top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Indie

Zaktualizowano: 24 wrz 2021

Indie - największa demokracja świata - jest jednym z najszybciej rozwijających się krajów na świecie. Tym samym zadaje kłam twierdzeniom, że kraj o ponadmiliardowej liczbie ludności może być rządzony jedynie w sposób autokratyczny. Pod względem PPP Indie są już trzecią gospodarką świata, prześcignęły Francję i Wlk. Brytanię i w 2019 r. stały się już piątą potęgą gospodarczą pod względem nominalnego PKB. Indie (PKB w 2019 wyniósł 2,94 bln. $) szybko doganiają Niemcy (3,86 bln. $ w 2019). Sytuacja nie wygląda tak różowo pod względem PKB na mieszkańca. W 2019 r. wyniósł on 2170 $ przy populacji przekraczającej 1,366 mld. osób. Dla porównania PKB na mieszkańca Chin - drugiej gospodarki świata, szybko goniącej USA - wyniósł 10098 $, a USA aż 62794 $, w Polsce mieliśmy 16 977 $. Trudno zrozumieć Indie, nie znając i nie rozumiejąc historii tego kraju nieporównywalnego z żadnym innym na świecie. Cywilizacja na subkontynencie indyjskim liczy wiele tysięcy lat. Indie zostały najpierw podbite przez władcę Persów Dariusza, a następnie przez Aleksandra Macedońskiego. Islam dotarł do Indii w VIII wieku, a w XIV w. cały półwysep znalazł się w obszarze wpływów muzułmańskich. W 1498 r. do Indii dotarł Vasco da Gama, ślady obecności Portugalczyków można zobaczyć do dzisiaj w prowincji Goa, turystycznym raju zachodnich Indii. W XIX wieku kolonialnej rywalizacji mocarstw europejskich w świecie wiele z nich walczyło o hegemonię w Indiach. Prócz Portugalczyków aktywni byli Anglicy, Holendrzy i Francuzi, działający przez swoje kompanie wschodnioindyjskie. Największa i najsłynniejsza z nich - brytyjska - powstała już w 1600 r. i była przez wiele lat największą firmą świata. To wtedy rozpoczęła się też budowa hegemonii brytyjskiej na subkontynencie, na początku XIX w. Anglicy zdobyli Delhi, a ostatnią prowincją Indii podbitą przez nich był Pendżab (rządzony przez Sikhów) w połowie XIX w. Z tych terenów w Azji jedynie Nepal i niestety Afganistan nie dostały się pod brytyjską zwierzchność. Jest absolutnie niesamowite, jak skutecznie Brytyjczycy byli w stanie zarządzać tak olbrzymim terytorium, składającym się z ok. 600 księstw. Kolonizacja Indii trwała wiele lat, Anglicy wprawdzie narzucili swój język, wprowadzali swoje zwyczaje, ale unikali ingerencji w sprawy religijne. Hindusi jednak nie zrezygnowali ze swojej tożsamości, dodatkowo dobrze wykształcona według europejskich wzorów lokalna elita hinduska dążyła do emancypacji swojego kraju udziału w rządzeniu. Partia hinduistów Kongres powstała jeszcze w XIX w. Walka o niepodległość była bardzo długa i rozłożona w czasie. Rozpoczęła się od końca I Wojny Światowej, a dopiero pod koniec II Wojny Światowej Brytyjczycy przestali zbrojnie tłumić niepodległościowe ruchy hinduskie i zdecydowali się podjąć pokojowy dialog.

Postulaty Hindusów stały się znane i popularne w całym świecie dzięki osobie Mahatmy Gandhiego - tu nie mam wątpliwości - najwybitniejszego Hindusa w historii. Propagował on bierny opór przeciwko Brytyjczykom bez uciekania się do przemocy. Był prorokiem i osobą świętą, gdyby żył tysiąc lat wcześniej, jego nauki zapewne przekształciłyby się w religię. Gandhi pochodził z rodziny kasty wyższej. W Londynie studiował prawo, a jako szeregowy adwokat praktykował w Afryce Południowej, broniąc interesów żyjących tam swoich rodaków. Mając niewiele ponad 20 lat został wyrzucony z zarezerwowanego dla białych wagonu 1 klasy, co, jak sam przyznał, było fundamentem pod całe jego życie. Był młody i nieśmiały, ale kiedy założył gazetę „Indian Opinion” jego głos stawał się coraz bardziej słyszalny w 300- tysięcznej diasporze hinduskiej w Afryce Płd. Stał się liderem swojej społeczności. Po powrocie do Indii w 1915 r. wrócił do Indii i znów potrafił zjednoczyć wokół swojej osoby wielki naród. Postrzegany był jako przywódca inny niż wszyscy. Nie oddzielał życia prywatnego od publicznego, uważał, że powinno być ono nieskazitelne. Autentycznie wierzył w siłę prawdy i że podstawową zasadą toczenia walki jest wolność od wszelkiej przemocy. W religiach Wschodu rezygnacja z przemocy pojawiła się już wcześniej, m.in. w buddyzmie, ale kombinacja tych cech z odrzuceniem lęku i rozumną pobłażliwością dla grzeszników była już oryginalnym pomysłem Gandhiego. Choć narzucił surową dyscyplinę, to poddawał się jej jako pierwszy. Złożył hinduistyczne śluby czystości, mimo że miał żonę i piątkę dzieci. Praktykował ascezę, nie tylko symbolizował, ale był uosobieniem świętego porzucającego dobra doczesne. Twierdził, że by zrozumieć prostego człowieka trzeba żyć jak on. Nie był oratorem, miał słaby głos, a mimo to gromadził tłumy. Sam uważał się za idealistę praktycznego, ale bardziej był idealistą metafizycznym, absolutystą etycznym i człowiekiem, który uważał religię za czynnik sprawczy historii. Sprzeciwiał się wszelkiemu gwałtowi, ale gwałt stosował wobec własnego ciała. Ciagle sobie czegoś odmawiał, w diecie, ciagle poszcząc, czy ślubując celibat w wieku 31 lat. Jest sporo niekonsekwencji w praktykach i naukach Gandhiego, ale on sam uważał, że te sprzeczności mogą być pokonane za pomocą kompromisu, a kompromis był dla niego słowem kluczem, który uważał za sztukę postępowania z przeciwnościami. Był jedynym bojownikiem o wolność Indii, który jednocześnie przyjaźnie odnosił się do głównego adwersarza - Wlk. Brytanii. Propagował oręż moralny w postaci obywatelskiego nieposłuszeństwa, co stało w sprzeczności z koncepcją niesprzeciwiania się złu. Uważał, że choć brytyjskie prawo jest złe, to mimo wszystko musi być respektowane. A przecież nieposłuszeństwo jest odmową przestrzegania prawa. Takich sprzeczności u Gandhiego jest więcej. Walczył o prawa dla niedotykalnych - najniższej kasty społeczeństwa hinduskiego, mocno sprzeciwiał się wykluczeniu ich z hinduizmu, co zamierzali uczynić Anglicy. Był charyzmatycznym przywódcą, który nie będąc wielkim mówcą, porywał tłumy samą swoją obecnością, a niedotykalni całowali ślady jego stóp, zdołał bowiem wprowadzić ich do hinduskich świątyń, co wcześniej było nie do pomyślenia. Uważał, że nowoczesność degraduje społeczeństwo, ale używał termometru i okularów. Nazywał muzułmanów braćmi i dlatego też został zastrzelony, ale nie zaakceptowałby przejścia kogokolwiek ze swojej rodziny na islam. Brytyjczycy skazywali go wielokrotnie na kilkuletnie wiezienie. Głodował w więzieniu, zapowiadał głodówkę do śmierci, wtedy Brytyjczycy się cofali i cofał się też Gandhi, po czym znowu dochodziło do frontalnego starcia. Ten okres z życia Gandhiego pokazał Richard Attenborough w oskarowym fresku „Gandhi” z genialną rolą Bena Kingsleya. Kto nie widział tego filmu, musi koniecznie zobaczyć - prawdziwe arcydzieło sztuki filmowej. Całe swoje życie Gandhi budził się przed świtem, jak religijny hindus i odmawiał modlitwy. Drugi raz modlił się wieczorem z rodziną. Mógł żyć bez jedzenia, ale nie mógł żyć bez modlitwy. Po porannych medytacjach następował długi, szybki spacer. Gandhi przeszedł Indie wzdłuż i wszerz, bardzo rzadko używał środków lokomocji. Do pracy zawsze chodził piechotą. Poniedziałki zawsze były dniami milczenia. Ćwiczył w ten sposób wolę i doskonalił charakter. Zapewne dzień ciszy potrzebny mu był na myślenie. Nie był jednak intelektualistą, ani filozofem. Jego zdrowie, mimo głodówek, wyrzeczeń, wielokilometrowych marszów i minimum wygód, lekarze uznawali za nadzwyczajne. Potrafił zasypiać w ciągu kilkunastu sekund i budził się całkowicie zregenerowany. Nie znosił współczesnej medycyny. Kiedy jego żona była ciężko chora, odmawiał podania jej środków i potraw zalecanych przez lekarzy. Leczył żonę metodami tradycyjnymi, które zawsze okazywały się skuteczne. Po powrocie do Indii Gandhi kierował Kongresem, chociaż nie należał do partii. Cały czas zajmował się prześladowanymi, widząc w nich najbardziej bezbronne ofiary przemocy, w której upatrywał największe zło i o którą obwiniał Brytyjczyków. Prowadził liczne kampanie nieposłuszeństwa obywatelskiego, wychodząc poza doktrynę niesprzeciwiania się złu, która w Afryce wystarczała, w Indiach już nie. Zorganizował 400-km, sławny na całym świecie „marsz solny”, sprzeciwiając się podatkowi za sól, którym Anglicy obłożyli Hindusów zbierających ją na plażach z odsalanej wody morskiej. Najważniejszą misją w walce Gandhiego o wolność dla swojego kraju było powołanie ruchu społecznego, który rzucił Brytyjczykom hasło „Opuśćcie Indie!”. W czasie II Wojny Światowej protestował przeciwko udziałowi swoich rodaków w kampaniach wojennych. Wierzył w odzyskanie po wojnie niepodległości przez Indie i celowi temu poświecił całe swoje życie. Zarazem był przeciwny tworzeniu przez Anglików państwa Pakistan dla muzułmanów indyjskich. Bardzo cierpiał z powodu pogromów religijnych w okresie dzielenia Indii w 1947 r. Pogromy nosiły znamiona ludobójstwa, sikhowie i hinduiści mordowali muzułmanów i odwrotnie. Szacuje się, że zabitych zostało od 0,5mln. do 2 mln. osób. W geście protestu Gandhi zamierzał wtedy zagłodzić się na śmierć. Mimo, że jego protesty były umiarkowanie skuteczne, był osobą powszechnie szanowaną. W czasach, kiedy nie było mediów elektronicznych, Gandhi stał się najpopularniejszą i najbardziej znaną osobą Indii, jej żywą legendą i symbolem popkultury światowej. Był i nadal jest postacią, do której odwoływały się różne ruchy społeczne na świecie, zainteresowane jego koncepcjami walki bez przemocy. Dlatego też część jego prochów wrzucono nie tylko do Gangesu, ale także do Nilu, Wołgi i Tamizy. Gandhi był zarazem świętym i rewolucjonistą moralnym. Jego pokojowe akty nieposłuszeństwa zmusiły Wlk. Brytanię do przyznania niepodległości Indiom i Pakistanowi w 1947 r.

Pierwszy rok niepodległych Indii to liczne i krwawe starcia między hinduistami i muzułmanami. Ich ofiarą został sam Gandhi - ojciec niepodległości - zastrzelony w 1948 r. przez fanatycznego hinduistę i nacjonalistę. Pierwszym premierem Indii był Jawaharlal Nehru. Jego celem była eliminacja olbrzymich nierówności społecznych wynikających z tożsamości kastowej i plemiennej, ale będących też spuścizną wieloletniej polityki kolonialnej Brytyjczyków. 20 lat wcześniej Nehru opracował politykę Kongresu dla przyszłych, niepodległych Indii. Wolność, równość wszystkich wobec prawa, bez względu na kastę, kolor skóry czy religię miały być podstawą nowego państwa, tak samo jak nacjonalizacja przemysłu, socjalizm i budowa świeckiego państwa. Jako premier Nehru przyjął model gospodarki mieszanej z dominującą rolą państwa jako aktywnego gracza gospodarczego, ale też finansującego prywatny biznes. System bankowy miał pozostać domeną państwa. Państwo z potężnym sektorem publicznym miało interweniować w gospodarkę, będąc przy tym regulatorem rudymentarnie zdefiniowanego rynku, którego celem miała być ochrona rynku wewnętrznego i lokalnych sektorów przemysłu. Rząd zdawał sobie sprawę, że o ile planowanie centralne nie było do pogodzenia z zasadami gospodarki rynkowej, dlatego też państwo oraz sektor publiczny powinno odgrywać kluczową rolę w nadrabianiu gospodarczego zacofania. Szczególnym, wyjątkowo szkodliwym pomysłem Nehru była tzw. Licencja Raj, czyli cały system licencji, pozwoleń i regulacji i towarzysząca im olbrzymia biurokracja, które wszystkie razem bardzo utrudniały zakładanie i prowadzenie biznesu przez prywatnych przedsiębiorstwom w latach 1947-1990 (ostatecznie system został zniesiony przez premiera Singha). By firma mogła rozpocząć działalność potrzebowała zgód 80 (!) różnych agencji rządowych, a później i tak rząd regulował produkcję.

Ogłoszenie niepodległości Indii w 1947 r. stało się punktem zwrotnym w historii gospodarczej kraju, który był ekstremalnie biedny, jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, co przede wszystkim było konsekwencją polityki permanentnej dezindustrializacji prowadzonej przez Wlk. Brytanię. Zaledwie co szósty Hindus potrafił czytać i pisać, niewyobrażalne różnice w zamożności społeczeństwa (co one cechą immanentną Indii do dnia dzisiejszego, indeks nierówności społecznych Giniego przekracza 0,50!) stanowiły zagrożenie dla przetrwania Indii jako jednego narodu. Udział Indii w dochodzie generowanym przez cały świat spadł z 22,6% w 1700 r. (Europa wtedy wytwarzała 23,3% światowego bogactwa) do zaledwie 3,8% w 1952 r. Taki był efekt brytyjski polityki kolonizacyjnej na subkontynencie. Wg. byłego premiera Singha „najjaśniejszy klejnot w brytyjskiej koronie był najbiedniejszym krajem świata w PKB na mieszkańca na początku XX wieku”. Będąc przerażony tą sytuacją Nehru uległ wizji socjalizmu typu sowieckiego i utworzył w 1950 r. Komisję Planowania, która miała objąć scentralizowanym planowaniem całą gospodarkę, wraz z alokacją środków. Instrumentem, który miał to umożliwić były znane w demoludach plany pięcioletnie. Pierwszy taki plan powstał w 1951 r., obejmował przede wszystkim rolnictwo i budowę systemów irygacyjnych, by w ten sposób zwiększyć produkcję żywności i przestać importować ją z zagranicy za bezcenne i niewielkie rezerwy walutowe. Plan okazał się sukcesem, w jego trakcie gospodarka powróciła na ścieżkę wzrostu, który wyniósł przeciętnie 3,6% rocznie w całym okresie 5-letnim, znacznie przekraczając cel (2,1%). Z drugim planem 5-letnim były już jednak kłopoty. Nehru wpadł na pomysł, by promować industrializację kraju, finansując ją długiem. Szybko kraj wpadł w pułapkę zadłużenia, kryzys bilansu płatniczego wystąpił już w drugim roku drugiej 5-łatki. Plany Nehru substytucji importu szybko legły w gruzach. Ręczne sterowanie gospodarką (sektor prywatny rząd trzymał na krótkiej smyczy poprzez skomplikowany i nieprzejrzysty system licencji i koncesji) nie mogło się dobrze skończyć. Pogrążyło gospodarkę hinduską w biurokratyzmie i korupcji, co długie lata spowalniało rozwój gospodarczy daleko poza jej potencjałem. W latach 60-tych wyszło na jaw szereg skandali korupcyjnych z udziałem urzędników publicznych i firm kontrolowanych przez rząd. Nehru, podobnie jak Gierek, budował elektrownie, huty stali na licencjach i przy generalnym wykonawstwie niemieckim, brytyjskim i rosyjskim. Industrializacja na skróty spowodowała olbrzymie przesunięcie środków budżetowych z rolnictwa do przemysłu. Jednocześnie państwo, jak wszędzie na świecie, okazało się nieskuteczne w zarządzaniu przemysłem, stąd jego niska produktywność. Dodatkowo pojawiły się problemy z żywnością ze względu na niedofinansowane rolnictwo, bardzo przyspieszyła też inflacja. Indie zmuszone były ponownie importować żywność, przez co zostały praktycznie pozbawione rezerw walutowych. Nehru zmarł w 1964 r., nie wiedzieć czemu uchodzi do dzisiaj jak modernizator kraju. Po jego śmierci Indie stanęły na progu śmierci głodowej. Wojna z Chinami obniżyła wszystkie słabości Indii i wymusiła zmiany polityki gospodarczej. Nowy premier Shastri zmuszony został do odejścia od centralnego planowania i kontroli cen. Odszedł od szybkiej industrializacji, skierował więcej środków do rolnictwa i produkcji żywności, zaakceptował większą rolę sektora prywatnego i inwestycji zagranicznych w gospodarce. Znacznie też ograniczył działalność osławionej swoją nieudolnością Komisji Planowania. Pojawiły się udane inicjatywy rozwoju sektora mlecznego. 12 mln. rolników zapewniło samowystarczalność Indii w zapotrzebowaniu na mleko, a do dzisiaj spółdzielnia Amul pozostaje liderem rynku.

Kolejnym premierem Indii została córka Nehru - Indira Gandhi. Udało się jej opanować i zakończyć kryzys gospodarczy (1966) i osiągnąć wzrost gospodarczy na poziomie kilku procent. Dewaluacja rupii przeprowadzona przez Indirę Gandhi przyczyniła się do wzrostu inflacji, której nie udało się jej zahamować. W jednym ruchu rupia została zdewaluowana o 57%, w ten sposób Gandhi chciała sztucznie zmniejszyć kryzys bilansu płatniczego swojego kraju. Chroniczna niechęć do inwestycji zagranicznych i zaniedbanie sektorów eksportowych oznaczało trwałe deficyty bilansu handlowego. Oczywiście żaden cel nie został osiągnięty, a problemy piętrzyły się. Oman, Katar i ZEA zrezygnowały z rupii Zatoki - waluty emitowanej przez Bank Centralny Indii i zdecydowały się wprowadzić swoje własne waluty.

W tym czasie Indie pogorszyły swoje relacje z USA, gdyż Gandhi ostro krytykowała amerykańskie bombardowania Wietnamu. W tej sytuacji Johnson wstrzymał export zboża do Indii, na co rząd hinduski zareagował odejściem od dotychczasowej polityki liberalizacji gospodarki i przywrócił plany 5-letnie, zwiększające znowu kontrolę państwa nad gospodarką. W 1969 r. Gandhi znacjonalizowała 14 największych banków prywatnych kraju. Była to tragiczna w skutkach decyzja, która odbija się czkawką do dzisiaj. Banki miały zwiększyć finansowanie rolnictwa, a o tym co banki powinny kredytować miał decydować rząd, a nie prywatni właściciele banków, kierujący się racjonalnością ekonomiczną. Ten socjalistyczny w istocie ruch zapewnił Indirze Gandhi poparcie szerokich mas, od tego czasu nie było już praktycznie żadnych hamulców w ręcznym sterowaniu gospodarką. Państwowe banki zaczęły otwierać swoje oddziały na obszarach wiejskich, co było pozbawione większego sensu ekonomicznego. Pozbawione naturalnej konkurencji zadowolone z siebie instytucje finansowe stworzyły podstawy kumoterskiego kapitalizmu (crony capitalism), w którym decyzje kredytowe były podejmowane zgodnie z wolą politycznych mocodawców. Jedynym kryterium było zaspokojenie oczekiwań polityków, a nie analiza ryzyk kredytowanych projektów. Ta ułomność hinduskiego modelu gospodarczego utrzymuje się do dzisiaj, z góry złych kredytów w hinduskim systemie bankowym, aż 90% zakumulowanych jest w bankach państwowych. W 1977 r. dominacja Kongresu Indiry Gandhi została przełamana i rząd został stworzony przez partię prawicy Janata. Zakazane przez Gandhi prawo do strajków zostało ponownie zalegalizowane, przykręcono też śrubę inwestorom zagranicznym, których kraj nie dysponujący oszczędnościami potrzebował jak tlenu. Janata zmieniła prawo dewizowe na niekorzyść firm zagranicznych, utrudniając transfer dywidend poza Indie, ponadto wprowadziła zakaz posiadania przez firmy zagraniczne więcej niż 40% udziałów w firmach lokalnych. IBM i Coca Cola zamknęły swoją działalność w Indiach, gospodarka wpadła w recesję (-5,2%), a inflacja przekraczała 18%. W takich warunkach wybory w 1980 r. ponownie wygrała Indira Gandhi. Lewicowa populistka do końca lat 70-tych przekonwertowała się zadeklarowaną reformatorkę na początku lat 80-tych. Zlikwidowała kontrolę cen, rozpoczęła reformy fiskalne mające zwiększyć wpływy budżetowe, podjęła cały szereg kroków zwiększających konkurencyjność gospodarki, zaczęła też ograniczać wszechpotężny dotąd i skrajnie nieefektywny sektor publiczny, zredukowała cła importowe i zmniejszyła zakres koncesji w gospodarce, co oznaczało daleko idącą deregulację. Doprowadziła też do uzyskania pożyczki z MFW, by móc sfinansować swoje reformy. Te reformy w dużej mierze były udane. W latach 1980-1985 średni wzrost PKB wyniósł 5,7%. W 1984 r. Indira Gandhi została zastrzelona przez sikhijskich ochroniarzy, a kolejnym premierem został jej syn Rajiv. Udało mu się zmodernizować gospodarkę, dzięki reformie podatkowej, obniżce ceł oraz otwarciu gospodarki na świat. Rajiv uchodził też za ojca rewolucji informatycznej i telekomunikacyjnej w swoim kraju, który w kolejnych latach stanie się liderem światowym, a Bangalore głównym ośrodkiem nowych technologii na skalę światową. Będąc w Indiach z wizytą oficjalną towarzyszącą ówczesnemu premierowi Millerowi, miałem okazję zwiedzać główną siedzibę Infosys, a w kolejnych latach Oracle. Doprawdy fascynujące przeżycie. Za czasów Rajiva przypadło też wejście na rynek małego samochodu dla klasy średniej - Maruti, różniącego się funkcjonalnością od wysłużonych ambasadorów, zalewających do dzisiaj arterie hinduskich metropolii. Szybki rozwój Indii w latach 80-tych to także tragedia zakładów chemicznych Bhopal, należących do amerykańskiego Union Carbide. Ulatniający się gaz po awarii fabryki zabił co najmniej 4 tys. osób. Generalnie Rajiv zapisał się pozytywnie we współczesnej historii Indii, dokonał zwrotu w kierunku modernizacji kraju. Poprawił stosunki z USA, ale podobnie jak jego matka padł ofiarą zamachu bombowego zorganizowanego przez terrorystów separatystycznych Tamilskich Tygrysów. Reformy Rajiva nie dotyczyły problemów z wysokim deficytem fiskalnym, pozostał on nadal na wysokim poziomie, Rajiv nie dokonał terapii szokowej, utrzymane zostały subsydia na żywność, zdrowie, paliwa, zwiększone zostały wydatki na obronę, rząd utrzymywał nadal swoje udziały w wielu nierentownych i co gorsze nie sprzedawalnych holdingach państwowych. Pierwsza kobieta pochodzenia azjatyckiego, która uzyskała doktorat na Harvardzie w 1960 r. - Padma Desai już w latach 70-tych była najbardziej znanym krytykiem hinduskiego modelu gospodarki planowej. Wywarła ona zresztą wraz ze swoim mężem Jagdishem Bhagwati duży wpływ na polityków, jednym z nich był Manmohan Singh z Kongresu. W 1991 r., kiedy zostawał ministrem finansów powiedział: "kiedy w 1991 r. nasz rząd rozpoczął reformy gospodarcze i wdrażał nową politykę przemysłową i handlową, wyrażaliśmy tylko idee, o których Padma i Jagdish pisali 2 dekady wcześniej”. W 1991 r. Indie znalazły się środku najgorszego w swojej historii kryzysu gospodarczego. Kraj zmuszony był sprzedać 20 ton zapasu złota ze swoich rezerw, by pozyskać i zabezpieczyć pożyczkę z UBS, następnie powtarzał ten manewr więcej niż 3 razy, by pozyskać kredyty z Bank of England i Bank of Japan. Złoto zostało odkupione jeszcze w tym samym roku. Było to możliwe dzięki reformom gospodarczym Singha, których głównym punktem było odbiurokratyzowanie gospodarki (likwidacja ostateczna słynnej licencji Raj). Znany hinduski przedsiębiorca Tata jeszcze w 1969 r. tak określił praktyczny wpływ licencji Raj na działalność gospodarczą: „nie mogę sam decydować, ile mogę pożyczyć, ile akcji i po jakiej cenie mogę wyemitować, jakie mogę płacić pensje i premie pracownikom, czy mogę wypłacać dywidendy. Potrzebuję nawet zgodę rządu na wysokość pensji swoim menedżerów".

W 1991 r. miała miejsce dwukrotna dewaluacja rupii w odstępie 2 dni (odpowiednio o 9% i 11%). Była ona konieczna, gdyż całe rezerwy walutowe Indii wystarczały zaledwie na pokrycie 3-tygodniowych potrzeb importowych. Singh został premierem w 2004 r. W czasie 10 lat sprawowania urzędu gospodarka rozwijała się zupełnie nieźle, wzrost PKB był wysoki, spadła inflacja, a wraz z nią stopy procentowe. Na rynku kapitałowym doszło do kilku skandali związanych z insider trading, co spowodowało usprawnienie efektywności funkcjonowania nadzoru nad rynkami finansowymi. To wtedy też powstało kilka dużych firm tradycyjnej i nowej gospodarki, które stały się globalnymi liderami światowymi w swoich segmentach. Ale to nie rząd Singha był jedynym, który prywatyzował firmy państwowe i odchudzał administrację centralną. To robił rząd Vajpayee’a w latach 1999-2000. Singh kontynuował reformy rynkowe poprzednika, co zaowocowało eksplozją aktywności globalnej hinduskich przedsiębiorców. Pierwsza dekada nowego stulecia pokazała, jak liberalizacja uwolniła kreatywność i niesłychany dynamizm Hindusów. W 2007 r. dużo mniejszy Tata Steel przejął brytyjskiego konkurenta Corus za 13,1 mld. $, a w 2008 r. kupił Jaguara-Land Rover za 2,3 mld. $. Aditya Birla Group przejęła w 2007 r. amerykańskiego Novelisa za 6 mld. $, a Bharti Airtel kupił Zain Africa w 2010 r. za 10,7 mld. $. Te akwizycje nie byłyby możliwe bez profesjonalizacji działalności giełdy bombajskiej - Bombay Stock Exchange, którą do nowej ery wprowadził jej charyzmatyczny szef R. Patil.

Wybory w 2014 r. wygrał przedstawiciel nacjonalistycznej Janaty - Narendra Modi. Zaczął od ostatecznej likwidacji sławetnej Komisji Planowania, zastapił ją agencją NITI - instytutem Transformacji Indii - rządowym think tankiem, którego zadaniem jest formułowanie średnio- i długoterminowych rządowych celów strategicznych. Ponadto Modi wprowadził w 2016 r. prawo upadłościowe, by zmniejszyć znaczenie promotorów źle zarządzanych dużych korporacji, stojących na krawędzi upadku, ale jakoś dziwnym trafem utrzymującym się na powierzchni, którym banki nie wypowiadają kredytów. Mimo, że póki co trudno mówić o sukcesie nowego prawa, to jednak spadła rola różnej maści załatwiaczy, których jedyną wartością dodaną były dobre kontakty z administracją publiczną. Rząd Modiego znacznie też ułatwił prowadzenie działalności gospodarczej. Zunifikowany został system opodatkowania firm w całym kraju, przez co wreszcie można mówić o Indiach, jako jednolitym wspólnym rynku, gdzie na granicach stanowych nie płaci się lokalnych podatków. Jednak rządy Modiego to przede wszystkim wysyp startupów zakładanych przez młodych przedsiębiorców, eksperymentujących w takich obszarach, jak płatności cyfrowe, sprzedaż detaliczna on-line, edukacja, software i wielu innych. Jeden z pierwszych hinduskich startupów i jednorożców - Flipkart (o kapitalizacji przekraczającej 1 mld. $) został założony w 2007 r. przez dwóch byłych pracowników Amazons. Jego kapitalizacja w 2018 r. wyniosła 21 mld. $, kiedy amerykańska sieć detaliczna Walmart nabyła pakiet 77% w tej firmie. Liczba podobnych jednorożców jest już bardzo duża i rośnie z każdym rokiem. Stworzony został cały ekosystem aniołów biznesu i funduszy venture capital oraz inkubatorów i akceleratorów, jak również nowe wzory konsumpcyjne społeczeństwa. Modi niewątpliwie lepiej radzi sobie z gospodarką niż jego poprzednicy z Partii Kongresowej. Jednak ten olbrzymi kraj czekają nadal gigantyczne wyzwania strukturalne. Struktura gospodarcza Indii nadal pozostaje anachroniczna, gdyż połowa ludności w wieku produkcyjnym utrzymuje się z rolnictwa, gdzie przeciętna wielkość gospodarstwa nie przekracza 1 ha, a wydajność jest niższa niż w wielu krajach rozwijających się. To powoduje, że przeciętnie 11 mln. ludzi rocznie migruje do i tak już przepełnionych miast. Jedna trzecia z 1,35 mld. ludności pracuje w usługach, które odpowiadają za ponad 60% PKB. Niski poziom płac, słabe tempo ich wzrostu oraz niskie koszty życia, w połączeniu z ludnością mówiącą po angielsku, powodują, że Indie są wciąż atrakcyjne dla globalnego outsourcingu. Atutem jest też dobry poziom edukacji technicznej. Stąd aż 80% wartości przychodów branży informatycznej generowane jest przez popyt zagraniczny. Za kadencji Modiego wzrost gospodarczy kraju był napędzany prywatną konsumpcją i rządowymi wydatkami, czego beneficjentem była głównie licząca już 250 mln. ludności klasa średnia, a tempo na poziomie 6-7% rocznie przyczyniło się do zmniejszenia skali ubóstwa, które wciąż dotyka ponad 70 mln. ludzi (to i tak 10 mln. mniej niż przed początkiem rządów Modiego). Niedożywionych pozostaje nadal aż 40% dzieci, można zauważyć je zarówno na ulicach bogatego Mumbaju, jak również chaotycznego New Delhi, nie mówiąc o takich ośrodkach biedy jak Kalkuta. Modi wreszcie zakończył program 100% elektryfikacji gospodarstw domowych, ale nadal dużym wyzwaniem jest społeczna i finansowa inkluzja. Nadal (2020) 190 mln. Hindusów nie korzysta z usług finansowych (czyli nie posiada rachunku bankowego), to jednak i tak aż o 340 mln. mniej niż w 2014, dzięki specjalnemu programowi wdrożonemu przez rząd.

Problemem dla indyjskiej gospodarki i jej budżetu jest trudny do wyobrażenia poziom nieformalnej gospodarki, czyli szarej strefy. Sięga on nawet 80% wartości PKB, stąd wiele wskaźników ekonomicznych z oczywistych względów ma tylko charakter szacunkowy. W 2019 r. Modi powtórzył swój sukces wyborczy, uzyskując większość absolutną i możliwość utworzenia pierwszego od 30 lat rządu większościowego. Hindusi mieli najwyraźniej dość biurokracji i korupcji w czasie koalicji partii z udziałem Kongresu, czyli partii rodziny Gandhi. Modi jawił się jako rzutki biznesmen, który obiecał uporać się ze wszystkimi tymi problemami. Wpływy podatkowe, w tym z akcyzy, pozwoliły Modiemu ograniczyć deficyt fiskalny do 3,5% PKB, co poprawiło w 2018 r. rating kraju, a w rankingu w 2018 r. Banku Światowego Indie awansowały aż o 23 pozycje. Wg. kryterium łatwości prowadzenia biznesu, Indie awansowały aż o 70 pozycji. W poszczególnych kategoriach, jak finansowanie, ochrona inwestorów mniejszościowych, czy przyłącze elektryczne, Indie są już w gronie 25 najwyżej rozwiniętych państw świata i stoją wyżej niż Polska. Sukcesem Modiego jest też wybudowanie 13 mln. mieszkań (to 5 razy więcej niż za poprzedniej ekipy) oraz udzielenie samozatrudnionym ponad 130 mld. $ pożyczek na rozwój ich działaności gospodarczej. Modiemu jednak nie udało się przekształcić Indii z gospodarki usług w kraj oparty o przemysł przetwórczy w ramach inicjatywy Made in India. Modi próbował też manipulować statystykami, niejasności dotyczyły poziomu deficytu fiskalnego, naciskał też na szefa banku centralnego, by zezwolił państwowym bankom, będącym w kiepskiej sytuacji, na wznowienie akcji kredytowej dla MSP. W efekcie prezes banku centralnego podał się do dymisji. Zupełnie też nie udała się reforma walutowa i wycofanie części banknotów w 2016 r., co miało służyć walce z szarą strefą. Rachunkowe roszady nie wywołały jednak społecznych emocji, takich jak choćby konflikt z Pakistanem, czy rosnąca rola Indii na arenie międzynarodowej i nie wpłynęły na wynik wyborów. Inwestorzy wyraźnie ucieszyli się ze zwycięstwa wyborczego Janaty i jej koalicjantów. Rząd po wyborach ma najbardziej stabilną większość od 1971 r., a opozycyjny Kongres został znokautowany. To oznacza mandat dla wdrażania reform strukturalnych kraju. Należy się spodziewać zatem rozsądnego podejścia do wydatków socjalnych, dalszych prywatyzacji oraz uproszczenia i wzmocnienia systemu podatkowego. Hinduski rynek kapitałowy ma dobre perspektywy rozwoju. Luźna polityka pieniężna powoduje, że rekordowe notowania giełdy w Mumbaju zostały osiągnięte przez szeroki rynek, tj. banki, sektor samochodowy, nieruchomości czy nowych technologii. Obniżka i utrzymywanie stóp na niskim poziomie czyni z inwestorów na rynku kapitałowym głównego beneficjenta polityki banku centralnego. Priorytetem drugiej kadencji Modiego jest rozwój infrastruktury oraz wydatki na pomoc dla rolników. Rząd koncentruje się też na mniej kontrowersyjnych zmianach, jak ustanowienie płacy minimalnej i uniwersalnego systemu opieki społecznej. Na prowincji planuje się budowę dziesiątek milionów toalet. Modi musi też uszczelnić system podatkowy i przystąpić do walki z oszustami wyłudzającymi świadczenia socjalne. Program identyfikacji biometrycznej pozwolił osobom nieposiadającym dowodów osobistych, czy też będących analfabetami na potwierdzenie swojej tożsamości w urzędach. Poszerzano bazę fiskalną i jednocześnie uproszczono skomplikowany system podatkowy. To jednak nie zmienia faktu, że Indie pozostają gospodarką mające wciąż ogromne możliwości i której potencjał musi być uwolniony. To zadanie dla polityki w najbliższych latach. Póki co w latach 2020-2021 rząd nie zajmował się wdrażaniem ambitnych planów restrukturyzacji gospodarki, tylko walczył z największym spowolnieniem, jakie dotknęło gospodarkę Indii po raz pierwszy od 40 lat. Między kwietniem, a czerwcem 2020 r. PKB skurczyło się w porównaniu do analogicznego okresu w 2019 r. aż o 24%, a produkcja przemysłowa o 40%! Wielomiesięczna kwarantanna najbardziej dotknęła budownictwo, handel, hotelarstwo i transport, gdzie produkcja i obroty spadły o blisko połowę. Rok 2020 gospodarka zakończyła na dużym minusie 7,3%, mimo, że rząd zdecydował się przedwcześnie otworzyć gospodarkę, co spowodowało olbrzymi wzrost zakażeń koronawirusem.

Indie znajdują się obecnie na tak ważnym etapie swojego rozwoju, że widać dużą mobilizację całej klasy politycznej, by zapewnić rozwój społeczny i zbudować silny, inkluzywnym model społeczeństwa. Ryzyk jest co nie miara. Będąc ostatni raz w Indiach w 2019 miałem okazję obserwować fascynującą kampanię wyborczą w największej demokracji świata. Można ją było śledzić na kilkunastu kanałach telewizyjnych i w lokalnej prasie. Na szczęście premier Modi w kontynuacji twardego kursu wobec muzułmańskiego Pakistanu nie przekroczył cienkiej linii dzielącej względną stabilizację wewnętrzną wspierającą wzrost gospodarczy kraju, a podgrzewaniem nastrojów nacjonalistycznych w trakcie ostrej kampanii. Jeszcze raz zwyciężył duch rozwiązywania skomplikowanych problemów subkontynentu Mahatmy Gandhiego. Demokracja w tym przepięknym kraju naprawdę funkcjonuje. Mark Twain określił Indie, jako kolebkę rasy ludzkiej, kolebkę ludzkiej mowy, matkę historii, babkę legendy i prababkę tradycji. Albert Einstein z kolei widział w Indiach naród, który nauczył świat liczyć, bez czego nie można było dokonać wartościowego odkrycia naukowego. Indie były historycznie siedzibą nauki i dostarczyły silnej podstawy dla myślenia filozoficznego i naukowego rozumowania. Dla mnie Indie to żywy dowód na to, że tak dużymi narodami można skutecznie rządzić w sposób demokratyczny, a nie tylko autorytarny. Nie można tylko ulegać iluzjom socjalizmu typu sowieckiego, który zainfekował Indie na długie lata po uzyskaniu niepodległości, doprowadzając ten kraj - oczywiście wraz z wcześniejszym brytyjskim kolonializmem - do gigantycznych zapóźnień cywilizacyjnych. Z wielu fantastycznych miejsc tego olbrzymiego kraju polecam w szczególności udział w tradycyjnym hinduskim weselu, kto miał szczęście i tego doświadczył, ten z pewnością pozbędzie się wszelkich uprzedzeń do tego zupełnie nieporównywalnego z innymi miejscami na ziemi kraju.






49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Filipiny

Turcja

Izrael

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page