Brunei to jeden z najmniejszych, ale jednocześnie najbogatszych krajów świata, ponad połowa PKB pochodzi z eksploatacji ropy naftowej i gazu ziemnego. Brunei jest też jednym z największych światowych producentów LNG. Jednocześnie stan gospodarki uzależniony jest wyłącznie od poziomu cen ropy naftowej i gazu na rynkach światowych. Najbliższe lata po pandemii koronawirusa będą zatem dla gospodarki Brunei nie lada wyzwaniem. Przy liczbie ludności niewiele ponad 420 tys. kraj ten jest jednym z najbogatszych na świecie (PKB na mieszkańca: aż 78 tys USD rocznie!), ponadto usługi zdrowotne są za darmo, a żywność oraz opłaty za mieszkania są przez rząd bezpośrednio subsydiowane.
Od XIII w. istniało na terenie dzisiejszego Brunei małe państewko malajskie, którego władcy w XV wieku przyjęli islam. W 1521 r. zostało ono odkryte przez Europejczyków, zawitał tam Ferdynand Magellan w czasie swojej słynnej podróży. W XV w. powstał tu sułtanat, którego największy rozkwit przypadł na XVI w. W 1580 r. na krótko opanowali go Hiszpanie, wkrótce jednak wyparli ich Brytyjczycy, których wpływy umocniły się do tego stopnia, że w 1888 r. sułtanat Brunei stał się protektoratem brytyjskim. W XVII i XVIII w. Anglicy i Holendrzy rywalizowali w zakładaniu swoich nowych osad. W XVIII w. powstawały tutaj faktorie Kompanii Wschodnioindyjskiej. Później Brunei stało się ośrodkiem handlu niewolnikami i siedliskiem korsarzy, którzy ostatecznie zostali przegonieni przez Anglików w XIX w. W latach 1942-1945 kraj był okupowany przez Japończyków. W 1959 r. Wlk. Brytania przyznała Brunei częściową autonomię, która w 1971 r. została przekształcona w całkowitą autonomię wewnętrzną. Wcześniej, w 1962 r. wybuchło zbrojne powstanie, krwawo stłumione przez Brytyjczyków.
Brunei jest niepodległe od 1984 roku, kraj jest monarchią absolutną, na czele której stoi sułtan. Od 1967 roku jest nim sułtan Bolkiah, rządzący krajem żelazną ręką. Sułtan jest jednocześnie premierem, dodatkowo sprawuje kilka innych ministerialnych funkcji, członkowie rodziny królewskiej sprawują większość najważniejszych tek w administracji rządowej, m.in. ojciec Bolkiaha był ministrem obrony, a po jego śmierci (1986) sam sułtan przejął tą tekę i sprawuje urząd do dzisiaj. Można powiedzieć, że sułtan całkowicie sprywatyzował swój kraj i nic się nie może w nim dziać bez wiedzy władcy. W świecie jest to zatem przykład wzorca absolutnego, do którego powinni dążyć wszyscy autokraci bądź kandydaci na nich, których przecież nigdzie nie brakuje. W 1990 r. sułtan próbował narzucić Brunejczykom ideologię państwową, którą nazwał Malajską Monarchią Islamską. Miała ona celebrować tradycyjne brunejskie wartości, ale jednocześnie zwrócić kraj w kierunku bardziej rygorystycznych zasad islamu, czego obawiali się nie-muzułmanie, przede wszystkim przedstawiciele chińskiej diaspory. Pomimo tych ideologicznych ciągot sułtana w ostatniej dekadzie lat 90-tych XX wieku politycznie i gospodarczo kraj był oazą stabilności w regionie (również w czasie kryzysu finansowego w 1997 r.), a jego mieszkańcy cieszyli się bardzo wysokim standardem życia. W połowie lat 80-tych Bokiah eksperymentował trochę z systemem politycznym, legalizując nawet 2 partie: Narodową Partię Demokratyczną Brunei i Zjednoczoną Partię Narodową Brunei. Jednocześnie jednak narzucił ich członkom dosyć istotne restrykcje. Np. członkowie administracji państwowej i urzędnicy rządowi (a ci stanowią większość obywateli), nie mogą być członkami tych koncesjonowanych „partii”, których zresztą działalność była bardzo utrudniana przez rząd. Po zaledwie kilku latach dzialanosci te dwie partie zostały zresztą zdelegalizowane. W 1995 r. Zjednoczona Partia Narodowa Brunei znowu mogła działać legalnie, a na początku XXI wieku sułtan dopuścił jeszcze dwie inne: Partię Świadomości Ludu i Narodową Partię Rozwoju. W 2004 r. sułtan po 20 latach zwołał Radę Legislacyjną, która miała ustalić zmiany konstytucji. Mimo, że część jej członków miała pochodzić z wolnych wyborów, to jednak już po roku sułtan uznał, że tak daleko idąca demokratyzacja zaszła zbyt daleko i „zreformował” sposób wyborów do Rady, dokonując wyboru wszystkich jej członków osobiście. Podobnie stało się zresztą z partiami politycznymi. W 2007 r. dwie z trzech działających partii zostały zdelegalizowane, ostała się tylko Narodowa Partia Rozwoju. Od 2013 sułtan zaczął sukcesywnie wprowadzać prawo szariatu. Ten proces podzielił na trzy fazy. W pierwszej uregulował kary za przestępstwa mniejszej wagi, takie jak kary bądź więzienie za nieprzestrzeganie postu w czasie Ramadanu (2014). Druga obejmowała kary cielesne (chłosty bądź amputacji kończyn) za złodziejstwo. Jej wprowadzenie zostało opóźnione ze względu na protesty międzynarodowe. Trzecia faza obejmowała najsurowsze kary za najpoważniejsze przestępstwa (obraza Koranu, sodomia, homoseksualizm). Drugą i trzecią fazę prawa szariatu w najostrzejszej formie (z karą śmierci poprzez ukamienowanie za cudzołóstwo, czy akty homoseksualne) sułtan wprowadził ostatecznie w 2019 r., na co Elton John zareagował wezwaniem do bojkotu hoteli brunejskich. W kraju jest absolutny zakaz spożywania i wwożenia alkoholu oraz używania wszelkich używek włącznie z papierosami! Za narkotyki grozi kara śmierci, nie widziałem na ulicach stolicy - Bandar Seri Begawan (Brunejczycy mówią w skrócie BSB) ani jednego odważnego, który odważyłby się zapalić papierosa, trudno zresztą zauważyć w stolicy jakichkolwiek przechodniów, gdyż wszyscy przemieszczają się samochodami. Z łagodniejszych kar surowego prawa islamskiego można być wychłostanym, mieć amputowane kończyny za kradzież, bądź dostać karę pieniężną (przy dużym szczęściu), a częściej trafić do więzienia m.in. za nieuczestniczenie w piątkowych modlitwach, ciążę pozamałżeńską, propagowanie innych religii czy nieprzyzwoite zachowanie.
Przyjrzyjmy się zatem, jak żyje i prowadzi się ten, który to okrutne prawo wprowadził, czyli sam sułtan Bolkiah. Uchodzi on za najzamożniejszego monarchę świata, ma ponoć dysponować majątkiem wycenianym na ponad 20 mld. $. Jednak to nie bogactwo sułtana szokuje najbardziej, tylko styl życia jego oraz rodziny. Swoim poddanym zaordynował najbardziej surowy i represyjny islamski ascetyzm, a sam oddaje się najbardziej wymyślnym uciechom, jakie może tylko zaoferować zgniły zachodni świat. Sułtan z rodziną zamieszkuje w pałacu (Istana Nurul Iman), który liczy sobie 1788 pokoi i 257 łazienek. Ma też salę balową na 4000 osób. To ponoć drugi największy na świecie pałac po Zakazanym Mieście w Pekinie. Został wybudowany na początku lat 80-tych XX wieku za ok. 400 mln. $. Oprócz imponującego pałacu w rezydencji znajduje się również meczet oraz klimatyzowana stadnina dla ok. 200 koni sułtana, specjalnie trenowanych do gry w polo. Do tego dochodzi 5 basenów. Całość tej niebywałej budowli oświetlają 564 żyrandole z 51 tys. żarówkami. W garażach znajdują się 153 samochody sułtana. Jest on szczególnym fanem takich marek, jak Mercedess, Ferrari, Bentley, BMW, Jaguar, Porsche, Rolls-Royce i Lamborghini. Jednak jego najcenniejszym okazem w tym gronie i jednocześnie najprawdopodobniej najdroższym samochodem świata jest kabriolet Rolls-Royce’a , kupiony za 14 mln. $. Sułtan na dalsze podróże lata swoim ekskluzywnym Boeingiem 747, który kosztował zaledwie 100 mln. $, ale szybko został doposażony za kolejne 120 mln. $. Na jego pokładzie zainstalowano m.in. umywalki ze szczerego złota i kryształu. Dodatkowo do dyspozycji władcy jest też kilka prywatnych odrzutowców, w tym dwa Airbusy A340. W 1996 r. sułtan wydał przyjęcie urodzinowe, które przeszło do historii nie tylko przepychem, ale też występem równie ekscentrycznego króla popu - Michaela Jacksona. Zainkasował on za występ w stolicy Brunei 16 mln. $. A organizacja urodzin władcy pochłonęła w sumie 27,2 mln. $. Na urodziny najmłodszych członków licznej rodziny sułtana przybywały wynajmowane postacie ze znanych kreskówek Disneya. Historie o wystawnych fanaberiach autorytarnego władcy i zwolennika twardego islamu mogą przyprawiać o zawrót głowy. Jego były szef ochrony opisywał w swoich wspomnieniach podróże Bolkiaha, w których zawsze towarzyszyło mu ponad 150 osób. W trakcie takich podróży alkohol (zakazany w Brunei) lał się strumieniami, a władcy zwykle towarzyszyły zastępy nałożnic i kochanek. Sam sułtan nie należy do osób stałych w uczuciach, chociaż miał oficjalnie tylko 3 żony. Pierwszą poślubił zaraz po przejęciu władzy w 1968 r., drugą - stewardessę poślubił w 1981 r., a w 2002 r. jej miejsce zajęła 33 lata młodsza była malezyjska dziennikarka, z którą rozwiódł się w 2010 r. Wszystkie swoje byłe żony Bolkiah konsekwentnie pozbawił wszelkich tytułów, honorów i apanaży. Jednak kosztowny tryb życia sułtana wygląda zupełnie blado w porównaniu z wyczynami niektórych członków jego rodziny. Przykładem niewyobrażalnego szastania pieniędzmi może być książę Jefri Bolkiah (jego pełne nazwisko to Jego Królewska Wysokość Pengiran Digadong Sahibul Mal Pengiran Muda Jefri Bolkiah inni Al Marhum Sułtan Haji Omar Ali Saifuddien Sa’adul Khairi Waddien). Jest młodszym bratem sułtana. Zanim zamrożono jego aktywa i stanął przed sądem za defraudację 15 mld. $ z rządowego funduszu inwestycyjnego, miał wydawać miesięczne na różne rozrywki 50 mln. $. Przepuszczając miliardy z państwowej kasy książę zebrał imponujące kolekcje drogich aut, samolotów, biżuterii i nieruchomości. Posiadał aż 2300 modeli samochodów, gustował też w podobnych markach, jak jego brat, tyle, że miał ich ponad 10 razy więcej. Miał też 8 prywatnych samolotów i zaledwie jeden helikopter. Lubił też kosztowną biżuterię, w jego kolekcji znalazło się 5 diamentów o wartości 200 mln. $. Całość dopełniła flota 5 luksusowych łodzi. Książę zgromadził też prawdziwą kolekcję luksusowych hoteli (New York Palace, Beverly Hills Hotel, czy Hotel Bel-Air w Los Angeles). O zwyczajach panujących na dworze sułtana opowiedziała też była kochanka Jefriego Bolkiaha, która później zresztą została podarowana samemu sułtanowi w prezencie od brata. Trafiła ona na dwór jako 18-latka po prawdziwym castingu dla przyszłych kochanek księcia, który zawsze miał opinię playboya. Przez kilka lat była świadkiem wielu orgiastycznych przyjęć, na których lał się zakazany w kraju alkohol, nie mówiąc już o cudzołożeniu, zakazanym i surowo karanym przez prawo szariatu. Po jego wprowadzeniu świat zachodni nie krył oburzenia. Odpowiedzią Hollywood było ogłoszenie bojkotu na wszystkie hotele luksusowej sieci Dorchester Collection, należące do rządu Brunei. Sułtan robił też interesy w Polsce. Kiedy byłem w Brunei w 2013 r. na lotnisku spotkałem handlowców z PZL Mielec, którzy właśnie przyjechali, by na targach Bridex w Bandar Seri Begawan przekazać 4 helikoptery Black Hawk (z zamówienia, które obejmowało 12 sztuk), co stanowiło największe w historii zakładów zamówienie.
Poza pałacem sułtana stolica Brunei nie ma wiele do zaoferowania. W centrum króluje jeszcze potężny meczet sułtana Omara, wybudowany przez ojca obecnego władcy. Jest to imponująca budowla ogromnych rozmiarów, wzniesiona została w 1958 r., a jej kopuła pokryta jest szczerym złotem. Ściany są wyłożone włoskim marmurem i chińskim granitem, a na podłogach leżą grube dywany z Arabii Saudyjskiej. Żyrandole sprowadzone zostały z Europy. Tutaj przepych jest ogromny, podobnie jak w pałacu sułtana, którego jednak nie można niestety zwiedzać.
Stolica Brunei zupełnie nie przypomina azjatyckich metropolii. Tu nie ma wieżowców, ani luksusowych budowli, nie widać też wielu siedzib banków. Miasto sprawia wrażenie wręcz wymarłego, gdyż na ulicach nie widać ludzi. Ulice są czyste i spokojne, wręcz zachęcają do spacerów. Bezpieczeństwo w kraju jest praktycznie 100 %-owe. Obserwator zewnętrzny ma wrażenie, że to królestwo dobrobytu Azji Płd.-Wschodniej bardziej przypomina Shangri-La niż świat realny. Sułtan Bolkiah zapewnił swoim poddanym darmową edukację na wszystkich poziomach nauczania i taką samą opiekę zdrowotną. Subsydiowana jest żywność i budowa mieszkań. Bezrobocie praktycznie nie istnieje (państwo jest głównym pracodawcą kraju), a inflacja jest w granicach zera. Zobaczmy zatem jak wyglądają finanse publiczne kraju. I tu mamy niespodziankę, to chyba najzdrowsza strukturalnie gospodarka na świecie. Deficyt finansów publicznych w stosunku do PKB przez wiele lat wynosił 0%, od 2003 r. wykazywał deficyt w wysokości 1%, po czym od 2014 r. utrzymuje się na poziomie 3% PKB! Wynik doprawdy imponujący w świetle złodziejstw i malwersacji rodziny królewskiej, która budżet państwa traktuje jako swój prywatny. W tym raju szczęśliwości zastanawiającym jest problem powszechności chorób psychicznych oraz wysokich stop samobójstw, co chyba jest czymś ostatnim, czego można by się spodziewać. Aż 7 tys. Brunejczyków (1,5% wszystkich mieszkańców) leczy się na takie choroby, jak depresja, lękliwość czy izolację społeczną. Wśród nich aż 4 tys. cierpi na schizofrenię, halucynacje i nie jest w stanie logicznie myśleć i samodzielnie funkcjonować. Te dane w 2020 r. podał do publicznej wiadomości minister zdrowia rządu Brunei. Ponadto stopa samobójstw w latach 2016-2020 podwoiła się. Wyjaśnienie tego fenomenu leży najprawdopodobniej w polityce subsydiowania przez rząd wielu dziedzin życia, co prowadzi do konkluzji, że ludzie nie muszą się o nic sami troszczyć, dlatego skupiają swoją uwagę na zupełnie innych aspektach życia. Taka polityka społeczna wykreowała w społeczeństwie postawy roszczeniowe i skrajnie materialistyczne. Wszyscy chcą mieć najnowsze gadżety i inne luksusowe akcesoria. Brunejczycy od lat cieszą się jednym z najwyższych standardów życiowych na świecie. Przeciętne gospodarstwo domowe dysponuje przeciętnie co najmniej 3 samochodami (brak danych, czy do tych statystyk zalicza się park samochodowy Bolkiaha, a przede wszystkim jego brata Jefriego). Benzyna i olej napędowy są bardzo tanie, kosztują ok. 50 centów, czyli są tańsze od butelki wody czy filiżanki herbaty. Mimo, że nikt nikomu nie przystawia do skroni pistoletu, by kupił sobie nowego iPhone’a, to jednak nacisk środowiskowy w społeczeństwie dobrobytu jest na tyle duży, że naturalna rywalizacja między ludźmi zaczyna przybierać taki kuriozalny obrót. Niewiadomą jest też, na ile surowe prawo szariatu wpłynie na nastroje społeczne. Wielu młodych, wykształconych za granicą osób, którzy wracają do swojego kraju chce kontynuować styl życia, który poznali i cieszyli się nim za granicą. Widząc, a przynajmniej słysząc o wybrykach sułtana i jego rodziny, nie sądzę by tak po prostu zaakceptowali ograniczenia narzucone przez obłudnego władcę. W tym widzę największe wyzwania dla stabilności brunejskiej monarchii w nadchodzących latach. Innym wyzwaniem jest dywersyfikacja monostruktury gospodarczej kraju zdominowanej przez węglowodory. Brunei jest trzecim największym producentem ropy w Azji Pld.-Wschodniej, jest też 9 największym producentem na świecie gazu LNG. Przychody ze sprzedaży ropy i gazu stanowią blisko 100% wpływów z eksportu. Kompleks LNG (Brunei Liquefied Natural Gas) uruchomiony jeszcze w 1972 r. jest jednym z największych producentów LNG na świecie. Większość brunejskiego gazu trafia do Japonii oraz Korei. Większość towarów powszechnego użytku Brunei sprowadza z zagranicy, stąd rząd próbuje ściągnąć inwestycje zagraniczne. Inwestorzy są zwolnieni z podatków na okres 5 lat (normalna stawka CIT wynosi 30%). Stawka PIT jest zerowa, podobnie też jak podatek od capital gains. Rząd umiejętnie inwestuje nadwyżki walutowe ze sprzedaży ropy i gazu w różne projekty zagraniczne. Jednym z tych projektów jest inwestycja rządowego funduszu w farmę w Australii, gdzie na terenie większym niż cała powierzchnia Brunei mieści się olbrzymia hodowla bydła, która zaspokaja całe zapotrzebowanie na mięso wołowe kraju. Brunejski miks energetyczny jest oparty na surowcach kopalnych, OZE stanowi mniej niż 1%, co może stanowić dużą przeszkodę dla modelu rozwoju kraju w przyszłości. Ten mały kraj azjatycki jest naprawdę ciekawy i warto śledzić jego rozwój w najbliższych latach. U starszych Brunejczyków dominuje przekonanie, że w przypadku problemów gospodarczych kraj uratuje Bóg albo sułtan. Kraj sprawia wrażenie, że jest jak dziecko, które zanim nauczyło się chodzić, potrafi już latać. Dlatego też, kiedy musi chodzić, wydaje się być trochę sparaliżowane. Stąd też problemy gospodarki globalnej mogą sprowadzić Brunei do rzeczywistości Trzeciego Świata. Miejmy nadzieję, że tak się nie stanie, ale typ przywództwa, który reprezentuje sułtan Bolkiah jest dosyć ryzykowny i nie do powtórzenia w świecie. Niemniej z pewnością znajdzie on na świecie wielu autokratów, którzy z zazdrością patrzą na stabilność jego absolutnej władzy, która trwa już szóstą dekadę. Bez najmniejszych wątpliwości kraj można polecić jako ciekawy cel wyjazdu turystycznego przy okazji wizyty w Malezji.
Trudno tam dotrzeć, można tylko przylecieć samolotem, nie da się z Malezji drogą lądową jak pamiętam przyjechać, nie ma połączeń drogowych...