top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Etiopia

Zaktualizowano: 9 lut 2022

W Etiopii - drugim po Nigerii najludniejszym kraju afrykańskim, byłem już kilka razy. Jest on ewenementem w Afryce, gdyż nigdy nie był skolonizowany (poza krótkim okresem okupacji przez faszystowskie Włochy w drugiej połowie lat 30-tych ubiegłego wieku). Było to w czasach panowania słynnego cesarza Haile Selassie, którego późny okres panowania został tak sugestywnie opisany przez naszego genialnego podróżnika Ryszarda Kapuścińskiego w "Cesarzu", uznawanego za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli swojego gatunku literackiego. "Cesarz" jest przede wszystkim pamfletem na totalitaryzm i absolutyzm Haile Selassie w każdej dziedzinie życia publicznego i społecznego jego narodu. Czytając tą powieść w latach PRL doszukiwaliśmy się też opisu sytuacji wewnętrznej w realnym socjalizmie, ale dzisiaj została tylko wielka literatura. Kapuściński do tego stopnia zawładnął moją wyobraźnią, że był to też początek mojej fascynacji Afryką.

Etiopia jest kolebką naszej cywilizacji. Kraj ma niezmiernie długą i fascynującą historię. Kraj może poszczycić się historią liczącą blisko trzy tysiące lat. Jest najstarszym, niepodległym państwem w Afryce. Według legendy pierwszy cesarz Etiopii Menelik I był synem biblijnych postaci – królowej Saby-Mekady i króla Salomona, żyjących ok. 1000 r. p.n.e. W I tysiącleciu p.n.e. na afrykańskie wybrzeża Morza Czerwonego przenikały ludy z południowej części Półwyspu Arabskiego. Od I w. n.e. w północnej części kraju rozwijało się państwo Aksum, związane z państewkami Półwyspu, rozprzestrzeniające się następnie na południe. Ważną cezurą w dawnej historii kraju stanowi przyjęcie przez króla Ezana chrześcijaństwa w IV w. Chrześcijaństwo w Etiopii przetrwało do dziś, mimo naporu islamu. Od połowy IV w. zaczęła się chrystianizacja Aksum (ok. 333 r. chrzest władcy), od końca VI w. potęga Aksum chyliła się ku upadkowi, m.in. z powodu odcięcia go przez Persów od szlaków handlowych wiodących przez Półwysep. Ekspansja muzułmanów na afrykański brzeg Morza Czerwonego odizolowała kraj od pozostałego świata chrześcijańskiego. Między VIII a X w. centrum słabnącego państwa przesunęło się w głąb lądu, w górzyste rejony Lasta, na południowy wschód od Aksum. Władzę w Lasta przejęła dynastia Zague (przełom XII i XIII w.); najbardziej znanym władcą tej dynastii był Lalibela (przełom XII i XIII w.). To z okresu jego panowania pochodzą słynne kościoły wykute w skale w Lalibeli, w północnej Etiopii - grupa 11 niesamowitych kościołów o wyjątkowej architekturze ozdobionej reliefami. W 2 połowie XIII w. centrum państwa przesunęło się dalej w głąb lądu, na południe od Lasta, w rejony górzyste i trudno dostępne. Ok. 1270 r. władzę objęła dynastia z ludu Amhara (zwana salomońską, wywodząca się, wg tradycji etiopskiej, od izraelskiego króla Salomona), która uważała się za spokrewnioną z dynastią rządzącą w Aksum. Pierwszy władca z tej dynastii (Jykuno Amlak, panujący 1270–85) umocnił powiązania władzy świeckiej z kościelną, które przetrwały do czasów najnowszych, zawarł tzw. Święte Przymierze z duchowieństwem, wiążące interesy świeckich i kościelnych instytucji (Kościół otrzymywał ziemie na podbijanych terenach, obsadzał najważniejsze stanowiska w państwie, za co władca współdecydował o obsadzie stanowisk biskupów i w kwestiach dotyczących wyznania wiary). Lata 1331–1445 to okres wojen z sułtanatami muzułmańskimi, sąsiadującymi od południa i wschodu z ówczesną Etiopią, z których ta wyszła zwycięsko, poszerzając swoje granice. Panujący w XV w. cesarz Zera poszerzył granice państwa i dążąc do jego unifikacji, przeprowadził reformy (podział administracyjny, ujednolicenie zasad wiary i wprowadzenie monofizytyzmu obrządku etiopskiego jako obowiązującej religii, reforma organizacji kościelnej) oraz stworzył podstawy jedności państwa, łącząc różnorodne podbite ludy przez wprowadzenie jednej religii i centralizację systemu administracyjnego. Wiek XVI to okres wojen z muzułmanami, którzy najeżdżali Etiopię z terenów obecnej Somalii, niszcząc kulturalny dorobek kraju, a także wojen z koczowniczymi plemionami Oromo. Wobec zagrożenia muzułmańskiego cesarz Lybne Dyngyl zwrócił się o pomoc wojskową do Portugalii. Konsekwencją pomocy było przysłanie portugalskich misji jezuickich, które prowadziły długotrwałe (XVI–XVII w.) dysputy teologiczne. Pod ich wpływem cesarz Susnyjos (1607–32) przyjął katolicyzm i ogłosił go religią państwową. Zmiany te spowodowały rozruchy wśród duchowieństwa, możnowładców i ludności broniącej rodzimej tradycji — Susnyjos zmienił wyznanie i abdykował, a jezuici zostali wygnani (1633). Etiopia następnie odizolowała się od wpływów europejskich. Koniec XVIII –1 połowa XIX w. to okres zamieszek i rozpadu państwa na niezależne księstwa. Zakończył się on wraz z objęciem władzy przez cesarza Teodora II (1855–68), który podbił i ponownie zjednoczył środkową i północną część kraju, wprowadzał reformy (m.in. podatkowe, modernizował armię, budował drogi, ograniczał handel niewolnikami), planował wyparcie muzułmanów z wybrzeży Morza Czerwonego. Teodor II liczył na współpracę z Wlk. Brytanią, a zawiódłszy się uwięził jej przedstawiciela razem z grupą Europejczyków, co spowodowało wysłanie do Etiopii ekspedycji pod wodzą R. Napiera (Brytyjczycy zdobyli Mekdelę, stolicę Etiopii, zniszczyli cesarską bibliotekę). Następca Teodora, Jan IV (władca Tigraj, cesarz 1872–89) dążył do unifikacji i utrzymania jedności kraju, walczył z plemionami Oromo, mahdystami i Egiptem (zginął w walkach). Cesarz Menelik II (panował 1889–1913) ostatecznie zjednoczył państwo i utrzymał niepodległość, jego podboje na południu ustaliły granice obecnej Etiopii, która znana była wówczas jako Abisynia.

Od 1882 r. rozpoczęła się penetracja włoska. Etiopia początkowo przyjazna wobec Włoch, w 1889 r. podpisała traktat w Uccialli ustalający granice włoskiej Erytrei. Na tle interpretacji traktatu nastąpił konflikt zbrojny (1894–96) z Włochami, dążącymi do objęcia Etiopii protektoratem, zakończony klęską wojsk włoskich pod Aduą (1896) i zahamowaniem ich ekspansji. Menelik II unowocześniał system zarządzania państwem, wprowadzał reformy wojskowe i gospodarcze (m.in. zbudowana została przez Francuzów linia kolejowa łącząca nową stolicę, Addis Abebę, z portem morskim w Dżibuti), zezwalał na utrzymywanie przedstawicielstw europejskich w stolicy, ale utrzymywał neutralność i niezależność. Następca Menelika II, jego wnuk Lydż Ijasu, muzułmanin, sympatyk Niemiec i Turcji, został 1916 odsunięty od władzy przez duchowieństwo koptyjskie i możnowładców amharskich, przy poparciu Wlk. Brytanii i Francji. Cesarzową została córka Menelika II — Zeuditu, a współrządzącym regentem krewny zmarłego cesarza. Po śmierci Zeuditu (1930) władzę objął cesarz Haile Selassie I. Odziedziczył on w początkach swojego panowania jeden z najbiedniejszych krajów świata, praktycznie odizolowany od reszty świata. Stopniowo zaczął Etiopię reformować, ale nadal to była monarchia absolutna. W 1930 r. zniósł niewolnictwo, w 1931 r. wprowadził pierwszą konstytucję, zwołał parlament, zatrzymując jednak dla siebie osobistą władzę. Rozbudował też świeckie szkolnictwo. Reformowanie państwa utrudniały tendencje odśrodkowe i rewolty w Ogadenie i na północy kraju, a w latach 1935–36 przerwał je najazd faszystowskich Włoch, zakończony okupacją kraju i włączeniem Etiopii do Włoskiej Afryki Wschodniej. W 1941 r. wojska brytyjskie z udziałem etiopskich oddziałów partyzanckich wyzwoliły kraj. Wtedy też Haile Selassie wrócił do Etiopii i rządził aż do wojskowo-komunistycznego zamachu stanu w 1974 r. Cesarz próbował przez wszystkie lata swojego długiego panowania reformować Etiopię, dążył do jego unowocześnienia i europeizacji, ale przy poszanowaniu plemiennej tradycji i wielo-tysiącletniej historii tego niebywale ciekawego kraju (to na pustyni danakilskiej odnaleziono w 1974 r. szczątki Lucy - szkielet najstarszego praczłowieka na Ziemi - sprzed 3,6 mln lat, którą to rozsławili the Beatles w swojej piosence "Lucy in the sky of diamonds"! - warto odwiedzić muzeum w Addis Abebie i zobaczyć!). Cesarz prowadził otwartą politykę międzynarodową, mediował w wielu konfliktach na kontynencie, miał szczęście żyć w czasach emancypacji Czarnej Afryki i uzyskiwania niepodległości na przełomie lat 50- i 60-tych przez większość państw afrykańskich. Etiopia brała aktywny udział w tworzeniu Organizacji Jedności Afrykańskiej (OJA). Haile Selassie kontynuował reformy państwa, m.in. wzmacniając władzę centralną, pozbawił gubernatorów prowincji dotychczasowych przywilejów i samodzielności. W 1952 r. Erytrea, dotychczas pod zarządem brytyjskim, została na mocy uchwały ONZ przyłączona do Etiopii jako sfederowana z nią, posiadająca własny rząd i parlament, prowincja autonomiczna. W latach 60-tych XX w. uwidoczniły się dążenia grup etnicznych do samodzielności; w zaanektowanej 1962 r. i pozbawionej autonomii Erytrei od 1967 r. trwały zamieszki, a od 1970 r. — walki partyzanckie. W 1960 r. podjęta została nieudana próba zamachu stanu (tzw. rewolucja grudniowa), po której Haile Selassie przyjął zdecydowanie bardziej autorytarny kurs. Etiopia za jego czasów była oczywiście krajem autorytarnym, ale prawa obywatelskie były tam respektowane w nieporównywalnie większym zakresie niż w większości państw powstałych w następstwie dekolonizacji kontynentu. Istniała wolna prasa, zalążki klasy średniej. W 1962 r. dwuletni college w Addis Abebie został przekształcony w uniwersytet, którego studenci byli aktywni politycznie i protestowali przeciwko autorytarnym rządom i panującej nędzy. W gospodarce wielkich sukcesów Cesarz niestety nie odnosił, Etiopia pozostawała jednym z najbiedniejszych zakątków świata. Dodatkowo kilkuletnia susza i głód pogorszyła nastroje społeczne, co ułatwiło wojskowy przewrót tzw. amharskiego Derg, w wyniku którego Cesarz został zdetronizowany i osadzony w areszcie domowym, gdzie przebywał do swojej śmierci. Haile Selassie jest też symbolem ruchu Rastafarian na Jamajce, a jego wizerunek i flagi etiopskie są tam bardzo popularne, o czym z niemałym zdziwieniem miałem okazję się przekonać.

Na czele Derg stanął Aman Mikael Andoma, który szybko zawiesił konstytucję i rozwiązał parlament. W 1975 r. zniesiona została monarchia, ogłoszono m.in. dekret o reformie rolnej i nacjonalizacji przedsiębiorstw. W latach 1975–1977 nasiliły się ponownie ruchy separatystyczne w Erytrei i Ogadenie, które komuniści potrafili jeszcze stłumić dzięki pomocy Związku Sowieckiego, NRD i Kuby. W 1977 r. władzę w wyniku kolejnego zamachu stanu przejęła kolejna słynna postać: płk. Mengistu Haile Mariam, znany jako czerwony rzeźnik z Addis Abeby, satrapa który usiłował dzielnie wprowadzać komunizm typu sowieckiego korzystając z pomocy Sowietów i Kubańczyków, co z definicji musiało skończyć się katastrofą. Jego rządy to brutalny, czerwony terror przeciwko wszelkiej opozycji, co kosztowało życie blisko 2 mln. osób. Brutalność reżimu Mengistu z szokującymi narzędziami tortur można zobaczyć w muzeum czerwonego terroru w Addis Abebie, gdzie byli więźniowie sugestywnie na własnych przykładach opisują przejawy wyjątkowego terroru zdeprawowanej władzy wobec własnego społeczeństwa. W 1984 r. Mengistu zorganizował założycielski zjazd marksistowskiej Etiopskiej Partii Ludu Pracującego, której został sekretarzem generalnym. W 1987 r. Derg przekazał władzę nowo wybranemu Zgromadzeniu Narodowego, uchwalono nową konstytucję, sankcjonującą system monopartyjny, prezydentem został oczywiście Mengistu. W latach 80-tych ponownie nasiliły się antyrządowe działania partyzantów w Erytrei, wybuchły powstania w Tigraj i innych regionach państwa. Mengistu krwawo rządził do 1991 roku, kiedy to uciekł do Zimbabwe, gdzie przebywa do dziś, mimo wyroku uznającego jego odpowiedzialność za ludobójstwo. W czasie jego niesławnej kariery w latach 1983-85 na skutek długotrwałej suszy (ale też polityki rządu, który usiłował skolektywizować rolnictwo) miał też miejsce wyjątkowy w najnowszej historii świata powszechny głód. W lipcu 1985 r. Bob Geldof zorganizował na Wembley słynny koncert, w czasie którego na całym świecie zebrano wiele milionów funtów na pomoc dla Etiopii. Jak się później okazało większość pieniędzy zebranych przez NGOs zostało zdefraudowanych przez rząd Mengistu, który przeznaczył je głównie na zakupy broni.

Po rozpadzie ZSRS, reżim Mengistu utracił poparcie, a władzę przejął Etiopski Ludowo-Rewolucyjny Front Demokratyczny (EPRDF), czyli polityczna emanacja TPLF (Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia). Największe zasługi w obaleniu etiopskiej komuny mieli Erytrejczycy i Tigraiczycy z północy kraju. Ale nie wolno zapominać, że w walce tej zjednoczyli się, niemal wszyscy Etiopczycy, bez względu na przynależność etniczną, czy też religijną. W 1994 r. została przyjęta nowa konstytucja, która ustanowiła republikę parlamentarną z dwuizbowym parlamentem i niezależnym systemem sądowniczym. Powstał federalny system rządów z dziewięcioma stanami. Pierwsze wielopartyjne wybory odbyły się w maju 1995 r. i zostały wygrane przez EPRDF. Premierem został lider EPRDF Meles Zenawi, który stał na czele rządu aż do swojej śmierci w 2012 r. Meles Zenawi był marksistą, ale walczył z reżimem Mengistu, próbującym wprowadzić w Etiopii komunizm na wzór sowiecki. Gdy został premierem, prowadził politykę, którą można porównać do sowieckiej Nowej Polityki Gospodarczej (NEP), realizowanej w latach 1921-1928. W Związku Sowieckim polegała ona na złagodzeniu represji wobec chłopów i drobnych przedsiębiorców oraz na wprowadzeniu elementów wolnego rynku. Meles zezwolił na istnienie prywatnych przedsiębiorstw, ale bez prywatnej własności gruntów. Rząd kontrolował też sektor finansowy i telekomunikację. Prywatne przedsiębiorstwa były uzależnione od państwa, a gospodarka zdominowana przez przedsiębiorstw państwowe. Ówczesny premier uważał, że Etiopia nie ma możliwości konkurowania na światowych rynkach. Chiny wytwarzają tekstylia taniej, obie Ameryki produkują tańszą żywność. Dlatego nie chciał pełnego otwarcia gospodarki na międzynarodową wymianę. Bał się prywatnych przedsiębiorców, jak każdy dobry marksista i twierdził, że zamiast wytwarzać nową wartość, zajmują się tylko maksymalizacją zysków poprzez uzyskanie korzyści materialnych oraz wywieranie wpływu na otoczenie gospodarcze bądź stan prawny (rent seeking). Meles uważał, że rząd powinien decydować, kiedy i jak współpracować z sektorem prywatnym, inwestować w edukację i badania. Na swojej pierwszej konferencji prasowej, po objęcia stanowiska szefa rządu, w odpowiedzi na pytanie o cele, oświadczył, że uzna swoje rządy za sukces, jeśli Etiopczycy będą w stanie zjeść trzy posiłki dziennie. Walka z ubóstwem stała się jego priorytetem. W 1995 r. 71,1% Etiopczyków żyło poniżej progu absolutnego ubóstwa, który Bank Światowy definiuje jako dochody na osobę niższe niż 1,90 $ dziennie (według wartości waluty z 2011 r., z uwzględnieniem siły nabywczej). W 2015 r. w skrajnym ubóstwie żyło 30,8% Etiopczyków. To jeden z najgorszych wyników na świecie, ale w ciągu 20 lat ze skrajnego ubóstwa wydobyło się 40 mln. mieszkańców tego drugiego pod względem zaludnienia kraju afrykańskiego (117 mln. mieszkańców w 2020 r.). Aby zwalczać ubóstwo Meles przeforsował redukcję sił zbrojnych, co spowodowało, że kraj był źle przygotowany do wojny, którą musiał prowadzić w latach 1998-2000 z Erytreą. Nie zgodził się na żądania innych członków rządu, by zwiększyć nakłady na armię, nawet kosztem bankructwa Etiopii. Po zakończeniu wojny zaczął wprowadzać wizję „demokratycznego państwa rozwojowego”, opierając się na wzorcach Korei Płd. i Tajwanu. Uważał, że warunkiem przyspieszonego wzrostu gospodarczego jest silne państwo kierujące inwestycjami. Państwo pozostawało kluczowym aktorem, ale Etiopia selektywnie otwierała się na inwestycje zagraniczne, budując więzi z zachodem, a także przyciągając bezpośrednie inwestycje zagraniczne z Chin, Indii, Turcji i krajów arabskich. Wg. szacunków Banku Światowego w latach 2004-2014 połowa wzrostu PKB Etiopii pochodziła z usług, takich jak hotelarstwo i transport. Rolnictwo, mimo poprawy wydajności ulepszonych nasion i nawozów, rosło w tempie nieco ponad 3,5% rocznie. Produkcja przemysłowa, choć wciąż stanowi niewielką część PKB, rosła w tempie ponad 10% rocznie. Za rządów Melesa przeprowadzono program inwestycji w infrastrukturę drogową i kolejową, w dużej mierze dzięki chińskim inwestorom. Chiny są największym partnerem handlowym i dostarczycielem kredytów oraz inwestycji bezpośrednich do Etiopii. Od 2000 r. udzieliły Etiopii ponad 12 mld dolarów kredytów i wzięły udział w ponad 1200 projektach inwestycyjnych. Niektóre pożyczki były udzielane na warunkach ulgowych, z elementami dotacji przekraczającymi 25%. Prawie wszystkie były związane z projektami infrastrukturalnymi, takimi jak budowa obwodnicy Addis Abeby, otwartej w 2003 r. W 2009 r. zakończono budowę elektrowni wodnej na rzece Tekezé. Był to wspólny projekt Sino Hydro Corporation i rządu etiopskiego, który kosztował 365 mln. $. W 2009 r. Etiopia podpisała kolejne umowy z Sino Hydro Corporation na budowę hydroelektrowni na rzece Omo. Koszt inwestycji – 2,67 mld. $ w 85% sfinansowała strona chińska. Chiński Exim Bank Bank sfinansował budowę linii kolejowej z Addis Abeby do portu w sąsiednim Dżibuti. Pardee Center z University of Denver, prognozuje, że w końcu XXI w. Etiopia stanie się 10 największą gospodarką świata. Głównym motorem ma być demografia. Ludność w krajach bogatych, a także w Chinach, będzie się w II połowie wieku kurczyć, zaś Etiopia będzie w 2100 r. liczyła blisko 300 mln. mieszkańców i będzie ósmym najbardziej ludnym krajem świata. W latach 2020-2100 średni przyrost naturalny wyniesie 12 promili. Pardee Center uważa, że da to Etiopii rentę demograficzną, w postaci znacznego przyrostu siły roboczej i konsumentów. Rząd Melesa Zenawi kładł wielki nacisk na rozwój energetyki, popełniając przy tym podobne błędy jak inne kraje, będące na niskim etapie rozwoju – chciał szybko osiągnąć sukces, realizując gigantyczne inwestycje. Zbyt duże projekty inwestycyjne nazywane są popularnie „białymi słoniami”. Typowym „białym słoniem” była budowa wielkiej hydroelektrowni w Ghanie na rzece Volta, realizowana w latach 1961-1965. Zapory na rzece doprowadziły do powstania największego, sztucznego jeziora na świecie, obejmującego 3,5% powierzchni Ghany. Duża powierzchnia stojącej wody doprowadziła do rozwoju malarii i żółtej febry. W rzece zmniejszyła się populacja jadalnych ryb, które stanowiły ważną część diety ludności. Na inwestycję, zbyt wielką, jak na ówczesne możliwości kraju, rząd Ghany zaciągnął pożyczki zagraniczne. Aby sfinansować dług, podniósł podatki nakładane na rolników produkujących kakao, doprowadzając do spadku produkcji i kryzysu w rolnictwie. Rząd Melesa Zenawi postanowił powtórzyć scenariusz z Ghany. Pięcioletni rządowy plan wzrostu i transformacji zaprezentowany w 2010 r. miał zwiększyć moc elektrowni z 2.000 MW do 10.000 MW. Kosztem blisko 5 mld. $ planowano zbudować na Niebieskim Nilu największą hydroelektrownię w Afryce. Budowa zapory Grand Renaissance o wysokości 145 metrów i długości prawie dwóch kilometrów rozpoczęła się w 2011 r. Pierwsza z 13 turbin została uruchomiona w 2021 r. Projekt wywołuje niepokój krajów sąsiednich – Egiptu i Sudanu – które obawiają się, że ilość wody w dolnym biegu Nilu drastycznie się zmniejszy. W 2021 r. po dziewięciu latach nieporozumień i dyskusji, trzy kraje leżące nad Nilem osiągnęły porozumienie dotyczące problemów technicznych i naukowych konstrukcji zapory. Gigantyczny projekt wciąż nie jest ukończony, a w trakcie realizacji napotkano na wiele przeszkód technicznych, ekonomicznych i politycznych, a także związanych ze złym zarządzaniem i korupcją. 50 menedżerów pracujących przy projekcie zostało oskarżonych o przyjmowanie łapówek, w tym były dyrektor generalny Ethiopian Electric Power (EEP). Koszt budowy hydroelektrowni na Nilu to ok. 7% rocznego PKB Etiopii. Bank Światowy odmówił finansowania, między innymi z powodu konfliktu z Egiptem i Sudanem. W tej sytuacji rząd finansował budowę środkami własnymi. Emitował specjalne obligacje, a krajowe banki miały do 2019 r. obowiązek przeznaczać 27% środków na ich zakup. Obligacje oprocentowane na 5,5% sprzedawano też osobom indywidualnym, w tym Etiopczykom, pracującym za granicą, głównie w krajach Zatoki Arabskiej. Pracownicy zatrudnieni przez państwo mają obowiązek oddawania części zarobków. Sieć przesyłową zbudowała chińska, państwowa firma za 1 mld $. W grudniu 2019 r. MFW zgodził się udzielić Etiopii pożyczki w wysokości 2,9 $, co pozwoli dokończyć budowę. Według oficjalnych informacji rządu projekt powinien być w pełni uruchomiony w 2023 r. Wtedy Etiopia będzie mogła stać się eksporterem energii elektrycznej.

Rządy TPLF były autorytarne, ale nieporównywanie mniej krwawe niż Derg. Przeorganizowały państwo ze scentralizowanego przez Amharów w federację. Prowincje zostały zastąpione przez stany, w nowych etnicznych granicach. W ten sposób do Tigraju przyłączone zostały ziemie zachodnie i południowe z tigrajską większością, lecz historycznie rządzone przez Amharów, a odłączone zostały tereny wschodnie, gdzie większość stanowili Afarowie. Mimo brutalnych represji ze strony rządzącego TPLF opozycji udało się zjednoczyć, w 2009 r. wygrała wybory w Addis Abebie. Wtedy rząd wstrzymał liczenie głosów, by następnie ogłosić swoje zwycięstwo. Zamieszki jakie wybuchły zostały krwawo stłumione. Sytuacja z czasem stawała się coraz bardziej napięta szczególnie, gdy zabrakło, zmarłego w 2012 roku Melesa Zenawi. Niezależnie od wszystkiego za nim stała legenda walki z komunistycznym Derg i charyzma, za jego następcami już tylko brutalna siła. Potężne protesty wybuchły w całym kraju w 2016 r., dziesiątki demonstrantów zostało zastrzelonych przez policję, więzienia zapełniły się tysiącami aresztowanych. Najbardziej protestowali członkowie narodu Oromo, najliczniejszego we współczesnej Etiopii, od lat uważającego się, nie bez racji, za totalnie marginalizowany. Nie mogąc w żaden sposób opanować sytuacji reżim ogłosił w październiku 2016 r. stan wyjątkowy. W więzieniach, słynnych z katastrofalnych warunków i brutalnego traktowania osadzonych, znalazły się setki tysięcy ludzi. By nie złamać konstytucji stan wojenny zniesiono w sierpniu 2017 r., ale w całym kraju nadal wrzało, cały czas wybuchały strajki i zamieszki. Wreszcie zdarzył się cud - po raz pierwszy w historii Etiopii rządzący TPLF pokojowo oddał władzę w Addis Abebie i wycofał się do swego ojczystego stanu - Tigraju, niezbyt następnie licząc się z władzami federalnymi. Nowym premierem federalnym został Ahmed Abiy, pochodzący z mieszanego oromsko-amharskiego małżeństwa. Przeprowadził on błyskawiczną demokratyzację kraju, wypuścił więźniów politycznych, zezwolił opozycjonistom powrócić z emigracji, dogadał się z podziemnymi antyrządowymi ugrupowaniami. Zaczął walczyć z korupcją urzędników, zliberalizował gospodarkę, przystąpił do prywatyzacji państwowych molochów. Zaledwie po 2 miesiącach urzędowania Abiy zawarł historyczny układ pokojowy z erytrejskim satrapą Isaiasem Afewerkim, który od proklamowania niepodległości przez Erytreę w 1993 roku żelazną ręką wprowadził polityczny terror w tej byłej prowincji etiopskiej i nadal utrzymuje niekończącą się, przypominającą niewolnictwo służbę wojskową (oficjalnie trwa 8 lat, obowiązuje wszystkich obywateli bez wyjątku). Masowe ucieczki Erytryjczyków ze swojego kraju legły zresztą u podstaw kryzysu migracyjnego do Europy w 2015 r., problem bynajmniej nie został rozwiązany tylko jest zamrożony. Dlatego też inicjatywa Abiya i podpisanie pokoju z Erytreą miało takie znaczenie dla Europy i jak najbardziej słusznie dało Abiyowi Pokojową Nagrodę Nobla. Zaraz potem Abiy wraz z dawnym wrogiem zaplanował podbój nieposłusznego Tigraju. Przez ponad pół roku razem z Afawerkim łupili, grabili i eksterminowali podbity stan, aż tigrajska kontrofensywa odepchnęła wojska federalne niemal pod samą Addis Abebę. Gdyby nie tureckie drony bojowe, pewno doszłoby do powtórki z upadku komunistycznego Dergu. Zachód, w tym również polski rząd, do tej pory dosyć bezrefleksyjnie kibicowały TPLF demonizując rząd etiopski zarzutami o czystki etniczne, wykorzystywanie głodu jako broni, a nawet ludobójstwo. Jednocześnie nagle zapanowała powszechna amnezja, jeśli chodzi o zbrodnie jakich dopuścił się, szczególnie w ostatnich latach swojej prawie 30-letniej władzy, obalony w 2018, firmowany przez TPLF, etiopski reżim. Przekaz był prosty: z jednej strony okrutny rząd etiopski pod przywództwem Abyi Ahmeda, zaś z drugiej, niewinne lokalne władze w prowincji Tigraj. Konflikt w Etiopii nie jest jednak konfliktem etnicznym, to jest raczej wojna o utraconą władzę i przywileje w prawdziwym tyglu narodowościowym jakim zawsze była Etiopia. Katastrofa humanitarna w Tigraiu jest rezultatem rebelii obalonych przywódców żądnych powrotu do władzy w Addis Abebie. Polska nie jest wyjątkiem, Stany Zjednoczone posunęły się tak daleko, że nałożyły sankcje na rząd etiopski, swojego wieloletniego sojusznika. Słowa potępienia płynęły też ze strony Unii Europejskiej. Pozbawieni władzy i przywilejów Tigrajczycy, również w obawie rozliczenia przeszłości, schronili się w swojej prowincji. Wielu z nich z pewnością powinno zostać osądzonych. Ktoś przecież rządził, gdy Etiopczycy ginęli na ulicach i byli torturowani w więzieniach, nie wspominając o odpowiedzialności za finansowe malwersacje. Ten konflikt nie miał też podłoża religijnego. Tigraj to region z większością chrześcijan (wśród których dominują wierni bardzo starego Kościoła ortodoksyjnego, a coraz liczniejsi są protestanci, w tym zielonoświątkowcy) i dużą mniejszością muzułmańską. Religia nie odgrywa w tej wojnie ważnej roli, nie jest to też konflikt między chrześcijanami różnych odłamów, Tigrajczycy należą zazwyczaj do Kościoła ortodoksyjnego, a stojący na czele walczącego z nimi rządu federalnego jest protestantem. Nagle okazało się, że Tigrajczycy są znienawidzeni. Rzekomo najbogatsi, najbardziej korzystający z kasy federalnej, a w rzeczywistości pozbawieni prawie wszystkiego, inwestycji, wody, prądu. Tigrajczycy to zaledwie 6 proc. ze wszystkich Etiopczyków. Znacznie liczniejsi są Oromo czy Amharowie, których milicje walczą po stronie armii federalnej. Tigrajczycy odgrywali jednak w Etiopii szczególną rolę, co pokazały długie rządy TPLF - zasłużonego w obaleniu dyktatury komunistycznej Mengistu, ale potem bardzo nadreprezentowanego w kolejnych rządach po 1991 r.

Stosunki między rządem federalnym, a rządem regionalnym Tigraju pogorszyły się gdy, ze względu na epidemię COVID -19, w Etiopii zostały przełożone wybory parlamentarne. Choć tak stało się w wielu krajach Tigraiczycy uznali, że epidemia to tylko pretekst, ogłosili wygaśnięcie mandatu Abiya do rządzenia krajem. Na swoim terenie wybory przeprowadzili ogłaszając się demokratycznie wybranymi przedstawicielami swojego narodu. W wyborach TPLF miał uzyskać 98% głosów. Wszystko to działo się, gdy państwo etiopskie było poddawane bezprecedensowej presji zewnętrznej w związku z budową wspomnianej zapory na Nilu Błękitnym. W 2020 r. roku zaległe wybory zresztą odbyły się na terytorium reszty Etiopii, co do ich demokratycznego charakteru również można mieć dużo zastrzeżeń, szczególnie z powodu niedopuszczenia do udziału wielu ugrupowań opozycyjnych, choć trzeba przyznać, że jak głosi raport Unii Afrykańskiej, nie zanotowano znaczących fałszerstw. Po wyborach konflikt narastał, by w listopadzie 2020 r. przerodzić się w otwartą wojnę. Wtedy tigrajske siły samoobrony zaatakowały garnizony etiopskiej armii na terenie prowincji. Garnizony praktycznie bezbronne, bo od wewnątrz żołnierze zostali nocą napadnięci przez swoich towarzyszy broni z tegoż narodu. Również duża część dowódców przeszła na stronę napastników, w tym korpus dowódczy oraz służby wywiadu, które w większości stanowili Tigrajczycy. Napadnięte jednostki były najlepszymi na terenie kraju, z prostej przyczyny, przez wiele lat strzegły granicy z Erytreą, z którą Etiopia była formalnie w stanie wojny. Mimo to armia Etiopii zadziwiająco szybko się pozbierała i wkroczyła do zbuntowanej prowincji. Pomocy udzieliły jej wojska sąsiedniej Erytrei, dotychczas wspierająca TPLF, nastąpiło zatem całkowite odwrócenie dotychczasowych sojuszy. Była to regularna wojna, która przyniosła wiele ofiar i zniszczeń, nie mogło być inaczej bo obie strony używały ciężkiej artylerii. Tigraiczycy zaatakowali rakietami cywilne lotniska w Bahyr Darze, Gonderze i stolicy Erytrei – Asmarze. Po trzech miesiącach została zajęta stolica okręgu Tigraj - Mekele (duże ponad milionowe miasto, które stanowiło dla mnie bazę wypadową na wyjazd na pustynię Danikil), formalnie kampania się zakończyła i przystąpiono do odbudowy infrastruktury. Początkowo wydawało się, że wszystko idzie w pokojowym kierunku, zaczęły docierać transporty z żywnością, działać banki i telefony. Wkrótce jednak sytuacja się odwróciła. Etiopscy żołnierze i pracownicy byli systematycznie atakowani przez siły, przez jednych określane jako partyzanckie, przez drugich jako terrorystyczne. Teren górzystej prowincji temu sprzyja, a Tigraiczycy przygotowywali się do tej wojny przez dwa lata. Jednocześnie niemal wszystkie media i rządy obciążały Etiopię winą za utrudnianie pomocy żywnościowej, wręcz używanie głodu jako oręża w walce. Np. opublikowany w listopadzie 2021 r. raport ONZ zwracał uwagę, że za większość zbrodni odpowiadają siły federalne i ich sojusznicy w Erytrei. Szczególnie we wczesnej fazie wojny triumfujące wtedy wojska federalne miały się wtedy wyżywać na zwykłych Tigrajczykach - w dokumentach odnotowano masowe mordy, gwałty i wypędzenia. Wg. danych ONZ nawet 1,7 mln. osób mogło stracić swoje domy, z czego ok. 50 tys. uciekło do Sudanu. USAID nazwała blokadę Tigraju "prawdopodobnie największą obstrukcją humanitarną na świecie", a ONZ twierdziła, że nawet 5,5 mln. osób w regionie jest zagrożonych głodem. Dla wielu międzynarodowych obserwatorów decyzje Abiya są poważnym naruszeniem praw człowieka, mimo że kolejna ofensywa TPLF pod koniec 2021 r. również pociągnęła za sobą liczbę ich zbrodni. Jak to bywa zazwyczaj w przypadku większości konfliktów, szczególnie w rejonach o dużym znaczeniu geostrategicznym, nic w tej w historii nie jest czarno-białe, jest w niej za to mnóstwo fałszywych informacji. Niespodziewanie pod koniec czerwca 2021 r. po jednostronnym ogłoszeniu zawieszenia broni, siły etiopskie wycofały się z Tigraju. Wydawałoby się, że to poprawi sytuację. Tymczasem rebelianci wykorzystali tę sytuację do ataku na regiony Amhara i Afar. Tylko w prowincji Afar swoje domy musiało opuścić 50 tys. ludzi. Tigrajskie bojówki zaatakowały też uchodźców z Erytrei rozlokowanych w obozach na terenie prowincji. Paradoksalnie cierpią oni za to, że reżim erytrejski wsparł w tej wojnie etiopską armię. A jest to rząd przed którym uciekli do Etiopii. Wojska federalne w panice uciekły z prowincji, a ośmielony TPLF ruszył na południe w kierunku Addis Abeby.

Pod koniec 2021 r. sytuacja ponownie odwróciła się o 180 stopni. Siły federalne przystąpiły do kontrofensywy wykorzystując do tego celu tureckie drony. Ostatecznie konflikt zbrojny z Tigrajem wydaje się być przesądzony na korzyść wojsk etiopskich, które w grudniu 2021 r. zadały decydujący cios siłom TPLF, a jeszcze kilka tygodni wcześniej wydawało się, że Tigrajczycy szykują się na atak na Addis Abebę. Władze federalne odcięły rebeliancką prowincję od reszty świata, nie tylko nie wpuszczając dziennikarzy (tutaj wzorowali się chyba na Polsce, nie wpuszczającej dziennikarzy na granicę z Białorusią nawet wtedy, gdy nie toczyły się żadne działania wojenne), ale biorąc głodem całą prowincję. Na miejscu znajdowały się na początku 2022 r. tylko organizacje humanitarne. W Tigraju brakowało też prądu, po tym jak etiopskie drony zbombardowały hydroelektrownię na rzece Tekkezje. Turcja - główny dostarczyciel dronów do Etiopii - zdecydowała się przenieść swoją ambasadę z Addis Abeby do Kenii, w obawie przed groźbami zamachów terrorystycznych. Celem ataków dronowych wojsk etiopskich były też obozy dla uchodźców, w ataku 7.01.2022 r. na obóz w Dedebit zginęło 56 osób, głównie uchodźcy z Tigraju zachodniego. Pokonany TPLF wycofał się w granice stanu i oznajmił, że jest teraz gotów negocjować z Abiyem, którego wcześniej nie uznawał. Ten drugi ogłosił, że jego wojska nie przekroczą granicy, jednak zajął południowe, dawniej amharyjskie terytoria Tigraju, pokazując w ten sposób, że nie będzie szanował zmienionych granic stanu. Z tych terytoriów TPLF w końcu zdołał Etiopczyków wypchnąć, ale zachodni Tigraj pozostaje w rękach Amharów i Erytrei. Miały tam najprawdopodobniej (gdyż brak oficjalnych potwierdzeń) miejsce czystki etniczne, przed którymi uciekli tigrajscy uchodźcy zabici potem przez drony w Dedebicie. Po odparciu ofensywy TPLF Addis Abeba donosiła o licznych zbrodniach, popełnionych przez tigryjskich konkurentów do władzy, ale doniesienia szybko ucichły, a Etiopia głosowała nawet przeciw utworzeniu ONZ-owskiej komisji badającej zbrodnie obu stron. Najwyraźniej jej winy są większe. Rząd federalny wystąpił za to z inicjatywą dialogu narodowego, w końcu "noblesse oblige" premiera Abiya - noblisty! Jednak ten dialog nie ma obejmować "terrorystów" z TPLF i sprzymierzonej z nimi Armii Wyzwolenia Oromo (OLA), co czyni całą inicjatywę pozorną. Etiopskie drony z Turcji stały się ponownie aktywne po spacyfikowaniu Tigraju w Oromii, która zawiedziona jest rządami swojego rodaka i zbuntowała się jeszcze przed wojną z Tigrajem. W ramach swoiście rozumianego dialogu Abiy wypuścił z więzienia w Addis Abebie kilku starców - współzałożycieli TPLF, myśląc, zapewne, że będzie miał w nich posłuszniejszych tigrajskich rozmówców. Jednak ci też go zawiedli, gdyż byli oni prześladowani też za rządów TPLF, dlatego też kategorycznie odrzucają oni jakiekolwiek rozmowy z przywódcami Tigraju. Podobnie niezadowoleni są przywódcy amharscy, dla których odzyskanie utraconych terenów kresowych to sprawa życia i śmierci. Erytrea wydaje się równie zdeterminowana, jak Amharzy, by zniszczyć przeciwnika. W tej sytuacji Abiy zapewne nie zrobi nic i po prostu zagłodzi Tigraj, a odpowiedzialność za nowe dziesiątki, a może nawet setki tysięcy ofiar zrzuci na rzekomą nieustępliwość TPLF. Ten noblista już wcześniej zresztą wspominał o konieczności rozprawienia się z Tigrajczykami raz na zawsze. Tyle, że pozostawanie w Etiopii, która eksterminuje swoich obywateli i znów rządzonej zgodnie z interesem Amharów będzie zapewne dla Oromów nie do przyjęcia. Projekt federacji etiopskiej przygotowany przez TPLF był inspirowany na federacji jugosłowiańskiej Tity i zapewne skończy się podobnie.

Pozbawienie Etiopii dostępu do morza oraz wieloletni konflikt z Erytreą nie zatrzymało jednak rozwoju gospodarczego Etiopii, która powszechnie typowana jest na następnego afrykańskiego tygrysa. Będąc niedawno w pobliskim maleńkim Dżibuti miałem okazję obserwować w tamtejszym porcie przeładunkowym tysiące etiopskich ciężarówek oraz cystern czekających na załadunek. To stąd Etiopia jest zaopatrywana w paliwa, które następnie są rozwożone do stacji benzynowych w całym rozległym kraju. Linia kolejowa łącząca Addis Abebę z z Dżibuti już została wybudowana przez Chińczyków i pozostaje ich własnością. Chiny utrzymują też w Dżibuti swą jedyną zamorską bazę wojskową, w ten sposób utrzymują praktycznie rząd w Dżibuti, którego już wkrótce nie będzie zapewne stać na obsługę chińskiego długu. Koniec wojny etiopsko-erytrejskiej otworzył szanse współpracy gospodarczej obu krajów, marginalizując Chiny i ich dotychczasowe inwestycje. Chiny są tych zagrożeń świadome, a z ubezwłasnowolnionego Dżibuti mogą ingerować w sąsiednie kraje tak, jak kiedyś robiły to w Somalii (wojna erytrejsko-etiopska kosztowała życie ponad 70 tys. ludzi, później przeniosła się do pobliskiej Somalii, gdzie Afewerki dogadał się z ówczesnym dyktatorem somalijskim Aididem i razem wspierali front wyzwolenia Ogadenu - prowincji etiopskiej zamieszkiwaną przez Somalijczyków pragnącą oderwać się od Etiopii, Addis Abeba wspierała zaś wraz z Sudanem somalijskich, islamskich dżihadystów walczących z reżimem w Mogadiszu - ta wojna trwa zresztą do dziś). Etiopia - mimo, że to nadal jeden z biedniejszych krajów świata (PKB na mieszkańca poniżej 1 tys. USD) jest jednocześnie najszybciej rozwijającą się gospodarką świata, roczny wzrost PKB przekracza 10%! Niedawno odkryto olbrzymie pokłady ropy i gazu ziemnego (oceniane na bilion m3) w obszarach niedaleko granicy z Sudanem, co uczyni Etiopię jeszcze bardziej atrakcyjną dla mocarstw światowych, napędzą inwestycje zagraniczne i drastycznie poprawią infrastrukturę. Dla przykładu: szybko rozwija się przemysł tekstylny, napędzany FDI światowych marek takich jak Decathlon, H&M i wielu innych brandów. Inwestorzy nie płacą ceł na importowane maszyny, korzystają z 10-letnich wakacji podatkowych, elektryczność czy wodę dostają praktycznie po stawkach zerowych, siła robocza należy do najtańszych na świecie (35 euro płaca miesięczna). Dodatkowo umowy handlowe między Etiopią, a UE umożliwiają eksport towarów z Etiopii po zerowych stawkach celnych. Ten olbrzymi kraj jest też bardzo perspektywiczny, dysponuje świetną demografią (ponad 60% ludności ma poniżej 25 lat), kraj skończył definitywnie swoje eksperymenty z socjalizmem i własnością państwową prywatyzując znaczną część swojej gospodarki, premier Abiy nadal kontynuuje liberalne reformy i dalszą prywatyzację gospodarki. W jednym z wywiadów powiedział, że jego modelem gospodarczym jest bezprzymiotnikowy kapitalizm! Wyzwaniem dla Abiya będzie też zakończenie gigantycznej inwestycji budowy największej w Afryce hydroelektrowni na Błękitnym Nilu o mocy 10 000 MW (!). To największa hydroelektrownia w Afryce, której budowa trwa od 2011 r. ma być w pełni uruchomiona w 2023 r. Mimo protestów Sudanu i Egiptu obawiających się, że ilość wody w dolnym biegu Nilu drastycznie się zmniejszy budowa jest bezwzględnie kontynuowana również przez nowego premiera, który dzięki swoim niebywałym zdolnościom dyplomatycznym również w tej sprawie na początku 2020 opanował i załagodził protesty sąsiadów. Udało mu się również domknąć finansowanie megaprojektu pod koniec 2019 r., kiedy MFW udzielił Etiopii pożyczki w wysokości 2,9 mld dol. na dokończenie budowy. Problemy energetyczne kraju zostaną w ten sposób rozwiązane na wiele lat, co jeszcze bardziej wzmocni trwałe podstawy wzrostu gospodarczego w oparciu o ekologiczną/zieloną energię.

Polityka gospodarcza Abiya ma zerwać z dotychczasowym modelem rozwoju, który kładł nacisk na kontrolę kluczowych segmentów gospodarki i reinwestowanie zysków w infrastrukturę, zdrowie i edukację. „Moim modelem ekonomicznym jest kapitalizm” – powiedział Abiy w 2020 r. w wywiadzie dla Financial Times . Dodał, że zagraniczna pomoc nie wystarcza, by zapewnić rozwój kraju. Potrzebne są umiejętności i doświadczenie, więc Etiopia potrzebuje sektora prywatnego. Zapowiedział zakończenie prywatyzacji państwowej firmy telekomunikacyjnej Ethio Telecom, a także sprzedaż udziałów w państwowych przedsiębiorstwach energetycznych, spedycyjnych i cukrowniczych. Ethio Telecom to największa firma telekomunikacyjna w Afryce z ponad 60 mln. abonentów. Rząd planuje sprzedaż 49 proc. akcji, ale nie wyklucza sprzedaży większości akcji. Abiy powiedział w wywiadzie, że ważniejszą dla niego sprawą niż dochody z prywatyzacji jest możliwość rozwoju nowoczesnych technologii w oparciu o dobrze funkcjonującą telekomunikację. W grę wchodzi także prywatyzacja Ethiopian Railway Corp., w tym linii od Addis Abeby do portowego miasta Dżibuti. Trasa została otwarta w 2018 r. i umożliwia Etiopii transport ładunków na wybrzeże i z powrotem. Priorytetem jest pozyskanie funduszy na utrzymanie linii borykającej się z niedoborami energii elektrycznej i ukończenie nowych projektów, takich jak trasa na północ od Addis Abeby. Prawdopodobnie zostaną sprzedane także udziały w państwowym sektorze energetycznym, z kilkunastoma elektrowniami wodnymi i parkami przemysłowymi, które mają przekształcić Etiopię z kraju rolniczego w producenta pracochłonnych towarów, takich jak odzież, eksportowanych na cały świat. Nie planuje się natomiast sprzedaży Ethiopian Airlines, największego przewoźnika w Afryce. Dzięki tym liniom Addis Abeba stała się najbardziej ruchliwym węzłem komunikacyjnym w regionie. Rząd uruchomił w 2020 r. giełdę papierów wartościowych i energicznie zachęca firmy z krajów Zatoki Arabskiej do inwestowania w Etiopii. Etiopia staje się gorącym rynkiem dla inwestorów międzynarodowych i banków inwestycyjnych. Etiopia stosuje strategię gospodarczą podobną jak wcześniej stosowały kraje Azji Wschodniej. Przyciąga inwestycje zagraniczne i rozwija przemysł pracochłonny, konkurując bardzo niskimi kosztami robocizny. Swoje ośrodki produkcyjne otworzyły w Etiopii firmy odzieżowe: H&M, Guess, J.Crew, Naturalizer. Z podobnie niskiego poziomu swój rozwój gospodarczy zaczynała kiedyś Korea Płd. i Tajwan, dziś będące w czołówce krajów przemysłowych. Przykład Etiopii pokazuje, że żaden kraj nie jest skazany na skrajną biedę, jeśli prowadzi rozsądną politykę gospodarczą i społeczną, ale to jest dopiero melodią przyszłości.

Etiopia pozostaje wciąż jednym z najbiedniejszych krajów, ale w ostatniej dekadzie była najszybciej rosnącą gospodarką świata. Według MFW od 2009 do 2020 r. PKB wzrósł o 146,7%, zaś PKB na głowę mieszkańca z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej o 149%. Zadziwiająco dobrze Etiopia radziła sobie z epidemią koronawirusa. W 2020 r. PKB wzrósł o 6,1% (z 8,4% w 2019) wg. danych MFW. Wzrost był generowany głównie przez sektor usług oraz przemysł. Deficyt fiskalny wzrósł nieznacznie w 2020 r., ale wydatki budżetu państwa pozostały na stabilnym poziomie, zgodnie ze strategią konsolidacji fiskalnej kraju, która pozostała w mocy nawet po wybuchu pandemii - przypadek w świecie godny największej uwagi. W 2020 r. inflacja przekroczyła aż 20%, znacznie powyżej celu inflacyjnego banku centralnego (8%), przede wszystkim poprzez zerwanie łańcucha dostaw spowodowanego pandemią oraz ekspansjonistyczną polityką pieniężną. W listopadzie 2020 r. waluta etiopska została zdewaluowana o ok. 8% w stosunku do USD, co napędziło wzrost wpływów z eksportu (o 12% w 2020 r.) podczas gdy import spadł o 8,1%. To pozwoliło ograniczyć deficyt na rachunku bieżącym do 4,4% (2020) z 5,3% (2019). Wpływy z eksportu usług spadły o 6%, głównie ze względu na dużo niższe przy nocy Ethiopian Airlines - największej linii lotniczej w Afryce. Zagraniczne inwestycje bezpośrednie spadły o 20% do zaledwie 2,2% PKB, a przekazy rezydentów spadły o ok. 10% do poziomu 5,3% PKB. Liczba ludzi żyjących poniżej progu ubóstwa spadła z 23,5% (2016) do 19% (2020). Dalsza redukcja ubóstwa będzie jednak ciężka z uwagi na wzrost bezrobocia spowodowanego pandemią (aż 2,5 mln. więcej na koniec 2020 r.). MFW przewiduje wzrost PKB w 2021 r. o 2%, czyli znaczny spadek jego dynamiki, ale ponowny silny wzrost w 2022 r. o 8%, przede wszystkim dzięki ożywieniu w przemyśle i usługach. Trudno zakładać w rzeczywistości postcovidowej dalsze zaostrzenie polityki fiskalnej, dlatego też deficyt fiskalny powinien wzrosnąć, na co zresztą istnieje przestrzeń odpowiednią przestrzeń. Głównym wyzwaniem dla polityki gospodarczej Abiya w kolejnych latach będzie bardzo niskie zaufanie inwestorów do Etiopii spowodowane konfliktami wewnętrznymi na tle etnicznym (co oczywiście nie jest żadną nowością), słabość gospodarki światowej i zmiany klimatyczne. Potrzeby finansowe Etiopii są olbrzymie szczególnie w zakresie infrastruktury fizycznej i socjalnej oraz w kontekście bardzo niskiej relacji wpływów podatkowych do PKB, która w latach 2017-2020 wynosiła przeciętnie 10%. Deficyt pierwotny oraz obsługa długu wynosiły ok. 4% PKB. W 2020 r. Dług publiczny stanowił ok. 57% PKB, z tego połowa to dług zagraniczny. Od 2017 r. Etiopia była klasyfikowana jako kraj o wysokim prawdopodobieństwie niewypłacalności, głównie ze względu na słabe wyniki eksportu oraz realizacją importochłonnych infrastrukturalnych inwestycji publicznych. Wg. MFW w 2019 r. analiza zadłużenia etiopskiego wykazywała NPV zadłużenia kraju do eksportu na poziomie 247,6%, a obsługi długu do eksportu na poziomie 24,6%. Najwyższe akceptowalne poziomy tych wskaźników wynoszą odpowiednio 180% oraz 15%. Rezerwy walutowe kraju spadły w 2020 r. do poziomu $ 3,1 mld., co stanowiło ekwiwalent zaledwie 2,5 miesięcy importu, czyli wielkość absolutnie zbyt niską. Bez wsparcia krajów G20, jakiegoś rodzaju moratorium na spłatę zadłużenia oraz jego restrukturyzacji Etiopia nie będzie w stanie uniknąć bankructwa. Dalsza ekspansja długu publicznego w kontekście wielkich wydatków infrastrukturalnych zredukuje do zera przestrzeń fiskalną i do prowadzi do niewypłacalności, zwłaszcza, że zapadalność wykupu 1 mld. $ euroobligacji przypada na koniec 2024 r. Dlatego też Abiy musi się skupić na reformie finansów publicznych, ich konsolidacji oraz poprawić efektywność wydatków publicznych, by osiągnąć swój cel, by do 2025 r. Etiopia znalazła się w grupie krajów o średnich dochodach. Jeśli Abiy rzeczywiście chce odnieść sukces, nie powinien zapominać, że jego warunkiem koniecznym również dla bogacenia się społeczeństwa jest zapewnienie podstawowego ładu prawnego. Do tego potrzebne jest sprawne państwo i funkcjonujące sądownictwo. Większość krajów afrykańskich ma krótką historię. Zostały stworzone przez kolonizatorów. Są wieloetniczne, mają sztuczne granice i często niestabilne rządy. Etiopia nie została wprawdzie stworzona przez kolonizatorów, ale dotykają ją wszystkie inne bolączki afrykańskie.

Skomplikowana układanka wewnętrzna, konflikty z sąsiadami, a jednocześnie długa historia tego pięknego i dumnego kraju czyni go niezwykle atrakcyjnym miejscem dla turystów z całego świata. Poza wieloma znanymi atrakcjami polecam w szczególności wyprawę na pustynię Danakil i wulkan Erta Ale - jeden z niewielu czynnych wulkanów z gotującą się lawą w kraterze, wrażenie piekielne (dosłownie i w przenośni)! Bardzo ciężko jest tam się dostać. Samolotem można dolecieć z Addis Abeby do Mekele, a stamtąd czeka wielogodzinna podróż jeepem po bezdrożach pustynnych do miejsca, które jest chyba najbardziej nieprzychylne człowiekowi na Ziemi: pustynię Danakil. Wspinaczka na szczyt wulkanu trwa ok. 7 godzin, zaczyna się ok. 17 po południu (wcześniej nie można ze względu na upał zagrażający życiu człowieka). Wielbłądy noszą co prawda plecaki, ale każdy musi dźwigać swoje butelki z wodą. 5 litrów znika dosyć szybko. Upał jest tak wielki, ale trudno powiedzieć jaka jest temperatura, gdyż wskaźniki pomiarowe zatrzymują się przy 50 stopniach C. Mimo takiego skwaru można jakoś wytrzymać, gdyż klimat jest skrajnie suchy, wilgotność powietrza zerowa. Przy wielkiej wilgotności organizm ludzki nie wytrzymałby takich warunków. Mimo wszystko trzeba bardzo uważać, kilka osób miało udary słoneczne i musiały zawrócić do miejsca parkingu samochodów na grzbiecie wielbłądów. Organizm ludzki w takich warunkach inaczej się zachowuje, mimo skwaru się nie pocimy! Nikt sam nie jest w stanie tam dotrzeć, jest to zbyt niebezpieczne, potrzebna jest też ochrona ze strony wojska, gdyż teren znajduje się blisko granicy z Erytreą, z którą Etiopia wówczas znajdowała się w stanie wojny. Dlatego wycieczka w ten nieludzki region musi mieć charakter zorganizowany. Etiopczycy bardzo sprawnie to organizują, włącznie z posiłkiem na szczycie wulkanu i spaniem pod gołym niebem. Bardzo ciężko się w takich warunkach oddycha, ale widok krateru wulkanu z gorącą lawą w nocy i wschód słońca na wulkanie rekompensują wszystko. Dla takich chwil naprawdę warto żyć. Trudno uwierzyć, ale w tych warunkach ludzie też potrafią żyć. Afarowie są na pustyni nomadami, ale w jakiś niewyobrażalny dla mnie sposób potrafią funkcjonować i żyć.

Etiopia to jedno z najciekawszych państw Afryki. Zachwyca niesamowitą fauną i florą oraz bogatą historią. Zróżnicowany teren sprawia, że możemy zobaczyć zarówno tereny pustynne, jak i górskie obszary. Turyści mają szansę trafić na niespotykaną nigdzie indziej kulturę w postaci etiopskich plemion. Tropikalny klimat Etiopii jest nieco łagodniejszy w regionach górskich. Najlepszy czas na wyprawę to okres od października do marca. Pozostałe miesiące są obfite w opady i niekorzystne do zwiedzania. Turystyka skupia się przede wszystkim na miejscach sakralnych, z których słynie Etiopia oraz na wspaniałej i rzadko spotykanej przyrodzie. Jednym z najpopularniejszych miejsc odwiedzanym po wizycie w stolicy jest wspomniana wcześniej Lalibela – miasto nazywane ósmym cudem świata. Zabytki, z których słynie Etiopia, to wykute w skale kościoły z XII i XIII w., które znalazły się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to dzieło ok. 60 tys. budowniczych. W sumie jest ich jedenaście i są ze sobą połączone za pomocą tuneli. Według legendy król Lalibela otrzymał we śnie rozkaz wykucia w skałach "drugiej Jerozolimy", dzięki czemu miejscowa ludność mogłaby modlić się na miejscu, zamiast podróżować do Ziemi Świętej. Drugim najczęściej odwiedzanym miejscem przez turystów jest Gonder, czyli dawna stolica z czasów cesarskich. Ogromny kompleks składa się z zamku, dziedzińca i wieży. W architekturze widać wpływy arabskie, portugalskie i indyjskie. Fantastyczna jest też dolina rzeki Omo, gdzie wszystko jest autentyczne: przyroda, ludzie, ich stroje, a także wioski, w których mieszkają. Bardzo mi się podobało jezioro Tana, otoczone dziewiczym lasem deszczowym. Po jeziorze poruszają się autentyczne lodzie papirusowe, a na licznych wysepkach można podziwiać średniowieczne klasztory. Tych miejsc i wspaniałych parków narodowych jest w tym wyjątkowym kraju znacznie więcej. Gorąco polecam jego odwiedziny, nie tylko prawdziwym fanom Afryki!





98 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Namibia

Erytrea

Uganda

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page