top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Gwinea

Zaktualizowano: 20 maj

Gwinea jest największym i najludniejszym krajem Afryki Zachodniej. W dalekiej przeszłości tereny dzisiejszej Gwinei były częścią dawnej Ghany, a od XIII wieku należały do królestwa Mali. Przez Gwineę ważne szlaki handlowe z Afryką Północną, a w XVI w. po rozpadzie Mali tereny zostały opanowane przez lud Fulanów. Zostali oni zislamizowani w XVIII w., kiedy to utworzyli państwo teokratyczne. Pierwszymi Europejczykami, którzy dotarli do tych terenów byli Portugalczycy, a następnie pojawili się kupcy francuscy. Handlowano głównie niewolnikami i kością słoniową. Osadnictwo francuskie rozpoczęło się w XIX w., a w 1849 r. wybrzeże Gwinei stało się protektoratem Francji, podlegając początkowo gubernatorowi Senegalu. Formalną kolonią francuską Gwinea stała się pod koniec XIW w., a na początku XX w. została częścią Francuskiej Afryki Zachodniej. Francuzi tworzyli plantacje kawy i uprawy owoców.

Po II Wojnie Światowej Gwinea należała do tych krajów afrykańskich, w których najwcześniej powstały organizacje polityczne - często skłócone ze sobą - walczące o prawa ludności autochtonicznej. Tak powstała PDG (Parti Démocratique de Guinée), na której czele stanął działacz związkowy Sékou Touré (obok takich pomników fali emancypacji narodów Afryki na początku lat 60-tych XX w. jak Patrice Lumumba z Konga, Nkrumah Kwame z Ghany, Hophouët-Boigny z Wybrzeża Kości Słoniowej) - znacząca postać postkolonialnej Afryki. Kiedy w 1958 r. upadła IV Republika we Francji, a do władzy doszedł de Gaulle, od razu szukał nowych rozwiązań w stosunkach z Czarną Afryką (l’Afrique Noire) równolegle z problemem algierskim. Chciał przyznać rządzącym nią elitom więcej uprawnień w formie wewnętrznej autonomii, w rzeczywistości pozostawiając Francji nadzór nad sprawami zagranicznymi, obroną i ogólną polityką gospodarczą. Na mocy konstytucji V Republiki, nazwa „Union Française” została zastąpiona nazwą Wspólnota Francusko-Afrykańska, lecz poza tym niewiele się zmieniło. Wiele krajów Afryki Zachodniej zgodziło się ze strategią de Gaulle’a, gdyż nie wyobrażali sobie przetrwania bez podtrzymania unii z Francją. Głównym architektem nowej konstytucji Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej był Houphouët-Boigny z WKS. Jego propozycje nie wspominały o prawach jakiegokolwiek terytorium do uzyskania niepodległości. Nie przewidywały one żadnych działań na rzecz luźniejszej konfederacji państw, czy też ich federacji między-afrykańskiej w ramach Wspólnoty, za czym opowiadał się Senghor z Senegalu i inni politycy.

De Gaulle wreszcie ogłosił, że 28 września 1958 r. odbędzie się referendum konstytucyjne. Terytoria afrykańskie dostały prawo do wyboru między „Tak”, zobowiązującym je do stałego członkostwa we Wspólnocie, a „Nie”, co będzie oznaczać secesję i utratę wszelkiej francuskiej pomocy, co skutecznie skazywałoby je na ruinę gospodarczą i chaos administracyjny. De Gaulle mówił: „Oczywiście rozumiem uroki niepodległości i powaby secesji. Referendum pokaże czy secesja zwycięży. Nie jest rzeczą wyobrażalną istnienie niepodległego państwa, któremu Francja nadal udzielałaby pomocy”. Pozostawieni przed takim wyborem przywódcy afrykańscy nie widzieli alternatywy, jak tylko przyjąć warunki de Gaulle’a. Był tylko jeden wyjątek: Gwinea i jej młody przywódca Sékou Touré. Pochodził on z innego środowiska niż intelektualista Senghor czy arystokrata Houphouët-Boigny. Jego droga do władzy wiodła nie poprzez zamknięty świat afrykańskiej elity, lecz przez wzloty i upadki polityki związkowej. Na bazie związków zawodowych udało mu się przekształcić PDG (Parti Démocratique de Guinée) w potężny ruch masowy. W wyborach w 1957 r. PDG zdobyła 56 na 60 miejsc. 35-letni Touré został wtedy premierem Gwinei. Podziwiał Nkrumaha w pobliskiej Ghanie i był bardziej zainteresowany ideą panafrykańskiej jedności niż Wspólnotą Francusko-Afrykańską. Szybko też dał wyraz swojej niechęci do planu de Gaulle’a, nazywając go starym towarem w nowym opakowaniu.

Kiedy w sierpniu 1958 r. de Gaulle przybył do Konakry, stolicy Gwinei jako ostatniego punktu swojej afrykańskiej kampanii na rzecz głosowania na „TAK”, witały go tłumy ludzi wykrzykujące niepodległościowe hasła. Generał został zaskoczony zuchwałym przemówieniem Touré, który atakował francuskie zachowania kolonialne i domagał się pełnej dekolonizacji, zanim Gwinea miałaby przystąpić do Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej. Touré powiedział, że „ubóstwo na wolności przedkładamy nad bogactwem w niewoli”, wywołując powszechny entuzjazm. W drodze powrotnej na lotnisko, w tym samym aucie, obaj panowie siedzieli z zaciśniętymi ustami w milczeniu, po raz ostatni podali sobie ręce, a de Gaulle odleciał, wypowiadając słowa: „Adieu la Guinée”. Wkrótce po odlocie de Gaulle’a, Touré podsumował swoje stanowisko w następujący sposób: „Między głosowaniem na TAK dla konstytucji, która narusza godność, jedność i wolność Afryki, a uzyskaniem, jak powiedział de Gaulle, natychmiastowej niepodległości, Gwinea wybiera bez wahania właśnie niepodległość. Nie musimy być szantażowani przez Francję. W sprawach naszych krajów nie możemy ustępować tym, którzy zastraszają i naciskają na nas, abyśmy dokonali wyboru wbrew naszym sercom i rozumowi, którzy stawiają warunki małżeństwa, jakie będzie utrzymywać nas w kompleksie kolonialnego reżimu”.

W referendum głosowanie na 13 terytoriach francuskich przyniosło wyniki przytłaczająco opowiadające się za propozycjami de Gaulle’a. W Gwinei głosowanie było równie druzgocące: 95% powiedziało „NIE”. Cztery dni później, 2 października 1958 r., Gwinea ogłosiła niepodległość. Reakcja de Gaulle’a na wyniki głosowania była błyskawiczna i mściwa. Mimo prób zabiegania o względy ze strony Touré, została natychmiast wstrzymana wszelka pomoc francuska. Wycofano francuską służbę cywilną i jednostki armii, w tym lekarzy wojskowych, którzy w dużej mierze byli odpowiedzialni za świadczenie usług medycznych dla ludności cywilnej. Nastąpił też masowy exodus białych: Gwineę opuściło 3 tys. urzędników administracji, lekarzy, inżynierów, techników i biznesmenów. Spalono teczki rządowe i protokoły, biura zostały ogołocone z mebli i telefonów, wykręcono nawet żarówki. Lekarze wojskowi zabrali ze sobą zapasy i urządzenia medyczne, a oficerowie policji wybijali okna w koszarach. Kiedy Touré przeniósł się do byłego gmachu rządowego, oprócz porozbijanych naczyń i porcelany nie zastał tam ani mebli, ani obrazów. Pozostało jedynie 150 osób zatrudnionych przez rząd francuski, głównie ochotników.

Skazany na izolację Touré zwrócił się o pomoc do Związku Sowieckiego i innych krajów komunistycznych. Z Europy Wschodniej przybyły legiony techników. Ghański premier Nkrumah gotów był udzielić dużej pożyczki i zaproponował unię Ghany z Gwineą. W antykolonialnym świecie Touré został obwołany bohaterem. Niewzruszony poważnymi problemami, wobec których stanęła Gwinea, Touré wezwał innych członków Wspólnoty Francusko-Afrykańskiej do walki o niepodległość. PDG stała się jedynym legalnym ugrupowaniem politycznym, a Touré dokonywał stopniowej nacjonalizacji gospodarki (nazywał to panafrykanizmem), w tym banków, państwo przejęło na własność ziemię, wprowadziło bezpłatne szkolnictwo oraz częściowo bezpłatną opiekę medyczną. Touré rozpoczął kult swojej osoby na skalę trudną do wyobrażenia. Nadał sobie tytuł „Guide Supréme de la Révolution” (Najwyższy Przewodnik Rewolucji), ale lubił też, gdy nazywano go: „Wielkim Synem Afryki”, „Postrachem Międzynarodowego Imperializmu, Kolonializmu i Neokolonializmu” czy „Doktorem Nauk Rewolucyjnych”. Przedstawiano go jako eksperta w każdej dziedzinie, począwszy od rolnictwa, poprzez filozofię, aż do piłki nożnej. Opublikowano ponad 20 tomów jego przemówień i przemyśleń na temat Gwinei i rozwoju Afryki, które stały się lekturą obowiązkową w szkołach. Studentów zmuszano do uczenia się na pamięć jego długich poematów dydaktycznych, co miało zapewnić im powodzenie na egzaminach. Bez jego zgody nie wolno było podejmować żadnej ważniejszej decyzji. Był źródłem wszelkiej władzy: rządził przy pomocy dekretów, według własnego uznania interweniował w sprawy sądowe i w razie konieczności sam ferował wyroki w imieniu ludu. Gwinea była „teatrem wyłącznie jednego aktora, w którym wszyscy inni tylko tańczyli, bili brawo lub śpiewali na jego cześć, zgodnie z jego życzeniem”, jak pisał gwinejski historyk Lansiné Kaba.

Touré powoli wpadał w paranoję, żył w świecie ustawicznych spisków. Często mówił o ciągłym zagrożeniu przewrotem, który miał obalić jego reżim. Miał to być według niego zakrojony na szeroką skalę spisek, zorganizowany przez Zachód i przez innych wrogów „gwinejskiej rewolucji”. Niektóre spiski stanowiły bez wątpienia realne zagrożenie. Jedne z nich były realne, inne istniały tylko w jego bogatej wyobraźni. Touré wykorzystywał atmosferę spisku jako pretekst do rozprawienia się ze swoimi przeciwnikami, bez względu na to, czy były jakieś dowody przeciwko nim, czy też nie. Wykrywanie spisków stało się instrumentem rządzenia, sposobem nie tylko na poskromienie krytyków i dysydentów, ale również zwykłych ludzi, a wszystko to w czasach kryzysu gospodarczego. Jego reżim wsławił się organizowaniem pokazowych procesów, publicznych egzekucji i arbitralnych aresztowań oraz stosowaniem tortur. Ok. 1/5 ludności Gwinei wyemigrowała do sąsiednich krajów afrykańskich, w większości uciekając przed jego surową polityką wewnętrzną. Kilku bliskim towarzyszom Touré udało się uciec, ale ponad 50 ministrów zostało rozstrzelanych, powieszonych bądź wtrąconych do więzienia. Szczególnym wynalazkiem gwinejskim były tortury nazywane „czarną dietą” (la diète noir). Była to przewlekła forma egzekucji, która polegała na pozbawieniu więźnia jedzenia i wody, aż umierał z głodu i pragnienia.

Przewroty i czystki rozpoczęły się już w 1960 r., czyli 2 lata po uzyskaniu przez Gwineę niepodległości. Touré ogłosił wtedy, że wykrył spisek zorganizowany przez Francuzów i gwinejskich dysydentów, mający na celu pozbawienie go życia. Zaaresztował wielu ludzi, z których część zmarła na skutek tortur. W 1961 r. oznajmił, że natrafił na trop spisku nauczycieli, którzy domagali się należnego im wynagrodzenia za dobrą pracę i krytykowali politykę rządu. Zatrzymano wyróżniających się nauczycieli i intelektualistów. Wypędzono nawet sowieckiego ambasadora, oskarżonego o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Gwinei. W 1965 r. grupa kupców podjęła próbę utworzenia partii opozycyjnej i wystawiła swojego kandydata na prezydenta, który miałby się mierzyć z samym Touré. Wszyscy zostali aresztowani i skazani na karę śmierci. W 1970 r., kiedy wojska portugalskie stacjonujące w pobliskiej Gwinei Portugalskiej (Bissau) dokonały nieudanej inwazji w celu obalenia Touré i zniszczenia obozów partyzantów, którym pozwalał na wypady z Konakry przeciwko Portugalczykom, dyktator gwinejski wykorzystał ten fakt jako okazję do kolejnych masowych czystek. Pod pretekstem, że w kraju działa „piąta kolumna pachołków imperializmu i neokolonializmu”, aresztowano setki ludzi, w tym ministrów, ambasadorów oraz partyjnych dygnitarzy, a następnie postawiono ich przed trybunałem rewolucyjnym. Nie mieli oni prawa do obrony, nie mogli skorzystać z pomocy prawników, ani też zwrócić się z wyjaśnieniami do sędziów. W rezultacie 58 oskarżonych powieszono publicznie w atmosferze niemalże karnawału.

W 1972 r. niedostatek leków został uzasadniony przez Touré jako „spisek lekarzy, zmierzający do ośmieszenia Rewolucji”. Wieść o epidemii cholery w Gwinei w 1973 r. zinterpretował jako spisek kontrrewolucyjny. Nawet porażka Gwinei w finałach afrykańskich mistrzostw w piłce nożnej (Nations Cup) w 1976 r. była postrzegana jako spisek. Wspomniany już historyk Lansiné Kaba pisał na wygnaniu: „Psychoza ciągłych spisków wywołała wśród obywateli poczucie permanentnego zagrożenia i przymusiła ich do uległości. W tym piekle nikt nie był bezpieczny, włącznie z wiernymi sługusami partii i dygnitarzami”.

Gwinea była potencjalnie bogatym krajem, z zasobnymi w wodę nadmorskimi równinami i rozległymi wyżynami, posiadającymi olbrzymi potencjał rolniczy. Miała też ogromne złoża boksytów i rudy żelaza. Jednakże strategia gospodarcza Touré doprowadziła kraj do absolutnej ruiny. By uwolnić Gwineę od zależności od Francji i powstrzymać wyłonienie się klasy przedsiębiorczej elity w kraju, kontrolą państwową objął on każdą gałąź gospodarki. Niezależni kupcy byli demaskowani jako burżuazyjni zdrajcy rewolucji. Wypierały ich z rynku państwowe korporacje handlowe. W ramach ambitnego programu industrializacji zapoczątkowano budowę nowego przemysłu państwowego w „dobrym” sowieckim stylu. Utworzono spółdzielnie rolnicze i upowszechniono roboty publiczne. Jednak projekty te nie opierały się, jak wszędzie w „realnym” socjalizmie, na spójnym planowaniu, brakowało też wykształconych i odpowiednio przygotowanych kadr zarządzających. W rezultacie powstało wiele korporacji państwowych, które nie były należycie zarządzane. Były one mocno zadłużone, przeżarte korupcją i sparaliżowane niską produktywnością. Nie lepiej wiodło się spółdzielniom produkcyjnym. Z powodu niskich cen produktów rolnych narzuconych przez rząd, znacznie spadła produkcja rolna. Kiedy w czasie uzyskania niepodległości Gwinea była niemal całkowicie samowystarczalna pod względem wyżywienia ludności, wkrótce mocno uzależniła się od importu żywności.

Mimo wywołanego przez siebie chaosu i destrukcyjnego zamętu, Touré kontynuował swą akcję skierowaną przeciwko drobnym kupcom afrykańskim i przewoźnikom, nawet na jeszcze większą skalę. W 1977 r. na mocy dekretu rządowego zamknięto wszystkie wiejskie targowiska, stanowiące ważny aspekt życia nie tylko w Gwinei, ale w całej Afryce, zapewniono w ten sposób przedsiębiorstwom państwowym, zarządzanym przez lokalnych dygnitarzy partyjnych, całkowity monopol na handel miejscowy. Wszyscy rolnicy musieli dostarczać płody rolne do tych przedsiębiorstw. Dekret ten oraz niezadowolenie z powodu braku towarów na rynku i złego traktowania przez policję gospodarczą powołaną przez Touré, wszystko to doprowadziło do protestów handlowców bazarowych. Rozpoczęły się one na obszarach wiejskich, następnie rozprzestrzeniły się na prowincjonalne miasta, a w końcu dotarły do stolicy. Kiedy handlarki w Konakry ruszyły w kierunku pałacu prezydenckiego, Touré rozkazał wojsku strzelać. Potępił protesty jako „dzieło piątej kolumny” i wyraz „historycznej walki między rewolucją a kontrrewolucją”.   

Od kompletnej ruiny uratowały Gwineę dochody pochodzące z krajowych kopalń boksytów, które Touré przezornie zostawił w rękach zagranicznych spółek. Zagraniczny konglomerat we Fria (Compagnie des bauxites de Guinée) rozpoczął produkcję w 1963 r. i w ciągu jednego roku dostarczył niemal 3/4 wartości całego eksportu i wpływów dewizowych Gwinei. W 1975 r. przy produkcji sięgającej 9 mln. ton rocznie, boksyty i aluminium dostarczały 95% wpływów z eksportu i stanowiły 1/3 PKB. Po 20 latach narzucanego siłą i przemocą socjalizmu, Touré zaczął się wycofywać. Romans z komunizmem przerwała pogarszająca się sytuacja gospodarcza kraju, która wymusiła kolejną frondę: ponowne zbliżenie z Francją i innymi krajami zachodnimi oraz rezygnację z lewicowych reform. Touré pozwolił na prowadzenie działalności prywatnym przedsiębiorcom i firmom handlowym oraz rozwiązał policję gospodarczą. Zaczął także przymilać się inwestorom zachodnim. Wyjaśniał ten manewr w 1979 r., mówiąc: „Przez pierwszych 20 lat skoncentrowaliśmy się na rozwoju mentalności naszych ludzi, teraz jesteśmy gotowi do prowadzenia interesów z innymi”. W 1982 r. udał się do Nowego Jorku, aby zachęcić finansistów z Wall Street do zwiększenia inwestycji prywatnych w Gwinei. Touré zmarł w 1984 r. nie z rąk zabójcy, jak wielu się spodziewało, ale w wyniku nieudanej operacji serca w amerykańskim szpitalu.

Po jego śmierci władzę w wyniku zamachu stanu przejął Lansana Conté, który o dziwo zaczął kraj demokratyzować, dopuszczając wielopartyjność. Conté wygrywał kolejne wybory, ale ich uczciwość była powszechnie kwestionowana, co było niechlubnym standardem afrykańskim. Często na tym tle dochodziło do krwawych zamieszek.

Wojna domowa w sąsiednich Sierra Leone i Liberii przyczyniła się też do destabilizacji Gwinei. Wybuchowi otwartego zbrojnego konfliktu z Liberią zapobiegła w ostatniej chwili mediacja międzynarodowa, na objętych walkami terenach przygranicznych rozmieszczone zostały siły pokojowe. Gwinea została zalana masą uchodźców z Liberii i Sierra Leone, umieszczano ich w obozach dla uchodźców, w których niektórzy z nich przebywali wiele lat. Conté tymczasem wygrywał kolejne wybory zdobywając ponad 90% głosów. Jednocześnie sytuacja kraju stawała się coraz bardziej napięta. W 2006 r. po wzroście cen benzyny i ryżu doszło w Konakry do zamieszek, w których zginęło 20 osób. Pojawiły się zarzuty wobec żony Conté, która miała łamać prawo, nielegalnie zdobywać majątek i dokonywać nadużyć finansowych. Sam Conté poważnie chorował, tracąc kontrolę nad sytuacją w kraju. W 2007 r. Gwinea była ogarnięta ogólnokrajowym strajkiem generalnym przeciw dalszym rządom prezydenta. Doszło do krwawych zamieszek z policją i wojskiem, w czasie których zastrzelonych zostało ponad 100 osób. W odpowiedzi Conté wprowadził stan wyjątkowy.

W 2008 r. Conté zmarł, w chaosie powstałym po jego śmierci doszło do wojskowego zamachu stanu, w kolejnym roku w krwawych demonstracjach zginęło kilkadziesiąt osób, wreszcie w 2010 r. sytuacja trochę się uspokoiła po wyborach prezydenckich, które wygrał Alpha Condé. Gospodarka gwinejska zaskakująco dobrze poradziła sobie z wyzwaniami pandemicznymi w 2020 r. Realny PKB wzrósł o 5,2%, był tylko nieznacznie niższy niż w 2019 r. (5,6%) i daleko lepszy od przewidywań na początku pandemii. Ten niewiarygodny wynik spowodowany był silnym wzrostem górnictwa (aż o 18,4% w 2020 r. w porównaniu z 8% wzrostem rok wcześniej) oraz zwiększonym popytem Chin na boksyty i aluminium, których Gwinea jest największym producentem od 2017 r., kiedy zdystansowała Australię.

Gwinea nie jest krajem turystycznym, tutaj nikt nie przyjeżdża, dlatego też usługi nie ucierpiały tak bardzo z powodu pandemii. Zamknięcie tymczasowe granic wpłynęło natomiast negatywnie na sektor rolniczy i wytwarzania. Wzrósł natomiast deficyt budżetowy (z 0,5% do 3,1% w 2020 r.). W 2023 r. deficyt budżetowy wyniósł 1,3% PKB (dane Banku Światowego) mimo tego, że wpływy budżetowe pozostały na niskim poziomie 11,8% PKB. Zmniejszone zostały natomiast subwencje na energię z 2,8% (2021) do 1,9% PKB (2022). Problemem jest też wysoki deficyt na rachunku bieżącym, który wyniósł aż 13,3% (2020). Był on finansowany napływem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w górnictwie. Deficyt na rachunku bieżącym spadł do 2,1% PKB w 2021 r., by w kolejnym roku wzrosnąć do 7,4% PKB po wznowieniu płatności rat długu zamrożonego w czasie pandemii Covid-19 przez G20, Klub Paryski i MFW. Średniookresowy wzrost wg. Banku Światowego powinien wynosić dobrze ponad 5% w kolejnych latach. Oddana została do użytku zapora wodna Souapiti (450MW), realizowane są nowe projekty górnicze oraz infrastrukturalne. Przewiduje się obniżenie deficytu budżetowego i finansów publicznych dzięki racjonalizacji wydatków publicznych, redukcji subwencji cen prądu, lepszej ściągalności podatków i poszerzenia bazy podatkowej. Przychody z nowo uruchamianych projektów górniczych powinny wygenerować wpływy eksportowe i zredukować deficyt na rachunku bieżącym. Wielkość utrzymywanych rezerw walutowych pokrywała w 2020 r. równowartość 4-mięsięcznego importu. Poziom długu publicznego jest zupełnie przyzwoity i bezpieczny. W 2019 r. wynosił 36,5% PKB, w tym 53% stanowiło zadłużenie wewnętrzne. W 2020 r. ten wskaźnik wzrósł do 40,2%, co nadal pozwala zachować przestrzeń fiskalną na zwalczanie skutków pandemii. W 2022 r. relacja ta spadła do 35,5% PKB.

We wrześniu 2021 r. Alpha Condé został obalony przez wojskowy zamach stanu. Nie był w stanie zapanować nad pogarszającym się klimatem politycznym i społecznym w kraju. Rok wcześniej zapewnił sobie trzecią kadencję w wyborach nieuznanych przez żadną partię opozycyjną, tłumiąc falę protestów i demonstracji przy użyciu siły oraz aresztując wielu niezależnych dziennikarzy. Gwinea zajmuje jednocześnie ostatnich miejsc na świecie w zakresie wskaźnika human development ONZ (179 na 183 kraje w świecie). Armia w wielu krajach afrykańskich pełni rolę jedynej siły regulacyjnej i nadzorującej polityków, którzy nie wyobrażają sobie oddać w demokratycznych wyborach raz zdobytej władzy. Interweniuje wtedy, kiedy uzna, że ludzie władzy mogą doprowadzić do implozji społecznej, bądź zagrożone zostaną jej interesy. Trudno powiedzieć, czy takie były przyczyny puczu wojskowego w Gwinei, niemniej puczyści szybko zadeklarowali, że ich jedynym celem jest pokojowa transformacja kraju i zorganizowanie jak najszybszych wyborów. Zaraz po przewrocie jednak zamknęli granice kraju, wprowadzili godzinę policyjną i zawiesili funkcjonowanie wszystkich instytucji publicznych.

Sam Alpha Condé (rocznik 1938) jest przykładem typowego przedstawiciela bojowników o niepodległość, którzy działali jeszcze w ruchu niepodległościowym przed 1958 r. Był krytykiem dyktatorskich rządów Sékou Touré, skazany został zaocznie na karę śmierci, a na Sorbonie wykładał prawa człowieka! Po wprowadzeniu w Gwinei systemu wielopartyjnego wrócił do Gwinei, założył swoją partię i stał się etatowym kandydatem w wyborach prezydenckich. Wkrótce został skazany i ponownie musiał emigrować do Francji. Ponownie wrócił do Gwinei w 2005 r. Po śmierci prezydenta Conté, początkowo Condé poparł wojskowy zamach stanu, ale szybko zmienił zdanie i stał się krytykiem junty, nazywając ją kryminalnym reżimem wojskowym. W 2010 r. niespodziewanie wygrał pierwsze demokratyczne wybory prezydenckie i szybko z demokraty o zupełnie przyzwoitym życiorysie stał się typowym afrykańskim autokratą. Po 10 latach u władzy zdecydował się zmienić konstytucję, by umożliwić sobie kandydowanie na trzecią kadencję. Tradycyjny afrykański watażka jest alergiczny na wszelką krytykę, a model jego rządzenia polega na odrzucaniu jakiegokolwiek dialogu za opozycją, zarówno radykalną, jak również umiarkowaną. Takim przywódcą stał się też Alpha Condé, który miał spore szanse pchnąć cywilizacyjnie swój kraj do przodu. Zawiódł jednak na całej linii.

Condé zwalczał brutalnie nie tylko opozycję, ale też wszelkie przejawy społeczeństwa obywatelskiego, przegonił też praktycznie wszystkie organizacje międzynarodowe. Niektórzy liderzy afrykańscy, jak Paul Kagamé w Rwandzie są też autokratami, ale potrafią prowadzić zupełnie rozsądną politykę gospodarczą i zapewnić pokój społeczny. Condé nie miał takich argumentów. Kraj coraz bardziej pogrążał się w kryzysie gospodarczym, sytuację pogorszyła jeszcze pandemia koronawirusa. Rząd zareagował podwyżkami wielu podatków w lipcu 2021 r. (w tym akcyzę na paliwo), kiedy cały świat wprowadzał tarcze antykryzysowe. Tego było stanowczo za dużo nie tylko dla ludzi, ale też dla armii. Dokonała ona 5 września 2021 r. zamachu stanu, aresztując urzędującego prezydenta, przy nieskrywanej radości większości Gwinejczyków. Condé zupełnie stracił kontrolę nad sytuacją, jeszcze pod koniec 2020 r. w przemówieniu stwierdził, że w Gwinei nigdy nie było, ani nie będzie zamachu stanu. Armia przejmowała władzę tylko w sytuacjach wyjątkowych: po śmierci prezydenta Touré, następnie prezydenta Conté. Chełpił się, że udało mu się zreformować armię, która stała się bardziej republikańska. I miał rację. Sam w ten sposób przygotował grunt pod swój upadek i tylko on nie zauważył, że sytuacja w kraju stawała się coraz gorsza w każdym aspekcie życia publicznego.

Ten potencjalnie bogaty w surowce mineralne kraj (przede wszystkim boksyty: 30% światowych złóż, ale też złoto, diamenty, ruda żelaza, uran i wiele innych) pogrążał się od wielu lat w chaosie. Gwinea jest przede wszystkim krajem o największej korupcji w Afryce, czyli też na świecie. Nie można przejechać kilku kilometrów, by nie być zatrzymanym przez posterunki policji czy wojska bezwzględnie próbujących wymusić łapówki. W swojej genialnej „Wojnie futbolowej” wspomniany Ryszard Kapuściński opowiedział, jak w ciągu miesiąca w 1965 r. przejechał 5 krajów Afryki Zachodniej – Gwineę, Ghanę, Togo, Dahomej i zachodnią Nigerię, gdzie w czterech z nich obowiązywał stan wyjątkowy, jeden prezydent był dopiero co obalony, drugi przypadkowo się uratował, trzeci bał się opuszczać swojego domu, otoczonego wojskami. Zostały rozwiązane 2 parlamenty, upadły 2 rządy, mnóstwo ludzi poniosło śmierć w konfliktach politycznych, wielu zostało aresztowanych. „Na odcinku 520 km byłem 21 razy zatrzymywany, a 4-krotnie poddany osobistej rewizji. Wszędzie panowała atmosfera napięcia, wszędzie czuć było zapach prochu”.

Zainspirowany Kapuścińskim też odbyłem dwukrotną podróż do Afryki Zachodniej i muszę stwierdzić, że najgorsza pod względem bezpieczeństwa jest zdecydowanie Gwinea. Podróżując samochodem od granicy z Sierra Leone do Konakry byliśmy z synem i naszym kierowcą Joshuą zatrzymywani wielokrotnie, policja na każdym posterunku oczekiwała łapówki. Jakoś nam się udawało, ale tylko do czasu. Ok. 100 km od stolicy zostaliśmy jednak skutecznie przymuszeni do zapłaty 1mln. tutejszej waluty przez dwóch zbirów w mundurach policyjnych (na zdjęciu z ukrytej kamery) pod pretekstem, że jedna nieistotna cyfra w wizie była rzekomo nieczytelna. W pewnym momencie grożono nam nawet zatrzymaniem. Chodziło im tylko o wyłudzenie kasy. Omijajcie ten kraj, jest najgorszy ze wszystkich, które do tej pory w Afryce odwiedziłem, mimo pięknych krajobrazów. Przykro mi jako frankofilowi to powiedzieć, ale dużo biedniejsze od Gwinei anglojęzyczne kraje Afryki Zachodniej są nieporównywalnie bardziej przyjazne i bezpieczne dla cudzoziemców. Będąc kontrolowanym w Liberii czy Sierra Leone wiem, że to służy wyłącznie zwiększeniu bezpieczeństwa podróżnych i kraju. Gwinea jest krajem dzikim i przeżartym korupcją do poziomu niewyobrażalnego! To kraj zinstytucjonalizowanej korupcji, gdzie nieliczni cudzoziemcy narażeni są na szykany zdemoralizowanych urzędników opresyjnego państwa. Od przedstawicieli misji kościelnych, z których gościnności skorzystaliśmy w czasie pobytu w Konakry dowiedzieliśmy się jednak, że sytuacja trochę zmienia się na lepsze. Aż trudno wyobrazić sobie jak mogło być wcześniej, moja wyobraźnia nie jest w stanie tego ogarnąć.

Dla swoich obywateli Gwinea też niewiele robi. Infrastruktura jest w opłakanym stanie (drogi pełne dziur, co utrudnia dostawę towarów na rynki lokalne - jedyna droga o w miarę przyzwoitym standardzie to ta łącząca Gwineę z Mali, ukończona w 2005 r.), prąd jest permanentnie wyłączany (wiele firm zmuszona jest powszechnie używać generatory prądu by móc prowadzić działalność operacyjną), stolica kraju Konakry tonie w śmieciach, w centrum miasta znajdują się wysypiska, które płoną pod gołym niebem, co wywołuje straszny fetor i jeszcze większe zanieczyszczenie powietrza. Mimo tej smutnej rzeczywistości nie wszyscy inwestorzy zagraniczni omijają Gwineę. Nie czynią tego przede wszystkim Chińczycy. Od 10 lat China Investment Fund miał zainwestować 7 mld. USD w infrastrukturę (ja niestety nie miałem okazji oglądać owoców tych inwestycji w postaci portów, kolei, elektrowni czy budownictwa socjalnego), oczywistym warunkiem było, że ta firma miała stać się partnerem we wszystkich (dosłownie) projektach górniczych w tym bogatym w surowce mineralne kraju.

Jednocześnie pojawiają się coraz liczniejsze rezydencje - oazy luksusu, praktycznie nieistniejące w innych krajach regionu. Liczba beneficjentów bogatego w surowce mineralne kraju zatem rośnie - budowany jest w ten sposób klasyczny system oligarchiczny, którego ochrona przybierać będzie coraz bardziej brutalny charakter. Gwinea to przykład spuścizny kolonizacji francuskiej w najgorszym znaczeniu, niemniej w innych byłych koloniach Francji w Afryce Zachodniej (Benin, Togo, WKS, Burkina Faso) takich ekstremalnych sytuacji nigdy nie doświadczyłem. Szanse rozwojowe tak zorganizowanej gospodarki są praktycznie żadne, brutalny reżim dla utrzymania władzy może tylko jeszcze bardziej zwiększać opresywność. Mam nadzieję, że w ocenie perspektyw rozwojowych Gwinei się mylę, ale to co tutaj zobaczyłem jest najgorszą wizytówką Afryki na świecie, utwierdzającą stereotypy, których nigdy nie akceptowałem.







47 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page