top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Kostaryka

Zaktualizowano: 6 lip

Kostaryka jest najbezpieczniejszym, najpiękniejszym i najlepiej zarządzanym krajem Ameryki Środkowej, miejscem marzeń dla emerytów z USA i Kanady, który postrzegają ten kraj jak Europejczycy Szwajcarię. Oczywiście z wyjątkiem olbrzymich kosztów utrzymania w Szwajcarii, Kostaryka póki co nie jest tak droga, aczkolwiek od lat szybko rosną ceny nieruchomości, zwłaszcza tych bardziej luksusowych. Przeciętny amerykański emeryt jest w stanie w Kostaryce bez problemów utrzymać się za 1000 $ miesięcznie, dlatego kraj jest niezwykle atrakcyjny nie tylko turystycznie (takim był zawsze), ale również jako miejsce spędzania starości. Jak do tego doszło, zwłaszcza że przykłady innych krajów Ameryki Centralnej są raczej odstraszające dla przeciętnego turysty.

Kraj został odkryty przez Krzysztofa Kolumba dopiero w 1502 r. w czasie jego czwartej wyprawy do Ameryki. Ponieważ Kolumb spodziewał się znaleźć mityczne złoto na tych terenach, nazwał je Costa Rica (bogate wybrzeże). Złota, ani innych surowców mineralnych wprawdzie nikt nie znalazł do dzisiaj (co paradoksalnie może też być częściowym wyjaśnieniem sukcesu tego kraju), ale strategiczne położenie geograficzne Kostaryki czyniło z niej bardzo interesujący obszar ekspansji Hiszpanów. Podbój kraju przez hiszpańskich kolonizatorów miał bardzo brutalny przebieg. Ponieważ miejscowa ludność indiańska stawiała opór Hiszpanom, została praktycznie całkowicie eksterminowana już na początku XVII wieku (liczba ludności autochtonicznej zmalała ze 120 tys. w 1570 do zaledwie 10 tys. w 1610). W czasie kolonialnym Kostaryka była częścią Wicekrólestwa Nowej Hiszpanii (czyli m. in. Meksyku). Zawsze jednak cieszyła się dosyć sporą autonomią. Ponieważ nie odkryto ani mitycznego złota, ani srebra, w dodatku Hiszpanie zakazali handlu z sąsiednią Panamą, wszystko to powodowało, że tereny te nie były specjalnie atrakcyjne dla imigrantów. Kraj był biedny, słabo zaludniony i słabo dostępny w ramach imperium zamorskiego Hiszpanii. Jeszcze na początku XVIII w. hiszpański gubernator określał Kostarykę jako najbiedniejszą i najnędzniejszą część hiszpańskich kolonii w Ameryce, może dlatego, że on sam też zmuszony był uprawiać ziemię i dbać o swój ogród. Ponieważ fizycznie unicestwiono tubylców, w kraju brakowało rąk do pracy. Dlatego też przybywający osadnicy skazani byli w większości sami pracować na swojej ziemi, co spowodowało, że do dzisiaj w Kostaryce nie ma typowych dużych hacjend (haciendas), tak typowych dla innych krajów Ameryki Płd., czy Meksyku. To wszystko spowodowało, że Hiszpanie nigdy nie zwracali uwagi na te tereny, które ukształtowały specyficzne społeczeństwo agrarne, cechujące się dużą autonomią i indywidualizmem. Wiek XVIII to okres, w którym dominowała zatem gospodarka chłopska, nieoparta na pracy niewolniczej, czy ludności autochtonicznej, której po prostu już nie było.

Kostaryka pozostawała kolonią hiszpańska przez 3 wieki. Na początku XIX w. okupacja Hiszpanii przez Napoleona doprowadziła do rewolty niepodległościowej w całej Ameryce Łacińskiej. Po klęsce Wicekrólestwa w wojnie o niepodległość Meksyku w 1821 r. nastąpiło wkrótce potem ogłoszenie przez Kostarykę niepodległości od Hiszpanii. Różne koleje losu przechodził niepodległy kraj. Ale za każdym razem obronną ręką wychodził z największych opresji. Jedną z poważniejszych było pokonanie słynnego korsarza i awanturnika rodem z USA Wiliama Walkera, który będąc samozwańczym prezydentem Nikaragui (gdzie uprzejmy był przywrócić niewolnictwo) postanowił napaść na pobliską Kostarykę. Była to jedyna wojna w historii Kostaryki, na dodatek zwycięska, którą kraj stoczył z zewnętrznym agresorem, a jej bohaterem był prosty bębniarz armii kostarykańskiej Juan Santamaria, który poległ w finalnym ataku na pozycje Walkera uprzednio podpalając jednak twierdzę, gdzie osaczeni byli jego najemnicy. Santamaria stał się i pozostaje do dzisiaj symbolem niepodległości kraju, mimo że był on już od niemal 30 lat formalnie niepodległy.

Po 1869 r. rozpoczął się okres pokojowej demokracji, jakimś dziwnym trafem Kostaryka uniknęła fali przemocy i niestabilności - tak typowych dla Ameryki Środkowej (https://www.thetravelingeconomist.com/post/gwatemala,https://www.thetravelingeconomist.com/post/honduras). Kraj doświadczył zaledwie dwa okresy niestabilności. Po I Wojnie Światowej doszło do kryzysu gospodarczego, który wywołał kilkuletni chaos. Rządził wtedy dyktator Granados, który próbował rozgrywać przeciw sobie organizacje katolickie, socjalistów, populistów i komunistów ze słabym skutkiem, gdyż nie był w stanie zapewnić sobie poparcia USA, przez co zmuszony został do ucieczki z kraju. Późniejsze lata - wielkiego kryzysu wzmocniły komunistów, którzy rywalizowali z nielicznymi oligarchami ziemskimi i przemysłowymi.

W 1944 r. prezydentem został mający polskie korzenie Teodoro Picado Michalski - syn polskiej lekarki, który kontynuował społeczne i gospodarcze reformy swojego poprzednika (m. in. reformę rolną oraz system ubezpieczeń społecznych). Michalski miał wielki sentyment do Polski niezależnie od tego, czy była akurat piłsudczykowska, czy też komunistyczna. Mówił też świetnie po polsku i wielokrotnie odwiedzał nasz kraj. Wybory prezydenckie w 1948 r. wygrał kandydat prawicy (przeciwnik Michalskiego), ale w wyborach parlamentarnych zwyciężyło ugrupowanie prokomunistyczne wspierające Michalskiego, które z poparciem armii nakłaniało go do unieważnienia wyniku wyborów prezydenckich i pozostania przy władzy, co było bezpośrednią przyczyną wojny domowej. Mimo to w decydującej dla swojego kraju chwili Michalski nie zachował się jak stereotypowy Polak - nie walczył do końca. Postąpił jak typowy polityk kostarykański, poszukując kompromisu. Gdyby wybrał opcję „romantyczną”, doszłoby do wojny wszystkich ze wszystkimi, co skończyłoby się masakrą i doprowadziłoby ten wówczas niezbyt zasobny kraj do całkowitej ruiny. Postarał się zatem o najbardziej zgodne z konstytucją przekazanie władzy, zawarł ze zwycięzcami układ gwarantujący bezpieczeństwo pokonanym i wyjechał w podróż zagraniczną, z której nigdy nie wrócił. Poświęcenie własnej kariery i interesu swojego obozu politycznego dla dobra kraju nie zdarza się często. W Polsce byłby zapewne uznany za tchórza. Z jednej strony Picado Michalski jest zaliczany do grona najbardziej światłych prezydentów Kostaryki, ale z drugiej najbardziej popularną opinią o nim jest ta o sfałszowaniu lub anulowaniu przez niego wyborów w 1948 r. Obecnie wiadomo, że tego nie zrobił. Nigdy nie miał ani takiego zamiaru, ani możliwości. Jeśli ktokolwiek sfałszował wybory, była to opozycja, która zapewne starała się w ten sposób zabezpieczyć przed podobnymi działaniami rządu. Niektórzy zarzucają mu niezdecydowanie, co może być trafne, bo naturę miał refleksyjną i nie zauważył zmieniającego się otoczenia, a zwłaszcza zmiany stosunku Departamentu Stanu USA do rządu Kostaryki ze względu na wsparcie udzielone Michalskiemu przez komunistów. W teorii Teodoro Picado mógł porzucić sojusz z wspierającymi go komunistami w zamian za poparcie baronów kawowych i świata biznesu. Tylko komuniści wówczas popierali reformy społeczne, a ich ówczesny szef Manuel Mora okazał się dodatkowo lojalnym sojusznikiem. Zdradzenie go nie leżało nie tylko w interesie, ale i w naturze Picado Michalskiego. Uważał, że umów należy dotrzymywać. Ten wybór wraz z przeświadczeniem, że z każdym da się porozumieć, leżał u podstaw jego osobistej porażki. Po wyjeździe z kraju jego następcy usunęli wprawdzie tabliczki ze wszystkich inwestycji sygnowanych przez Michalskiego, wymazując go z historiografii Kostaryki, niemniej utrzymali nowoczesne ustawodawstwo społeczne oraz takie reformy i wynalazki swojego poprzednika jak podatek dochodowy, kodeks wyborczy, czy trybunał wyborczy. Całkiem sporo, jak na jedną kadencję w trudnych czasach. W niektórych elementach poszli znacznie dalej niż nasz rodak, nacjonalizując banki i wprowadzając prawo wyborcze dla kobiet. Następca Michalskiego Figueres Ferrer wywołał wojnę domową, która pochłonęła 2000 ofiar, co było najkrwawszym wydarzeniem w historii Kostaryki w XX w.

W 1953 r. uchwalona została nowa konstytucja, na mocy której zlikwidowane zostały kostarykańskie siły zbrojne, co było ewenementem na skalę światową. Rozwiązania armii dokonał 5 lat wcześniej w 1948 r. ówczesny prezydent José Figueras Ferrer. Odtąd na straży bezpieczeństwa Kostaryki stoi miejscowa policja. W symbolicznym geście Ferrer, rozwiązując armię, wręczył wówczas klucze do głównego budynku koszar wojskowych w stolicy kraju, San José, rektorowi świeżo ufundowanego Uniwersytetu Kostaryki (UCA). Zabudowania dawnych koszar wojskowych przeznaczono też częściowo na potrzeby Narodowego Muzeum Antropologicznego i Centrum Studiów Antropologicznych. Od 2020 r. dzień likwidacji armii (1 grudnia) jest w Kostaryce oficjalnym świętem, dniem wolnym od pracy. Brak własnej armii spowodował, że zamiast chaosu i niestabilności politycznej kraj stał się oazą stabilności. Od tego czasu miało miejsce 17 kolejnych wyborów i żadnego zamachu stanu. Brak wojska najwyraźniej spowodował, że nikt nie mógł się nim posłużyć, by pozbyć się politycznych przeciwników.

Prócz stabilizacji sytuacji politycznej w kraju, demilitaryzacja pozwoliła zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy i przeznaczyć je na cele edukacji i rozwoju. Na edukację Kostaryka od dziesiątków lat przeznacza ponad 6% PKB!!! To stawia ten kraj na poziomie zbliżonym do Norwegii, która pod względem inwestycji w edukację jest światowym liderem (6,8% PKB wg. Human Development Index), powyżej USA (5,5%) i znacznie powyżej Polski (4,9% PKB). Dzięki temu mieszkańcy Kostaryki są najlepiej wykształconą grupą na całym kontynencie amerykańskim, a ich umiejętności przyciągają cały szereg firm multinarodowych. W Polsce możemy się od Kostaryki nauczyć przede wszystkim tworzenia przemyślanej i długofalowej strategii kraju, której realizacja pozwala budować trwałe przewagi konkurencyjne. Imponują też inwestycje Kostaryki w kapitał ludzki. Wykształceni, znający języki, wychowani w kulturze współpracy obywatele to największy kapitał do rozwoju lokalnej gospodarki i czynnik przyciągający zagranicznych inwestorów. To nakręca pozytywną spiralę współpracy biznesu i uczelni, wspierając najbardziej efektywne kierunki kształcenia.

W latach 2018-2022 prezydentem Kostaryki był Alvarado Quesada. W 2019 r. ogłosił on, że kraj do 2050 r. będzie miał całkowicie zeroemisyjną gospodarkę, czyli nie wytworzy ona więcej CO2 niż są w stanie pochłonąć jego bogate i ogromne lasy. Ten ambitny plan może stać się przykładem dla innych. Jedynie malutkie wyspy Południowego Pacyfiku – Wyspy Marshalla – deklarują osiągnięcie całkowitej dekarbonizacji do 2050 r., jednak nie mają one tak jak Kostaryka planu wdrożenia strategii dekarbonizacji w każdym z sektorów gospodarki. Transport odpowiada w Kostaryce za 40% emisji, dlatego zamierza ona go szybko zmodernizować, m.in. uruchamiając nową linię elektrycznych pociągów, która ma łączyć ze sobą 15 położonych na obrzeżach stolicy San José dzielnic. Jej budowa rozpoczęła się w 2022 r. Do 2040 r. z ulic kostarykańskich miast ma zniknąć połowa z poruczających się w 2022 r. samochodów. Z kolei już w 2035 r. aż 70% wszystkich autobusów i 25% aut ma być elektryczna. Część pojazdów ma być napędzana wodorem. Ambitny plan Quesady zakładał również całkowite wycofanie się z użytkowania paliw kopalnych, których kraj ten nie wydobywa, tylko importuje. 12% wpływów do budżetu pochodzi właśnie z ich sprzedaży. W ramach działań dekarbonizacyjnych rząd Kostaryki przekształcił RECOPE – państwowego dystrybutora paliw i produktów ropopochodnych – w spółkę zajmującą się dostarczaniem paliw alternatywnych jak wodór czy biopaliwa. Quesada kontynuował strategię zalesiania kraju, który w regionie uchodzi za lidera w ochronie lasów. W latach 60- i 70-tych XX w. Kostaryka miała jeden z najwyższych poziomów deforestacji na ziemi. Ale już w 2013 r. lasy pokrywały ponad połowę kraju, a PKB wrosło z 4 mld. USD w 1983 r. do 69,2 mld. USD w 2022 r. przy liczbie ludności 5,18 mln. (wszystkie dane Banku Światowego). Praktycznie 100% energii elektrycznej produkowanej w tym kraju pochodzi obecnie z OZE.

Kostaryka, mimo ograniczonych zasobów, może pochwalić się jakością systemów darmowej publicznej służby zdrowia i edukacji. Spodziewana długość życia w Kostaryce (77,2 lata w 2021 r.) przewyższa tę w USA i dalej rośnie. Mimo wszystkich swoich sukcesów rozwojowych, Kostaryka ma co najmniej dwa palące problemy: trwały strukturalny deficyt budżetowy oraz klincz systemu politycznego. Napędzany przez strategię eksportową wzrost PKB rósł w latach 2004-2019 w tempie przeciętnym 4,2% rocznie, ale był to wzrost zrównoważony. Bezrobocie utrzymywało się na względnie niskim poziomie (5%), a po kryzysie światowym 2008 r. konsekwentnie utrzymywało się na poziomie 8%. Dzięki stabilności politycznej oraz rozsądnej polityce gospodarczej, mimo flirtu w latach 70-tych z obozem realnego socjalizmu Kostaryka postrzegana jest jako kraj największego sukcesu gospodarczego w regionie, z najwyższym poziomem życia i najniższym poziomem ubóstwa, z dochodem PKB na mieszkańca przekraczającym USD 13,4 tys. (2022) w dużej mierze osiągniętym dzięki wysokiemu poziomowi kapitału ludzkiemu wykreowanemu poprzez bezpośrednie inwestycje zagraniczne (głównie z USA), ale nadal o dosyć wysokim współczynniku Giniego (nierówności społecznych). Deficyt budżetowy w pandemicznym 2020 r. wyniósł aż 8,3% PKB, do 2023 r. spadł do 3,7% PKB, co jest nadal wysokim pułapem. Z kolei dług publiczny wyniósł w 2022 r. 61,1% PKB, co jest wprawdzie wysokim poziomem dla małego kraju, ale jeszcze akceptowalnym.

W polityce zagranicznej Kostaryka walczyła długie lata z nikaraguańskim dyktatorem Somozą, wspierała rewolucjonistów Fidela Castro, walczących z reżimem Batisty na Kubie, nawiązywała w latach 70-tych relacje dyplomatyczne ze Związkiem Sowieckim oraz zbliżyła się do europejskich krajów bloku wschodniego.

Zmiana polityki nastąpiła w 1978 r., kiedy kandydat prawicy wygrał wybory prezydenckie. Był to okres poważnego kryzysu gospodarczego i społecznego, gdyż wcześniejsze lata były powszechnie uznawane jaka okres sukcesu. Niemniej gospodarka w dużym zakresie uzależniona była od eksportu bananów i kawy, a właśnie w 1978 r. ich ceny drastycznie spadły. Jednocześnie gwałtownie wzrosła cena głównej pozycji importowej - ropy naftowej, co wpędziło kraj w duży kryzys gospodarczy. By ratować finanse publiczne Kostaryka zmuszona była istotnie się zadłużyć na rynkach międzynarodowych. 

Wtedy też nowy prezydent Carazo Odiodokonał zwrotu w polityce zagranicznej, zbliżył kraj do USA, realizował wytyczne Amerykanów popierając ich inicjatywy zmierzające do dyplomatycznej izolacji rządzonej przez sandinistów sąsiedniej Nikaragui (m.in. pozwolił na stacjonowanie na terytorium Kostaryki oddziałów antyrządowej partyzantki contras, którzy pozostawali do końca lat 80-tych, kiedy zostali wydaleni, a wsparcie udzielone zostało pokojowej opozycji nikaraguańskiej), ale przede wszystkim ograniczył wydatki publiczne, w tym zakres polityki socjalnej. 

Dotychczasowa struktura agrarna gospodarki kostarykańskiej uległa największej transformacji w całym regionie Ameryki Centralnej. Podstawą stał się przemysł technologiczny, w tym zaawansowanych technologii, usługi, ale przede wszystkim ekoturystyka. Główną pozycję w przychodach eksportowych stanowi eksport produktów zaawansowanych technologicznie (software, komputery) dzięki lokalnym oddziałom takich firm jak Microsoft, Motorola, Intel i wielu innych, które zdecydowały się wybudować w Kostaryce swoje zakłady produkcyjne. Kostaryka jest też idealną lokalizacją dla centrów usług wspólnych międzynarodowych firm, głównie dzięki wykształconym, wielojęzycznym i konkurencyjnym cenowo pracownikom. Tradycyjne produkty rolne, jak kawa i banany nadal stanowią ważną część eksportu, niemniej udział przychodów z turystyki stał się głównym czynnikiem napędzającym PKB.

Kostaryka ma homogeniczną strukturę ludności, gdyż nie występuje tu kultura indiańska, co jest dosyć wyjątkowe w Ameryce Środkowej. Pomimo swoich rozmiarów kraj wydaje się duży, ponieważ jego teren jest bardzo urozmaicony. Podczas podróży ma się wrażenie, że potrzeba sporo czasu, żeby naprawdę poznać to niewielkie państwo. Kostaryka jest absolutnym turystycznym rajem na ziemi położonym między Morzem Karaibskim, a Pacyfikiem z niesłychanie bujną przyrodą, charakteryzującą się dużą różnorodnością biologiczną (0,5 mln gatunków - 4% wszystkich szacowanych gatunków na świecie, z tego 300 tys. to owady!). Przed pandemią kraj odwiedzało rocznie ponad 3 mln. turystów, to ponad 2 mld. USD biznes, dający zatrudnienie blisko 0,6 mln. osób. Po zakończeniu turyści szybko powrócili do Kostaryki, w 2022 r. kraj odwiedziło już ponad 2 mln. osób. 

W szczególności popularna jest ekoturystyka w wielkich i świetnie utrzymanych parkach narodowych na terenie praktycznie całego kraju. Kostaryka jest w tej dziedzinie światowym pionierem, ci którzy chcą rozwinąć działalność ekoturystyczną powinni bezwzględnie skorzystać z doświadczeń i rozwiązań kostarykańskich, które są perfekcyjne. Ten mały, liczący zaledwie 50 tys. km2 kraj stanowi nienaruszony mikrokosmos. Pejzaż Kostaryki kształtują gęste lasy deszczowe, góry poprzecinane wąwozami, czynne i wygasłe wulkany oraz bezludne plaże. Kostaryka jest tropikalnym rajem. Na tle szmaragdowo-zielonego krajobrazu wszędzie można zobaczyć kolorowe zwierzęta: iguany, wspaniałe ary we wszystkich kolorach tęczy, dostojne tukany (można je obserwować w naturalnym środowisku w bujnych lasach deszczowych), przeróżne odmiany kolibrów i ogromne motyle czy olśniewające i najrzadsze ze wszystkich ptaków tropikalnych – kwezale herbatowe.

Kostaryka ma homogeniczną strukturę ludności, gdyż nie występuje tu kultura indiańska – jest to dosyć wyjątkowe, jeśli chodzi o państwa środkowoamerykańskie. Pomimo swoich rozmiarów kraj wydaje się duży, ponieważ jego teren jest bardzo urozmaicony, i podczas podróży ma się wrażenie, że potrzeba sporo czasu, żeby naprawdę poznać to państewko. Przyrodę czuje się na każdym kroku: ok. 27% powierzchni zajmują prywatne i państwowe parki narodowe oraz rezerwaty przyrody. W ten sposób ogromna część państwa jest terenem chronionym – pod tym względem Kostaryka nie ma sobie równych w świecie.

W Kostaryce znajdują się liczne wulkany, niektóre z nich są nawet aktywne i sięgają 4 tys. m n.p.m., wnętrze kraju jest górzyste z bardzo bogatą tropikalną florą. Szczególne wrażenie robi wulkan Arenal i jego okolice. W lipcu 1968 r. w wyniku poważnych ruchów sejsmicznych rozpętało się tu piekło – erupcja wulkanu spustoszyła całą okolicę. Od tamtej pory Arenal jest wciąż aktywny. Górujący nad płaskim terenem stożek ma rzeczywiście wygląd klasycznego, wprost encyklopedycznego wulkanu. Obecność wulkanów powoduje, że gleba jest wyjątkowo żyzna i łatwo poddaje się nawadnianiu; temperatura wynosi zawsze 17-28C, a rozgraniczenie pomiędzy porami suchymi i deszczowymi jest bardzo wyraźne. Dzięki połączeniu wszystkich tych czynników rolnictwo na Kostaryce jest niezwykle wydajne. W ten sposób np. miejscowa kawa znana na całym świecie ma typowo miękki, kwaskowy aromat, co rozumiem jako osoba nie pijąca kawy jest bardzo pożądane przez jej smakoszy na całym świecie. Drzewo kawowca, które pochodzi z Etiopii i w 1779 r. poprzez Jamajkę przywędrowało do Kostaryki, okazało się zbawieniem dla słabej, nadwątlonej gospodarki kostarykańskiej. Nie bez powodu w Kostaryce kawa nazywana jest „grano de oro” (złote ziarno). Przed ok. 200 laty ta skromna roślina uczyniła ów mały kraj sławnym i pozwoliła się wzbogacić miejscowym chłopom. Plantacje kawy można zobaczyć wszędzie, szczególnie wydajne są te położone na zboczach wulkanów. Nie bez powodu Nespresso pokrywa poważną część swojego zapotrzebowania na kawę właśnie kawą z Kostaryki. 

Polecam też odwiedziny Monteverde, gdzie znajdują się tzw. lasy chmurowe z dziewiczą jak wszędzie przyrodą i wspaniałymi „wiszącymi mostami” w Parku Narodowym Selvatura, z których można podziwiać otaczającą przyrodę, spacerując wysoko nad dolinami i uskokami – niemalże w koronach drzew! Szczególnie piękne jest wybrzeże Pacyfiku z bardzo dobrze rozwiniętą linią brzegową i licznymi zatokami, przy których wyrastają luksusowe kompleksy turystyczne. Charakteryzuje się ono bardziej suchym klimatem. Wybrzeże karaibskie z kolei ma charakter niskiego wybrzeża lagunowego, turystycznie jest słabo zagospodarowane, również ze względu na obfite opady praktycznie przez cały rok. 

Kostaryka pokazuje, że możliwa jest dobra koegzystencja człowieka z otaczającym go środowiskiem naturalnym. Miejscowi mieszkańcy nie używają typowego hiszpańskiego powitania „buenos dias”, mówią za to „pura vida” (czyste życie), co najlepiej świadczy, że jest to praktyka, a nie jedynie teoria na użytek turystów i mediów. Z przyrody uczyniono główną atrakcję Kostaryki, a z turystyki prawie najważniejszą gałąź gospodarki. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że tak będzie zawsze i Kostaryka pozostanie rajem zarówno dla fanów przyrody, jak i potrafiących to docenić, póki co jeszcze nie masowych turystów. To wyjątkowo piękne i bezpieczne miejsce, jakże różne od innych w obszarze między Meksykiem, a Kolumbią.







273 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page