top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Dominika

Zaktualizowano: 18 lis 2023

Dominika to jeden z minikrajów karaibskich o maleńkiej gospodarce (PKB poniżej 1 mld $), liczbie ludności niewiele ponad 70 tys., jeszcze do niedawna zdominowany przez monokulturę uprawy bananów, ale od kilku lat bardzo mocno rozwijający przemysł turystyczny, przede wszystkim nakierowany na obsługę gigantycznych statków wycieczkowych, odwiedzających wyspę, ale też na ekoturystykę. Dominika ma rzeczywiście do zaoferowania chyba najciekawsze i najbardziej zróżnicowane krajobrazy w całych Karaibach. Jest najbardziej górzystą i zieloną z wysp karaibskich, a wysokość szczytów górskich, z których roztaczają się fantastyczne widoki przekracza sporo ponad 1000 m. Wyspa jest pochodzenia wulkanicznego, co powoduje, że nie posiada białych piaszczystych plaż tak typowych dla tego regionu, tylko czarne. Ten fakt powoduje, że międzynarodowe sieci hotelarskie nie budowały tu wielu luksusowych hoteli, tak typowych dla innych wysp karaibskich. To jednak powoduje, że wyspa zachowała do dzisiaj swój naturalny charakter, ale też czyni z niej jedno z najbiedniejszych miejsc Karaibów. 

Historycznie Dominika była atrakcyjnym miejscem dla osadników europejskich ze względu na wysoką jakość swoich gleb. Wyspę odkrył Kolumb już w 1493 r. w czasie swojej drugiej podróży do Ameryki, a ponieważ było to w niedzielę, stąd nazwa Dominica. Wkrótce pojawiło się tutaj niewielu kolonistów hiszpańskich, ale szybko zostali przegonieni przez tubylców - uciekinierów z okolicznych wysp. Hiszpanie zdecydowali się wtedy osiedlać inne wyspy, które łatwiej można było kontrolować. W XVII w. wyspa została teoretycznie przejęta przez Anglików, po kilku latach stała się jednak kolonią francuską. W 1632 r. francuska Compagnie des Iles de l’Amérique ogłosiła przyłączenie „Małych Antyli” do Francji, jednak bez fizycznej okupacji wyspy. W 1660 r. Francuzi z Brytyjczykami uzgodnili, że Dominika wraz z St. Vincent nie będą zasiedlane, tylko pozostawione tubylcom - Karaibom. Jednak surowce naturalne wyspy przyciągały kolejne ekspedycje leśników z Francji i Wlk. Brytanii, którzy rozpoczęli wycinkę drzew. Ok. 1690 r. francuscy leśnicy z Martyniki i Gwadelupy zaczęli budować pierwsze stałe osady. Zaczęli też sprowadzać pierwszych niewolników z Zachodniej Afryki. W 1727 r. francuski komandor Le Grand ogłosił formalnie Dominikę francuską kolonią po uprzednim przejęciu nad nią kontroli. Francuzi rozwinęli plantacje kawy (na Martynice i Gwadelupie była to uprawa trzciny cukrowej), a struktura mieszkańców została zdominowana przez afrykańskich niewolników. W 1761 r. w czasie wojny 7-letniej w Europie, ekspedycja brytyjska pod wodzą Andrew Rollo zajęła Dominikę wraz z kilkoma innymi wyspami karaibskimi. Po przegranej przez Francję wojnie układy paryskie (1763) potwierdziły przejęcie kontroli nad Dominiką przez Wlk. Brytanię. Jednak wpływy francuskie zostały zachowane, właściwie widać i słychać je do dziś, między innymi w języku kreolskim patois, którym obok angielskiego posługuje się wielu tubylców. Brytyjczycy zachowali kontrolę nad wyspą również w czasie francuskich inwazji w 1795 r. i w 1805 r. Brytyjczycy wykorzystywali Dominikę głównie jako punkt przerzutowy handlu niewolnikami. Biznes polegał na przywożeniu niewolników z Afryki i ich sprzedaży na sąsiednie wyspy karaibskie, gdzie byli wykorzystywani na plantacjach kawy i trzciny cukrowej, które to produkty były następnie sprzedawane do Europy. Ten „model biznesowy” skończył się w 1833 r., kiedy Wlk. Brytania zniosła niewolnictwo wszędzie na świecie w swoim imperium, z wyjątkiem Indii. Po 2 latach pierwsze osoby pochodzenia afrykańskiego zostały wybrane do lokalnego zgromadzenia, nad którym po kolejnych 3 latach przejęli całkowitą kontrolę. Wkrótce Dominika stała się przystanią dla niewolników uciekających z sąsiedniej Gwadelupy i Martyniki, gdzie nadal obowiazywało niewolnictwo. Biali plantatorzy prowokowali konflikty, próbując wymusić na Wlk. Brytanii zmiany w dotychczasowym systemie autonomii wyspy. Polegały one na zastąpieniu lokalnego zgromadzenia wyłanianego w wyborach powszechnych poprzez urząd kolonialny, w którym połowa jego członków była wybierana jak dotychczas w wyborach powszechnych, a druga połowa mianowana przez Anglików. Jak nietrudno się domyślić mianowani byli wyłącznie przedstawiciele białej mniejszości. Taki system obowiązywał od 1865 r. i zapewniał białym osadnikom komfort decydującego wpływu na losy wyspy. Przetrwał do 1896 r., kiedy Dominika stała się bezpośrednią kolonią korony brytyjskiej.Wcześniej w 1871 r. wyspa stała się częścią kolonii wysp zawietrznych (ang. leeward) archipelagu Małych Antyli. Z nazwą tą, a właściwie jej polskim tłumaczeniem do dzisiaj są duże problemy. Jeszcze do niedawna północna część tego archipelagu, gdzie leży Dominika była nazywana Wyspami Podwietrznymi (złe tłumaczenie z ang. windward), ale dekadę temu polska Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych całe Małe Antyle nazwała Wyspami Nawietrznymi (też windward), co też jest błędne. Nazwy te wzięły się stąd, że statki płynąc z Europy na Karaiby w pasacie docierały zwykle pomiędzy Dominiką, a Martyniką. Ci, którzy płynęli dalej na południe (St. Lucia, Martynika, St. Vincent) płynęli kursem "z wiatrem" wyznaczanym przez pasat - dlatego wyspy te nazwano zawietrznymi (ang. leeward). Ci którzy udawali się na północ (Gwadelupa, Antigua, Wyspy Dziewicze) musieli wziąć kurs na wiatr (czyli ang. windward). I taka też powinna być prawidłowa etymologia archipelagu, którego częścią jest Dominika, ale widać że w naszej komisji ani nie było, ani nadal nie ma nawet jednego żeglarza, by tę nieścisłość wyłapać. 

Inną ciekawostką Dominiki jest znajdujące się na jej atlantyckim wybrzeżu terytorium Karaibów, zamieszkałe przez rdzennych mieszkańców Wysp Karaibskich - potomków Indian, którzy tutaj przybyli na łodziach najprawdopodobniej z Amazonii ok. XII-XIII w. W miejscu zajmowanym przez Karaibów nie mogą osiedlać się czarnoskórzy obywatele Dominiki.W I Wojnie Światowej brało udział wielu obywateli Dominiki po stronie armii brytyjskiej. Zaraz po wojnie na karaibskich wyspach zaczęła formować się świadomość narodowa miejscowej ludności, co przełożyło się na stopniowym zwiększeniu ich reprezentacji w zgromadzeniu legislacyjnym z 1/3 (1924) do 1/2 (1936). Podobnie w II Wojnie Światowej mieszkańcy Dominiki dobrowolnie wstępowali do armii brytyjskiej wraz z tysiącami uciekinierów ze znajdujących się pod kontrolą reżimu w Vichy Martyniki i Gwadelupy. Dominika uzyskała ostatecznie niepodległość w 1978 r. w ramach brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Pierwszym jej premierem został Patrick John. Nie sprawował tej funkcji długo, gdyż po roku jego rząd otrzymał wotum nieufności w parlamencie. Rachityczna i niewielka gospodarka uzależniona jest w dużej mierze od siły huraganów, które uderzają w wyspę z dużą regularnością z wielką siłą niszcząc przy okazji jej kręgosłup gospodarczy, czyli sektor rolniczy oraz całą infrastrukturę, nie tylko transportową. W latach 80-tych XX w. wyspę nawiedziły 3 potężne huragany kategorii 5: huragan David (1980) zabił 56 osób i spowodował ogromne straty materialne, a huragan Allen (1981) był nie mniej tragiczny. Po wyborach w 1980 r. wybory wygrała Eugenia Charles, która tym samym została pierwszą kobietą premier kraju karaibskiego w historii. Ona też nie miała łatwego życia, prócz huraganów musiała się mierzyć z próbami zorganizowania dwóch zamachów stanu. Grupa wojskowych najemników bezskutecznie próbowała obalić panią Charles i przywrócić byłego premiera Johna. FBI ponoć pomogło udaremnić przewrót, za co rząd pani Charles poparł amerykańską inwazję na Grenadę (1983) oraz bardzo wspierał politykę Ronalda Reagana, co skutkowało wzrostem pomocy rozwojowej USA dla Dominiki. W połowie lat 80-tych nastąpiło odbicie gospodarcze, co umożliwiło Charles wygrać kolejne wybory (1985) i zostać pierwszym premierem, który wygrał reelekcję. Jednak wkrótce nastąpiło załamanie gospodarcze wywołane spadkiem cen bananów na rynkach światowych. Szef największego producenta bananów - Dominica Banana Marketing Company - Edison James założył wówczas nową partię, która zburzyła dotychczasowy bipolarny krajobraz polityczny kraju. Wprawdzie Eugenia Charles wygrała jeszcze wybory w 1990 r. z minimalną większością 1 miejsca w parlamencie, ale kolejne wybory wygrała partia Jamesa, który został nowym premierem. Usiłował on zdywersyfikować gospodarkę kraju i zmniejszyć jej uzależnienie od bananów, co poniekąd było konieczne po zniszczeniach na plantacjach dokonanych przez huragan Luis (1995). Po kolejnych wyborach (2000) władza wróciła do koalicji partii tradycyjnych, a nowym premierem został Rosie Douglas, ale on wkrótce zmarł. Jego następca też nie doczekał końca kadencji i zszedł przedwcześnie z tego świata. Dlatego też kolejny premier - Roosevelt Skerrit miał w momencie objęcia urzędu zaledwie 31 lat. Następne wybory przez kolejnych 20 lat Skerrit wygrywał bez problemów (w 2019 r. z 21 miejsc w parlamencie jego partia zdobyła aż 18). Scena polityczna na wyspie jest zatem bardzo stabilna. W XXI w. wyspa niestety nadal była nawiedzana przez dewastujące huragany. W 2007 r. był to huragan Dean, a w 2015 r. Erika, która zabiła 30 osób. Jednak szczególnie katastrofalny w skutkach był huragan Maria w 2017 r., który zniszczył 90% budynków na wyspie i zrujnował praktycznie całą jej infrastrukturę. Prawie wszyscy mieszkańcy wyspy stali się bezdomni. Katastrofę udało się w miarę szybko opanować dzięki skoordynowanej po oczy Wlk. Brytanii, Francji i Holandii. W szczególności ten ostatni huragan dał się krajowi bardzo we znaki, gdyż rząd zaczął dosyć skutecznie wspierać offshorowe usługi finansowe, próbując w ten sposób stać się międzynarodowym hubem finansowym. Na wyspie zainstalowało się w międzyczasie wiele banków, oferujących przede wszystkim płatności i usługi offshorowe. Ta działalność oczywiście nie uszła uwadze OECD, która pod pretekstem unikania podatków przez klientów banków groziła sankcjami i wprowadzeniem kraju na czarne listy krajów. Rządowi udało się wprawdzie tego uniknąć, ale musiał zobligować się przeprowadzić głęboką reformę swojego nadzoru finansowego i otoczenia regulacyjnego ograniczającego pranie brudnych pieniędzy, co oczywiście wyszło wszystkim na dobre. Ciekawostką jest też program nabywania obywatelstwa kraju w zamian za dokonanie istotnych inwestycji na jego terenie, podobnie zresztą jak w 5 innych krajach wschodnich Karaibów. W ten sposób nabyło obywatelstwo Dominiki wielu Tajwańczyków i Rosjan. Premier Skerrit zawsze bardzo bronił skuteczności tego programu i jego pozytywnego wpływu na rozwój kraju. W szczególności umożliwił on zbudować narodowy program ubezpieczeń zdrowotnych oraz wybudować 5000 domów, które powinny oprzeć się przyszłym żywiołom. Dodatkowo pozwala zbierać finansowanie na budowę nowego lotniska na wyspie. Rząd stara się też wspierać rozwój geotermii realizowany przez sektor prywatny. 

Wszystkie te kroki spowodowały, że Dominika zmieniła strukturę swojej gospodarki. Wprawdzie nadal 40% mieszkańców zatrudnionych jest w rolnictwie, to jednak jego udział w PKB spadł do 20%. Oczywiście nie świadczy to dobrze o wydajności tutejszego rolnictwa. Na samych tylko plantacjach bananów zatrudniona jest 1/3 siły roboczej całego kraju. Uprawa bananów podlega jednak dużym wahaniom ze względu na warunki klimatyczne (huragany potrafią zniszczyć całe plantacje) jak również relacje cenowe w handlu światowym. W tym kontekście bardzo bolesną była decyzja UE zawieszająca uprzywilejowany dostęp bananów z Dominiki do rynku europejskiego. Potrzeba dywersyfikacji upraw jest zatem kluczowa. I to się częściowo udaje, co widać po danych eksportu kawy, kwiatów, owoców mango, papaji czy guawy. Coraz większe znaczenie ma rybołóstwo, a zwłaszcza połów krewetek. Dominika nie zdołała dotąd przyciągnąć dużej ilości inwestorów zagranicznych, przede wszystkim ze względu na słabą infrastrukturę nieadekwatną dla wymogów produkcji na dużą skalę, regularnie niszczoną przez żywioł. Podobnie jak inne wyspy karaibskie stara się przyciągnąć inwestorów ulgami podatkowymi. Nie jest łatwo stworzyć jednak sensowną strategię rozwojową kraju o liczbie mieszkańców Siedlec. Wielkość kraju stanowi naturalną barierę rozwojową, a liczne katastrofy naturalne jeszcze ten rozwój utrudniają, a z pewnością nie zachęcają do kapitałochłonnych inwestycji. Wyspa jest ciekawym, ale z pewnością nie najpopularniejszym miejscem Karaibów. Dla mnie szczególnym przypadkiem własnej państwowości bez posiadania praktycznie żadnych atutów. Okazuje się, że może to jakoś funkcjonować. 





61 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Grenada

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page