Belize to najmniejszy kraj Ameryki Środkowej, kojarzący się przede wszystkim z cywilizacją Majów. Kraj stosunkowo mało znany, zupełnie niesłusznie, gdyż do dzisiaj można na każdym kroku zobaczyć wiele świetnie zachowanych śladów jednej z najwspanialszych cywilizacji świata, która trwała ponad 2500 lat, w niewielkim stopniu naruszonych blisko 500 letnią dominacją europejską w czasach nowożytnych. Cywilizacja Majów rozprzestrzeniała się na obszar Belize między 1500 p.n.e. a 1200 p.n.e. i kwitła do ok 1000 r. n.e. Dość przypomnieć, że na dzisiejszym terytorium Belize w IX w. zamieszkiwało do 1 mln. ludzi w porównaniu z dzisiejszą liczbą zaledwie 400 tys. Najważniejszym centrum życia politycznego i społecznego było Lamanai,do dnia dzisiejszego świetnie zachowane, co widać na załączonych fotografiach. Hiszpańscy konkwistadorzy przyłączyli Belize do Hiszpanii na początku XVI w., jednak nie byli w stanie zasiedlić tego obszaru z powodu wrogości lokalnych szczepów na Jukatanie. Jednak ich przybycie stanowiło ostateczny kres cywilizacji Majów zarówno w aspekcie biologicznym, jak i kulturowym. Konkwistadorzy narzucili swoją administrację, język i religię. Misjonarze niszczyli, głównie paląc na stosie wszystkie pisma Majów, które zastali bądź znaleźli. Do dzisiaj jednak przyczyny fizycznej eksterminacji Majów nie są do końca zbadane, z pewnością jej początkiem była konkwista, choroby, na które Indianie nie byli odporni i ciężka eksploatacja, której zostali poddani w ciągu następnych wieków.
Hiszpanie za wszelką cenę starali się utrzymać swoją dominację i monopol w handlu i kolonizacji Nowego Świata, ale inne mocarstwa z północy Europy wykazywały coraz większe zainteresowanie regionem i potencjalnymi perspektywami handlu. Monopol hiszpański był systematycznie podkopywany licznymi wojnami, piractwem i szmuglem. W XVII w. największymi przeciwnikami Hiszpanów w Nowym Świecie stali się Holendrzy, Anglicy i Francuzi. Piraci angielscy pojawili się w Belize niewiele po Hiszpanach i od razu skupiali się na atakowaniu statków hiszpańskich. Pierwszymi stałymi osadnikami byli brytyjscy drwale w XVII w. W kolejnym wieku Anglicy sprowadzali czarnych niewolników zatrudnianych do wycinania drzew. Hiszpanie nadawali brytyjskim osadnikom specjalne prawa do osadnictwa oraz wycinki lasów w zamian za ich wsparcie w zwalczaniu piractwa. Pierwsze osadnictwo brytyjskie w Belize miało miejsce w 1710 r., w całym XVIII w. Hiszpanie kilkakrotnie atakowali osadników brytyjskich, niemniej nigdy nie zdecydowali się na własne osadnictwo. Brytyjczycy nie chcąc prowokować Hiszpanów nie powoływali przez lata własnej administracji.
Przez cały XVIII w. Hiszpania formalnie utrzymywała kontrolę nad Belize. Sytuacja zmieniła się w XIX w. po uznaniu niepodległości Meksyku przez Wlk. Brytanię w 1825 r. Meksyk wtedy zrezygnował z jakichkolwiek roszczeń terytorialnych wobec Belize. Wieloletnią rywalizację z Hiszpanią ostatecznie Anglicy rozstrzygnęli na swoją korzyść, w efekcie w 1862 r. Belize zostało formalnie ogłoszone brytyjską kolonią pod nazwą Hondurasu Brytyjskiego i podporządkowane Jamajce. W ten sposób Belize stało się jedyną kolonią brytyjską i członkiem Commonwealthu w Ameryce Środkowej. Anglicy nie traktowali swojej kolonii z jakąś wyjątkową atencją, pewno dlatego, że poza eksploatacją lasów kraj nie dysponował innymi surowcami naturalnymi. Często dochodziło do konfliktów z Majami, którzy pozbawieni byli wielu praw, np. nie mogli być właścicielami ziemi. Na początku XX w. ustaliła się struktura etniczna kraju: protestanci pochodzenia afrykańskiego mówiący po angielsku i kreolsku mieszkali głównie w Belize Town, katoliccy Majowie i Metysi (mestizos) mówiący po hiszpańsku mieszkali na północy i zachodzie oraz katoliccy Garifuna - potomkowie pierwotnych ludów Karibów - mówiący po angielsku i hiszpańsku na południu.
Wielki kryzys lat 30-tych XX w. dodatkowo pogrążył gospodarkę Belize, poważnie wzrosło bezrobocie, ponadto w myśl reguły, że nieszczęścia chodzą parami kraj nawiedził najgorszy w historii huragan, który doszczętnie zniszczył stolicę i pochłonął ponad tysiąc ofiar. Brytyjczycy nie zareagowali adekwatnie, zwiększyli kontrolę nad obszarem i wprowadzili dodatkowe ograniczenia ograniczające swobody demokratyczne, co wywołało serię demonstracji, strajków i protestów ludności. Robotnicy pracujący w lasach traktowani byli jak niewolnicy. Jakiekolwiek naruszenie kontraktów pracy ze strony pracowników traktowane było jako delikt zagrożony sankcjami karnymi. Brytyjski gubernator odrzucał też jakiekolwiek próby legalizacji funkcjonowania związków zawodowych, czy wprowadzenia płacy minimalnej bądź ubezpieczenia chorobowego. W efekcie kreowała się w ten sposób w ramach kultury demokratycznej świadomość narodowa, co skutkowało w latach 40-tych XX w. reformami prawa pracy i legalizacją związków zawodowych, które szybko przekształciły się w ugrupowania polityczne, dążące do uzyskania niepodległości. Iskrą, która przyśpieszyła radykalne formułowanie dążeń niepodległościowych była dewaluacja dolara Brytyjskiego Hondurasu, zaordynowana przez władze brytyjskie w 1949 r. Dewaluacja chroniła interesy firm międzynarodowych zwiększając ich konkurencyjność, ale dla ludności oznaczała wzrost cen podstawowych artykułów. Dlatego też ta decyzja zjednoczyła pracowników najemnych, nacjonalistów oraz kreolską klasę średnią w opozycji do administracji kolonialnej.
Zjednoczona opozycja (PUP) zyskiwała w latach 50-tych na znaczeniu politycznym. Lojaliści oskarżali ją o poglądy pro-gwatemalskie i komunistyczne, ale gdy doszło do wyborów powszechnych w 1954 r. okazało się, że PUP uzyskał blisko 70% głosów. Tym samym otworzyła się droga do reform konstytucyjnych Brytyjskiego Hondurasu. Na przeszkodzie dążeń niepodległościowych stał upór Anglików, ale również roszczenia Gwatemali do całego terytorium Hondurasu Brytyjskiego. W 1961 r. Brytyjczycy wreszcie zdawali się być skłonni do rozpoczęcia rozmów o niepodległości kolonii, ale droga do tego celu była jeszcze bardzo długa. Przede wszystkim PUP nie uczestniczył w rozmowach toczących się między Wlk. Brytanią, a Gwatemalą, gdyż nie zgadzał się na propozycję uczynienia z Brytyjskiego Hondurasu kraju stowarzyszonego z Gwatemalą. Z kolei Gwatemala zerwała negocjacje i stosunki dyplomatyczne z Wlk. Brytanią. Od 1964 r. Anglicy kontrolowali politykę zagraniczną i obronną Hondurasu Brytyjskiego, a także bezpieczeństwo wewnętrzne. W 1973 r. kolonia zmieniła nazwę na Belize, a kraj uzyskał niepodległość ostatecznie w 1981 r., bez porozumienia z Gwatemalą, która uznała państwowość swojego sąsiada dopiero w 1992 r., wkrótce też Belize opuściła większość wojsk brytyjskich, poza jednym garnizonem.
Politycznie Belize ma w miarę efektywnie funkcjonującą demokrację ze zmieniającymi się regularnie w wyniku wyborów (bez zamachów stanu i puczów militarnych!) dwoma najważniejszymi partiami politycznymi tworzącymi rząd. Problemy z Gwatemalą, uznającą Belize za jedną ze swoich prowincji utrzymują się do dzisiaj, na szczęście nie jest to konflikt zbrojny, ponieważ jest toczony przed międzynarodowymi trybunałami.
Malutka gospodarka Belize (PKB to zaledwie 1,8 mld $, PKB na mieszkańca to niecałe 5000 USD, czyli miejsce w okolicach 100 na świecie) opiera się przede wszystkim na turystyce. Pewną rolę odgrywa rolnictwo i leśnictwo. Główne produkty eksportowe to trzcina cukrowa, cytrusy i banany oraz owoce morza. Rozpoczęta w 1998 r. ekspansywna polityka monetarna i fiskalna spowodowała wyraźny wzrost gospodarczy w latach 1999-2007, średnio prawie 4% rocznie. Odkrycie złóż ropy w 2006 r. pobudziło dalszy wzrost. W 2007 r. rząd zrestrukturyzował niemal całe zadłużenie, wynegocjowano haircut zadłużenia z wierzycielami, co oddaliło obawy o utratę płynności kraju. Kluczowym problemem była prowadzona przy wsparciu organizacji międzynarodowych walka z ubóstwem. W gospodarce dominują niewielkie firmy prywatne. Cukier stanowi ponad połowę eksportu, a uprawa bananów daje zatrudnienie większości ludności. Na początku nowego wieku przeprowadzono reformy systemu podatkowego i zwiększono kontrolę wydatków budżetowych.
Belize jest najmniejszą gospodarką środkowoamerykańską. Eksport z tego kraju nie jest objęty podatkiem eksportowym (z wyjątkiem złomu metalowego). Belize od lat zachęca inwestorów do lokowania swojego kapitału m.in. poprzez liczne klauzule zwolnień podatkowych od prowadzonej działalności. Od pewnego pułapu inwestycji kapitałowych są one zwolnione z opodatkowania wszystkich zysków wygenerowanych poza granicami Belize. Nie obowiązuje ich również wymóg sporządzania okresowych zeznań podatkowych, sprawozdań finansowych oraz księgowania przychodów wygenerowanych poza granicami kraju. W ten sposób Belize spełniało definicję raju podatkowego, ale od 2013 r. nawet polskie Ministerstwo Finansów usunęło Belize z tej listy po podpisaniu umowy międzyrządowej o wymianie informacji w kwestiach podatkowych.
Gospodarka Belize jest zatem bardzo uzależniona od fluktuacji cen produktów rolnych, gigantycznym wyzwaniem było też wstrzymanie rejsów dużych statków wycieczkowych na skutek pandemii koronawirusa, co zdewastowało budżet Belize w 2020 r. Przemysł jest w stadium rudymentarnym, co spowodowane jest brakiem bogactw naturalnych. Sieć dróg jest słabo rozwinięta, a linii kolejowych nie ma żadnych. Głównym wyzwaniem polityki jest zwalczanie korupcji oraz wzmacnianie rządów prawa. Rządzące ugrupowanie zostało znacznie osłabione przed wyborami w 2020 r., w kraju rośnie zorganizowana przestępczość, pogarszał się też klimat społeczny. Wybory w 2020 r. zgodnie z przewidywaniami przyniosły zmianę władzy i powrót do niej PUP. Trzy kadencje rządów jej poprzedników to jednak stanowczo zbyt długi okres jak na standardy i potrzeby tego kraju.
Belize jeszcze do niedawna uchodziło za raj podatkowy oraz miejsce prania brudnych pieniędzy oraz finansowania terroryzmu. W tej dziedzinie też następują zmiany, a kontrola międzynarodowa transakcji finansowych okazuje się coraz bardziej skuteczna, co czyni Belize coraz mniej atrakcyjnym miejscem podejrzanych interesów (co jest oczywiście pozytywne), ale też ogranicza inwestycje zagraniczne, ponieważ rządzący nie są w stanie zdefiniować atrakcyjnych alternatyw. Rezerwy walutowe kraju są wyjątkowo niskie, gdyż rząd kontynuuje spłatę odszkodowania za przeprowadzoną w 2009 r. nacjonalizację Belize Telemedia. Sytuacja finansów publicznych pozostaje napięta. Przed wybuchem pandemii Covid-19 dług publiczny przekraczał 95% PKB, a deficyt budżetowy wynosił ok. 5% PKB. Wysoki deficyt jest spowodowany też tym, że rząd kontroluje ceny podstawowych produktów żywnościowych (ryż, cukier, chleb), ale również gazu, benzyny i prądu. Taka polityka nie może się dobrze skończyć, kraj nie dysponuje żadnymi poduszkami bezpieczeństwa finansowego.
Wysoki deficyt finansów publicznych jest praktycznie niefinansowalny, zwłaszcza że nowy rząd obiecał zwiększyć wydatki na infrastrukturę oraz pomoc najuboższym. Kraj zdany jest przede wszystkim na pomoc międzynarodową i multilateralną oraz niewielki wewnętrzny rynek kapitałowy, gdyż dług zewnętrzny pozostaje raczej poza zasięgiem ze względu na prohibicyjnie wysoki koszt. Wydawało się, że restrukturyzacja długu zagranicznego wobec pandemii Covid-19 będzie nieunikniona (4 raz po 2007 r.). Stało się jednak inaczej. PKB w 2022 r. wyniósł 2,83 mld. USD, co przy liczbie ludności 405 tys. dawało PKB na mieszkańca ok. 7 tys. USD. Po rekordowym spadku PKB w pandemicznym 2020 r. (-13,7% PKB) nastąpiło jego równie spektakularne odbicie już w 2021 r. o 17,9%, wzrost ustabilizował się w kolejnym roku na solidnym poziomie 8,7%. Zadziwiał w szczególności spadek długu publicznego do PKB. Spadł on z rekordowych 103% w 2020 r. do 67% PKB (2022). Po rekordowym deficycie budżetowym w wysokości -8,8% w 2020 r., po 2 latach wynosił on już tylko -0,4% PKB.
Belize ma kłopoty ze strukturalną nierównowagą zewnętrzną. Deficyt obrotów handlowych wynosił w 2020 r. 20% PKB. Spowodowany był słabością sektora przetwórczego oraz spadkiem krajowego wydobycia ropy przy braku odkrycia nowych pokładów. Eksport produktów rolnych (trzcina cukrowa, cytrusy, banany, warzywa) nie jest w stanie zmniejszyć deficytu z powodu zmian warunków klimatycznych, dlatego deficyt handlowy znacznie wzrósł również po pandemii. Tradycyjna nadwyżka bilansu usług pozostanie w najbliższych latach na niskim poziomie, powodem jest słaba kondycja sektora globalnej turystyki (chociaż ona szybko wróciła, a następnie przekroczyła poziomy przedcovidowe) oraz spadająca wysokość przekazów Belizyjczyków pracujących za granicą (5% PKB w 2019 r.). To wszystko powoduje, że zwiększy się deficyt na rachunku bieżącym, który nie może być pokryty przez napływ bardzo rachitycznych bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Istniało realne zagrożenie stabilności lokalnej waluty oraz zmniejszenia i tak niewielkich rezerw walutowych (w 2020 r. stanowiły one równowartość 4,5 miesięcznego importu). Poprawa sytuacji gospodarczej skutkowała jednak wzrostem rezerw walutowych aż o 39% w 2022 r. w porównaniu z 2020 r.
W 2022 r. w Belize testowany był nowatorski pomysł testowania emisji błękitnych obligacji. Kraj ten od lat balansował na krawędzi niewypłacalności, stąd był odcięty od międzynarodowych rynków kapitałowych. Wówczas lokalna biolożka morska przedstawiła premierowi Belize – Briceño nowatorską propozycję: jej organizacja non-profit – Nature Conservancy z siedzibą w Wirginii, miała pożyczyć rządowi kraju pieniądze na spłatę wierzycieli, pod warunkiem, że zgodzi się on przeznaczyć część pozyskanych w ten sposób środków na ochronę zasobów morskich. W przypadku Belize oznaczało to wody oceanu, zagrożone lasy namorzynowe i wrażliwe rafy koralowe. Transakcja, znana też jako emisja błękitnych obligacji, to przykład innowacyjnego zastosowania instrumentów finansowych. Dzięki niej coraz więcej krajów rozwijających się, inwestując w ochronę przyrody, może zredukować swoje zadłużenie, a jednocześnie być bardziej skuteczniejszym w walce ze zmianami klimatycznymi. W ten sposób zamiast spłacać długi obligatariuszom, Belize wygeneruje środki na ochronę środowiska. W ramach umowy błękitnych obligacji Nature Conservancy pożyczyło Belize ponad 350 mln. USD, co umożliwiło temu niewielkiemu krajowi wykupienie obligacji o wartości ponad 0,5 mld. USD. Nature Conservancy z kolei sfinansowało pożyczkę za pośrednictwem Credit Suisse, który pozyskał pieniądze, sprzedając nowe obligacje klientom poszukującym produktów finansowych przyjaznych dla środowiska. Umowa uwolniła zatem ok. 200 mln. USD, czyli prawie 10% rocznego PKB Belize, które można wydać w innych obszarach.
W zamian Belize zgodziło się na uznanie 30% swoich wód za chronione, ograniczając tam działalność gospodarczą, jak budownictwo czy rybołówstwo. Kraj zobowiązał się również do wydania 4,2 mln. USD rocznie na zachowanie bioróżnorodności tych pięknych obszarów. Zwolennicy tego typu transakcji mają nadzieję, że zachęty finansowe i klimatyczne pomogą małym i biednym krajom w ucieczce przed wyzwaniami wynikającymi z nadmiernego zadłużenia i degradacji środowiska, otwierając drogę do zrównoważonego wzrostu. W ten sposób Belize dostało szansę ochrony swojego środowiska naturalnego, zagrożonego przez rosnące temperatury wody, erozję plaż, budownictwo i przełowienie.
W 2023 r. Nature Conservancy podpisała trzecią umowę o emisji błękitnych obligacji z Barbadosem, wcześniej podobne umowy zawarły znacznie większe gospodarki, jak Ekwador i Sri Lanka. Rządy i grupy zajmujące się ochroną środowiska mają nadzieję, że dzięki takim rozwiązaniom zmiany klimatyczne zdopingują prywatnych inwestorów, organizacje multilateralne, jak MFW czy państwa wierzycieli, takie jak Chiny, do pożyczania (i odzyskiwania) biedniejszym krajom miliardów dolarów nowych pożyczek. Jeszcze do niedawna globalna architektura finansowa nie była bowiem przystosowana do udzielania poszczególnym krajom znaczących kredytów w zamian za inwestycje w ochronę przyrody. Tak zwane „swapy za klimat” (debt-for-nature) długo były uważane za produkt niszowy. Do głównego nurtu trafiły podczas pandemii, kiedy lockdowny zubożyły gospodarki i zmusiły kraje rozwijające się do zaciągania w rekordowym tempie nowych długów dla sfinansowania tarcz anty-covidowych, przy jednoczesnym zmniejszaniu przychodów potrzebnych do jej spłaty.
Pomysł umorzenia długów krajom rozwijającym się w zamian za działania na rzecz klimatu zrodził się w latach 80-tych XX w. jako sposób na ochronę lasów deszczowych. Zamiast oferować tym krajom skromną, jednorazową redukcję zadłużenia, gromadzone są zasoby dostępne na globalnych rynkach finansowych i odblokowywane nowe fundusze na ochronę przyrody. Wg. Nature Conservancy Seszele na Oceanie Indyjskim, które jako pierwsze zdecydowały się na emisję błękitnych obligacji, osiągnęły postawiony cel: objęcie ochroną 30% wód i zapewnienie schronienia wrażliwym gatunkom fauny i flory. Działalność człowieka jest zakazana lub surowo ograniczona na blisko połowie obszarów chronionych. Mimo to ekonomiści i ekolodzy twierdzą, że wspomniane transakcje finansowe zaspokajają tylko ułamek najpilniejszych globalnych potrzeb. Wg. Banku Światowego połączony i objęty swapami dług Belize i Barbadosu w wysokości 683 mln. USD to zaledwie 0,03% kwoty, jaką kraje rozwijające się były na koniec 2020 r. winne prywatnym wierzycielom. Natomiast 134 mln. USD, które oba kraje wspólnie przeznaczyły na ochronę morskiej fauny i flory przez najbliższe 20 lat, to jeszcze mniejszy ułamek kwoty 125 bln. USD, jaką wg. szacunków ONZ należy przeznaczyć na to, aby do 2050 r. osiągnąć zerową emisję netto i zapobiec najgorszym konsekwencjom zmian klimatycznych. Niektórzy ekonomiści twierdzą też, że redukcja zadłużenia nie będzie miała trwałego wpływu na małe, zależne od turystyki kraje, o ile nie zdywersyfikują one swoich gospodarek i nie zwiększą produktywności.
Ogólny wpływ błękitnych obligacji na środowisko jest ograniczony także z innego powodu: rządy mają kilka lat na pokazanie pozytywnych efektów na środowisko i nie są zobowiązane do wprowadzania ścisłych restrykcji dotyczących działalności człowieka na swoich wodach. Zwolennicy takiego rozwiązania twierdzą jednak, że taki sposób umorzenia długów może znacznie przyczynić się do działań na rzecz poprawy klimatu. Przede wszystkim dzięki powiązaniu interesów międzynarodowych inwestorów finansowych z interesami małych państw, co zapewni tym drugim więcej środków na wydatki publiczne i stworzy zachęty do bardziej zrównoważonego rozwoju. W ten sposób można zrealizować postulaty ochrony środowiska poprzez np. przeciwstawienie się erozji plaży i jednocześnie zapewnić fundusze na edukację dzieci czy szczepienie obywateli. Kreowane są pieniądze na ochronę środowiska, których inaczej by nie było. Zwolennicy błękitnych obligacji dodają, że umowy zawierają klauzule zobowiązujące kraje do realizacji wielu zobowiązań finansowych i ekologicznych, z których są one rozliczane. W przeciwnym razie wierzyciele mają prawo do dochodzenia roszczeń na drodze sądowej. Dzięki temu z punktu widzenia wierzycieli, którymi są zarządzający aktywami oraz fundusze emerytalne, błękitne obligacje są mniej ryzykowne.
W rezultacie swapy stają się bardziej atrakcyjne dla zachodnich inwestorów szukających stabilnych zwrotów z inwestycji przy akceptowalnym ryzyku i jednoczesnym wsparciu jakiejś słusznej sprawy, jaką z pewnością jest od lat ochrona środowiska. Nie jest to instrument charytatywny. Jak przyznaje rząd Belize, zamiana długu na zobowiązania klimatyczne pozwoliła mu na zredukowanie zadłużenia i uchwalenie w 2023 r. największego budżetu w historii. Wydatki socjalne powróciły do poziomu sprzed pandemii, a PKB wzrósł o 6%. Aby dotrzymać warunków umowy, kraj liczący 405 tys. mieszkańców (2022) zakazał sprzedaży położonych na dużej części rafy koralowej wysepek będących własnością publiczną. Ponadto rząd utworzył ponad 207 tys. ha nowo chronionych obszarów morskich, a do 2026 r. planował objęcie ochroną dodatkowo jeszcze 518 tys. ha.
Ale nawet pomimo zintensyfikowanych działań proekologicznych wiele wysp położonych na nowo chronionym obszarze zostało sprzedanych i przekształconych w kurorty lub prywatne siedziby. Umowa o błękitnych obligacjach nie objęła też wielu łowisk, pomimo szkód, jakie przemysł może wyrządzić morskiej faunie i florze. Trudno też przecenić rolę emisji błękitnych obligacji (poza celami finansowymi i ekologicznymi) dla wzmocnienia tożsamości narodowej. Pandemia z dnia na dzień zamknęła przemysł turystyczny tego kraju, zmuszając wielu obywateli do powrotu do rybołówstwa i rolnictwa, co unaoczniło jak cenne, ale też kruche jest bogactwo naturalne Belize. Proekologiczny rozwój kraju wydaje się dużo stabilniejszym modelem rozwojowym niż stawianie wyłącznie na turystykę.
Belize, mimo że jest niepodległym krajem, pozostaje członkiem Commonwealthu. Oznacza to, że formalnie głową państwa jest monarcha brytyjski, którym od 2023 r. jest Karol III. W 2024 r. premier Belize Briceño powiedział jednak, że jego kraj może niebawem stać się republiką, co oznacza wystąpienie z korony brytyjskiej, ale nie musi oznaczać jednocześnie opuszczenia Commonwealthu. Briceño stwierdził, że Belize z oburzeniem przejęło, że premier Wlk. Brytanii Sunak nie zdecydował się w imieniu swojego kraju przeprosin za brytyjski udział w transatlantyckim handlu niewolnikami. Zdecydowana większość dzisiejszych mieszkańców Belize jest choćby w części potomkami sprowadzonych tu w XIX w. Afrykanów. Briceño powiedział, że „Brytyjski rząd jest moralnie odpowiedzialny za tamte okrucieństwa. Premier Sunak mógłby chociaż zasygnalizować, że jest otwarty na takie przeprosiny w przyszłości, to byłby ważny gest, ale tego nie zrobił”. Nawiązał w ten sposób do wystąpienia Sunaka w Izbie Gmin, kiedy posłanka Partii Pracy spytała czy szef rządu rozważa przeprosiny za udział Wlk. Brytanii w handlu niewolnikami. Sunak jednak odparł, że przeprosin za to nie będzie.
Wg. premiera Belize jeszcze w 2024 r. parlament powinien przegłosować przekształcenie kraju w republikę. Detronizację Karola III popierają dwie największe partie w kraju – rządząca lewicowa i opozycyjna konserwatywna. Pozytywną rekomendację wydała też działająca od 2023 r. specjalna komisja parlamentarna. Póki co Belize jest jednym z 14 krajów, które jeszcze uznają brytyjskich monarchów za głowę ich państw. Może się to jednak zmienić. Przekształcenie się w republikę rozważa Jamajka, a w 2021 r. zrobił to Barbados. Poprzednia fala takich decyzji przypadła zaś na lata 70-te XX w. W 1970 r. republiką stała się Gujana, w 1976 r. Trynidad i Tobago, a w 1978 r. Dominika. Inną ciekawostką jest to, że Belize jest jedynym krajem Wspólnoty Narodów, którego Karol III nigdy nie odwiedził jako następca tronu i Książę Walii.
Należy unikać wizyty w stolicy kraju - Belize City, miasto nie jest w stanie zapewnić podstawowych warunków bezpieczeństwa, wzrasta też zwykła przestępczość. Sugeruję skupić się przede wszystkim na zwiedzaniu licznych wykopalisk archeologicznych pokazujących wyjątkowość potężnej kultury i cywilizacji Majów. Ich dzisiejsi potomkowie będą mieli w Belize sporo wyzwań w najbliższych latach.
Comments