top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Norwegia





Norwegia zbudowała wyjątkowy na świecie model opiekuńczego państwa dobrobytu. Jest relatywnie najbogatszym ze wszystkich 5 krajów nordyckich. Ostry, północny klimat nie był gościnny dla człowieka i łatwy do zagospodarowania. Normanowie - plemiona germańskie - starali się przede wszystkim osiedlać na obszarach w pobliżu morza. Byli dobrymi żeglarzami, trudnili się też handlem i piractwem. Byli znani jako wikingowie, którzy na kilkaset lat zdominowali morza Europy. Ich wyprawy miały początkowo charakter łupieżczy, a później także kolonizacyjny. Największe ich nasilenie miało miejsce od końca VIII do połowy XI w. W końcu IX w. Harald Pięknowłosy zjednoczył plemiona normańskie, żyjące wzdłuż długiego wybrzeża morskiego, tworząc państwo norweskie. Wielu Normanów, którym nie podobały się nowe, twarde porządki, wyemigrowało kolonizując Islandię. Do największego rozkwitu Królestwo Norwegii doszło w XIII w. za panowania Hakona IV. Pod zwierzchnictwem króla znalazła się wówczas Grenlandia i Islandia. Na Islandii i Grenlandii, norwescy wikingowie natrafili na obszary niezamieszkałe. Założyli tam i rozbudowali własne osady. Ludność dzisiejszej Islandii wywodzi się w prostej linii z kolonizacji wikingów. Natomiast na Grenlandii nordyjskie


wspólnoty wymarły kilka wieków później, z wciąż niejasnych przyczyn. Na potrzeby swoich licznych wypraw, wikingowie budowali szybkie, łatwe w manewrowaniu łodzie. Byli też znakomitymi nawigatorami, którzy doskonale radzili sobie na otwartym morzu. Dzielni Wikingowie kilkakrotnie dotarli do Ameryki - na długo przed Kolumbem, który to wyczyn świadczy o możliwościach żeglugi pełnomorskiej ich łodzi - drakkarów. Poważnym błędem okazało się wpuszczenie do stolicy kraju - Bergen kupców z niemieckiej Hanzy. Z czasem całkowicie zmonopolizowali oni handel wypierając kupców i żeglarzy norweskich. Nieszczęścia dopełniła epidemia "czarnej śmierci", która w połowie XIV w. doprowadziła do śmierci 2/3 mieszkańców kraju. Osłabiona Norwegia, na podstawie unii kalmarskiej w 1387 r. weszła w unię personalną z Królestwem Duńskim. Silniejsza Dania całkowicie podporządkowała sobie Norwegię, formalnie całkowicie likwidując jej odrębność w 1536 r. Język duński wypierał norweski, który znalazł się na krawędzi wymarcia. W okresie panowania absolutyzmu sformułowano politykę, zgodnie z którą Dania i Norwegia pod względem gospodarczym miały być traktowane jako nierozdzielna całość. W związku z tym Danii przyznano wyłączne prawo do handlu zbożem w południowo-wschodniej Norwegii (1737), podczas gdy analogiczny monopol na sprzedaż norweskiego żelaza obowiązywał w Danii. Poprzez wprowadzenie miejskich przywilejów handlowych (1662), całość handlu drewnem skupiła się w miastach, których mieszkańcom przyznano wyłączne prawo do skupu drewna od chłopów i właścicieli tartaków. Rozwiązaniom tym przyświecała intencja stworzenia warstwy rodzimego bogatego mieszczaństwa i cel ten z


ostał osiągnięty. Mieszczaństwo, które narodziło się jako warstwa społeczna w następstwie poprawy sytuacji gospodarczej, nosiło w sobie zalążek świadomości narodowej, który szczególnie dojrzał i dał o sobie znać w XVIII w. Chociaż było to spowodowane silnym wzrostem ekonomicznym tej klasy społecznej, to jednak czynnikiem decydującym stał się zapewne narastający opór wobec dążeń władców do uczynienia z Kopenhagi gospodarczego centrum obu państw. Norwescy kupcy nie byli w stanie konkurować z potężnymi przedsiębiorstwami handlowymi duńskiej stolicy. W końcu XVIII w., większość importu szła przez Kopenhagę. Sprzedawcy drewna z południowo-wschodniej Norwegii przedstawili grupowe żądanie utworzenia norweskiego banku narodowego, tym samym wspierając roszczenia wysokich urzędników państwowych o założenie norweskiego uniwersytetu. Żądania te zostały odrzucone, jako że rząd obawiał się jakichkolwiek kroków, które mogłyby wzmagać świadomość autonomii Norwegii i tym samym osłabiać potęgę unii. Koncepcja utworzenia norweskiego uniwersytetu i banku narodowego stopniowo stawała się symbolem wzrastającej świadomości odrębności narodowej.Podczas wojen napoleońskich Dania stała się sojusznikiem Francji. Ogłoszona przez Napoleona blokada Wlk. Brytanii oznaczała dla Norwegii katastrofę gospodarczą, w ślad za którą przyszła klęska głodu. Co więcej, kraj został wyniszczony przez sojusznika Wlk. Brytanii - Szwecję. Po klęsce Napoleona, w traktacie kilońskim w 1814 r., zwycięskie mocarstwa ustaliły, że Norwegia będzie odebrana Danii, a w nagrodę otrzyma ją Szwecja. Rozgoryczeni Norwegowie postanowili wziąć sprawy w swoje rece i 27 maja 1814 r. zgromadzenie w Eidsvoll uchwaliło konstytucję niepodległej Norwegii. Kraj jednak był zbyt słaby, by przeciwstawić się silniejszej Szwecji. Ta w końcu zgodziła się uznać Norwegię za odrębne królestwo, połączone unią personalną i wspólną polityką zagraniczną ze Szwecją. W proklamacji suwerenności Norwegii, ogłoszonej przez szwedzkiego króla Karola XIII, stwierdzono, że Norwegia ma mieć status państwa niezawisłego, z własną niezależną konstytucją, własnym parlamentem, rządem i prawem do nakładania podatków. Unia ostatecznie rozpadła się w 1905 r. po konflikcie o zagraniczne służby konsularne. Na króla niepodległej Norwegii wybrano Hakona VII. W tym czasie Norwegowie: Nansen i Amundsen odegrali ważny udział w badaniach i odkryciach polarnych. Amundsen był pierwszym zdobywcą bieguna południowego. Właściwie próbował zdobyć biegun północny, ale szybsi byli Amerykanie, stąd Amundsen szybko udał się na drugi koniec świata i tym razem to on ubiegł wyprawę angielską. Właściwie pierwszym konfliktem od wojen napoleońskich, w który zaangażowała się Norwegia była II Wojna Światowa. W 1940 r. kraj został zaatakowany przez wojska hitlerowskie, które bardzo szybko opanowały większość kraju, spotykając się ze słabo zorganizowanym oporem. Premierem kolaboracyjnego rządu został Quisling, stąd jego nazwisko stało się w świecie synonimem kolaboracji. W tym samym czasie król Haakon VII odmówił kapitalcji i wraz ze swoim rządem udał się na emigrację do Wlk. Brytanii, podobnie jak rząd Polski powrześniowej. W obronie Norwegii wzięły udział wojska polskie (uczestniczyły w słynnej bitwie pod Narvikiem), lecz w efekcie niekorzystnego przebiegu kampanii francuskiej zostały one ewakuowane i cała Norwegia znalazła się pod niemiecką okupacją. Quisling w latach 20-tych XX w. zafascynowany był bolszewikami, będąc dyplomatą w Moskwie, a wcześniej w Leningradzie. Po powrocie do Norwegii fascynacja bolszewizmem zmieniła się na zauroczenie nazizmem. Założył partię faszystowską, która wprost nawiązywała do NSDAP Hitlera, a sam mianował siebie jej Fuehrerem. Był współodpowiedzialny za terror i deportacje Norwegów, tak narodowości żydowskiej. Po wojnie został aresztowany, skazany na śmierć i rozstrzelany.

Norwegia szybko poradziła sobie z ciemnym okresem swojej historii, faszyści nigdy nie mieli realnego wpływu w społeczeństwie norweskim. W 1947 r. kraj przyjął pomoc gospodarczą w ramach Planu Marshalla, co przesądziło o jego przynależności do demokracji zachodniej, a w 1949 r. przystąpił do NATO. W polityce zagranicznej, po wiekach obcych wpływów i niewoli, Norwegia skutecznie zachowała jak największą niezależność. Bardzo dbała o dobrą współpracę z innymi państwami regionu. W parlamencie najsilniejszą pozycję zachowali socjaldemokraci, realizujący ideę państwa dobrobytu. Mieli sporo szczęścia, gdyż w latach 70-tych XX w. odkryte zostały bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Północnym. Pewno taka była przyczyna dwukrotnego sprzeciwu przystąpienia do UE w referendach (1972 i 1994). Źródłem norweskiego dobrobytu jest jednak nie tylko eksploatacja bogatych złóż surowców energetycznych (w wielu krajach afrykańskich bogactwo surowcowe jest zwykle dla nich prawdziwym przekleństwem), ale przede wszystkim idea zrównoważonego rozwoju, dyplomacja pokojowa, międzynarodowa współpraca rozwojowa czy społeczna odpowiedzialność biznesu. Neutralny mediator Norwegia uchodzi dzisiaj za ważnego eksportera nie tylko ropy i łososia, ale również pokoju, czego symbolem jest przyznawana przez norweski parlament Pokojowa Nagroda Nobla. Dzisiejsza Norwegia z powodzeniem pełni rolę pośrednika w łagodzeniu i rozwiązywaniu sporów na arenie międzynarodowej (m.in. na Filipinach, Somalii, Etiopii, Kolumbii, Nepalu i wielu innych), co wynika też z braku jej ekspansji kolonialnej, bo trudno za takową uznać wspomniane podboje wikingów niezamieszkanej Islandii czy Grenlandii. Wykształcił się wręcz pewien norweski model pokojowej mediacji. Jego istota polega na budowie zaufania, a nie na mediacji opartej na sile i presji (peacehelpers vs. peacemakers). Model ten wykazuje się bardzo dużą skutecznością. Norwegia nie jest na świecie postrzegana jako strona jakiegokolwiek konfliktu, co nie budzi podejrzeń o tendencyjne zaangażowanie i ukryte zamiary wobec skonfliktowanych stron. Dysponuje też bogatym dziedzictwem protestanckiej działalności misjonarskiej (w powszechnej opinii działalność pokojowa jest jej sekularnym następcą), ma też świetne relacje z głównymi graczami światowymi na arenie międzynarodowej (m.in. z USA, Chinami, Europą Zachodnią, Izraelem i krajami Bliskiego Wschodu), może zatem budować mosty między zwaśnionymi stronami. Silnym fundamentem norweskiej demokracji i jednocześnie jej dobrobytu jest rozwinięty sektor obywatelski. W Norwegii aktywnie działają liczące się organizacje pozarządowe i placówki naukowo-badawcze, jak Norweski Czerwony Krzyż, Instytut Badań nad Pokojem w Oslo (PRIO) czy Pomoc Norweskiego Kościoła. Wszystkie te instytucje są silnie zakorzenione w pozytywnym wizerunku skandynawskiego charakteru narodowego, na który składają się chłodny osąd rzeczywistości, niepoddawanie się emocjom, dystans do rzeczywistości, ale też zdolność do empatii, koncyliacyjność, czy gotowość do finansowania przedsięwzięć służących pokojowi na świecie (Norwegia opłaca ekspertyzy i misje monitorujące, dotuje projekty pomocy humanitarnej etc.). W 2009 r. ogólna wartość norweskiej pomocy dla zagranicy dotyczyła aż 110 krajów i wyniosła 1% PKB, z czego dziąta część trafiła na cele związane z umacnianiem pokoju i mediacjami międzynarodowymi.

Norwegia stanowi zatem jeden wielki kontrast w porównaniu z wieloma innymi gigantami naftowymi. Na przykładzie chociażby Nigerii, Iranu czy Arabii Saudyjskiej doskonale widać, że oparcie PKB na eksporcie paliw (w tych krajach jest to często ponad 90% całkowitego eksportu) może prowadzić do gwałtownego rozwarstwienia społeczeństwa. Autorytarne rządy oraz skrajnie nierówny podział zysków z eksportu (bogaci się bogacą, a biedni stają się coraz biedniejsi), a także brak inwestycji w kapitał ludzki powodowały w konsekwencji niepokoje społeczne, ukrywane pod maską relatywnie wysokiego PKB na mieszkańca. Norwegia obrała zupełnie odmienną drogę gospodarowania własnymi złożami. W 1972 r. utworzony został Oljedirektoratet (OL) - Norweski Dyrektorat Naftowy - oraz jedna z największych spółek paliwowych na świecie - Statoil. OL z założenia ma na celu wypracowywanie jak największych zysków dla całego społeczeństwa norweskiego, a przy tym dbać o środowisko naturalne. Dyrektoriat służy też jako organ doradczy dla Ministerstwa Ropy i Energii, zajmuje się prowadzeniem badań poszukiwawczych w szelfie kontynentalnym oraz monitoruje wydobycie ropy i gazu na terytorium całego kraju. Statoil z kolei stał się ucieleśnieniem idei stricte biznesowego zarządzania zasobami naturalnymi i awansował do dziesiątki największych koncernów paliwowych na świecie, chociaż na początku swojej działalności państwo zagwarantowało mu oligopolistyczną pozycję rynkową (początkowo koncern miał zagwarantowane min. 50% udziału w każdej licencji produkcyjnej w sektorze naftowym).

Norwegia to dzisiaj szósty na świecie kraj pod względem PKB na mieszkańca (w 2013 r. przekroczyło ono 100 tys. $, w pandemicznym 2020 r. spadło do poziomu 67 tys., w 2022 i kolejnych latach należy spodziewać się istotnego wzrostu ze względu na sytuację na rynkach surowców energetycznych na świecie). Kraj bardzo skutecznie jak dotąd potrafił obronić się przed tzw. chorobą holenderską. O tym zjawisku pisał m.in. noblista J. Stiglitz w "Globalizacji": dopływ kapitału prowadzi do aprecjacji waluty, co sprawia, że import staje się tańszy, a eksport drożeje. Nazwa pochodzi od doświadczeń Holandii po odkryciu złóż gazu ziemnego na Morzu Północnym, kiedy to sprzedaż gazu podniosła wartość waluty holenderskiej guldena, poważnie szkodząc konkurencyjności innych gałęzi eksportowych kraju. Był to niełatwy, ale rozwiązywalny problem dla Holandii, natomiast dla krajów rozwijających się może on być szczególnie trudny do przezwyciężenia. Intensywna eksploatacja zasobów wysysa czynniki produkcji kapitał i pracę z innych gałęzi gospodarki, a w efekcie do regresu gospodarczego, a nie, jak można przypuszczać, wzrostu. Z podobnym problemem mierzyła się również Hiszpania w okresie konkwistadorskim. Nadpodaż złota z Ameryki Płd. doprowadziła do galopującej inflacji i sprawiła, że import towarów okazał się bardziej opłacalny niż wspieranie własnej gospodarki. Podobne doświadczenia miała zresztą Polska w okresie PRL z nadmiernymi inwestycjami w wydobycie i eksport węgla. Norwegia, dzięki rozsądnej polityce gospodarczej, uniknęła raf rozwojowych związanych z "gorączką ropy". Nacjonalizacja złóż, kompleksowy monitoring oraz gospodarczy pragmatyzm przy wyjątkowej transparentności podejmowanych decyzji doprowadziły nie tylko do gwałtownego rozwoju kraju, ale i do zagwarantowania stabilności przyszłym pokoleniom. Na działalności wydobywczej opiera się słynny Oljefondet (Globalny Fundusz Emerytalny), którego kapitalizacja rynkowa na koniec 2021 r. przekroczyła 12 bilionów koron (6 bilionów PLN)! Środki z tego funduszu zabezpieczają zarówno budżet państwa przed łagodnymi, krótkoterminowymi zmianami w dochodach z eksportu ropy i gazu, jak i służą jako narzędzie transformacji bogactwa z formy surowcową na kapitałową. Norweska wersja zrównoważonego rozwoju dba zatem nie tylko o "dziś", ale również, czy może przede wszystkim o "jutro". Zrównoważony rozwój à la norvegienne to taki, w którym potrzeby obecnego pokolenia mogą być zaspokojone bez szans przyszłych pokoleń na ich zaspokojenie. Dąży on do integracji działań w trzech obszarach: ekonomii rozumianej jako wyrównywanie wzrostu gospodarczego w różnych rejonach świata, społeczeństwa - poprzez zapewnienie dobrej jakości życia obecnym i przyszłym pokoleniom oraz środowiska naturalnego - poprzez powstrzymanie jego degradacji, ochronę zasobów, a także racjonalne ich wykorzystanie. Te trzy obszary są ze sobą ściśle powiązane. Nie można zatem ograniczać jednego z nich na rzecz innych (np.: rezygnować z ochrony środowiska, by podnieść rozwój społeczny regionu), ale należy utrzymywać je w równowadze. Właśnie ze względu na wyjątkowo szkodliwy wpływ wydobycia ropy naftowej na środowisko naturalne ochrona przyrody jest w Norwegii podstawowym priorytetem. Wprawdzie emisja CO2 w latach 1990-2009 w Norwegii wzrosłą aż o 32%, wobec 1%, jaki był dopuszczalny na mocy Protokołu z Kioto, ale już rok później Norwegia zapowiedziała, że do 2030 r. osiągnie neutralność węglową, czyli zerową emisję CO2 netto. Norweska polityka klimatyczna (Klimaloftet) adresowana jest nie tylko do przedsiębiorstw (one oczywiście mają największy jednostkowy udział w emisji zanieczyszczeń), ale również do szkół i obywateli. Do zadań Klimaloftet należą m.in. wykłady dla studentów i nauczycieli, seminaria dla przedsiębiorców, czy kampanie uświadamiające w mediach. Norwegia silnie inwestuje też w turystykę. W kraju słynącym z fiordów i lodowców co roku roi się od zwiedzających. Dzięki wysiłkom mającym na celu zachowanie dzikiej przyrody mogą się oni cieszyć pięknem wyjątkowej natury nawet w najbardziej delikatnych i podatnych na zniszczenia terenach znajdujących się w granicach licznych parków narodowych i innych obszarów chronionych. Wiele miejsc o szczególnym wkładzie w zrównoważoną turystykę oznaczonych jest certyfikatami, takimi jak Ecotourism Norway przyznawany firmom. Aby go otrzymać należy spełnić ponad 100 wyśrubowanych kryteriów dotyczących wydajności środowiskowej, roli spełnianej przez ośrodki goszczące turystów, integracji lokalnych społeczności oraz nabywania zasobów. Inny certyfikat to Eco-Lighthouse. Jest on odnawiany co 3 lata i kładzie nacisk na zużycie energii, utylizację odpadów, transport, zakupy i środowisko pracy. Z kolei Błękitna Flaga to certyfikat ekologiczny dla plaż i zatok ocenianych pod względem standardów jakości wód, bezpieczeństwa, edukacji i informacji środowiskowej, zapewnienia usług i ogólnego zarządzania zasobami środowiska.

Model państwa dobrobytu nie pojawił się w Norwegii w momencie odkrycia złóż ropy i gazu. On się kształtował przez wiele setek lat. Zaczątki norweskiej polityki społecznej można znaleźć już w średniowieczu. Ówczesne prawodawstwo królewskie zobowiązywało rodziny do opieki nad swoimi członkami, zwłaszcza tymi znajdującymi się w gorszej sytuacji życiowej. Taka troska brała się m.in. z panującego w Norwegii surowego klimatu. Pojedynczy człowiek, zwłaszcza starszy lub schorowany, mógł nie poradzić sobie w przedprzemysłowym społeczeństwie, musząc utrzymać się z rolnictwa lub rybołówstwa. Podstawą przeżycia stawało się zatem wsparcie w obrębie rodziny lub lokalnej społeczności. Aż do XVII w. obowiązek socjalny spoczywał na rodzinie, a w przypadku osób samotnych - na władzach gminnych i właścicielach większych farm. Później stopniowo przesuwał się on w kierunku instytucji państwowych. Zmiana systemu podatkowego w okresie reformacji przyniosła zwiększenie środków, którymi dysponowały lokalne społeczności, a także utworzenie zarządzanych przez Kościół specjalnych komisji pomocowych, szpitali czy domów dla ubogich. W 1845 r. w Norwegii powstały tzw. prawa ubogich, czyli akty prawne zobowiązujące lokalne władze do utworzenia komisji d/s pomocy ubogim, finansowane z lokalnych podatków. Choć głównym świadczeniodawcą pomocy pozostawała nadal rodzina, w przypadku niskich dochodów obowiązek ten mógł zostać przeniesiony właśnie na komisję, która przyznawała odpowiednie zapomogi. Jeszcze w XIX w. w Norwegii wprowadzono pierwsze ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków, choć obejmowały one głównie pracowników przemysłowych. Na początku kolejnego stulecia obowiązywały już zarówno ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, jak i chorobowe. Ograniczono również czas pracy do 8 godzin dziennie (wcześniej mógł on wynosić nawet 95 godzin w tygodniu, a w przypadku nieletnich do sześciu). Wyzysk pracy dzieci nie był wtedy niczym nowym, co opisał H.Ch. Andersen w "Dziewczynce z zapałkami". Po okresie Wielkiego Kryzysu przełomu lat 20 - 30-tych XX w. Norwegia wcieliła nową strategię, zgodnie z którą to państwo odpowiadało za tworzenie miejsc pracy i ochronę bezrobotnych. Niedługo wcześniej wprowadzono systemowe rozwiązania emerytalne - emerytura finansowana była po równo z podatków i z indywidualnych składek - oraz świadczenia dla niepełnosprawnych. Na powszechny system ubezpieczeń trzeba było jednak poczekać aż do 1966 r.

Polityka społeczna do dzisiaj zajmuje ważną pozycję w budżecie Norwegii. W 2015 r. rząd wydał na zabezpieczenie socjalne swoich obywateli aż 18,1% PKB. Same bogactwa naturalne są jednak dalece niewystarczające, by kraj zapewniał przez dłuższy czas wysoką jakość życia swoim obywatelom. Norwegia dobrze wykorzystała jednak swoją szansę, prowadząc bardzo rozsądną i przemyślaną politykę. Zyski z ropy i gazu są sprawiedliwie dzielone pomiędzy obywateli, a część dochodów jest przeznaczana na "fundusz awaryjny", zabezpieczający przyszłość obywateli i umożliwiający zmianę strategicznego rozwoju kraju, jeśli zaszłaby taka konieczność. Norwegia potrafi sprytnie i korzystnie określać swoją neutralną pozycję koncyliatora na arenie międzynarodowej. Duże zaufanie, jakim Norwegia jest darzona przez świat, przekłada się na większy spokój w kraju i możliwość skupienia się na polityce wewnętrznej. Ta stabilność i przewidywalność przyciąga z kolei wysokiej jakości inwestycje oraz kapitał ludzki. Norwegia zadziwia też swoim gospodarczym pragmatyzmem. Polega on na umiejętnej obserwacji zjawisk i trendów na rynku, wyciąganiu właściwych wniosków oraz wdrażaniu skutecznych mechanizmów zabezpieczających interes kraju. Wreszcie przemyślane wdrożenie idei zrównoważonego rozwoju pozwoliło Norwegom stworzyć przyjazny klimat do rozwoju biznesu i realizowania osobistych dążeń obywateli. Norwegia zatem świetnie wykorzystała swoją przewagę, opartą na bogatych złożach naturalnych, ale zrobiła to w sposób przemyślany, oparty na dbaniu o własne interesy, sprawiedliwym podziale dóbr, uczciwości, skutecznym przewidywaniu i efektywnym modelu rozwoju. Norweski model dobrobytu był od początku projektem społecznym, a nie tylko finansowym. Takie podejście, głęboko zakorzenione w sposobie myślenia oraz prezentowanym codziennie podejściu do pracy, życia publicznego i oczekiwaniom względem państwa jako opiekuna polegało na udoskonaleniu procesów społecznych, a nie na tworzeniu wyłącznie procedur redystrybucji bogactwa. Jako Polacy nie powinniśmy jednak li tylko zazdrościć Norwegom i bezrozumnie apelować do nich, by dzielili się swoim bogactwem, jak to uczynił w maju 2022 r. M. Morawiecki (w tym samym czasie zresztą polskie kontrolowane przez państwo koncerny paliwowe wykazywały dalece ponadprzeciętne zyski spowodowane drastycznym wzrostem swoich marż rafineryjnych i jakoś nie zamierzały się tymi zyskami z nikim dzielić, a premier do ich prezesów nie apelował). Wcześniej zresztą w czasie kryzysu związanego z niekonstytucyjnym powołaniem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego partia rządząca w Polsce broniła się m.in. w taki sposób, że wskazywała na norweski zwyczaj powoływania sędziów przez króla Norwegii. Przykład zupełnie nietrafiony, gdyż król wprawdzie powołuje formalnie takich sędziów w Norwegii, ale nigdy nawet by zapewne nie pomyślał, by takich decyzji nie konsultować ze środowiskiem sędziowskim, jak to PiS zrobił w Polsce. Powinniśmy się bardziej skupić na tym, co sami posiadamy i pomyśleć, jak mądrze wykorzystać posiadane zasoby (a jest ich sporo), aby zapewnić lepsze życie sobie i przyszłym pokoleniom. Dobra strategia jednak prawdopodobnie nie wystarczy, konieczna będzie także uczciwość i skuteczność naszych decydentów. Z Norwegami można skutecznie rywalizować nawet w sportach zimowych, co przez lata pokazywała Justyna Kowalczyk, zdobywając złoty medal w biegach klasycznych na olimpiadzie w Vancouver, pokonywując przy tym żywą legendę narciarstwa norweskiego - Marit Bjoergen.

Chociaż wszystkie państwa nordyckie zostały zbudowane wokół idei państwa dobrobytu, Norwegia przyjęła inną długofalową strategię rozwoju, w tym tworzenia i prowadzenia polityki budowania bezpieczeństwa socjalnego. Identyfikacja poszczególnych rodzajów ryzyka społecznego, długotrwałe budowanie narzędzi instytucjonalnych wewnątrz sprawnie działąjącego aparatu państwowego, a także kultura prawna Norwegów, którzy polegają na zaufaniu do władzy oraz siebie nawzajem (czyli wysoki kapitał społeczny), stanowi fundament ich sukcesu jako narodu. Błędem byłoby jednak zakładać, że rozwiązania norweskie dały się łątwo przenieść na grunt innych państw, zwłaszcza poza Skandynawią. Norwedzy to naród, który kilkukrotnie mierzył się z różnego rodzaju kryzysami. Były to nagłe uprzemysłowienie dające korzyści wybrańcom, podczas gdy przeważająca większość ludności zajmowała się rybołówstwem, nie posiadając ani wykształcenia, ani środków finansowych, kolaboracja z hitleryzmem, a teraz wzrost świadomości zagrożeniem, jakie niesie widmo wyczerpania się surowców energetycznych, generujących główne przychody gospodarki narodowej. W tym modelu widoczna jest rola silnego państwa, które bierze na siebie odpowiedzialność za dystrybucję dóbr, gospodarki mieszanej zapewniającej bezpieczeństwo socjalne wraz z funkcjonalnymi mechanizmami wolnorynkowymi, a także demokracji opartej na społeczeństwem obywatelskim, które chętnie sięga po wszelkie inicjatywy oddolne z dużym skutkiem politycznym. Tylko w sprawnie funkcjonującym państwie może być konsensus społeczny, który akceptuje bezwarunkową konieczność poświęcenia znacznej części dochodów z budżetu narodowego na redystrybucję, by wyrównać różnice przychodów społeczeństwa oraz zagwarantować minimalną wysokość dochodu, niezależnie od sprawowanej funkcji, wykształcenia czy lat pracy.

Fascynuje mnie przede wszystkim to, że zmieniające się rządy nie wywracają norweskiego modelu dobrobytu do góry nogami, jak to się niestety dzieje w Polsce. W latach 1997-2000 i 2001-2005 rządziła centroprawica. W 2000 r. rząd rozpadł się na skutek sporu o blok parowo-gazowy. 1,5 roku rządzili socjaldemokraci, po czym znowu władzę przejęli chadecy. Po 2005 r. do władzy ponownie powrócili socjaldemokraci Jensa Stoltenberga, późniejszego szefa NATO. W 2009 r. socjaldemokraci potwierdzili swój mandat wyborczy, ale w 2013 r. przegrali wybory i kolejne 2 kadencje władzę sprawowała centroprawica. Ta z kolei w 2021 r. utraciła większość w parlamencie ponownie na rzecz socjaldemokratów. Nihil novi w polityce norweskiej zatem, jest ona do bólu przewidywalna, ale na tym polega demokracja. Nikt przy tym nie wpada na pomysł przejęcia mediów, podporządkowania sobie władzy sądowniczej i nie wrzeszczy o utracie suwerenności.

Przede wszystkim jednak Norwegia to jeden wielki cud natury. Nie można nie zobaczyć norweskich fjordów, które najpiękniej wyglądają z imponujących klifów dochodzących do 1000 m (jak Kjeragbolten) z najsłynniejszym z nich Preikestolen, który jest prawdziwą wizytówką Norwegii. Na północno-zachodnich wybrzeżach Norwegii koniecznie trzeba zobaczyć słynny archipelag Lofotów, który ciągnie się na długości ponad 110 km. W szczególności warto tam pojechać w czasie dnia polarnego, który trwa od końca maja do połowy lipca. Niezwykle urokliwym miejsce jest tzw. Riwiera Norweska, na południu kraju, w jego najcieplejszej i najbardziej słonecznej części. Są tam małe wioski i miasteczka z przepiękną architekturą wchodzącą baśniowo w łagodne skaliste wybrzeże. Jedno z nich - miasteczko Lyngor - zostało przez UNESCO uznana za jedną z najlepiej zachowanych tradycyjnych społeczności w Europie. Magia tego miejsca polega na tym, że można się na nią dostać jedynie łodzią, nie istnieje na niej ruch samochodowy, nie ma dróg, a mieszkańcy i turyści poruszają się po niej na piechotę a między domami płyną łodziami. Na koniec pobytu w tym niezwykle fascynującym kraju trzeba koniecznie poświęcić trochę czasu Oslo, by pooddychać atmosferą tego miasta (mieszka w nim ponad 25% wszystkich Norwegów) i odzwiedzić jego liczne muzea, w tym te poświęcone historii norweskich odkryć geograficznych i inne pokazujące dorobek wielkich artystów norweskich, jak Edwarda Muncha czy Henrika Ibsena. Gwarantuję, że nikt po wizycie w tym wyjątkowym kraju nie pozostanie obojętnym na jego piękno, racjonalność, dorobek, mieszkańców i wiele innych rzeczy. Warto go poznać lepiej, gdyż mnie kojarzy się ze wszystkim tylko nie z "pazernością wynikającą z braku chęci dzielenia się ponadprzeciętnymi zyskami ze sprzedaży ropy i gazu".



68 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Ukraina

Rosja

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page