Izrael jest jednym z najbardziej fascynujących miejsc na świecie. To miejsce, w którym fokusują się trzy najważniejsze religie świata: chrześcijaństwo, judaizm i islam. Jedno z najważniejszych miejsc cywilizacji człowieka. Zrozumiałem to będąc w Bazylice Grobu Pańskiego i widząc jak różne odłamy chrześcijaństwa dzielnie i twardo ze sobą rywalizują o dostęp do tego symbolicznego miejsca. Po rozpadzie Imperium Rzymskiego kontrolę nad tym obszarem przejęło Bizancjum, by w VII wieku ustąpić miejsca Arabom. W ciągu kolejnych wieków nastąpiła islamizacja miejscowej ludności, a Jerozolima stała się jednym z ważniejszych ośrodków religijnych islamu. Chrześcijaństwo zachodnie nie zapomniało jednak o swojej kolebce, próbując w kolejnych wiekach odzyskać z rąk muzułmanów Ziemię Świętą w kolejnych wojnach i krucjatach krzyżowych. W wyniku pierwszej krucjaty powstało Królestwo Jerozolimskie (1099), ale sto lat później chrześcijanie utracili Jerozolimę, a ostateczny upadek nastąpił wraz z upadkiem ostatniej twierdzy krzyżowców w Akce (1291). W latach 1516-1918 Palestyna znalazła się w Imperium Osmańskim, utraciła przy tym swoje dawne znaczenie. W XIX wieku po fali pogromów powstała idea stworzenia państwa żydowskiego w Palestynie i przyspieszenia osadnictwa Żydów na tym terenie. Średniowieczne zacofanie stopniowo ustępowało przed postępem cywilizacyjnym. Zachodnie potęgi rozpoczęły walkę o pozycję w regionie, często poprzez działalność misyjną. Archeolodzy z Anglii, Rosji, USA i Francji rozpoczęli badania nad czasami biblijnymi, kraje te utworzyły też swoje konsulaty w Jerozolimie. Utworzone zostały regularne połączenia obsługiwane przez parowce z Europą, zbudowana została sieć pocztowa i telegraficzna oraz droga łącząca Jerozolimę z Jafą. Wreszcie otwarcie Kanału Sueskiego przyśpieszyło powrót regionu do roli skrzyżowania dróg handlowych z trzech kontynentów. W wyniku tych przemian sytuacja zamieszkałych oraz przybywających Żydów poprawiała się, a ich liczba znacząco wzrosła. W połowie XIX w. przeludnienie Jerozolimy skłoniło Żydów do budowy osiedli poza starym miastem. Już w 1870 r. Żydzi stanowili większość populacji miasta. Skupowali też ziemię uprawną w całym kraju, zakładając nowe osady. Hebrajski, który przez wieki był językiem wyłącznie liturgii i literatury, odrodził się jako język, którym posługiwali się na codzień mieszkańcy. Wszystko to przygotowało grunt dla ruchu syjonistycznego, w 1897 r. odbył się pierwszy kongres syjonistyczny, na którym sformułowany został program budowy państwa żydowskiego w Palestynie.
Po zakończeniu I Wojny Światowej w 1918 r. został on poparty tzw. Deklaracją Balfoura, ministra spraw zagranicznych Wlk. Brytanii, która w tym czasie, aż do 1948 r. kontrolowała terytorium Palestyny. Siły brytyjskie wkroczyły do Jerozolimy pod koniec 1917 r., kończąc w ten sposób cztery stulecia ottomańskich rządów. Integralną częścią armii brytyjskiej był Legion Żydowski, złożony z 3 batalionów, składających się z kilku tysięcy żołnierzy. Wcześniej dwie wielkie fale porwanych ideologią syjonistyczną Żydów z Europy Wschodniej przybyły do kraju na początku XX w. Byli przekonani, że odrodzenie ojczyzny musi dokonać się poprzez uprawę ziemi, odzyskiwali nieużytki, budowali nowe osady, kładli w ten sposób fundament pod tym, co już wkrótce miało się przekształcić w dobrze funkcjonującą gospodarkę rolną. Nasilający się w okresie międzywojennym napływ Żydów do Palestyny spotkał się z protestem rdzennej ludności arabskiej - Palestyńczyków, od stuleci zamieszkujących te tereny. Po 1919 r. do Palestyny przybyło 40 tys. Żydów z Rosji, co miało duży wpływ na charakter i organizację społeczeństwa. To oni stworzyli kibuce - wyjątkowe, wspólnotowe i spółdzielcze formy wiejskich osad. Następna fala z lat 1924-1932 była jeszcze większa, liczyła ok. 60 tys. osób, głównie z Polski. Nasi rodacy osiedlali się głównie w Tel Awiwie, Hajfie i Jerozolimie, byli bardzo przedsiębiorczy, zakładali małe firmy, przedsiębiorstwa budowlane oraz niewielkie fabryki. Ostatnia fala przed II Wojną Światową była największa - liczyła ok. 165 tys. osób. Byli to głównie imigranci z Niemiec po dojściu Hitlera do władzy w 1933 r. Było wśród nich wielu uczonych i specjalistów, stanowili oni pierwszą dużą migrację z Europy Zachodniej i Środkowej. Przyczynili się do rozwoju życia gospodarczego i poprawy infrastruktury w miastach i wsiach. Była to zatem bardzo bogata i różna mozaika narodowościowa, która wykreowała dzisiejsze współczesne państwo izraelskie.
Podczas II Wojny Światowej nazistowski reżim Hitlera systematycznie wprowadził w życie plan likwidacji społeczności żydowskiej w Europie, w wyniku czego zamordowanych zostało 6 mln. Żydów, w tym 1,5 mln. dzieci. Żydzi byli poddani nieludzkim prześladowaniom, zamykani w gettach, gdzie jakiekolwiek próby zbrojnego oporu prowadziły do zaostrzenia represji. Z gett byli transportowani do obozów, gdzie byli mordowani w komorach gazowych. W rezultacie z zamieszkujących Europę 9 mln. Żydów przetrwała tylko 1/3, wliczając w to tych, którzy wyjechali jeszcze przed wojną. Po zakończeniu wojny arabski sprzeciw skłonił Brytyjczyków do wzmocnienia restrykcji co do liczby Żydów, którym pozwolono przybywać i osiedlać się w Palestynie. Żydzi zareagowali organizowaniem nielegalnej imigracji uratowanych z Holokaustu. Między 1945 a 1948 r. tajnymi drogami sprowadzono ok. 85 tys. Żydów, pomimo brytyjskiej blokady morskiej i patroli granicznych wyłapujących uchodźców. Po II Wojnie Światowej ONZ zatwierdziła - po uprzedniej zgodzie wszystkich mocarstw - projekt podziału Palestyny na 2 państwa: arabskie i żydowskie. W takich warunkach Ben Gurion ogłosił powstanie państwa Izrael w 1948 r., a następnego dnia wybuchła 1 wojna izraelsko-arabska, kiedy na terytorium Izraela wkroczyły wojska arabskie z Egiptu, Iraku, Syrii, Transjordanii i Libanu, które nie uznały decyzji ONZ o podziale Palestyny. Słabsze liczebnie wojsko izraelskie rozbiło połączone siły arabskie, powiększyło swoje terytorium (o zachodnią Gelileę i część pustyni Negew) ale część Jerozolimy wraz ze starym miastem włączona została do Jordanii, po zmianie jej nazwy z Transjordanii. Żadne z sąsiednich państw arabskich nie uznało prawa Izraela do istnienia. W pierwszych wyborach, które odbyły się po pierwszej zwycięskiej wojnie z Arabami ustalony został skład parlamentu - Knesetu. Ben Gurion został premierem, a Chaim Weizmann prezydentem. Zgodnie z doktryną, która leży u podstaw izraelskiej racji stanu, parlament potwierdził prawo każdego Żyda do przyjazdu i uzyskania obywatelstwa Izraela. Tylko w ciągu pierwszych czterech miesięcy od proklamacji nowego państwa do Izraela przybyło 50 tys. osób, głównie ocalałych z Holokaustu, a w 1951 r. liczba imigrantów wzrosła do prawie 700 tys., podwajając liczbę ludności. Sytuacja gospodarcza nowego kraju nie była łatwa. Konieczność zaspokojenia potrzeb gwałtownie rosnącej populacji wymagała dyscypliny w kraju i pomocy finansowej z zagranicy. Główną rolę odegrały w tym zakresie USA. Dzięki ich pomocy, pożyczkom z amerykańskich banków, darowiznom żydowskiej diaspory i niemieckim reparacjom wojennym udało się szybko zapewnić mieszkania, zmechanizować rolnictwo, stworzyć flotę handlową, własną linię lotniczą, rozwinąć przemysł oraz rozbudować, czy raczej zbudować sieci drogowe, telekomunikacyjne i energetyczne. Tylko w ciągu pierwszej dekady niepodległego państwa produkcja przemysłowa i liczba zatrudnionych podwoiły się, a eksport towarów przetworzonych wzrósł czterokrotnie. Ogromny przyrost powierzchni upraw zapewniał samowystarczalność, co było wyjątkowo istotne w kraju otoczonym przez samych wrogów, którego granice z sąsiadami pozostawały zwykle zamknięte. Znacznie rozbudowano też system edukacji, co było podstawą izraelskiego cudu gospodarczego w kolejnych dekadach. Darmowa nauka szkolna stała się obowiązkowa dla wszystkich dzieci (również arabskich) do 16 roku życia. Budowa państwa odbywała się w cieniu poważnych zagrożeń bezpieczeństwa narodowego. W 1965 r. doszło do podpisania sojuszu wojskowego między Egiptem, Syrią i Jordanią. Wtedy też armia izraelska zajęła Strefę Gazy oraz zmilitaryzowany przez Egipcjan Synaj, zatrzymując się blisko Kanału Sueskiego. Wprawdzie Izrael na skutek mediacji ONZ wycofał się z tych terenów, ale uzyskał swobodę żeglugi w Zatoce Ejlat oraz odblokowana została Cieśnina Tirańska, co pozwoliło importować ropę z regionu Zatoki Perskiej oraz rozwijać handel z Azją i Afryką Wschodnią. Druga dekada niepodległego Izraela przyniosła podwojenie eksportu, kraj rozwijał się w przeciętnym tempie 10% PKB rocznie. Towary wcześniej importowane zaczęły być wytwarzane w kraju (papier, opony, AGD), jednak najdynamiczniej rozwijały się nowe branże takie jak metalurgia, przemysł maszynowy, chemiczny i elektroniczny. Rolnictwo przestawiło się na produkcję eksportową, po tym jak popyt krajowy został zaspokojony.
W polityce międzynarodowej lata 60-te to dalsze umacnianie wyjątkowo bliskich stosunków z USA, większością państw Europy Zachodniej, całą Ameryką Łacińską oraz większością państw azjatyckich. Nastąpiła też bardzo kontrowersyjna w społeczeństwie izraelskim normalizacja stosunków z Niemcami. Również Związek Sowiecki wsparł powstanie Izraela, Stalin kierował się jednak trochę innymi intencjami, gdyż liczył, że państwo żydowskie stanie się bliskowschodnią republiką sowiecką. Po proklamowaniu niepodległości Stalin z nieukrywanym zadowoleniem miał stwierdzić: "Dobrze, od teraz na Bliskim Wschodzie nie będzie spokoju". Intencją Stalina było bowiem podważenie wpływów USA i Wlk. Brytanii na Bliskim Wschodzie. Penetracja Izraela przez tajne służby sowieckie rozpoczęła się długo przed 1949 r. Bez uzbrojenia, które Czechosłowacja na rozkaz Stalina dostarczyła Izraelowi trudno byłoby pokonać koalicję państw arabskich. Dzisiaj wiemy, że pierwsza rezydentura sowieckiego wywiadu w Palestynie powstała już w latach 20-tych XX w. Po 1949 r. ruszyła sowiecka pomoc realizowana na terenie innych państw bloku wschodniego. Żołnierze izraelscy byli szkoleni w bazach w Czechosłowacji, na Węgrzech i w Rumunii, a Jugosławia była kanałem przerzutu broni. Stalin wprawdzie nie chciał wypuścić swojej 2-milionowej diaspory żydowskiej, z uwagi na jej wielką wartość dla sowieckiej nauki i gospodarki (bez żydowskich naukowców nie powstałby projekt atomowy, rakietowy, ani kosmiczny), ale też nie protestował, kiedy Żydzi emigrowali z innych krajów bloku sowieckiego. Stalin miał plany przewrotu komunistycznego w Izraelu, bardzo liczył na nastroje prosowieckie, gdyż wobec Holokaustu Sowieci byli uważani za obrońców Żydów, a on sam uchodził za zbawcę przed ostateczną zagładą. Jego portrety wisiały zresztą w wielu kibucach. Sieć politycznych i agenturalnych powiązań z ZSRS niepokoiły Ben Guriona, który choć był syjonistą-socjalistą, to jednak również zadeklarowanym przeciwnikiem komunizmu i twardo opowiadał się za demokratycznym i prozachodnim kursem Izraela. Dlatego też krwawo rozprawił się z zarówno z prawicą Begina (uchodźcy z Polski), jak również buntem marynarzy i dokerów, w Hajfie, których podejrzewał o infiltrację z Moskwy. Stalin bardzo był rozczarowany pierwszymi wyborami do Knesetu, w których klęskę poniosła zarówna prawica Begina, jak również polityczna reprezentacja marksistów. Wybory wygrali socjaliści-syjoniście, co ostatecznie przesądziło o ponadpartyjnej i zachodniej orientacji Izraela. Sowieci nigdy nie zrezygnowali z umieszczania swoich agentów w Izraelu, stąd służby kontrwywiadowcze tego drugiego miały pełne ręce roboty. Moskwa nawet po upadku komunizmu wróciła do aktywnej gry na Bliskim Wschodzie, co ze względu na historyczne doświadczenia musi rodzić poważne obawy państwa izraelskiego.
Dekada względnego spokoju lat 60-tych zakończyła się nagle w 1967 r. Wtedy to Egipt ponownie zmilitaryzował Synaj, nakazał wycofać się oddziałom pokojowym ONZ, wznowił blokadę Cieśniny Tirańskiej i zawarł sojusz militarny z Jordanią. Prezydent Egiptu Naser, uznawany za nieformalnego przywódcę świata arabskiego, że kiedy wkroczą do Izraela "jego ziemia nie będzie pokryta piachem, tylko przesiąknięta żydowską krwią". Wspierana przez Egipt OWP z Jasirem Arafatem na czele przeprowadziła wiele zamachów na obywateli izraelskich, co spotkało się z żydowskim odwetem. Powoli kształtował się antyizraelski sojusz, nie chciał w nim uczestniczyć król Jordanii Husajn, za co został okrzyknięty "imperialistycznym agentem i niewolnikiem". W krajach arabskich nasilała się antyizraelska histeria. Naser wezwał do mobilizacji i przegrupował swoje wojska w kierunku półwyspu Synaj. Sztabowcy Nasera przygotowali plan "Zdobywca", wątpiąc w zdolności bojowe armii izraelskiej. Na Bliski Wschód ruszyli też Sowieci i Amerykanie, by zażegnać zbliżającą się wojnę, prawdopodobną tym bardziej, od kiedy Egipt zawarł wreszcie sojusz z Jordanią. Wielu polityków izraelskich oraz wpływowi rabini uważali, że wojna z arabską koalicją będzie oznaczać kolejną Zagładę. Z kolei do wyprzedzającego ataku parli świeżo powołany minister obrony Dajan, gen. Icchak Rabin i Szimon Peres. Ostatecznie zwyciężyła koncepcja jastrzębi izraelskich. Z rana 5.06.1967 r. wystartowały samoloty armii izraelskiej, wybierając kurs na Morze Śródziemne, a jednostki pancerne ruszyły w kierunku Synaju. Wzmożony ruch w powietrzu zauważyły jordańskie radary, próbowano nawet uprzedzić o nim Egipt, odpowiedzialny w koalicji za zniszczenie izraelskiego lotnictwa. Nic z tego jednak nie wyszło, gdyż Egipcjanie nie umieli odczytać zaszyfrowanych depesz, gdyż nie wiedzieć czemu dzień wcześniej, bez porozumienia z sojusznikami, zmienili kody radiowe. Izrael rozpoczął operację "Moked", co było początkiem wojny sześciodniowej w 1967 (https://www.thetravelingeconomist.com/post/egipt). W dwóch falach bombardowań trwających łącznie 3 godziny zniszczone zostały 283 egipskie samoloty i ponad 30 helikopterów. Do 6.06 koalicja arabska straciła 416 samolotów, z czego 393 znajdujące się na ziemi. Straty Izraela to tylko 28 maszyn. Był to najskuteczniejszy atak lotniczy w historii od czasów Pearl Harbor. Wojna sześciodniowa była jedną z najlepiej przeprowadzonych wojen błyskawicznych w historii. Izrael zmiażdżył przeciwników dzięki lotnictwu, ale też zaskakującym manewrom pancernym. W efekcie wojny przeprowadzonej w stylu Blitzkriegu, Izrael ponownie rozszerzył swoje terytorium o Zachodni Brzeg Jordanu, Wzgórza Golan, Synaj, Gazę (do dziś te ostatnie dwa terytoria są źródłem konfliktów i starć zbrojnych) oraz pozostałą część Jerozolimy. Klęska wojsk arabskich była zatem całkowita. Koalicja arabska została zniszczona i upokorzona. W arabskich stolicach nie przyjmowano tego do wiadomości, nazywając klęskę niepowodzeniem. Wkrótce po pogromie 13 krajów arabskich uchwaliło w Kuwejcie wspólną deklarację, że po wsze czasy pokój z Izraelem nie zostanie zawarty. Historia, jak wiadomo, potoczyła się inaczej. Na Izrael obraził się definitywnie również Związek Sowiecki, a co za tym idzie również wasalne państwa bloku wschodniego. I choć warszawska ulica bardzo się radowała, że "nasi Żydzi" pogonili sowieckich Arabów, to jednak zza polskich narodowych pleców zaczęły wyłaniać się najgorsze antysemickie upiory, doprowadzając do czystek antysemickich w partii, na uczelniach i LWP (tutaj niesławną rolę odegrał sam gen. Jaruzelski). Po wojnie wiceminister spraw zagranicznych PRL Naszkowski wezwał do siebie ambasadora Izraela w Polsce Satatha. Oficjalnie oznajmił, że PRL uważa państwo żydowskie za agresora w zakończonej dwa dni wcześniej wojnie z krajami arabskimi. W nocie dyplomatycznej można przeczytać: "W związku z powyższym rząd PRL postanowił zerwać stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Rząd Polski oczekuje, że ambasador Izraela opuści Polskę wraz z personelem w najbliższych dniach". Oczywiście Naszkowski oszukał izraelskiego ambasadora, gdyż scenariusz tej polityczno-dyplomatycznej awantury nie był pisany w Warszawie, tylko w Moskwie, a rząd PRL nie miał nic do powiedzenia. Arabska klęska była dla wspierających ich Sowietów dotkliwą porażką wizerunkową. Podobne spektakle działy się też w innych stolicach bloku wschodniego, wyłączając tylko Rumunię, gdzie jej komunistycznego dyktatora Nicolae Çeausescu stać było czasami na większą samodzielność. Z terenów utraconych w diałaniach wojennych Egipt odzyskał tylko Synaj po układzie egipsko-izraelskim w 1980 r. (Sadata i Begina). Największym wówczas wyzwaniem dla izraelskiej dyplomacji było trwałe uznanie terytorialnych zdobyczy przez wspólnotę międzynarodową oraz trwały pokój, okazało się to jednak niemożliwe do osiągnięcia. Kraje arabskie in gremio odrzuciły nie tylko pokój, ale jakiekolwiek rokowania z Izraelem, nie mówiąc o uznaniu państwa Izrael.
Po kilku latach względnego spokoju rozpoczęła się kolejna wojna Jom Kippur (największe święto żydowskie) w 1973 r. Tym razem skoordynowana ofensywa Egiptu i Syrii zaskoczyła Izrael, ale po kilku tygodniach wojska izraelskie przeszły do kontrofensywy dochodząc aż do Kanału Sueskiego i zajęły Wzgórza Golan. Udało im się podejść w okolice Damaszku, a później rozpoczęto żmudne rokowania pokojowe, które doprowadziły do wycofania się z części zajętych i okupowanych przez Izrael terytoriów. W grudniu 1987 r. na terenach okupowanych wybuchło powstanie antyizraelskie (intifada), zakończone dopiero podpisaniem w 1993 r. porozumienia palestyńsko-izraelskiego w sprawie utworzenia Autonomii Palestyńskiej. Rozpoczęło ono długie pertraktacje pokojowe, a w kolejnych latach Autonomia w coraz szerszym zakresie uznawana była na arenie międzynarodowej za niezależne państwo. Mimo, że Izrael nigdy nie dążył do konfliktu z Libanem, czasami był zmuszany do interwencji. W 1982 r. interweniował w celu likwidacji OWP, która atakowała izraelskie osiedla w Galilei. W 2000 r. doszło do ponownych walk z Hezbollahem, zwanymi 2 wojną libańską. W 2008 i 2009 r. Izrael interweniował w Strefie Gazy, z której Hamas wystrzeliwał tysiące rakiet na południowy Izrael.
W polityce wewnętrznej w 1984 r. rząd utworzyły dwa główne ugrupowania, które przez kolejne dekady miały największy wpływ na życie polityczne: centrolewicowa Partia Pracy i centroprawicowy Likud. W 1988 r. władzę przejęła koalicja pod przewodnictwem Likudu, ale w 1992 r. zwyciężył blok Partii Pracy. W 1996 r. po zamachu na premiera Rabina, w bezpośrednich wyborach na premiera po raz pierwszy wygrał Netanjahu, kierujący koalicją Likudu. Po trzech latach jego ugrupowanie przegrało - w 1999 r. koalicyjny rząd stworzył Barak z centrolewicy. Po roku zastąpił go Ariel Szaron, szef Likudu i pełnił funkcję premiera do 2006 r., kiedy dostał wylewu. Zastąpił go Olmert. Wreszcie w 2009 r. po dymisji Olmerta wcześniejsze wybory wygrał ponownie Netanjahu, sprawując rządy aż do 2021 r., co czyni go najdłużej sprawującym rządy premierem w historii Izraela.
W swojej historii gospodarka izraelska wykazywała niezwykle wysokie stopy wzrostu do 1973 r. Później wzrost PKB fluktuował między 2 a 5% rocznie, osiągając maksymalny wskaźnik 7,5% w 2000 r. W tym też okresie PKB na mieszkańca osiągnął poziom najbardziej rozwiniętych krajów przemysłowych. Zastanawiająca jest łatwość z jaką Izrael był w stanie zaabsorbować gigantyczną liczbę imigrantów. W latach 1972-1982 było to 325 tys., a po upadku Związku Sowieckiego ponad 1 mln. Bardzo szybko ci ludzie zostali wchłonięci przez rynek pracy i stanowili 20% żydowskiej populacji Izraela. Dało to niesamowity impuls popytowy gospodarce. Zmieniła się za to struktura gospodarki. Największym sektorem gospodarczym pozostaje handel i usługi (blisko 50%), spadło znaczenie rolnictwa, a udział przemysłu w PKB przekroczył 25%. Jego struktura też uległą zmianie, udział tradycyjnych, nisko przetworzonych towarów spadł, wzrósł natomiast segment high-tech, w szczególności elektronika. Izrael nieźle poradził sobie ze światową recesją lat 2008-2009, już w 2009 r. wykazał wzrost PKB. Zawdzięcza to faktowi, że kraj jest raczej pożyczkodawcą netto, a nie dłużnikiem oraz konsekwentnie konserwatywnej polityce makroekonomicznej swojego bankowi centralnemu. Rząd z bankiem centralnym nie ulegli naciskom sektora bankowego i nie uruchomili pomocy bankom, ograniczając w ten sposób ich apetyt na ryzyko. Wtedy też komisja Bach'ara zarekomendowała oddzielenie bankowości inwestycyjnej od depozytowej banków, co istotnie zmniejszyło ryzyko systemowe branży bankowej, która pogrążyła wówczas wiele gospodarek świata zachodniego.
Sukces gospodarczy Izraela robi duże wrażenie. Ten niewielki kraj (zaledwie 22 tys. km2 powierzchni, w tym rozległa pustynia Negew) wykazuje PKB przekraczające 350 mln. $. W przeliczeniu na mieszkańca to ponad 40 tys. $! (Polska o powierzchni 312 tys. km2 ma PKB o wartości 614 mln. $, a na mieszkańca niewiele ponad 16 tys. $). Jednak o sile gospodarczej współczesnego Izraela decyduje przede wszystkim innowacyjność jego gospodarki. Na nieco ponad tysiąc Izraelczyków przypada jeden startup. To najwyższy współczynnik na świecie, 2,5 raza lepszy niż w USA. Warto się zatem z naszej polskiej perspektywy przyjrzeć regulacjom izraelskim i zamiast roztrząsać dylematy przeszłości lepiej podpatrzyć od Izraelczyków, jak udało im się uczynić ze swojej gospodarki jedną z najbardziej innowacyjnych na świecie. Polski Ład tyle mówi o potrzebie dogonienia Zachodu w rozwoju cywilizacyjnym, czego najlepszym wyrazem są nasze zarobki. Nie wspomina jednak nic, jak te zarobki w sposób trwały mogą wzrastać. Tego decyzje administracyjne o podwyżkach płacy minimalnej oraz generalny wzrost podatków dla klasy średniej nie zapewnią. Izrael natomiast odpowiada na to pytanie. O konkurencyjności współczesnej gospodarki decyduje przede wszystkim jej innowacyjność. W Izraelu działa ponad 5 tys. startupów, w Polsce, która ma cztery razy więcej ludności, jest ich niecałe 2,5 tys. Ponadto żaden inny kraj na świecie nie przeznacza tak dużej części swojego budżetu na badania i rozwój. W Izraelu jest to ponad 4,3% PKB, w Polsce niecały 1%, a w UE: 1,95%. Dla inwestorów Izrael jest dziś równie ważny, co Dolina Krzemowa w Kalifornii. Prócz największych wydatków na innowacje i B+R Izrael może pochwalić się olbrzymią liczbą patentów i startupów, które odniosły sukces na rynku globalnym. Ma też największą liczbę inżynierów oraz naukowców w przeliczeniu na setkę mieszkańców. Izrael określany jest powszechnie na arenie międzynarodowej jako "startup nation", czyli kolebkę innowacyjności i nowych technologii. Duża w tym zasługa programu wsparcia dla startupów Yozma, który działał w latach 1993-1998. Trudno przecenić zasługi tej inicjatywy dla rozwoju rynku. W ciągu zaledwie kilku lat prywatne fundusze typu venture capital praktycznie wyparły z rynku fundusze publiczne. Jeszcze w 1993 r. ponad 50% funduszy venture capital pochodziło z sektora publicznego, w roku 2000 nie było ich właściwie wcale. Liczba izraelskich startupów w tym czasie wzrosła 10 razy, liczba inwestorów venture capital przekroczyła setkę, a zainwestowane przez nie fundusze wzrosły 30-krotnie (!), osiągając wartość 1,3 mld. $. Ten program został oceniony jako najbardziej efektywny na świecie (jakoś nie natknąłem się póki co na statystyki efektywności polskich funduszy publicznych, ale brak danych raczej wskazuje, że była ona jak dotąd bardzo niska). Yozma zainwestowała w ok 40 firm, wiele z nich zostało upublicznionych na amerykańskich i europejskich giełdach papierów wartościowych. Przede wszystkim były to spółki technologiczne i biotechnologiczne. Yozma rozwinęła bliską współpracę z wieloma uniwersytetami i instytutami badawczymi. Rząd nie starał się specjalnie wpływać na decyzje funduszu. Te pozostawiono profesjonalnym partnerom prywatnym, głównie z USA, Japonii i Niemiec. Kraj stworzył specjalny ekosystem dla innowacji i nowych technologii, który cały czas ewoluuje. Na początku istniał fundusz dla startupów, z którego były finansowane te najbardziej perspektywiczne. Ci, którzy zakładali firmy i odnosili sukces, zwracali do funduszu zainwestowane pieniądze. Po latach system wsparcia zmienił się, ponieważ izraelskie startupy są już znane na całym świecie i często są finansowane przez fundusze prywatne. Natomiast rząd wspiera raczej pozarządowe inicjatywy, inicjuje spotkania, daje infrastrukturę, miejsce i zapewnia możliwości współpracy. Ekosystem izraelski wsparcia startupów jest jednym z najbardziej efektywnych na świecie. Nie ma mowy o marnotrawstwie publicznych pieniędzy. My wolimy przeznaczać znacznie większe kwoty na wydatki socjalne, czy takie kuriozum, jak miliardy na telewizję rządową (bo przecież nie publiczną), czy pozbawione sensu ekonomicznego inwestycje publiczne (kolejne elektrownie węglowe, przekop Mierzei Wiślanej, nowe lotniska, czy fabrykę samochodów). Na rynku izraelskim natomiast działa kilkadziesiąt inkubatorów i akceleratorów finansowanych przez rząd, a sektor technologiczny zapewnia 1/5 PKB.
Wiele izraelskich firm technologicznych zostało wykupionych przez globalne korporacje ze względu na ich solidne zarządzanie i wysokiej jakości kapitał ludzki z całego świata, który znalazł w nich zatrudnienie. Poza funduszami venture capital Izrael przyciągnął też szereg największych światowych banków inwestycyjnych, funduszy emerytalnych, firm ubezpieczeniowych, inwestujących w atrakcyjne aktywa technologiczne. Wśród nich są takie instytucje jak Goldman Sachs, JP Morgan, Credit Suisse First Boston, Merrill Lynch, AIG, Deutsche Bank i wiele innych. Szybko rośnie też branża hedge fundingowa. Warto korzystać z doświadczeń izraelskich w tej dziedzinie. Nie widać dotąd większego zainteresowania funduszy publicznych, w tym PFR, co z pewnością sprofesjonalizowałoby ich działalność, ale może to i lepiej. Jeden z największych funduszy izraelskich VC Pitango utworzył w 2020 r. razem z polskim funduszem inwestycyjnym TDJ, należącym do polskiego inwestora prywatnego młodego pokolenia - Tomasza Domogały - wspólny fundusz TDJ Pitango Ventures. Potencjał naszego rynku docenił też Yigal Erlich, legenda izraelskiej innowacyjności, założyciel jednego z największych funduszy venture capital, który inwestuje u nas m.in. w spółki biotechnologiczne. Rząd izraelski lobbuje w Polsce dosyć agresywnie za rozwiązaniami swoich firm w zakresie cyberbezpieczeństwa, które jest integralną częścią izraelskiego systemu innowacji (15% globalnych inwestycji w tego typu technologie). Nie są bez szans, jeśli weźmiemy pod uwagę drastyczny wzrost liczby cyberataków w ostatnich kilku latach i aferę mailową rządu polskiego w lipcu 2021 r. Ich skala będzie z pewnością rosnąć, podobnie zresztą jak ich koszty dla firm i instytucji publicznych. Z pewnością jest to dużo bardziej efektywna inwestycja w porównaniu z inną głośną inwestycją rządu polskiego w izraelski system podsłuchu łamiący zabezpieczenia popularnych komunikatorów Pegasus, którym pochwalił się min. Ziobro.
W zakresie polityki makroekonomicznej Izrael nie zawsze miał takie pasmo sukcesów, jak z wdrażaniem nowych technologii. Po wojnie Jom Kippur w 1973 r. gospodarka izraelska bardzo zwolniła, wzrosła inflacja, a rząd stracił kontrolę nad wydatkami budżetowymi. Gospodarka izraelska podlegała początkowo wielu restrykcjom rządowym i trudno ją było zaliczyć do wolnorynkowych. Proces liberalizacji zaczął się jeszcze w latach 60-tych, kiedy rządzący doszli do wniosku, że ich interwencjonizm powinien być ograniczany. Nie mieli zresztą wielkiego wyjścia, ponieważ w tym czasie Europa budowała unię celną, która później przekształciła się w Unię Europejską. A to był przecież najważniejszy partner gospodarczy dla Izraela. Rząd na początku zastąpił kwoty importowe cłami, których stawki w kolejnych latach były powoli redukowane. Ponadto rząd dążył do substytucji importu oraz zwiększania konkurencyjności eksportu przez odpowiednią politykę kursową banku centralnego. W 1977 r. dokonano dalszej liberalizacji handlu, zawarto umowy o wolnym handlu z EWG, a w kolejnych latach z USA. Bank centralny zmienił też reżim kursowy, zastępując system stałego kursu walutowego płynnym oraz liberalizując przepływy kapitałowe przez stopniowe usuwanie restrykcji, aczkolwiek przepływy kapitałowe zostały w pełni zliberalizowane dopiero po roku 2000. Jednocześnie jednak bank centralny stracił kontrolę nad procesami inflacyjnymi, które ograniczyły pozytywne efekty liberalizacji. Na początku lat 80-tych wybuchła hiperinflacja, w szczytowym okresie w 1985 r. przekroczyła ona 450% z perspektywą osiągnięcia 1000% w kolejnym roku. Bank centralny razem z rządem nie miały wyboru i musiały zastosować drastyczną politykę oszczędnościową, stabilizując kurs waluty, wdrażając sprawnie restrykcje budżetowe i monetarne, zamrażając place i ceny, co zbiło inflację do 20%, a w kolejnych latach do 16%. Drastyczna polityka monetarna utrzymywana była przez całą dekadę, czego wynikiem była zerowa inflacja w 2005 r. Konsekwentne wdrażanie reform prorynkowych umożliwiło powrót na ścieżkę szybkiego wzrostu w latach 90-tych. Izrael stał się modelem wychodzenia z podobnego kryzysu dla wielu innych krajów. Jednak polityka drastycznej stabilizacji w połączeniu z takimi szokami zewnętrznymi jak pęknięcie banki dotcomowej, recesją światową oraz problemami z bezpieczeństwem wewnętrznym ze względu na intifadę, spowodowały, że na początku nowego wieku bezrobocie przekroczyło 10%. Należy podkreślić, że wtedy dokonała się zmiana modelu rozwojowego gospodarki. Rola rządu i sektora publicznego w gospodarce została zdecydowanie zredukowana. Dług publiczny został zmniejszony z blisko 100% PKB do umiarkowanego poziomu 60%. Z drugiej strony państwo wzmocniło te dziedziny życia, które bezpośrednio wpływają na poziom życia obywateli. Wprowadzono reformę powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych, ale wzrosła rola niepublicznej służby zdrowia. Państwo wzmocniło system ubezpieczeń społecznych, w tym zasiłki dla bezrobotnych, dodatki na dzieci, system emerytalny, wprowadzono płacę minimalną. Te transfery dochodów zmniejszyły nierówności dochodowe Izraela, były one bardzo istotne i w 2005 r. stanowiły odpowiednio 15% PKB (zdrowie), 15% PKB (edukacja) oraz dodatkowo 20% PKB na płatności poprzez Narodową Agencję Ubezpieczeniową. Po 2003 r. Izrael podjął kroki w celu konsolidacji swoich finansów publicznych. Na trwałe pogodzono się z gospodarką wolnorynkową, zmniejszono deficyt sektora rządowego, jak też jego wielkość, m.in. poprzez prywatyzację spółek państwowych, ograniczenie transferów społecznych, ale też zdynamizowano rynek pracy i zapewniono większy wpływ pracowników na procesy gospodarcze i społeczne kraju. Zupełnie unikatową instytucją był Histadrut - federacja związków zawodowych. Prócz tradycyjnych funkcji związków zawodowych instytut obejmował też spółdzielczość rolniczą i inną, główne firmy budowlane i inne branże przemysłu, instytucje użytku publicznego, włącznie z prywatnymi kasami chorych. W latach 90-tych Histadrut miał duży wpływ na kształtowanie rządowej polityki gospodarczej i odgrywał istotną rolę w kształtowaniu dialogu społecznego między pracodawcami i pracobiorcami. Ostatnie lata to umacnianie pozycji Izraela jako światowego lidera startupów, wyspecjalizowanych w nowych technologiach. Ten sektor utrzymuje dużą dynamikę wzrostu, mimo coraz większych problemów z wykwalifikowanymi pracownikami. W 2019 r. 15% ofert pracy nie znalazło chętnych, najwięcej w software engineering ze specjalizacjami w sztucznej inteligencji, machine learning, czy zarządzaniu bazami danych. Dlatego też bardzo wzrosły płace w tych obszarach. Rynek pracy otworzył się na kadry zagraniczne. W szczególności preferowani są Ukraińcy i Amerykanie. Izraelskie wyższe uczelnie zwiększyły kształcenie specjalistów branży komputerowej i programistów aż o 40%. Jako relatywnie mała gospodarka Izrael musiał znaleźć swoje miejsce w globalnym świecie zdominowanym przez dwa największe rynki: USA i UE oraz agresywnie nacierające Chiny. Myślę, że izraelscy politycy i przedsiębiorcy bardzo dobrze się z tego zadania wywiązali.
Izrael stanowi też niebywałą atrakcję turystyczną ze względu na święte miejsca największych religii świata, liczne zabytki archeologiczne, zróżnicowanie krajobrazowe, nieustająco świecące słońce i malownicze ośrodki wypoczynkowe nad Morzem Śródziemnym, Jeziorem Genezaret, Morzem Czerwonym i Martwym. W 2019 kraj odwiedziło 4,5 mln turystów, z tego najwięcej z USA i Rosji. Choć branża turystyczna odpowiada za niecałe 3% PKB, wykazuje wartość dodaną w walutach obcych w wysokości 85%, co czyni ją wśród wszystkich branż eksportowych liderem pod względem wartości dodanej i daje zatrudnienie blisko 100 tys. ludzi. Olbrzymi potencjał tego sektora będzie dopiero wykorzystany, jest bowiem jednym z kluczowych elementów izraelskiego programu rozwoju gospodarczego. Nie wyobrażam sobie, by ktoś odwiedził ten piękny kraj i wrócił obojętny wobec jego uroków. Jest to po prostu niemożliwe.
Comentários