top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Watykan

Watykan to od ponad 2000 lat symbol nie tylko religii i wiary katolickiej, ale też światowej polityki, ogromnej potęgi, wielkich wpływów i zręcznych manipulacji kościoła katolickiego. To miejsce niewiarygodnego przepychu, oślepiającej światła i zarazem mrocznych cieni. To malutkie państewko (najmniejsze na świecie) w samym sercu Rzymu od kilkunastu stuleci ma decydujący wpływ na życie miliardów ludzi na całym świecie. Historia Watykanu to bowiem nie tylko kształtowanie całych pokoleń według nauk głoszonych przez Chrystusa. To także liczne tajemnice, intrygi, manipulacje, fałszerstwa, morderstwa na zlecenie, walka o władzę i ogromne operacje finansowe często z elementami malwersacji. Z drugiej strony Watykan to kolebka dzisiejszej kultury europejskiej, nieprawdopodobne bogactwo, najwspanialsze na świecie muzea i tradycja.  

Obszar na zachodnim brzegu Tybru, który obejmuje Watykan, był kiedyś podmokłym terenem znanym jako Ager Vaticanus. We wczesnych latach Imperium Rzymskiego stał się on regionem zamieszkałym przez drogie wille i cyrk zbudowany w ogrodach matki cesarza Kaliguli. Po tym jak większość Rzymu została zniszczona w pożarze w 64 r., cesarz Neron dokonał egzekucji św. Piotra. Inne ofiary chrześcijańskie przeprowadzono razem ze św. Piotrem u podstawy Wzgórza Watykańskiego. Tam zostali oni pochowani w nekropolii. Po przyjęciu chrześcijaństwa w 313. r. cesarz Konstantyn I rozpoczął budowę bazyliki, która została umieszczona nad grobem św. Piotra. Po wybudowaniu bazylika św. Piotra stała się centrum religijnym dla chrześcijańskich wędrowców, prowadząc do powstania osiedla dla duchownych i tworząc rynek, który stał się kwitnącym obszarem handlowym. Cesarz Konstantyn I przekazał biskupom Rzymu Pałac Laterański. Państwo Kościelne władane przez papieży, powstało później, kiedy zgodnie z legendą, na podstawie tzw. donacji Konstantyna (Donatio Constantini) dokument ten miał darować papieżom Rzym wraz z okolicami. Tyle tylko, że dokument ten najprawdopodobniej nie istniał, bądź został sfałszowany. Był jednak wielokrotnie wykorzystywany przez Kościół w Średniowieczu jako podkładka do powiększania posiadłości ziemskich i władzy we Włoszech. Dokumentowi sprzeciwiał się Otton III, wyśmiewał go także Dante Alighieri w „Boskiej Komedii”, dopiero jednak w XV w. powstały opracowania, które zmusiły Kościół do przyznania, że Donatio Constantini został prawdopodobnie wymyślony na konkretne potrzeby papiestwa. Jednakże samo przyznanie się do oszustwa nie zmieniło stanu posiadania Kościoła. Pius II w połowie XV w. stanął na stanowisku, iż w wyniku fałszerstwa ziemie posiadane przez Kościół w rzeczywistości należały do Karola Wielkiego, a władza - zgodnie ze słowami Jezusa „ I Tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Ewangelia wg. św. Mateusza 16:19)” - do papiestwa. Jego opinia nie została jednak upubliczniona, a Kościół okrył to oświadczenie zasłoną milczenia, nie wracając nigdy do interpretacji słów Jezusa.  

Początkowo siedzibą papieży nie był sam Watykan, lecz Lateran. Watykan był miejscem pielgrzymek do grobu św. Piotra. Pierwszą rezydencję wzniósł tam na przełomie V i VI w. papież Symmach, w sąsiedztwie bazyliki św. Piotra, wokół powstawały też klasztory, przytułki i schroniska. W 1377 r. Watykan stał się siedzibą papieży, przeniesioną z Lateranu przez Grzegorza XI, po jego powrocie z Awinionu. Okres awinioński w Kościele, nazywany niewolą awiniońską papieży, doprowadził do wielkiego osłabienia papiestwa. Rozpoczął się on w 1309 r., kiedy papież Klemens V przeniósł swoją siedzibę z Rzymu do Awinionu. Okres zależności Watykanu od francuskiej monarchii Kapetyngów poprzedził konflikt papieża Bonifacego VIII z królem francuskim Filipem Pięknym. Bezpośrednim powodem zatargu były nałożone przez króla podatki od dóbr kościelnych, istota sporu sięgała jednak kwestii relacji i zależności między władzą świecką i kościelną. Początkowo papież Bonifacy VIII w sposób zdecydowany przeciwstawiał się królowi oraz jego urzędnikom. Jednak po śmierci Bonifacego VIII, która nastąpiła w tragicznych okolicznościach, doszło do wyboru kolejnych papieży, z których wszyscy pochodzili z Francji. Szczególną, niespecjalnie pozytywną rolę odegrał papież Klemens V, wybrany na konklawe już poza terytorium Rzymu - w Lyonie. W 1309 r., nakłoniony przez Francuzów i jego monarchę, zdecydował się przenieść swoją siedzibę do Awinionu, na południu Francji. Kolejni papieże rezydowali tam przez niemal 70 lat, do 1376 r. Miasto stało się ich własnością w 1348 r., kiedy to papież Klemens VI kupił je od królowej Francji. Lokalizacja Awinionu była o tyle wygodna, iż z jednej strony nie należał on bezpośrednio do monarchii Kapetyngów, z drugiej jednak podlegał jej wpływom. Równocześnie o wyborze Francji na siedzibę papiestwa decydowały zaostrzające się wystąpienia antyfeudalnych ruchów społecznych we Włoszech i samym Państwie Kościelnym, w którym dodatkowo trwały walki między różnymi frakcjami włoskich kardynałów. Podporzadkowanie papiestwa francuskim królom miało zagwarantować ich wsparcie i opiekę. Przeniesienie papieskiej rezydencji do Awinionu spowodowało upadek autorytetu papieża jako głowy Kościoła. Szerząca się symonia (handel urzędami i dobrami kościelnymi) i nepotyzm oraz ciągle rosnące opłaty na rzecz kurii papieskiej wzmacniały niechęć do awiniońskich papieży. Coraz liczniej pojawiały się napomnienia i głosy nawołujące do powrotu papieża do Rzymu. Wreszcie papież Grzegorz XI w 1377 r. powrócił do Włoch, przenosząc siedzibę papiestwa z powrotem do Rzymu. Po jego śmierci znowu zapanował chaos. Mimo wyboru Włocha Urbana VI na papieża, jednocześnie francuscy duchowni, członkowie kolegium kardynalskiego, dokonali wyboru antypapieża - Francuza Klemensa VII, który dalej rezydował w Awinionie. Był to początek Wielkiej Schizmy Zachodniej (wcześniej w 1054 r. Kościół powszechny podzielił się w wyniku wielkiej schizmy wschodniej na kościół obrządku zachodniego i wschodniego po tym jak wysłannik papieża Leona IX nałożył ekskomunikę na patriarchę Konstantynopola, co ostatecznie zerwało jedność Kościoła Chrześcijańskiego). 

Rywalizacja między Włochami i Francją oraz osłabienie instytucji papiestwa to nie jedyne przyczyny schizmy. Zmieniała się mentalność ludzi, rozumienie państwa i relacji społecznych. Emancypowały się miasta włoskie. W czasie konklawe w Rzymie w 1378 r. lud miasta wdarł się na salę, żądając wyboru papieża Rzymianina. W tych warunkach trudno mówić o niezależnych i spokojnych wyborach. Urban VI nie zyskiwał sobie sympatii kardynałów, zwłaszcza francuskich. Był przeciwnikiem kurii awiniońskiej, człowiekiem surowym i władczym. Nic dziwnego, że jego przeciwnicy w niedługim czasie wypowiedzieli posłuszeństwo i znaleźli własnego kandydata. Wybór Klemensa VII gwarantował powrót do dominacji francuskiej. Za papieżem rzymskim stała środkowa i wschodnia część Europy. Przede wszystkim większość Niemiec z cesarzem, Polska i Węgry, a także Anglia, Szwecja, Państwo Kościelne i północna część Włoch. Po stronie Klemensa VII oprócz Francji stała Szkocja, Dania, Norwegia, Sabaudia, a potem również Hiszpania. Częściowo miał też poparcie Niemiec. Roszczenia obu papieży miały więc mniej więcej równomierne poparcie wiernych i sojuszników politycznych. W takiej sytuacji, mimo wzajemnej ekskomuniki, kuria awiniońska i rzymska znalazły się w politycznym pacie. Schizma zachodnia od razu wywołała sprzeciw wielu ówczesnych teologów. W ocenę sytuacji zaangażowały się uniwersytety. Kiedy zorientowano się, że Urban VI nie ustąpi ze stanowiska, zaczęto sugerować sobór powszechny. Od początku było jednak jasne, że tylko wspólne podjęcie decyzji mogło zażegnać konflikt. Kardynałowie mieli nadzieję, że problem może się rozwiązać wraz ze śmiercią obu papieży. Jednak wybór kolejnego następcy w Rzymie nie zadowolił zwolenników awiniończyka i po śmierci Klemensa VII wybrali oni swojego kandydata. Rzymski papież – Bonifacy IX, Neapolitańczyk z pochodzenia, podobnie jak jego poprzednik, został poparty głównie przez wschodnią część katolickiego świata oraz Anglię (która była w konflikcie z Francją i Szkocją). Dzięki poparciu rodu ubiegającego się o koronę Neapolu, zyskał ten kawałek Italii dla sprawy rzymskiej. Poparł reformy klasztorne cystersów i benedyktynów. Interesował się też uniwersytetami. M. in. dał początek wydziałowi teologicznemu na uczelni krakowskiej. Papieżem awiniońskim wybrano Aragończyka - Benedykta XIII. Przyczyny trwania wielkiej schizmy, mimo wysiłków ku zjednoczeniu, nie są proste. Każdy z papieży ślubował dążenie do zjednoczenia i w razie konieczności abdykację. Jednak przez następne 20 lat żaden się na to nie zdecydował. 

Tymczasem próba zakończenia schizmy przez sobór w Pizie (1409 r.) poskutkowała wyborem jeszcze jednego, trzeciego z kolei kandydata do korony papieskiej - Aleksandra V, który odgrywał jednak mniejszą rolę w historii kościoła. Mimo to jego wybór w Pizie skomplikował roszczenia do tronu papieskiego. Również on miał swojego następcę w postaci Jana XXIII (antypapieża – dlatego w XX w. inny papież przyjął to imię). Żaden z papieży nie widział przyczyn, dla których to właśnie on miałby ustąpić. Dlatego konieczne było zwołanie kolejnego soboru, które odbyło się z inicjatywy króla Niemiec. Sobór w Konstancji został zainaugurowany w 1414 r. W ciągu jego trwania ustąpiło tylko dwóch z trzech papieży. Przekonany o prawomocności swoich roszczeń Benedykt XIII został na stanowisku nawet wówczas, gdy został opuszczony przez większość zwolenników. Jednak stanowisko papieża Benedykta XIII w Awinionie nie miało już znaczenia, skoro nie miał on realnego poparcia i został wyklęty przez sobór. Dopiero w 1417 r. wybrano nowego papieża, Rzymianina Marcina V, który przystąpił do reform zalecanych przez sobór.  

Generalnie schizma zachodnia przyczyniła się do upadku znaczenia papiestwa. W czasach sporu o inwestyturę papieże mieli ogromną władzę również nad świecką polityką w Europie. Od niewoli awiniońskiej ta potęgą powoli słabła. Schizma zachodnia pokazała, że papieży można było wybrać wszędzie. Ostatecznie sobór w Konstancji okazał się triumfem cesarza. Okazało się, że papież nie jest nietykalny i potrafi być omylny. Coraz więcej osób zaczęło głosić tezę o zbędności papieża jako głowy Kościoła i jedynego arbitra ortodoksji. Zaczęły rodzic się ruch nawołujące do odrodzenia ewangelicznego chrześcijaństwa, które nie chciały mieć nic wspólnego ze skłóconym papiestwem. Ten trend było widać wyraźnie już w czasach niewoli awiniońskiej. Skutki rozłamu w kościele były takie, że kardynałowie francuscy wybierali własnego papieża, nawet wtedy, kiedy już jeden został wybrany w Rzymie. Wielka schizma zachodnia była jedną z głównych przyczyn przekształceń w nowożytnej Europie i legła u źródeł reformacji.  

Przyczyny reformacji tkwiły głęboko w średniowieczu. Wiek XV nie usunął negatywnych zjawisk występujących w Kościele katolickim. Kryzys pogłębiał się grożąc w każdej chwili wielkim wybuchem. Następowało osłabienie organizacyjne Kościoła i demoralizacja kleru. Szczególnie negatywny przykład płynął z Państwa Kościelnego. Papieże bardziej dbali o zachowanie politycznej pozycji na Płw. Apenińskim, zwiększenie dochodów etc., niż o czystość wiary i liturgię. Świetny dwór, przepych, faworyzowanie krewnych przy obsadzie stanowisk kościelnych, zrywanie z zasadą celibatu obniżało autorytet papiestwa i Kościoła w Europie. Jednocześnie w okresie renesansu pałac watykański był rozbudowywany i upiększany przez kolejnych papieży - mecenasów sztuki. I tak w połowie XV w. papież Mikolaj V powiększył i upiększył budowle watykańskie, założył również Bibliotekę Watykańską. Jego następcy kontynuowali rozbudowę Watykanu - wzniósł Kaplicę Sykstyńską (1475–1483), Aleksander VI wybudował wieżę nad kaplicą (Torre Del Borgia), a Juliusz II natomiast zatrudnił Bramantego do zbudowania nowej bazyliki św. Piotra.  

Okres ten charakteryzował się niechęcią papieży i duchowieństwa (szczególnie wyższego) do wszelkich zmian i reform. Wykorzystywali oni swój wpływ na politykę i obciążali obywateli rożnego rodzaju podatkami, daninami i innymi opłatami, które były ściągane ze wszystkich państw europejskich. Szczególną niechęć wśród wiernych wywoływała sprzedaż odpustów, czyli odpuszczenia win i grzechów. Akcję tę prowadzili duchowni i specjalni bankierzy, uzyskując ogromne dochody przeznaczane na potrzeby papiestwa, w tym na rozbudowę Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Te zjawiska występowały nie tylko w Rzymie, ale obejmowały wszystkie państwa europejskie. Dezorganizacja i demoralizacja duchowieństwa były szczególnie widoczne w Rzeszy Niemieckiej i we Francji. W ten sposób ukształtowało się podglebie dla transformacji. Za jej początek przyjmuje się wystąpienie Lutra, który w 1517 r. przybił na drzwiach kaplicy w Wittenberdze 95 też, w których występował przeciw sprzedaży odpustów oraz innym nadużyciom w Kościele. Luter dowodził w nich, że sprzedaż odpustów nie jest zgodna z nauką Chrystusa, a traktować je można wyłącznie jako nadużycie religijne. Poglądy Lutra bardzo szybko zaczęły się szerzyć w całych Niemczech. Nowy Kościół, który został założony, nazwano protestanckim. Filarami nowej religii stało się przekonanie Lutra, że wiara winna opierać się na Piśmie Świętym, do interpretacji którego zobowiązany i uprawniony będzie każdy wierny. W ten sposób Luter odrzucił autorytet papieża i księży, jako jedynych i właściwych do omawiania zasad wiary. Ponadto protestantyzm odrzucił kult świętych i Matki Boskiej. Spośród siedmiu sakramentów, uznano tylko dwa - chrzest i komunię świętą. Poglądy Lutra złożyły się na luteranizm. Popularność Lutra rosła, mimo że został oskarżony przez Rzym o herezję. Papież wezwał Lutra, by odwołał swoje nauki. W odpowiedzi ten drugi wspierany przez coraz większą liczbę swoich zwolenników, napisał pisma polemiczne i spalił publicznie dokument papieski. Do sporu wmieszał się cesarz Niemiec Karol V, który wezwał Lutra na sejm Rzeszy w Worms, gdzie reformator religijny zaprezentował swoją doktrynę. Mimo potępienia przez papieża i cesarza Luter nie zaprzestał działalności, a mając poparcie książąt niemieckich czuł się bezpieczny, przebywając na zamku w Wartburgu u elektora saskiego. Tam przełożył Biblię na jęz. niemiecki, co pozwoliło szerokim kręgom ludzi na jej czytanie. Po wystąpieniach Lutra zaczęli też głosić nowe nauki inni reformatorzy religijni, którzy stali się twórcami nowych Kościołów chrześcijańskich. Ich wystąpienia i późniejsze działania podejmowane przez Kościół katolicki doprowadziły do podziału religijnego Europy, który w prawie niezmienionej postaci przetrwał do naszych czasów. Twórcą innej protestanckiej doktryny był Jan Kalwin. Podobnie jak Luter, za podstawę wiary przyjął on Biblię. Stworzył tzw. teorię o przeznaczeniu, gdyż uważał, że każdy człowiek z góry został skazany na zbawienie lub na potępienie, niezależnie jak będzie postępował w swoim ziemskim życiu.  

W 1534 r. powstała religia anglikańska. Król Henryk VIII, chcąc doprowadzić do rozwodu ze swoją ówczesną żoną, na który nie chciał zezwolić papież, zdecydował się na zerwanie z Rzymem. Wydany w tymże roku tzw. akt supremacji, ogłaszał króla Anglii głową kościoła w tym kraju.  

Reformacja i nowa religia, czyli protestantyzm, nie we wszystkich krajach została przyjęta pokojowo. W większości europejskich krajów wybuchły krwawe, wewnętrzne konflikty i wojny, pomiędzy zwolennikami katolicyzmu i protestantyzmu. W ich wyniku mapa religijna Europy uległa wielkiemu zróżnicowaniu. Także i do Polski trafiły pisma reformatorów, głównie Lutra. Na ich fali pojawiła się krytyka życia polskich duchownych i zakonników, sprzedaży odpustów i sakramentów. Luteranizm zdobył najwięcej zwolenników w Prusach Królewskich, w Gdańsku i Toruniu. Przyjmowało go głównie mieszczaństwo. Odmianę kalwińską preferowała Polska szlachta, szczególnie jej wykształcona i politycznie zaangażowana część. W latach 1562 – 1565 kalwińskie wyznanie w Polsce rozpadło się na dwa odłamy. Powstał tzw. zbór mniejszy i zbór większy. Jeden z tych odłamów reprezentował radykalny nurt w kalwinizmie. Byli to tzw. Bracia Polscy albo Arianie. Reformacja w Polsce nie zmieniła zasadniczo pozycji Kościoła katolickiego. Zachował on swoje przywileje, a religia rzymskokatolicka status wyznania panującego. Przemiany XVI-wieczne wpłynęły bardziej na przyspieszenie tempa przemian o charakterze kulturowym. Polska w odróżnieniu od innych państw europejskich cieszyła się tolerancją religijną. U nas nie doszło do walk na tle wyznaniowym. Powszechnie panowała i była uznawana wolność i swoboda wyznaniowa. Można zatem powiedzieć, że nasz kraj uważany był za swoistego rodzaju azyl dla heretyków. Takim mianem określano wyznawców religii protestanckiej. W Polsce nie płonęły stosy. Tutaj schronienie znalazły osoby prześladowane w innych krajach z powodu praktykowanej religii. Wielkim plusem wydarzeń związanych z wybuchem reformacji, było uświadomienie rzeszy duchownych, konieczności reform Kościoła katolickiego. Przystąpiono więc do przeprowadzenia szeregu reform, które miały odnowić i przede wszystkim wewnętrznie wzmocnić Kościół. Tak przygotowany przystąpił do walki z ruchem reformacji. W połowie XVI wieku rozpoczęła się kontrreformacja. Kościół postanowił nie pozostawać biernym wobec formułowanych pod jego adresem zarzutów. Walkę z reformacją, a tym samym odnowę Kościoła katolickiego zapoczątkował sobór zwołany do Trydentu w latach 1545 – 1563. Opracowany został podczas jego obrad program reform, ale jednocześnie przedmiotem omawianym stała się kwestia walki z heretykami, czyli zwolennikami Lutra czy Kalwina. Na soborze trydenckim potwierdzone zostało katolickie wyznanie wiary oraz siedem sakramentów i tradycja Kościoła katolickiego. Nie zdecydowano się na wprowadzenie języków narodowych do liturgii. A więc nadal panowała niepodzielnie na nabożeństwach łacina. Kościół zamierzał utrzymać swoją pozycję za pomocą propagandy, dla której doskonałym narzędziem miały się stać kazania i dysputy. Obok tego przygotowywano także wizualne oddziaływanie na wiernych, bowiem tego rodzaju propaganda miała się przejawiać w bogatym wyposażeniu świątyń. Od tej pory sakralna sztuka stała się orężem w walce z reformacją. Kościół katolicki chciał za jej pomocą przekazać wiernym naukę o nicości i małości człowieka, a jednocześnie przestrzec przed grzechem i potępieniem. W 1542 r. ówczesny papież Paweł III postanowił zorganizować instytucję, która zajęłaby się walką z heretykami. W ten sposób powstał Trybunał Inkwizycyjny. Stał się czymś w rodzaju aparatu, za pomocą którego Kościół mógł kontrolować i rozprawiać się z wszelkimi odstępstwami od religii katolickiej. Obok Trybunału stworzony został Indeks Ksiąg Zakazanych. Tutaj znalazły się wszystkie dzieła wybitnych humanistów i naukowców, których poglądy nie były zgodne z nauką Kościoła. Na indeksie figurowało także dzieło Mikołaja Kopernika O obrotach sfer niebieskich. Ponadto obiektem agresji stały się drukarnie i księgarnie, w których można było nabyć zakazane pisma. Chodziło głównie o pisma Lutra. Aby dopomóc papiestwu w 1534 r. powstał Zakon Najświętszego Serca Jezusowego, czyli zakon jezuitów. Działając w duchu postanowień soboru trydenckiego, jezuici głosili absolutne posłuszeństwo wobec nauki Kościoła katolickiego. Taki sposób życia miał być według nich lekiem na wszystkie religijne rozterki. Jezuici w początkowym okresie swej działalności podjęli wszelkie starania, by rozprawić się z przeciwnikami religii katolickiej. Zakon Towarzystwa Jezusowego szczególnie dbał o edukację młodzieży. Chciał ją wychować w duchu posłuszeństwa dla Kościoła katolickiego. Aby móc to zadanie realizować, została powołana do życia sieć szkół jezuickich, tzw. kolegiów. Uczono tutaj filozofii i teologii, a w metodach nauki wykorzystywano osiągnięcia renesansowej pedagogiki i dydaktyki. Duży nacisk kładziono również na naukę języka i poznanie łacińskiej literatury. Obok tego wykładano grekę i prowadzono zajęcia z retoryki. Wielką zasługą szkół jezuickich był bezpłatny model kształcenia, który oferowali oraz dość elastyczny program, potrafiący dostosować się do konkretnych warunków lokalnych. Zakon ten był jednak w swych poczynaniach ściśle podporządkowany papieżowi i jego zaleceniom. Bardzo często zdarzało się, że jezuici okazywali wrogość i nie tolerowali innowierców. Ich działalność opierała się o dwa filary. Z jednej strony, będąc pod przymusem, prowadzili Inkwizycję i Indeks Ksiąg Zakazanych, w ten sposób walcząc z reformacją. A z drugiej strony starali się przyciągnąć wiernych do Kościoła katolickiego. Temu celowi miał służyć przepych świątyń i sztuka sakralna. Król polski Zygmunt III Waza okazał się być gorącym zwolennikiem nurtu kontrreformacyjnego. Dla jego panowania charakterystyczna była religijna nietolerancja, powszechnie panująca cenzura i walka z ludźmi odmiennego wyznania. Rozpoczęły się także pierwsze procesy zakazujące wyznawania luteranizmu i kalwinizmu. W 1658 r. sejm wydał uchwałę, która nakazywała arianom przejście na katolicyzm. Mieli to uczynić w ciągu trzech lat. Po upływie tego terminu zmuszono ich do opuszczenie terenu Polski. Ich dobytek uległ konfiskacie. W 1717 r. inne odłamy protestantyzmu także spotkał atak ze strony władz państwowych. Wydano wówczas zakaz sprawowania nabożeństw publicznych, budowania zborów. Drukarnie, z których wychodziły pisma protestanckich reformatorów, zostały przejęte przez katolickie duchowieństwo. Cenzurą objęto wszystkie wydawnictwa. Dzieła protestanckie były najczęściej niszczone albo odkładano ich druk na wiele lat. W ich miejsce pojawiły się m. in. kalendarze, które zawierały bardzo ubogie treści dotyczące na przykład lekarskich porady, przepowiedni i wróżb. Kontrreformacja wybitnie połączyła się z nowym nurtem w sztuce. Kiedy reformacja gloryfikowała, podobnie jak humanizm i renesans, człowieka, jego umysł i możliwości, kontrreformacja powróciła do Boga. Zapowiadała barok, który ukazywał człowieka jako jednostkę lękliwą i małą wobec wielkości Boga. 

W 1831 r. na papieża wybrany został Grzegorz XVI. Jako głowa Kościoła katolickiego odniósł się do ówczesnych problemów polityczno-społecznych, w tym narodów walczących o niepodległość. W 1832 r. Grzegorz XVI wydał encyklikę "Cum primum". Napomniał w niej polskich biskupów oraz duchowieństwo. Twierdził, że powinni podporządkować się zaborcom i zachęcać do tego całe społeczeństwo. Natomiast w 1839 r. uznał powstanie listopadowe (skierowane przeciwko carowi Rosji) jako część rewolucji europejskiej mającej na celu obalenie legalnej władzy. Trudno nie dostrzec analogii z wypowiedziami papieża Franciszka po agresji Putina na Ukrainie w 2022 r. i zupełnym braku empatii w stosunku do napadniętej przez Rosję Ukrainy… Dla porównania następca Grzegorza XVI - Pius IX - protestował przeciwko rosyjskiemu okrucieństwu w dławieniu powstania styczniowego, wzywał cały Kościół katolicki do modlitw za Polskę. Pontyfikat Piusa I miał zresztą olbrzymie znaczenie również dla losów rozbitego państwa włoskiego. Najpierw papież oparł swoją politykę na stałej obecności wojsk francuskich w Rzymie, czyli w razie potrzeby mógł liczyć na pomoc cesarza Napoleona III. Jednak po kilku latach stosunki między Napoleonem III a Papieżem uległy pogorszeniu. Wtedy rząd włoski zawarł porozumienie z Francją (1864) o wycofaniu wojsk francuskich z Rzymu. Miało to nastąpić wtedy, gdy papież zorganizuje swoje wojsko. Ponadto rząd włoski zobowiązywał się do obrony terytorium papieskiego w przypadku zagrożenia zewnętrznego. Zgodnie z zapisami porozumienia stolica Włoch przeniesiona została do Florencji, po czym momentalnie wybuchły zamieszki w Turynie. Papież Pius IX uważał, że przemieszczenie stolicy do Florencji to tylko etap przed zajęciem Rzymu. Dlatego opublikował on w 1864 r. encyklikę Quanta cura. Potępił w niej socjalizm oraz liberalizm. Widział w nich źródła wszelkiego zła. Ponadto do encykliki dołączył załącznik, w którym znalazło się 80 błędów, z którymi Kościół nie jest w stanie się pogodzić (m.in. rozdział Kościoła od państwa, wolność religijna, zasada suwerenności ludu). W 1869 r. Pius IX zwołał sobór do Watykanu. To właśnie na nim przyjęto dogmat o nieomylności papieża w sprawach religijnych i moralnych. Tym samym Pius IX chciał w pewien sposób zabezpieczyć swoją pozycję w Rzymie. Oznaczało to również, że włoscy liberałowie nie będą mieć sojusznika w osobie papieża. Dlatego wzrastały nastroje antypapieskie. W 1866 r. parlament podjął nawet decyzję o likwidacji niektórych zakonów, a ich majątek przejmowało państwo. W 1867 r. wojska Garibaldiego wkroczyły do Państwa Kościelnego. Jednak jego marsz na Rzym szybko się załamał. Państwo Kościelne utrzymało się do 1870 r., kiedy to armia króla Włoch Vittorio Emmanuelle II przyłączyła je wraz z Rzymem do powstającego Królestwa Włoch. Ludność Rzymu w plebiscycie opowiedziała się za włączeniem miasta do Królestwa Włoch. Takie wyniki plebiscytu wyraźnie nie spodobały się Piusowi IX, który nie opuszczał Pałaców Watykańskich. Głowa Kościoła Katolickiego próbowała pozyskać pomoc zewnętrzną, ale bez efektu. Ponadto papież w odpowiedzi na rezultat plebiscytu wydał ekskomunikę zarówno dla parlamentu włoskiego, jak również dla dynastii sabaudzkiej. W tym samym czasie parlament włoski uchwalił prawo o gwarancjach (1871). Mowa w nim była o swobodach przysługujących papieżowi w pełnieniu funkcji głowy Kościoła (swoboda w pełnieniu funkcji religijnych, eksterytorialność Watykanu, Lateranu i Castel Gandolfo oraz pokrycie przez państwo włoskie kosztów utrzymania dworu papieskiego). Jednak w dwa dni później Pius IX odrzucił te postanowienia encykliką i uznał się za więźnia Watykanu, zaś kolejni papieże w czasie sprawowania swojego urzędu nie opuszczali rzymskiej rezydencji. Papież zakazał też katolikom aktywnie uczestniczyć w politycznym życiu państwa. Watykan stał się centrum religijnym i politycznym Kościoła katolickiego. Dzięki wielowiekowemu istnieniu Państwa Kościelnego i osobistej pozycji papieża została zachowana ciągłość historyczna, dająca Stolicy Apostolskiej — mimo braku państwowości — uznanie międzynarodowe. Dyplomacja watykańska nawiązywała i utrzymywała stosunki z większością państw europejskich na szczeblach rządowych (przy Stolicy Apostolskiej powstał odrębny korpus dyplomatyczny). Wydawało się, że Pius IX swoimi decyzjami może w pewien sposób zahamować proces jednoczenia Włoch, w którym aktywnością wykazywała się przecież ludność katolicka i duchowieństwo. Jednak jak wcześniej wspomniano w lipcu 1871 r. Vittorio Emmanuelle przeniósł stolicę do Rzymu, co uznaje się za koniec zjednoczenia państwa włoskiego. 

Ów proces był dokładnie obserwowany w Niemczech. Wtedy wyrażano głosy poparcia dla włoskiego ruchu narodowego, bowiem dostrzegano podobieństwo do ruchu niemieckiego. Sam papież pozytywnie wyrażał się na temat procesu jednoczenia Niemiec. Były nawet projekty, aby siedziba papiestwa została przeniesiona właśnie do Niemiec, ale nic z tego nie wyszło. W ten sposób kanclerz Niemiec Bismarck chciał podporządkować Kościół swoim wpływom. Właśnie katolicy i niemieckie stronnictwo Centrum szybko stali się największymi przeciwnikami Bismarcka. Właśnie członkowie Centrum w trakcie obrad Reichstagu złożyli wniosek sugerujący możliwość interwencji Niemiec we Włoszech na korzyść papieża. Ponadto posłowie Centrum zażądali umieszczenia w konstytucji zapisów gwarantujących niezależność Kościoła od państwa. Ale Reichstag nie przyjął tych propozycji. Jednak już w 1871 r. zreorganizowano Ministerstwo Wyznań likwidując wydziały katolicki i protestancki. Taki podział istniał od 1841 r., kiedy ustanowił go król Fryderyk Wilhelm IV. W historiografii nie brakuje głosów, że właśnie tak właśnie rozpoczęła się sławna "walka o kulturę" (Kulturkampf). Wkrótce po tym, bo w 1872 r. na stanowisko ministra wyznań powołany został Adalbert Falk. Zasłynął on jako inicjator wielu ustaw o charakterze antykościelnym w Prusach. W tym samym roku Reichstag uchwalił ustawę o zakazie działalności jezuitów. W 1875 r. pojawił się zapis o obowiązkowym ślubie cywilnym. Również w 1875 r., ale jedynie w Prusach wprowadzono zapis o likwidacji wszystkich zakonów, oprócz tych niosących pomoc chorym. Pod nieobecność Bismarcka uchwalone zostały słynne ustawy majowe (1873). Mówiły o wymaganiach wobec kandydatów na stanowiska kościelne. I tak musieli oni ukończyć państwowe gimnazjum, studiować teologię oraz zdać egzamin państwowy z filozofii, historii i literatury niemieckiej. Zapisy te były więc przeciwne kształceniu duchownych w seminariach kościelnych oraz studiowaniu teologii w Rzymie. Ponadto na mocy ustaw majowych władze państwowe mogły sprzeciwiać się mianowaniu poszczególnych osób na dane stanowisko kościelne. Była to więc złamanie zasady rozdziału Kościoła i państwa. Ostatecznie jednak Kulturkampf zakończył się w Niemczech sukcesem Kościoła katolickiego. Dzięki temu umocnił on swoją pozycję. Okres znoszenia lub łagodzenia ustaw Kulturkampfu miał miejsce w latach 1880-1887. Utrzymano m.in. śluby cywilne oraz wyłączną kontrolę państwa nad szkolnictwem. Ponadto rząd pruski mógł sprzeciwić się kandydaturze na proboszcza. Niezwykle doniosłe znaczenie miało przywrócenie zakonów, ale jezuici czekali aż do 1917 r. na zniesienie zakazu. Czynnikiem ułatwiającym porozumienie Bismarcka z Kościołem katolickim była śmierć Piusa IX. Jego następcą został Leon XIII (1878-1903). Papież ten był gotowy do zawarcia kompromisu z Bismarckiem. Co więcej głowa Kościoła katolickiego dwa razy wywierała nacisk na Centrum (w 1880 i 1887), aby politycy głosowali za siedmioletnim budżetem wojskowym. Wówczas członkowie Centrum podkreślili, że podejmują decyzje w sprawach politycznych niezależnie od sugestii papieskich. 

Prawny i międzynarodowy status Watykan uregulowały dopiero w 1929 r. traktaty laterańskie zawarte z faszystowskimi Włochami Mussoliniego. Na terenach Watykanu, wydzielonych z Rzymu, utworzono suwerenne Państwo Watykańskie, z gwarancją eksterytorialności (rozciągniętej także na kilka obiektów na terenie Rzymu i Castel Gandolfo) i prawem do samodzielnej polityki zagranicznej. Uzyskało ono podwójną osobowość prawną: Watykan w dziedzinie administracyjnej, a Stolica Apostolska — w sferze traktatowej i reprezentacji. Podpisano także specjalne porozumienie finansowe (na mocy którego Stolica Apostolska otrzymała rekompensatę za straty materialne i moralne poniesione po 1870 r., a papież Pius XI formalnie zrezygnował z aspiracji do Państwa Kościelnego) oraz konkordat (znowelizowany w 1984 r.) regulujący stosunki kościelne we Włoszech, który mimo pewnej niechęci Mussoliniego i faszystów do religii sankcjonował katolicyzm jako główne wyznanie państwa włoskiego. Wraz z wejściem w życie traktatów laterańskich, powstało państwo Watykan. Jest ono najmniejszym państwem na świecie; jego powierzchnia wynosi 0,44 km2, a zamieszkują je głównie księża, zakonnicy i urzędnicy kościelni. Watykan, mimo że zrośnięty z Rzymem, jest autonomicznym państwem. Posiada własny rząd, wojsko i policję, jak również walutę (euro watykańskie), banki i rozgłośnię radiową nadającą m.in. audycje w języku polskim. Dziś Włochy i Watykan żyją nadal w pełnej symbiozie. Funkcjonowanie Państwa Watykańskiego zależy w dużym stopniu od usług państwa włoskiego. Zwłaszcza w kwestiach finansowych. Sam Rzym i Włochy też korzystają potężnie z obecności watykańskiej. Co roku odwiedza ten kraj 40 do 50 mln. turystów. Połowa z nich przejeżdża przez Rzym i zostawia tam zapewne liczące się pieniądze. Trudno zatem sobie wyobrazić Rzym bez papieży, a Włochy bez Watykanu. 

Do 2014 r. główną instytucją finansową Watykanu był Instytut Dzieł Religijnych IOR (Istituto per le Opere di Religione), zwany potocznie bankiem watykańskim. Otoczony aurą skandalu IOR w lipcu 2012 r. nie został wpisany na tak zwaną „białą listę” działającego pod egidą Rady Europy Komitetu Moneyval (który ocenia systemy walki z praniem brudnych pieniędzy i finansowaniem terroryzmu). Eksperci Komitetu Moneyval stwierdzili, że IOR nie spełnił połowy wymaganych warunków. Watykan obiecał poprawę. Ale za spiżową bramą istnieją ścierające się ze sobą frakcje i lobby. Przejrzystość finansowa nie dla wszystkich jest priorytetem. Choć to państwo religijne, które głosi pochwałę ubóstwa – o władzy stanowią pieniądze. Papież Jan Paweł I, który chciał powrotu Kościoła ubogiego, zakończył swój pontyfikat po zaledwie 33 dniach.  

Powołany w 1942 r. przez papieża Leona XII IOR mieści się w czternastowiecznej wieży więziennej. Jednak to nie surowej siedzibie zawdzięcza on swoją czarną legendę. Przyczynił się do niej głównie najsłynniejszy dyrektor banku watykańskiego, pochodzący z USA kardynał Marcinkus, mianowany na to stanowisko w 1971 r. przez Pawła VI. Osiemnastoletnie rządy uwielbiającego grę w golfa i hawańskie cygara duchownego przebiegały pod hasłem – samymi zdrowaśkami nie napełni się pustej kasy. Dlatego Marcinkus otworzył podwoje banku dla przestępczych organizacji. Pomógł mu w tym jego partner do pokera niejaki Licio Gelli, założyciel i wielki mistrz loży masońskiej Propaganda Due, P2, deponując w IOR pieniądze Toto Riny, szefa słynnego sycylijskiego klanu Corleone. Marcinkus grał też główne skrzypce w bezprecedensowym w historii Włoch, opiewającym na 1,3 mld. dolarów krachu prywatnego katolickiego banku Ambrosiano.  

Pod koniec lat 60-tych papież Paweł VI, miał poważny problem finansowy. We Włoszech rosły wpływy komunistów, a razem z nimi opodatkowanie kościelnych dóbr. Wbrew powszechnym opowieściom o nieprzebranych bogactwach watykańskich skarbców Stolica Apostolska stała na progu niewypłacalności. Wkrótce po nominacji Marcinkusa w Watykanie pojawił się stary znajomy papieża Pawła VI, bankier mafii Michele Sindona. Zaproponował Marcinkusowi transfer watykańskich pieniędzy poza zasięg chciwego fiskusa Republiki Włoskiej. Pośrednikiem miał być szanowany mediolański Banco Ambrosiano, w którym Watykan miał udziały. Prezesem banku z rekomendacji Sindony został w połowie lat 70-tych Roberto Calvi. 

Banco Ambrosiano miał opinię statecznego i czcigodnego banku aż do czasu ujawnienia skandalu. Przez cały XX w. był blisko związany z Kościołem katolickim. Przed II Wojną Światową depozytorzy musieli nawet przedkładać świadectwa chrztu. Calvi chciał rozszerzyć działalność banku poza granice kraju i zdobyć pakiet kontrolny. Jego metody były jednak dalekie od standardów  branży finansowej. W banku Ambrosiano zaczęły się dziać cuda. Roberto Calvi przekształcił senną kasę zapomogowo-pożyczkową w największy prywatny bank we Włoszech. Cud miał, niestety, swoją cenę. Według statutu Ambrosiano żaden z jego akcjonariuszy nie mógł posiadać więcej niż 5% udziałów. Aby przejąć pełną kontrolę nad bankiem, Calvi stworzył sieć fikcyjnych spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych Luksemburga, Panamy czy wysp Bahama. Za ich pośrednictwem wykupił udziały w Ambrosiano. Potem wykorzystał ten system do przelewania bez żadnej kontroli dużych sum pieniędzy z jednego końca świata na drugi. Banco Ambrosiano, który kontrolował fikcyjne spółki, zyskiwał na jednej transakcji do 20 mln. dolarów prowizji. Do głównych kontrahentów banku Ambrosiano należał wielki mistrz tajnej loży masońskiej P2-wspomniany wcześniej Licio Gelli, jedna z najbardziej wpływowych i tajemniczych postaci w powojennej historii Włoch. Zaczynał karierę w tajnych służbach Mussoliniego. Potem był porucznikiem w dywizji SS Hermann Göring, a po wojnie organizował przerzut nazistowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej. Za pośrednictwem Ambrosiano Gelli zaopatrywał w broń swoich przyjaciół - dyktatora Argentyny Juana Perona i rządzącą w Nikaragui rodzinę Somozów. Był też blisko związany z papieżem Pawłem VI, a także z wieloletnim premierem Włoch Giuliem Andreottim, który zyskał sobie przydomek "Wieczny Giulio", bo od zakończenia II Wojny Światowej do 1992 r. jego nazwisko można było znaleźć w składzie każdego włoskiego rządu. Kierowana przez Licia Gellego loża masońska Propaganda Due (P2) w latach 70-tych niemal całkowicie kontrolowała życie polityczne i gospodarcze we Włoszech. Należeli do niej ministrowie, parlamentarzyści, sędziowie, dowódcy armii i wywiadu, właściciele mediów oraz najwięksi przedsiębiorcy, wśród nich Michele Sindona i szef Banco Ambrosiano Roberto Calvi.  

To loża P2 miała stać za porwaniem chadeckiego premiera Aldo Moro przez Czerwone Brygady w 1978 r. W ten sposób chciała zapobiec koalicji włoskich chadeków z komunistami. Stało się to przy cichej aprobacie Andreottiego. Akcję poszukiwania porwanego premiera prowadzono skandalicznie. O miejscu jego pobytu śledczy dowiedzieli się za pośrednictwem... seansu spirytystycznego zorganizowanego w domu pewnego profesora z Bolonii - Romano Prodiego, b. szefa Komisji Europejskiej. Po śmierci Aldo Moro (1978) mafijne imperium zaczęło się walić. Pierwszy wpadł sycylijski handlarz cytryn Michele Sindona aresztowany w Nowym Jorku za zamordowanie audytora kontrolującego mafijny bank. Sindona pociągnął za sobą Banco Ambrosiano. Jego prezes został skazany na cztery lata za nielegalne operacje walutowe. Calvi wyszedł z więzienia po dwóch miesiącach, był jednak wrakiem człowieka. Wpadł w depresję i próbował popełnić samobójstwo. Z pomocą przyszedł mu szef banku watykańskiego biskup Marcinkus, który zdawał sobie sprawę, że bankructwo Ambrosiano wywoła skandal. Zaopatrzył więc Calviego w listy gwarancyjne, z których wynikało, że wszelkie działania podejmowane przez prezesa mają aprobatę Watykanu. 

Taka rekomendacja znaczyła w świecie finansów więcej niż najlepsze weksle. Calvi odżył i przystąpił do zaciągania kredytów. Jego plan był prosty: pieniądze pożyczane w całej Europie na podstawie listów biskupa Marcinkusa trafiały na konta fikcyjnych spółek w Panamie i na Bahamach, które kontrolował Calvi. Potem spółki te miały wykupić długi macierzystego Banco Ambrosiano, ratując go przed upadkiem. Na nieszczęście dla banku, jego prezesa i biskupa Marcinkusa z misternej układanki wypadł kolejny - kto wie, czy nie najważniejszy - element. W 1981 r. policja przeszukała willę Gellego, głównego klienta Ambrosiano. W jego rezydencji koło Arezzo w Toskanii znaleziono listę ponad tysiąca nazwisk najbardziej wpływowych ludzi we Włoszech, którzy byli członkami loży Propaganda Due. Lożę zdelegalizowano jako organizację zagrażającą bezpieczeństwu państwa, a Gelli uciekł do Szwajcarii. Prokuratura znów zainteresowała się prezesem banku Ambrosiano, bo jego nazwisko znajdowało się na liście członków P2. Kiedy zaczęli przy nim węszyć śledczy, IOR, aby odsunąć wszelkie podejrzenia, wydał w 1981 r. list, w którym potwierdził, że Watykan współpracuje ze wszystkimi spółkami i wie o ich kredytach. Tym samym IOR potwierdził swój udział w praniu brudnych pieniędzy. Calvi w zamian wydał list uwalniający Watykan od odpowiedzialności prawnej i finansowej za pożyczki panamskich spółek. Mimo to władze włoskie powiedziały "sprawdzam". Calvi potrzebował fortuny na pokrycie deficytu swojego banku, w którym brakowało 1,3 mld. dolarów. Próbował je uzyskać od IOR. Calvi przestrzegał Jana Pawła II, że kiedy afera się wyda, Kościołowi grozi "katastrofa niewyobrażalnych rozmiarów". Bez skutku. Ambrosiano upadł, a Marcinkus dostał awans. Calvi uciekł z Włoch, znaleziono go powieszonego pod londyńskim mostem Blackfriars na Tamizie. Na ręce miał zegarek Patek Philippe, w kieszeniach kilkanaście tysięcy dolarów i kawałki starych cegieł. Ciągle jednak nie było jasne, kto zlecił zabójstwo bankiera. Żona Calviego zeznała, że jej mąż udał się do Londynu, aby przekazać kontrolę nad Banco Ambrosiano osobom związanym z Opus Dei (Dziełem Bożym), organizacją katolicką, która skutecznie połączyła przestrzeganie nakazów Ewangelii z sukcesem w interesach. Rosnące od początku pontyfikatu Jana Pawła II wpływy Opus Dei zagrażały loży Propaganda Due i biskupowi Marcinkusowi. Wejście tej organizacji do rady nadzorczej Ambrosiano oznaczałoby w praktyce przejęcie przez nią kontroli nad finansami Kościoła i koniec kariery biskupa. Były ochroniarz papieża Pawła VI już raz usiłował zapobiec utracie Ambrosiano, dając Calviemu gwarancje banku watykańskiego. Calvi odwdzięczył się Marcinkusowi czymś, co mogło biskupowi zaskarbić przychylność papieża Polaka. Bank Ambrosiano miał przekazać 14 mln. dolarów na pomoc dla związku zawodowego Solidarność i udostępnić sieć fikcyjnych spółek dla transferu pieniędzy, które CIA przeznaczyła na działalność opozycji w Polsce. W latach 80-tych rewelacje te uważano za część komunistycznej kampanii oszczerstw wobec Solidarności. Jednak w 1996 r. Carl Bernstein, reporter "Washington Post", który zasłynął ujawnieniem afery Watergate, opublikował książkę potwierdzającą wcześniejsze doniesienia. Wynikało z niej, że Stolica Apostolska przez całe lata 80-te ściśle współpracowała z Ronaldem Reaganem w walce z sowieckim imperium zła, a pieniądze Waszyngtonu na pomoc dla Solidarności trafiały do Polski kanałami kościelnymi. W sprawie przesłuchiwany przez włoską prokuraturę był nawet Lech Wałęsa, który potwierdził przekazywanie wsparcia dla Solidarności kanałami kościelnymi.  

Roberto Calvi miał zginąć, bo wbrew swoim protektorom próbował się dogadać z Opus Dei. Jego śmierć nie zapobiegła jednak upadkowi biskupa Marcinkusa ani wzrostowi znaczenia Dzieła Bożego. Jeszcze w 1982 r., a więc roku śmierci bankiera, Jan Paweł II specjalnym przywilejem podporządkował sobie Opus Dei. Pod koniec lat 80-tych Papież odsunął Marcinkusa od kierowania finansami Stolicy Apostolskiej i powołał profesjonalną radę nadzorczą składającą się ze świeckich bankierów rekomendowanych przez Opus Dei. I chociaż w 1987 r. za abp. Marcinkusem władze Włoch wypuściły list gończy, znalazł on schronienie pod białym płaszczem Jana Pawła II. Jedynym sądem, przed którym stanął Marcinkus pozostał zatem Sąd Ostateczny. Do końca życia skrywał się on za immunitetem. Marcinkusowi nigdy nie spadł włos z głowy, ale po śmierci Pawła VI w sierpniu 1978 r., gdy papieżem został wywodzący się z biednej, wielodzietnej rodziny robotniczej patriarcha Wenecji Jan Pawel I, był blisko utraty stanowiska. Papież ten zapowiadał bowiem reformy w łonie rzymskiej kurii i w IOR, bo jak twierdził – to niemoralne, żeby kardynał był dyrektorem banku. Jan Pawel I zmarł nagle na atak serca. Jak kamfora ulotnił się zeszyt z notatkami dotyczącymi zmian personalnych, który miał przy sobie, kładąc się do łóżka przed śmiercią. Nic dziwnego, że natychmiast pojawiły się hipotezy i teorie spiskowe o morderstwie. Jakkolwiek potoczyły się wydarzenia owej nocy – śmierć przyszła w porę. Zagrożeni purpuraci, wśród nich dyrektor IOR Marcinkus, zachowali swe funkcje za pontyfikatu papieża z Polski jeszcze przez kilka lat. Bank Ambrosiano ostatecznie przetrwał i pod zmienioną nazwą Banco Ambroveneto stał się szanowaną instytucją finansową. 

Afera Banco Ambrosiano znów powróciła na pierwsze strony gazet po zeznaniach Jürga Heera, dyrektora banku Rothschildów w Zurychu, który przyznał się do wypłaty 5 mln. dolarów zabójcom Calviego, a które pochodziły z zablokowanych potem kont w związku ze śledztwem w sprawie P2. Zbiegły się one z wielką akcją antykorupcyjną we Włoszech, która doprowadziła do upadku Andreottiego, starego przyjaciela loży P2. Proces wytoczony Andreottiemu na początku lat 90-tych zakończył się po ponad 10 latach. Byłego premiera skazano na karę wieloletniego więzienia za powiązania z Cosa Nostrą. Nie lepiej skończyli jego dawni znajomi. Bankier mafii Michele Sindona został otruty cyjankiem we włoskim więzieniu kilka lat po śmierci Calviego. Licio Gelli, mistrz loży masońskiej P2, przez lata unikał wymiaru sprawiedliwości. W 1998 r. aresztowano go we Francji, gdzie pielęgnował kwiatki doniczkowe w luksusowej willi w Cannes. Policja znalazła w jego doniczkach ponad 160 kilogramów złota. Gelli został skazany, jednak uciekł z więzienia i dożył w spokoju blisko 100 lat. Za kraty trafili też "Frank Dusiciel" i dwaj inni mafiosi podejrzewani o zamordowanie Calviego.  

IOR wypłacił 250 mln. dolarów poszkodowanym w aferze Banco Ambrosiano. Tymczasem w 1989 r. na fotelu szefa IOR zasiadł bankier Angelo Caloia. Nie oczyściło to atmosfery. Ważną figurą w IOR został bowiem epigon Marcinkusa - bp Donato de Bonis, który kontynuował jego praktyki. Nadal prano pieniądze, w tym łapówki, ale tym razem wykorzystywano do tego konta organizacji dobroczynnych, np. Fundacji Spellmana. Przez jej konto przewinęły się pieniądze ze słynnej łapówki koncernu chemicznego Enimont o wysokości 300 mln. dolarów przekazanej włoskim politykom. Ówczesny doradca Sekretariatu Stanu Dardozzi, wywiózł z Watykanu kopie ponad 4 tys. dokumentów, które dawały obraz tego, co się wyprawiało w IOR. Zgodnie z jego testamentem dokumenty opublikowano. Na ich podstawie dziennikarz Gianluigi Nuzzi wydał w 2009 r. słynny bestseller "Watykan sp. z o.o.". Wówczas walkę z nieprawidłowościami podjął Benedykt XVI. Na czele IOR stanął jego zaufany znajomy i przyjaciel Ettore Tedeschi. Papież powołał także kard. Nicorę na stanowisko szefa finansów watykańskich, zarówno IOR, jak i instytucji zawiadującej finansami Stolicy Apostolskiej. Wszystkie dokumenty dotyczące obydwu instytucji miały trafiać na biurko Nicory. Ale trafiały na biurko Sekretarza Stanu kard. Bertone, który udaremnił próby wprowadzenia transparentności i wpisania IOR na białą listę banków walczących ze wspieraniem terroryzmu i praniem brudnych pieniędzy. Tedeschi był konsultantem Benedykta XVI podczas pisania encykliki „Caritas in Veritate” - o tym, że logika rynku i dyktat banków prowadzą ludzkość na manowce, był pierwszym w historii dyrektorem IOR, na którego przesłuchanie zgodził się Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej. Od początku swojego urzędowania ostro ścierał się z konserwatywnym kard. Bertone, przeciwnikiem jawności i transparentności finansów Kościoła. Tedeschi miał odpowiedzieć na pytania rzymskich prokuratorów dotyczące zaszyfrowanego konta w banku J.P. Morgan w Mediolanie, otwartego przez IOR, przez które podczas niespełna 18 miesięcy przepłynęło - bagatela - ponad miliard euro. Prokuratorzy czasowo zamrozili watykańskie depozyty w 2 bankach z powodu podejrzeń o pranie brudnych pieniędzy (2010). Zanim do przesłuchania doszło, sekretne konto IOR zostało zamknięte przez JP Morgan z powodu braku jego transparentności, a Tedeschi otrzymał wotum nieufności, bo rzekomo nie sprawdził się jako menadżer. On sam uważał, że pozbyły się go koterie watykańskie, które nie chciały zaakceptować forsowanej polityki jawności. Najwyraźniej w Watykanie brakowało konsensusu w kwestii reformy IOR, a sam Benedykt XVI mimo najszczerszych chęci nie był w stanie przeforsować swojego zdania.  

Następcą Tedeschiego został Ernst von Freyberg, który wraz z nowym papieżem Franciszkiem postanowił ukrócić degrengoladę w IOR. W 2013 r. aresztowano bp. Nunzio Scarano, księgowego oskarżonego o kradzież i pranie pieniędzy w IOR. Ze względu na jego zamiłowanie do banknotów 500 euro nazywano go Monsignor 500 (cinquecento). W tym samym roku ze stanowiska zrezygnował dyrektor IOR Cipriani, też podejrzewany o pranie pieniędzy. Polityka przeciwdziałania praniu pieniędzy zapoczątkowana przez papieża Benedykta XVI była zatem kontynuowana. Papież Franciszek powołał specjalną komisję ds. IOR i nie wykluczał nawet likwidacji IOR. Ostatecznie IOR przetrwał, ale jego rola została znacznie ograniczona. W 2020 r. papież utworzył Komitet ds. Inwestycji, na czele nowego organizmu stanął kard. Farrell. Szef RN banku po 2014 r. stwierdził, „dawny IOR już nie istnieje” nawiązując do wątpliwej reputacji tej instytucji w przeszłości. Wg. niego misja powierzona przez papieża została wypełniona. Zobaczymy zatem jak to będzie w przyszłości wyglądało. Zgodnie z nową konstytucją, Komitet ma gwarantować, że inwestycje Stolicy Apostolskiej w kapitał ruchomy są zgodne z nauką społeczną Kościoła. W 2020 r. IOR zarządzał depozytami w wysokości 5 mld. euro, w tym środkami klientów spoza Watykanu w wysokości 3,3 mld. euro. W 2020 r. Bank osiągnął zysk netto w wysokości 36,4 mln. euro, z czego 75% można było przeznaczyć na cele watykańskie. Według bilansu, kapitał własny instytutu wynosi dobre 600 mln. euro. 

Reformy Kościoła i ubogi styl życia Franciszka nie spotkały się z dobrym przyjęciem i to nie tylko wśród purpurowych koterii wysokich hierarchów, ale nawet zwykłych księży. Twierdzą oni, że reformy te doprowadzą do podważania świętości postaci papieża. Ponadto niektórzy hierarchowie woleliby, aby temat kościelnych finansów zniknął z mediów. Według abp. Józefa Michalika niepotrzebnie zajmują się one bogactwami Kościoła, bo to nie Kościół gromadzi bogactwa i nie on krzywdzi biednych. Krytyczne opinie o papieżu ze strony polskich księży można usłyszeć powszechnie i znaleźć w internecie. Najwyraźniej zapomnieli oni, że bycie księdzem to nie symbol statusu, nie kariera, ani ludzka "potęga", a ksiądz powinien być przede wszystkim sługą. Watykańscy finansiści zapomnieli o tej maksymie, a wyznawali i w dużej mierze nadal wyznają inną, której autorem jest wspomniany biskup Marcinkus, który mawiał z rozbrajającą szczerością, że Kościołem nie rządzi się za pomocą odmawiania Ave Maria.  

Myślę, że praprzyczyna problemów z jawnością finansów Państwa Watykańskiego i oczywiście Kościoła (które trudno porównać z jakimkolwiek innym krajem na świecie) leży w specyficznej cesze ekonomii kościelnej, jaką jest świętopietrze, zwane też denarem św. Piotra, czyli datkami, które składa się bezpośrednio papieżowi. Większość ofiarodawców zachowuje przy tym anonimowość. Niektórzy, w nadziei na wieczne zbawienie, poświęcają niewielkie kwoty, inni dorobek całego życia. Matka Teresa z Kalkuty żyła w mizerii jak jej ubodzy podopieczni, a jednak trudno o bogatszą świętą. Na jej konto wpłacano miliony dolarów, a ona nigdy nie pytała, skąd pochodzą. Ta rzeka pieniędzy płynęła później bezpośrednio do Watykanu. Źródeł pieniędzy nie badają też obdarowani. Świętopietrze jest przeznaczone przede wszystkim na pomoc dla biednych diecezji, emigrantów, ofiary wojen i różnego rodzaju kataklizmów. Oprócz denara św. Piotra na cele charytatywne idą też zyski IOR. Nikt jednak nie wie, jaka jest to suma. Mamy jednak wiedzę o kilku upublicznionych przypadkach.  W 2020 r. Rycerze Kolumba, największa w świecie katolicka organizacja świecka o charakterze charytatywnym, przekazali papieżowi 158 mln. dolarów świętopietrza. Ale to bratnie stowarzyszenie założone w 1991 r. przez Michaela Mc Givney’a zajmuje się nie tylko dobroczynnością, świadczy też usługi ubezpieczeniowe i rentowe, mając najwyższe notowania Standard & Poor’s. Od wielu lat najwyższym rycerzem, czyli przywódcą stowarzyszenia z roczną pensją ponad 1,1 mln. dolarów jest, Carl. A. Anderson, także członek zarządu watykańskiego banku. Przykładów instytucji mających religijne nazwy, ale robiących bardzo ziemskie interesy, można podać wiele. Prawdziwym potentatem finansowym jest wspomniana prałatura papieska Opus Dei, która ma pomagać wiernym w poszukiwaniu świętości poprzez pracę. Ogromne wpływy w rzymskiej kurii i w polityce zyskał zakon o nazwie Legion Chrystusa. Chociaż jego założyciel Marcial Maciel Degollado głosił potrzebę edukowania młodzieży do życia w świętości – temu służy miała sieć szkół i instytutów utrzymywanych dzięki hojnym datkom i darowiznom – sam prowadził podwójne życie, spłodził pięcioro dzieci z czterema kobietami i wykorzystywał seksualnie swego 7-letniego syna oraz 30 nieletnich seminarzystów. Zmarły w 2008 r. fałszywy prorok zostawił swej córce i jej matce nieruchomości warte około 12 mln. euro. Był niestety długo tolerowany przez Jana Pawła II ze względu na umiejętności pozyskiwania olbrzymich funduszy. Przedsiębiorca Luigi Maria Verze założył szpital San Rafaele w Mediolanie, uniwersytet Vita-Salute San Rafaele, którego był rektorem, oraz – w 1958 r. – fundację o nazwie Centro San Rafaele del Monte Tabor. W sumie powstał potężny holding finansowy, który załamał się w 2011 r. z powodu dziury w budżecie w wysokości blisko 0,5 mld. euro. Czystość, posłuszeństwo i ubóstwo ślubują rekrutujący się z rzymskiej śmietanki politycy z prawa i lewa, ministrowie należący do kongregacji o nazwie Dzieci Niepokalanego Poczęcia – jej założyciel, ojciec Franco Decaminada, pod koniec 2008 r. kupił luksusową, osiemnastopokojową posiadłość w Toskanii, podczas gdy dwóm rzymskim szpitalom fundacji grozi krach z powodu 600 mln. euro zadłużenia. Stowarzyszenia, kongregacje i różnego rodzaju religijne fundacje to potężne lobby, które robią milionowe interesy, promują polityków, są trampoliną do kariery – mają swoich kardynałów w Watykanie, swoich biskupów w episkopacie, swoich posłów i senatorów w parlamencie i swoich urzędników na każdym szczeblu administracji. Bardzo trudno odróżnić ich aktywność religijną od działalności ekonomicznej – hierarchiczność, przysięga posłuszeństwa tego nie ułatwiają. Ich strategia inwestycyjna bardziej przypomina agresywne i spekulacyjne fundusze hedgingowe aniżeli działające dla dobra i pożytku publicznego religijne stowarzyszenia non profit. Każde z tych stowarzyszeń ma swe wpływy w IOR. Znany watykanista i dziennikarz Benny Lai zajmował się watykańskimi finansami od Piusa XI po Benedykta XVI stwierdził, że Joseph Ratzinger nie lokował swych honorariów i tantiem z tytułu praw autorskich w watykańskim banku, lecz założył specjalną fundację z siedzibą w Niemczech. To kontrowersyjny wybór, zważywszy, że IOR formalnie mu podlegał, ale dużo mówi o przejrzystości, do której jest jeszcze chyba bardzo daleko. Co chwilę pojawiają się zresztą kolejne nowe afery, mimo że Watykan w ostatnich latach regularnie publikuje raport n/t swoich finansów i budżetu, co jest niewątpliwie dużym osiągnięciem papieża Franciszka. Jedną z nich był szczególnie bulwersujący skandal opisywany przez włoskie media. Z raportu ujawnionego przez Watykan wyłoniła się skala przekrętów. Okazało się, że z zasobów Sekretariatu Stanu Watykanu wyprowadzono setki milionów euro. Za aferą stał kard. Angelo Becciu, który przez siedem lat kierował Sekretariatem Stanu (odpowiednikiem ministerstwa spraw wewnętrznych). Z funduszu dla najbiedniejszych zakupiono m.in. luksusowy budynek w Londynie. Pieniądze trafiły również na szereg nietrafionych inwestycji, m.in. zakup ropy naftowej z Angoli oraz inwestycje w fundusze spekulacyjne z siedzibami w rajach podatkowych, które jednak Watykanowi przyniosły wyłącznie straty. Becciu przekonywał, że za sprawą przekazywanych środków "pomagał zwalczać wysokie bezrobocie na Sardynii".  

W 2020 r. Watykan upublicznił pełny raport o stanie swoich finansów. Deficyt wynosił 11 mln. euro. Prezentujący sprawozdanie finansowe ks. Alves stwierdził, że finanse Watykanu muszą być „przejrzyste jak dom ze szkła” i przejrzyste dla wiernych. Następnie przekazał, że 54% dochodów Watykanu pochodzi z jej majątku, a 14% z działalności handlowej i usług. Kolejnych 14% budżetu to wpływy z takich watykańskich instytucji jak bank, gubernatorat czy bazylika św. Piotra. 56 mln. euro napłynęło natomiast w formie darów od diecezji i wiernych. Jeśli chodzi o wydatki, to 67 mln. euro pochłaniały tak zwane koszty zarządzania aktywami, w tym 18 mln. na podatki i 25 mln. na utrzymanie budynków. Te 67 mln. to koszty, które pozwoliły uzyskać 164 mln. dochodu z majątku. 65% budżetu pochłaniały wydatki na misję Kościoła. I tak, 43 mln. były przeznaczone na utrzymanie 125 nuncjatur i stałych misji dyplomatycznych, a 45 mln. na watykańskie media, w tym dziennik L’Osservatore Romano, Radio Watykańskie, nadające w 40 językach i telewizję. Do tego dochodzą takie instytucje jak Biblioteka Watykańska, archiwa, archeologia chrześcijańska. Świętopietrze pokryło 32% misyjnych wydatków Watykanu. Już sama forma tego raportu wydawała się przełomowa, bo po raz pierwszy w historii opublikowano dokumentację finansową ze szczegółowym podziałem na wszystkie departamenty kurii rzymskiej. Raport był publikowany w trudnym czasie dla Watykanu, w czasie kolejnych publikacji o nietrafionych inwestycjach kard. Becciu. Jednocześnie Watykan zapewnił, że straty wynikające z transakcji kupna nieruchomości w Londynie nie zostały pokryte ze świętopietrza, czyli funduszu dla najbiedniejszych, lecz z rezerwowego funduszu sekretariatu stanu. Ta deklaracja raczej nie wyciszyła jednak negatywnych komentarzy dotyczących wydatków Watykanu. Z kolejnego ujawnionego raportu wynikało bowiem coś innego. Można w nim wyczytać, że nieruchomość w Londynie uszczupliła fundusz dla najuboższych, podobnie zresztą jak kilka innych nietrafionych inwestycji. Trudno odmówić dobrych i szczerych intencji papieżowi Franciszkowi, który starał się uczynić wiele dla transparentności finansów Kościoła. Jednak ponad 2000 lat tradycji funkcjonowania instytucji, która nigdy nie uważała za stosowne rozliczać się ze swojej działalności finansowej spowodowało, że inercja złych przyzwyczajeń jest na tyle duża, że ten proces musi po prostu potrwać. Opinia publiczna powinna w nim wspierać Franciszka, a jednocześnie stawiać hierarchom niewygodne pytania. Dla Kościoła w Polsce byłaby to prawdziwa rewolucja, gdyż w porównaniu z Watykanem czy Kościołem w Europie Zach. jeszcze na dobre ten proces w ogóle się nie rozpoczął. Arc. Życiński prawie 2 dekady temu był pierwszym, który opublikował dane finansowe swojej diecezji, ale niestety nie znalazł do dzisiaj żadnego naśladowcy. Kiedy wiele lat temu miałem okazję przedstawić kard. Dziwiszowi pomysł stworzenia instytucji finansowej, która miała zapewnić przejrzystość i otwartość finansów Kościoła w Polsce, zostałem grzecznie wyśmiany. Komentarz kard. Dziwisza był taki, że ten pomysł w Polsce nie ma szans, gdyż nasze tradycje są inne. Wprawdzie muszę póki co przyznać niestety rację Dziwiszowi, ale w dłuższej perspektywie mam nadzieję, że kardynał się mylił, czego szczerze życzę całemu naszemu Kościołowi.  

Trzymam też kciuki za papieża Franciszka w jego dziele odnowy Kościoła powszechnego, mimo jego sporych niezręczności w ocenie przyczyn agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Patrząc jednak historycznie, nie sposób odmówić Franciszkowi pewnej konsekwencji i neutralności w ocenie przyczyn konfliktów zbrojnych w świecie przez głowy Państwa Watykańskiego. Jego poprzednik - Pius XII kierował się w czasie II Wojny Światowej zasadą całkowitej neutralności, którą wolał nazywać „bezstronnością” wobec stron wojny. Chociaż był przekonany, że komunizm był jeszcze bardziej niebezpieczny niż nazizm, nie poparł ataku Hitlera na Związek Sowiecki. Wyraził też ubolewanie z powodu wysuniętego przez aliantów (w styczniu 1943 r. w Casablance) żądania bezwarunkowego poddania się Niemców. Podobnie wcześniej odmówił potępienia najazdu Hitlera na Polskę i nie zmienił postawy nawet po proteście rządu polskiego w Londynie.

Inną inicjatywą Franciszka jest wydanie w 2023 r. oświadczenia, w którym de facto Watykan odcina się od trzech bulli papieskich z XV w., które posłużyły katolickim monarchiom Europy do usprawiedliwienia i legalizacji brutalnej kolonizacji terytoriów należących do rdzennej ludności. Usprawiedliwiały one najeżdżanie i podporządkowywanie Saracenów, pogan i niewierzących oraz grabież ich własności. Te kościelne dokumenty zostały nadinterpretowane w praktyce i wykorzystane, nie tylko przez katolików, dla sformułowania „doktryny odkrycia”, którą usprawiedliwiano również niewolnictwo. Jej ślady są wciąż widoczne w prawodawstwie amerykańskim i kanadyjskim. Oświadczenie stanowi historyczne uznanie przez Watykan współwiny za dramatyczne skutki ery kolonialnej oraz wyraz odwagi i determinacji papieża Franciszka, by rozliczyć się z historią i wyjść naprzeciw oczekiwaniom na sprawiedliwość, formułowanym od dekad przez potomków skolonizowanych ludów. Ma przede wszystkim wymiar moralny, ale może też otwierać w poszczególnych państwach drogę do zmian o charakterze prawnym. Franciszek zamyka pewien etap w swoim pontyfikacie, bowiem już w 2015 r. podczas wizyty w Boliwii przeprosił rdzenną ludność za przestępstwa kolonialnego podboju Ameryk. Proces rozliczania przeszłości i wyciągania z niej wniosków ma szczególne znaczenie dziś, gdy toczy się pełna niewiadomych walka o supremację w świecie. Epoka mająca swe początki w okresie kiedy wydawane były wspomniane bulle zbliża się do końca. Tworzeniu nowej towarzyszą dylematy podobne do tych sprzed wieków. 

Jednak przede wszystkim zachęcam do odwiedzin Watykanu przy okazji wizyty w Wiecznym Mieście. To nie tylko wielka uczta duchowa, ale też magia placu św. Piotra, bazyliki św. Piotra i niewiarygodnych muzeów watykańskich.

87 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page