżungla. Liberia to naprawdę niezwykły kraj. Chyba nigdzie nie widziałem z takiego bliska szympansów wolno żyjących. Koncern Firestone nadal produkuje naturalny kauczuk podobnie jak przed stu laty. Umowa, którą podpisał z rządem Liberii w 1925 na dzierżawę 1 mln akrów terenu pod uprawę drzew kauczukowych wygasa już w 2024 r. Ciekawe, co będzie dalej. W latach 50-tych Firestone był największym pracodawcą i eksporterem kraju. Również dzisiaj plantacja drzewa kauczukowego Firestone (obecnie Bridgestone) w Liberii jest największą w świecie plantacją, warto ją odwiedzić, zwłaszcza że kauczuk jest zbierany metodą tradycyjną.

Szokuje skrajne ubóstwo, które widać na każdym kroku nawet w centrum Monrowii. Miasto zostało praktycznie całkowicie zniszczone i tylko w niewielkim stopniu odbudowane. Nie działa żadna sygnalizacja świetlna na ulicach (to chyba jedyna taka stolica na świecie), które są wieczorami nieoświetlone. Ulice są zdewastowane, w centrum Monrowii widziałem jak młodzi ludzie grają w piłkę na boisku usytuowanym na śmietnisku, w większości boso, sprawnie lawirując między kawałkami zbitego szkła. Widok zatem niesłychany i to w kraju, którego prezydent był w latach 90-tych wybrany najlepszym piłkarzem świata, będąc największą gwiazdą AC Milan. Nie widać śladu pomocy USA (umorzyły Liberii prawie 400 mln. $ długu w ramach jego redukcji w 2010 r., co jednak trudno uznać za istotny gest w sytuacji kraju, którego dług zewnętrzny przekraczał 800% PKB w 2006 r., czyli był praktycznie niespłacalny), bardzo niewiele UE (pomoc rozwojowa w wysokości 130 mln. EUR), za to coraz większa jest obecność Chin. Bardzo dziwi fakt, że mimo tak znanych postaci jak G. Weah, E. Johnson Sirleaf czy noblistka Gbowee nikomu nie udało się jak dotąd zainteresować świata koniecznością pomocy rozwojowej dla tego zapomnianego przez wszystkich kraju, w którym ludzie wegetują w warunkach poniżej minimalnego poziomu człowieczeństwa. Coś podobnego widziałem chyba tylko w Burkinie Faso. Tym bardziej miło spotkać osoby takie jak pastor pod Painsville niedaleko Monrowii, który ze swoją rodziną wspiera i organizuje życie dzieciom z biednych rodzin (cokolwiek to w Liberii znaczy). Takie osoby zasługują na największe wsparcie, gdyż tylko młode pokolenie może pchnąć ten piękny kraj cywilizacyjnie do przodu!











88 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Namibia

Erytrea

Uganda

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page