Tadżykistan jest jednym z młodszych krajów, który stał się niepodległy dopiero po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 roku. To nie znaczy jednak, że kraj ten pozbawiony był wcześniej własnej historii. Tereny dzisiejszego Tadżykistanu znajdowały się pod kontrolą starożytnych imperiów środkowoazjatyckich, w VII wieku zostały podbite przez Arabów, by jednak 200 lat później stać się częścią Persji, a w XIII wieku znaleźć się pod panowaniem Mongołów. Dopiero w 1868 roku Tadżykistan został przyłączony do Carskiej Rosji. Rosjanie byli przede wszystkim zainteresowani uprawą bawełny, ta strategia była zresztą kopiowana w innych republikach azjatyckich znajdujących się pod ich kontrolą. Po wybuchu Rewolucji Październikowej w Rosji rozpoczęło się tadżyckie powstanie ludowe przeciwko bolszewikom. Było ono bardzo brutalne, komuniści zniszczyli wiele wiosek, spalili meczety, stosując represje wobec ludności. W ramach kampanii powszechnej sekularyzacji represjonowano wyznawców nie tylko islamu, ale też chrześcijaństwa i judaizmu. W okresie wojny kraj został dotknięty klęską głodu, który pochłonął wiele istnień ludzkich. Po podporządkowaniu Tadżykistanu przez komunistów, w 1924 r. utworzona została tadżycką republika autonomiczna, ale w ramach Uzbeckiej Republiki Sowieckiej. Odrębną republiką sowiecką Tadżykistan stał się w 1929 r., jednak etnicznie tadżyckie miasta takie jak Samarkanda, czy Buchara decyzją Stalina zostały częścią Uzbeckiej SRS i do dzisiaj stanowią integralną część niepodległego Uzbekistanu. Polityce sowieckiej kolektywizacji rolnictwa w związku z ekspansją terenów uprawy bawełny towarzyszyły represje w stosunku do chłopów i ludności cywilnej, którą komunistyczni oprawcy siłowo przesiedlali. Fale czystek stalinowskich (1927-1934 oraz 1937-1938) doprowadziły do wykluczenia z Komunistycznej Partii Tadżykistanu ok. 10 tys. osób, zostali oni zastąpieni przez etnicznych Rosjan. Jedynym tadżyckim komunistą o pewnej rozpoznawalności poza Tadżykistanem sprawującym funkcję 1 sekretarza partii komunistycznej był Gafurow w latach 40 i 50-tych XX wieku. Znany był jednak nie jako komunista, ale naukowiec, gdyż zajmował się historią Azji Centralnej w dosyć obiektywny sposób, jak na standardy imperium sowieckiego. II Wojna Światowa bardzo wykrwawiła Tadżykistan. Zginęło nawet do 120 tys jego obywateli, to bardzo dużo jak na 1,5 mln populację tego kraju. W czasach Związku Sowieckiego Tadżykistan był najbiedniejszą republiką kraju robotników i chłopów. W latach 80-tych XX wieku warunki egzystencji były najgorsze, stopa oszczędności gospodarstw domach bliska zeru, ponadto najniższa liczba osób z wyższym wykształceniem na 1000 mieszkańców. Władze sowieckie przez długie lata nie realizowały w Tadżykistanie żadnych istotnych projektów inwestycyjnych. Nic dziwnego, że pod koniec egzystencji ZSRS mieszkańcy coraz bardziej domagali się poprawy warunków życia, przez co wzrastała ich świadomość narodowa, niemniej nigdy nie dochodziło tutaj do otwartej rewolty antyrządowej. W 1991 roku zaraz po upadku Związku Sowieckiego (wg. Putina największej tragedii XX wieku) kraj ogłosił swoją niepodległość. W tej sprawie mieszkańcy kraju byli podzieleni: połowa była zwolennikami niepodległości, restauracji kultury tadżyckiej, języka, budowy bliskich relacji z Iranem, Afganistanem i innymi krajami regionu, a druga połowa chciała pozostać częścią imperium sowieckiego. Przyspieszony bieg historii rozstrzygnął ten spór na rzecz niepodległego państwa.
Młody kraj, jak mało który w Azji Środkowej podatny był na hasła islamistów. Już w 1990 roku zaczęły się niepokoje społeczne, wywołane biedą, dysfunkcjonalną gospodarką, brakiem mieszkań, gigantycznym bezrobociem wśród młodych i zupełnym brakiem perspektyw. Cała gospodarka uzależniona była od Związku Sowieckiego, który też rozleciał się w warunkach zupełnego chaosu. Jedyne źródła przychodów generowane przez lokalną gospodarkę pochodziły z uprawy bawełny i wydobycia aluminium, te drugie zostało zresztą szybko sprzedane rosyjskim oligarchom w skrajnie nieprzejrzysty sposób. Większość mieszkańców nie miała pracy, a ci nieliczni, którzy jeszcze pracowali nie otrzymywali wynagrodzenia. Islamiści szybko wyczuli nastroje frustracji. Zawsze tam, gdzie ma miejsce niestabilność polityczna związana z upadkiem imperiów, władzę próbują przejąć różne organizacje ekstremistyczne. Nie inaczej było w Tadżykistanie. Na tym tle wybuchła zaraz po uzyskaniu niepodległości wyjątkowo brutalna wojna domowa, która trwała 5 długich lat. Walczyły ze sobą postkomunistyczne siły rządowe Tadżykistanu wspierane przez Rosję i Uzbekistan, z dążącymi do stworzenia na terenie kraju państwa islamskiego ugrupowaniami fundamentalistów islamskich talibów i Al-Kaidy. Celem ekstremistów było stworzenie kraju w oparciu o prawo szariatu, późniejszej jego transformacji w Kalifat, a następnie jego ekspansja na całą Azję Centralną. Kiedy siły rządowe Tadżykistanu zaczęły ulegać islamistom i zmuszone były uciekać z Duszanbe, na ratunek przyszła Rosja, która słusznie obawiała się radykalizacji całej Azji Centralnej. Gdyby nie militarne wsparcie Rosji Tadżykistan wyglądałby dzisiaj zupełnie inaczej, z pewnością bardziej przypominałby Afganistan, niż inne kraje Azji Środkowej. Wojna domowa pochłonęła aż 150 tys. ofiar, a blisko 1,3 mln. straciło dach nad głową. Ponad pół miliona uciekło z kraju.
W 1992 r. na scenie politycznej pojawił się Emomali Rahmonow, najpierw jako tymczasowa głowa państwa (szef Rady Najwyższej), a następnie od 1994 r. prezydent do dzisiaj wybierany na kolejne siedmioletnie kadencje. W 1997 r. doprowadził do zawieszenia broni z opozycją, za co był chwalony na arenie międzynarodowej. Nadzieje wobec Rahmonowa były duże, proporcjonalne do późniejszego rozczarowania. Tego można się jednak było spodziewać. Podobnie, jak w sąsiednich krajach świata postsowieckiego (Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan) ich prezydenci szybko wprowadzali autorytarne rządy i swój kult. Podobizna Rahmonowa jest wszędzie: przy drogach, skrzyżowaniach, pomnikach i praktycznie wszystkich sklepach. Przy każdym plakacie znajduje się dodatkowo rarytas: światłe wypowiedzi, których autorem jest oczywiście prezydent. Pod względem autopromocji Rahmonow mógłby z powodzeniem równać do rodziny Kimów z Korei Północnej. Wielka szkoda, że Jacek Kurski nie jest Tadżykiem, w tym kraju jego talent rozwinąłby się jeszcze bardziej, a może też miałby szansę sam obalić prezydenta (który w 2007 r. jako tadżycki narodowiec zmienił swoje nazwisko odrzucając rosyjską końcówkę -ow oraz otczestwo na Rahmon). Wcześniej jednak porozumienie z opozycją w 1997 roku miało jej gwarantować 30% ministerstw. Oczywiście nigdy nie zostało dotrzymane, a kolejne wybory Rahmon wygrywał zdobywając odpowiednio 98% (1999), 79% (2006), 84% (2013) oraz 90% głosów (2020). W 2027 stawiam, że wynik powinien zbliżyć się ponownie w okolice 100%. Dziś tadżyckiego ruchu prodemokratycznego nie wspiera żadne demokratyczne państwo. Otaczające Tadżykistan autorytarne reżimy w Pekinie, Moskwie Kabulu nie zaakceptowałyby zresztą żadnej liberalizacji. A Rahmon coraz bardziej przykręca śrubę. Dawni przywódcy opozycji od dawna odsiadują wieloletnie wyroki. Aresztowano też ich adwokatów, w ten sposób dostali sygnał, by trzymali się z dała od opozycji. W 2020 r. represje spadły na nauczycieli akademickich. Pod zarzutem wspierania islamistów aresztowano 119 osób. Gdy w 2021 r. w Górskim Badachszanie wybuchły antyrządowe protesty, Rahmon wysłał tam siły specjalne, który zabiły 40 osób, szybko uciszając buntowników. Międzynarodowe organizacje praw człowieka coraz częściej określają Tadżykistan jak kraj bezprawia, który w rankingach wolności i demokracji plasuje się wśród 10 najbardziej represyjnych krajów świata. Reżim chroni układ rodzinnych powiązań Rahmon. Kiedy obejmował władzę w 1994 r. powiedział, że ma tylko jednego brata, który był kierowcą traktora. Chciał w ten sposób uspokoić Tadżyków, obiecując, że żaden jego krewny nie zbliży się do władzy. Po 30 latach nie ma w kraju instytucji, w której bliscy prezydenta nie zajmowaliby kluczowych stanowisk. Rahmon ma 7 córek i 2 synów, duże rodziny mają też jego brat i siostra, do tego dochodzą krewni jego żony i teściów. Krąg rodzinny Rahmona i jego żony to 250-300 osób. Wszyscy sprawują wysokie stanowiska w państwie lub biznesie.
Najwyższym rangą urzędnikiem prócz Rahmona jest jego najstarszy syn Rustami. Pełni funkcję przewodniczącego parlamentu i burmistrza Duszanbe. Z kolei córka jest szefową administracji prezydenckiej i komisji w parlamencie, a siostrzeniec Rahmona jest pierwszym wicepremierem, czwarta córka - ambasadorem w Wlk. Brytanii, inny zięć -ambasadorem w Turcji. 6 córka Rachmona od wielu lat nadzoruje największy biznes Tadżykistanu - telekomunikację. Listę rodzinnych powiązań można by wymieniać bez końca. Rahmon nie ma powodów do niepokoju: USA i UE, choć mają narzędzia, by wpływać na rząd tadżycki, nie zwracają uwagi na represje i zawłaszczanie państwa. Podczas gdy UE przyjmuje tysiące azylantów z Tadżykistanu, unijni politycy podczas wizyt w Duszanbe nazywali Rahmona nawet obrońcą praw człowieka.
W 2002 r. byłem z delegacją przedstawicieli biznesu polskiego towarzyszącej ówczesnemu prezydentowi RP Kwaśniewskiemu w jedynej dotąd wizycie polskiej głowy państwa w Tadżykistanie. Kwaśniewski w swoim wystąpieniu na oficjalnej kolacji przytoczył kilka przykładów Polaków, którzy przyczynili się do propagowania wiedzy o tym odległym kraju. Przede wszystkim wspomniał Bronisława Gąbczewskiego, wybitnego badacza Pamiru, który w XIX wieku projektował i budował wiele dróg w Tadżykistanie. W Tadżykistanie znalazła się też grupa Polaków - ofiar stalinowskich deportacji z lat 40-tych XX wieku. Nikt dokładnie nie wie, ile ich było, niemniej przypuszcza się, że ich liczba wynosiła od 5 do 12 tysięcy. Trafili głównie do Stalinabadu (dzisiejsze Duszanbe), jeszcze w czasie wojny z powodu epidemii malarii i duru zmarło 1/3 z tej liczby. Przebywał tu też polski pisarz Bruno Jasieński, który nawet jedną ze swoich powieści poświęcił porewolucyjnej rzeczywistości Tadżykistanu. Kwaśniewski wspomniał też o poetach tadżyckich, takich jak Rumim, którego słowa możemy odnaleźć w symfonii "Pieśn o nocy" Karola Szymanowskiego oraz o słynnym filozofie i medyku Awicennie, żyjącym tysiąc lat temu, który nazywany był często ojcem nowoczesnej medycyny, a Tadżycy w swoim uniesieniu patriotycznym określają go jako "najsłynniejszego uczonego wszech czasów wśród wszystkich narodów świata". Kwaśniewski pozytywnie ocenił reformy, jakie dokonywały się w Tadżykistanie, podkreślając determinację władz w walce z zorganizowaną przestępczością, szczególnie z handlem narkotykami. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tym reformom, które tak urzekły byłego prezydenta RP.
Niewielu obserwatorów tadżyckiej polityki podziela zdanie naszego prezydenta. New York Times w tym czasie, kiedy wznosił on toast za zdrowie Rahmonowa określił Tadżykistan jako kraj zacofany i absolutnie antyreformatorski, który pogrąża się w kryzysie cywilizacyjnym. Nikt nie przejmuje się protestami nielicznych ugrupowań opozycyjnych, gdyż Rahmon nauczył się do perfekcji manipulować światową opinią publiczną, mimo dewastujących ocen takich organizacji jak OBWE, zarzucającym wyborom brak jakichkolwiek standardów demokratycznych. Tolerowanie autorytarnego reżimu Rahmona stało się możliwe w momencie rozpoczęcia przez USA interwencji zbrojnej w Afganistanie przeciwko Talibom. Graniczący z Afganistanem Tadżykistan stał się podstawową bazą dla wojsk amerykańskich. Rahmon potrafił to świetnie wykorzystać i wynegocjował dużą pomoc finansową USA. Nic dziwnego, że był przez nich traktowany jako ważny sojusznik. Rahmon nie miał wielu alternatyw dla kształtowania swojej polityki międzynarodowych sojuszy, gdyż z wojny domowej wyszedł jako absolutny bankrut, a gospodarka praktycznie nie funkcjonowała. Pojawienie się amerykańskich wojsk w Tadżykistanie wzmocniło niewątpliwie pozycję przetargową Rahmona wobec Rosji, uważającej Tadżykistan, podobnie zresztą jak wszystkie inne byłe republiki sowieckie jako swoją tradycyjną strefę wpływów. Rahmon sprawnie lawirował między Rosją a Zachodem. Zgodził się na otwarcie w 2004 r. rosyjskiej bazy wojskowej w Duszanbe, co powszechnie traktowane było jako gwarancja stabilności w narażonym na agresję z różnych stron kraju i czynnik pobudzający rachityczną gospodarkę. Dzięki tej bazie Rosja umorzyła Tadżykistanowi kilkaset milionów długu wobec Rosji. W sytuacji dysfunkcjonalności własnej gospodarki (spadek PKB w 1993: -11%, w 1995: -12,5%) Rahmonowi udało się utrzymać integralność kraju głównie dzięki pomocy rosyjskiej i amerykańskiej. Formalnie wolność słowa jest zagwarantowana przez konstytucję, ale prasa niezależna została przez Rahmona praktycznie unicestwiona, prawa człowieka są łamane nagminnie. Aparat przemocy państwa ostro tępi jakąkolwiek opozycję, niezależni dziennikarze są szykanowani i bici, a ostatnia strona internetowa jedynej opozycyjnej partii została zamknięta jeszcze w 2003 r. Wg. Institute for War and Peace Reporting dostęp do wielu stron internetowych jest blokowany przez rząd, a dziennikarzom nie pozwala się pisać o kontrowersyjnych sprawach z punktu widzenia władzy. Blokuje się też dostęp do Facebooka i YouTube. Nie przestrzega się konstytucyjnych gwarancji sprawiedliwego procesu, a wobec oskarżonych często stosuje się tortury. Kobiety tadżyckie są często ofiarami gwałtów, a nawet handlu ludźmi. Służby graniczne często odmawiają cudzoziemców wjazdu do kraju bez podania przyczyny mimo posiadania wszystkich wymaganych dokumentów. Ja takich problemów nie miałem pewno dlatego, że przyjechałem z oficjalną delegacją państwową. W praktyce nie jest tolerowana żadna forma krytyki wobec reżimu, najmniejsze formy protestu są brutalnie tłumione i oczywiście nie ma mowy, by cokolwiek na ten temat można było przeczytać, usłyszeć, albo zobaczyć w mediach. Wg. indeksu demokracji the Economist Tadżykistan zajął dumne 160 miejsce tuż za Arabią Saudyjską, co plasuje go w czołówce najbardziej autorytarnych reżimów świata.
Na plus rządowi niewątpliwie trzeba zaliczyć, że skutecznie zwalcza szerzenie się radykalnego islamu, który w ostatniej dekadzie znowu przybiera na sile. Radykałowie regularnie atakują armię tadżycką, dochodzi też do samobójczych zamachów. Rahmon słusznie stara się zapobiegać odnowieniu konfliktu na wielką skalę. Specjalne ustawy zakazały studiowanie na zagranicznych, religijnych uczelniach, ograniczona jest możliwość pielgrzymowania do świętych miejsc dla muzułmanów, zabroniono także noszenia bród dłuższych niż pięść. Nieletni nie mają wstępu do meczetów, których zagęszczenie w Tadżykistanie jest największe w całej Azji Środkowej (1 meczet przypada na 2000 osób). Młodzież do 18 roku życia ma też obowiązek nauki w świeckich szkołach, gdyż te znajdujące się przy meczetach uważane są przez rząd za siedlisko islamskiego radykalizmu. Mimo to Tadżykistan jest bezpiecznym krajem do podróżowania dla tych, którzy już dotrą na miejsce. Nie są oni celem ataków integrystów islamskich, tylko wojsko i policja. Te ataki powodują, że często zamykany jest dostęp do największej atrakcji turystycznej kraju - Pamiru. Ponad połowa terytorium kraju leży powyżej 3000m n.p.m. W 2015 roku Rosja wzmocniła swoją obecność militarną w Tadżykistanie, po tymczasowym wycofaniu wojsk w 2005 r.
Od momentu wybuchu pandemii koronawirusa Tadżykistan obok Turkmenistanu przyciąga uwagę światowych mediów. A to w związku ze specyficznymi działaniami rządu w dobie pandemii. Wg. oficjalnych statystyk przed 30.04.2020 w obu krajach nie zanotowano żadnego przypadku zakażeń. Gdy na całym świecie rządzący zachęcali do ograniczania kontaktów społecznych i pozostania w domu, jeszcze pod koniec marca według strony internetowej Rahmona uczestniczył on w wielu wydarzeniach organizowanych w różnych częściach Tadżykistanu. M. in. sadził drzewa, siał bawełnę i otwierał wiele obiektów publicznych. Swoją osobą zaszczycał też festiwal miodu, placka i ziemniaka, chętnie pozował do fotografii w towarzystwie wielu kobiet poubieranych na taką okazję w regionalne stroje ludowe. Jego spokoju nie mąciły również informacje o nasilającej się pandemii w Rosji. Oficjalna linia przekazu dnia (takowy oczywiście istnieje w tym kraju powszechnie, ale nie udało mi się zweryfikować, czy propagandyści tadżyccy wzorowali się na praktyce PiS w Polsce) nie zdawała się zakłócać doniesień tadżyckich mediów o wzroście liczby zgonów związanych z zapaleniem płuc oraz wzroście liczby przyjęć do szpitali. Sytuacja nagle zmieniła się pod koniec kwietnia, kiedy ogłoszono pierwsze przypadki zakażeń. Miało to miejsce tuż przed wizytą delegacji WHO w Duszanbe. Najwyraźniej sytuacja okazała się być dla władz tadżyckich mało komfortowa, gdyż z "niewiadomych" przyczyn Rahmon zdymisjonował swojego dotychczasowego ministra zdrowia i powołał nowego. Najprawdopodobniej chodziło o kreowanie przed wyborami prezydenckimi wizerunku kraju, który omijany jest przez koronawirusa dzięki mądrości władzy i samego Rahmona. Podobnie jak polskim premierem Morawieckim, również Rahmonem miał się zachwycać cały świat ze względu na skuteczność radzenia sobie z zarazą. W rzeczywistości mieszkańcy kraju doznali gigantycznych strat ekonomicznych z powodu pandemii. Wartość przekazów pieniężnych z Rosji do Tadżykistanu w pierwszej połowie 2020 r. spadła o połowę, a w liście do MFW Rahmon zwrócił się o pomoc finansową. Prezydent bez problemów wygrał wybory, w swoim medialnym przekazie nie skompromitował się tak bardzo, jak inny wesoły silny człowiek sąsiedniego Turkmenistanu - Berdymuchamedow, który po prostu zabronił swoim poddanym używania słowa koronawirus i w ten sposób problem został rozwiązany. Autorytaryzm władzy daje jak widać duże możliwości długiego ukrywania przed opinią publiczną skali zachorowań, a niski poziom służby zdrowia utrudnia właściwą ich diagnostykę. Władze Tadżykistanu i Turkmenistanu z pewnością były świadome, że ujawnianie przypadków zachorowań wiązałoby się z koniecznością zamrożenia ich gospodarek, to z kolei byłoby zbyt dużym ciosem dla budżetów obu państw i wielu ich przedsiębiorstw.
Po zakończeniu wojny domowej (1997) gospodarka Tadżykistanu stale rosła. Nic w tym nie było dziwnego, ponieważ baza startowa była praktycznie zerowa. Od końca lat 90-tych XX wieku wzrost PKB jest dosyć stabilny i wynosi przeciętnie od 6 do 8% rocznie. Infrastruktura drogowa jest słaba, wiele dróg w terenach górskich nie jest dostępnych w czasie długiej i srogiej zimy, większość dróg zostało wybudowanych w czasach sowieckich, w 30-leciu niepodległości takich projektów zostało zrealizowanych bardzo niewiele. Na przeszkodzie stoi chroniczny brak środków oraz mimo wszystko dosyć konserwatywna polityka fiskalna, która powoduje, że deficyt sektora publicznego nie jest jakiś szczególnie wysoki i jeszcze do niedawna nie przekraczał 40% PKB. Również inflacja nie sprawiała w ostatniej dekadzie specjalnych kłopotów nie przekraczając 7% rocznie. Tadżykistan obok Kirgistanu jest najbiedniejszym krajem WNP (wspólnota byłych republik sowieckich pod egidą Rosji). PKB na jednego mieszkańca ledwo przekracza 3000$ (PPP). Rozwinięty jest tylko przemysł włókienniczy (dzięki uprawie bawełny) i spożywczy. Kraj dysponuje dosyć sporymi zasobami boksytów, złota i rud uranu, innych surowców jest niewiele. Duży potencjał ma energetyka wodna, który jednak jest na razie wykorzystywany w niewielkiej skali, stąd kraj cierpi na chroniczny brak energii. W 2001 r. Tadżykistan nawiedziła susza, co spowodowało głód i ubóstwo prawie 80% prawie 10-milionowej ludności. Częstymi chorobami były wówczas gruźlica, tyfus i choroby układu pokarmowego. Wielu Tadżyków wyemigrowało za granicę, gdzie pracuje nielegalnie, przede wszystkim w Rosji. Nierówności społecznie nie są jakieś szczególnie wysokie. Indeks Giniego w 2015 r. wynosił 34, co świadczy o tym, że kraj nie jest zoligarchizowany, wyzwaniem jest natomiast bieda, która dzielona jest w miarę równo.
Najbardziej Tadżykistan - graniczący bezpośrednio z Afganistanem - znany jest jednak jako szlak przerzutowy przemytu narkotyków, które trafiają następnie do Europy. Szlak przerzutowy heroiny odbywa się rzekami, transportem samochodowym i na grzbietach zwierząt pociągowych. Jak dotąd wspólnota międzynarodowa nie naciskała zbytnio na Tadżykistan by ten zbrodniczy proceder ukrócić, pewno ze względu na kluczową rolę tego kraju w zwalczaniu terroryzmu islamskiego. Z pomocą Chin wybudowana została droga łącząca Tadżykistan z Xinjiang w zachodnich Chinach, Amerykanie z kolei zbudowali most łączący Tadżykistan z Afganistanem, co usprawniło transport drogowy towarów z Chin poprzez Tadżykistan do południowego Pakistanu i centralnej Azji, a towary tadżyckie mogą być sprzedawane do Chin i Azji centralnej. International Herald Tribune odnotował niedawno, że nawet w Duszanbe można zauważyć pierwsze oznaki ożywienia, gdyż po raz pierwszy od upadku imperium sowieckiego widać wielu uśmiechniętych młodych ludzi na ulicach, mimo braków elektryczności, zimna i nadal wielu problemów dnia codziennego. Główna ulica Duszanbe - Rudaki powróciła do życia, pełna jest kawiarenek, sklepików i hoteli. W okolicy sporo jest ładnych ogrodów, jeziorek i fontann, to ulubione miejsce spędzania czasu przez mieszkańców. Klimaty sowieckie można natomiast poczuć odwiedzając CUM lub GUM - sklep składający się z kilku pięter, gdzie można kupić każdy towar. Budynki takie można znaleźć we wszystkich większych miastach byłych republik sowieckich. Nad centrum dominuje też olbrzymi prezydencki pałac, miałem okazję być w nim z okazji uroczystej kolacji wydanej przez Rahmona. Nie to było jednak highlightem mojego pobytu w Duszanbe. Dla polskiej delegacji Rahmon zorganizował wizyty w kilku zakładach produkcyjnych zlokalizowanych w różnych miejscach stolicy. W jednym z nich z samego rana (stara zdezelowana fabryka chyba jakiś śrubek i gwoździ) dyrekcja zaprosiła nas na wytrawne śniadanie zakrapiane ciepłą wódką, nie można było odmówić, gdyż gościnni gospodarze jednoznacznie zinterpretowaliby taki gest jako największy despekt. Smak tej wódki towarzyszy mi do dzisiaj, kilka lat temu coś podobnego przydarzyło mi się na pustyni Gobi, gdzie równie gościnni Mongołowie uraczyli mnie ciepłą wódką marki Dżyngiz Chan - podobnie niezapomniane przeżycie jak wiele lat wcześniej w Tadżykistanie. Turystyka w tym mimo wszystko pięknym kraju, ze względu na jego krajobrazy do niedawna praktycznie nie istniała. W ostatnich latach ta sytuacja powoli się zmienia. Warto tutaj wpaść, zwłaszcza po wizycie w pobliskim Uzbekistanie, trzymam kciuki za ten trochę zapomniany kawałek naszej cywilizacji, jego mieszkańcy z pewnością zasługują na lepsze jutro, ci którzy odważą się tutaj przyjechać z pewnością nie będą żałowali.