Dania jest jednym z najlepiej zorganizowanych i najsprawniej funkcjonujących krajów na świecie i szczyci się wielkim stopniem zaufania swoich obywateli do państwa i jego instytucji. Wynika to ze skandynawskiej tradycji, ale też z bardzo ciekawego i efektywnego modelu państwa opiekuńczego, które Duńczycy zbudowali w ciągu ostatnich 150 lat. Początek państwa duńskiego sięga dawnych lat średniowiecza. Od VIII do XI duńscy Wikingowie organizowali łupieżcze wyprawy, grabiąc wybrzeże państwa karolińskiego i Wysp Brytyjskich. W tym czasie odbywał się proces jednoczenia państwa duńskiego oraz chrystianizacja ludności. Chrześcijaństwo wprowadził Harald Sinozębny, najprawdopodobniej 1 rok przed naszym Mieszkiem w 965 r. Król Kanut I Wielki połączył nawet Danię, Anglię i Norwegię w jedno wielkie imperium północne, które jednak rozpadło się zaraz po jego śmierci. Na przełomie XII i XIII w. Dania rozpoczęła ekspansję terytorialną, zajmując kolejno Szlezwik Holsztyn (do dzisiaj w tym niemieckim landzie mieszka liczna mniejszość duńska), część Estonii, Inflanty i Islandię. Rywalizowała też o wpływy w basenie Morza Bałtyckiego ze Szwecją i niemiecką Hanzą. W 1397 r. Dania zawarła Unię Kalmarską z Norwegią, Szwecją oraz Szlezwikiem Holsztynem, czyli praktycznie z całą Skandynawią. Był to efekt dążeń politycznych ówczesnej królowej Małgorzaty. Jej celem był wybór wspólnego władcy i wspólne prowadzenie wojny. Formalnie kraje unii zachowały niezależność, w rzeczywistości prym wiodła Dania. Po wojnie domowej w latach 1534-1536 panującą religią w Danii stał się luteranizm. Szwecja wyłamała się z unii w 1523 r. Długotrwałe wojny ze Szwecją w XVI i XVII w. doprowadziły do upadku Danii jako mocarstwa. Wiązało się to z utratą m.in. Gotlandii i Skanii (wróciły ponownie do Szwecji) oraz części Norwegii. W XIX w. po wojnach napoleońskich ziemie norweskie ostatecznie odłączyły się od Danii, co wpłynęło na spadek jej znaczenia na arenie międzynarodowej. W 1839 r. Dania zniosła poddaństwo chłopów i nadała im ziemię w wieczystą dzierżawę, co historycy uznają za początek nowoczesnego narodu i państwa duńskiego. W 1849 r. Dania stała się państwem konstytucyjnym z 2-izbowym parlamentem, na którego czele stał formalnie król. Po wojnie w 1864 r. Prusy i Austria zabrały Danii Szlezwik Holsztyn. Od tego momentu politykę zagraniczną Danii cechowała neutralność, a kraj rozpoczął proces szybkiego rozwoju gospodarczego i oświatowego. W 1866 r. zmiana konstytucji wzmocniła pozycję warstw najzamożniejszych, dając im przewagę w izbie wyższej parlamentu. To wtedy wykształciły się 2 rywalizujące ugrupowania: rządząca do 1901 r. konserwatywna prawica oraz liberalna lewica, która przejęła rządy w tym roku po wprowadzeniu zasady powoływania gabinetu mającego poparcie większości izby niższej parlamentu. W 1915 r. dokonana została demokratyczna nowelizacja konstytucji, która wprowadziła powszechne prawa wyborcze, w tym również dla kobiet. W czasie I Wojny Światowej Dania pozostała neutralna, a zaraz po jej zakończeniu niepodległość uzyskała Islandia, pozostając jednak w unii personalnej z Danią. Od 1924 r. najsilniejszą frakcję w parlamencie stanowili socjaldemokraci, stając się prawdziwym hegemonem duńskiej polityki. To oni zapoczątkowali w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego reformy społeczne i finansowe, zmierzające do budowy państwa bezpieczeństwa socjalnego. Te reformy były kontynuowane po II Wojnie Światowej. Mimo pokojowej i neutralnej polityki, a przede wszystkim ostrożnej wobec III Rzeszy (Dania podpisała z nią w 1939 r. układ o nieagresji) Dania została zaatakowana przez Hitlera w kwietniu 1940 r. w ramach operacji „Weseruebung”. Opór duński trwał zaledwie 1 godzinę, po której król podjął decyzję o jego zaniechaniu, głównie ze względu na niewielką liczebność duńskich sił zbrojnych. Niemcy okupowali Danię do końca wojny. Ta okupacja nie była specjalnie brutalna. Po rozkazie Hitlera deportacji ok. 8 tys. duńskich Żydów do obozów zagłady, Duńczykom udało się deportować niemal całą społeczność żydowską kutrami rybackimi do Szwecji. Niemcy deportowali też do Rzeszy miejscowych komunistów, a w 1944 r. rozbroili duńską policję. W ostatnim roku wojny zaostrzony został rygor okupacyjny, ale wg. oficjalnych danych wojna pochłonęła „zaledwie” 3630 obywateli tego kraju. Po wojnie Dania nawiązała ścisłą współpracę polityczną, gospodarczą i militarną z Zachodem, była też dużym beneficjentem planu Marshalla. Utrzymuje tradycyjne silne więzi z innymi krajami skandynawskimi. Od 1973 r. jest członkiem EWG, ale nie przystąpiła do strefy euro, wiążąc jednak swoją walutę sztywnym kursem z euro. W latach 1947-1982 i 1993-2001 rządy sprawowały gabinety socjaldemokratyczne (w koalicjach z liberałami lub radykałami), zaś w latach 1982-1993 i po 2001 rządziły mniejszościowe koalicje centroprawicowe z liberałami i konserwatystami.
Dania stała się potęgą rolniczą jeszcze w XIX w. i to na tym zbudowała niebywały i i trwający do dzisiaj dobrobyt. Znacznie zmieniała się za to struktura jej eksportu. W latach 1840-1870 głównym towarem eksportowym Danii było zboże (blisko 50%), jednak 30 lat później odsetek spadł do zaledwie 3%. Wynikało to z zalewu rynków światowych zbożem amerykańskim, ukraińskim i polskim, co przyniosło drastyczny spadek cen. Dzięki rozsądnej polityce gospodarczej (co jest charakterystyczne dla wszystkich krajów skandynawskich) kraj szybko przestawił się na przemysł mleczarski i mleczny, specjalizując się w handlu serem, masłem, wieprzowiną i wołowiną. Jednocześnie wprowadzono bardzo wysokie cła na te produkty (sięgały one nawet 100% - jak w przypadku sera w latach 20-tych XIX w. - i często przewyższające cła na takie towary luksusowe jak tytoń czy cukier), by chronić raczkującą gałąź przed zagraniczną konkurencją. Na podobnej zasadzie funkcjonowały w XX w. azjatyckie tygrysy. Można zatem powiedzieć, że duńska polityka celna przyczyniła się do funkcjonowania jednego z najpopularniejszych dań świata - śniadania angielskiego (English breakfast), w skład którego wchodzi m.in. bekon i jajko sadzone. Pod koniec XIX w. aż 90% świń z Danii trafiało właśnie na rynek brytyjski. W XX w. duńskie rolnictwo skoncentrowało się na wykorzystaniu efektu skali (czyli zmniejszenia kosztów jednostkowych poprzez większą produkcję), a w 1962 r. bekon produkowały aż 62 spółdzielnie. Do dzisiaj pozostały z nich zaledwie dwie, z których Danish Crown kontroluje 90% rynku. Obecnie ponad 20% duńskiego eksportu to produkty zwierzęce i płody rolne, co jest bardzo rzadkie wśród krajów wysoko rozwiniętych (wg. Banku Światowego duńskie PKB na mieszkańca wg. PPP dawało Danii w 2019 r. 16 miejsce na świecie).
Wg. samych Duńczyków aż ¼ zamożności ich kraju wynika z zaufania i wysokiego kapitału społecznego, gdyż zaufanie ogranicza biurokrację i konieczność częstych kontroli. Duńczycy uchodzą za najbardziej ufny naród Europy (wg. raportu "How's Life? 2015" OECD) i jest to ściśle powiązane z funkcjonującym w kraju systemem państwa opiekuńczego oraz wolnymi od korupcji instytucjami. W ślad za tym, nawet wysokie podatki (najwyższa stawka PIT to aż 57% dochodu) nie budzą u mieszkańców obaw przed wyłudzeniami świadczeń. Poza tym Duńczycy chętnie płacą wysokie podatki, bo mają poczucie, że otrzymują od państwa coś w zamian. Nie mają obaw, które pojawiają się w wielu innych krajach, dotyczących opieki zdrowotnej i edukacji dzieci. Taka postawa wynika z dużego zaufania do państwa, co jest charakterystyczne dla krajów cechujących się wysokim poziomem równości w społeczeństwie (indeks Gini wynosił w 2019 r. 27,7 - jeden z najniższych na świecie). Obywatele oczekują opiekuńczej roli państwa w szczególności w sytuacjach kryzysowych. W związku z tym chętnie płacą wysokie podatki i wnoszą swój wkład, aby sytuacja społeczeństwa była jeszcze lepsza i nie mam tu li tylko na myśli wsparcia dla organizacji dobroczynnych. Istnieje tam poczucie kolektywnej odpowiedzialności. To wszystko z kolei przekłada się na niezwykle korzystny klimat do prowadzenia biznesu. Dania jest liderem rankingu Transparency International, który dotyczy postrzegania korupcji w systemie państwowym, a także zajęła 3 miejsce w raporcie Banku Światowego "Doing Business" (2019) pod względem łatwości prowadzenia działalności gospodarczej (w przeszłości 5 razy wygrywała tę klasyfikację). Zaufanie obywateli do państwa i jego instytucji istotnie zwiększa satysfakcję pracowników, sprzyja silnej i uczciwej konkurencji, ułatwia też kontakty zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. To też jedna z naturalnych przewag konkurencyjnych duńskiej gospodarki: horyzontalna struktura zarządzania w większości duńskich przedsiębiorstw oraz zdolność do podejmowania szybkich decyzji na niższym szczeblu. Ponieważ gospodarka oparta na wiedzy stanowi coraz większą cześć wszystkich działań produkcyjnych, kierownictwu firm coraz trudniej jest angażować się we wszystkie procesy. Współczesne korporacje osiągają najlepsze wyniki, kiedy działają elastycznie i szybko. Zaufanie jest też atrakcyjnym czynnikiem dla inwestorów zagranicznych. Podmioty takie znacznie chętniej wybierają lokalizacje o dużej swobodzie działania niż kraje, w których obcy kapitał odbierany jest jako zamach na suwerenność i tradycyjne wartości.
Jako kraj skandynawski, podobnie do swoich sąsiadów Dania stworzyła swój własny model państwa opiekuńczego. Jego korzenie sięgają końca XIX w. Pierwszą ustawę regulującą zasady opieki socjalnej - tzw. ustawę fabryczną - uchwalono już w 1873 r. 18 lat później w życie weszła ustawa o biednych, obejmująca pakiet ubezpieczeń od następstw nieszczęśliwych wypadków oraz bezrobocia. Równocześnie uchwalono ustawę o emeryturach, a wkrótce potem wprowadzono również kasy chorych. Do końca stulecia składki na fundusz wypadkowy zostały przeniesione na pracodawców. Duńczycy dość szybko zaczęli też kształtować system organizacji pracowniczych. Szacuje się, że jeszcze przed I Wojną Światową co drugi robotnik należał do związku zawodowego. W Kopenhadze odsetek ten był jeszcze wyższy - 75%. Podobnie jak w innych krajach skandynawskich, duńskie związki zawodowe były oddzielone od sfery politycznej. Pieczę nad nimi sprawowała centralna Federacja Związków Zawodowych. Analogicznie dochodziło do skupiania się pracodawców w organizacjach. Ważne w kontekście duńskiego dobrobytu jest to, że obie strony zawsze potrafiły ze sobą współpracować. Pierwsze na świecie porozumienie między pracodawcami z związkami zawodowymi zostało zawarte właśnie w Danii (tzw. porozumienie wrześniowe z 1899 r.). Do dzisiaj związki zawodowe mają w Danii bardzo silną pozycję. Tuż przed II Wojną Światową uchwalono tzw. ustawy dziecięce, mające sprzyjać wysokiemu wzrostowi demograficznemu, na którym oparto ideę państwa opiekuńczego. Podstawą ustaw była opieka finansowa, jak i organizacyjna nad rodzinami wielodzietnymi, niezależnymi kobietami w ciąży oraz dziećmi nieślubnymi. Dodatkowo, aby powstrzymać relatywnie wysoki odsetek śmiertelności wśród niemowląt, w 1937 r. wprowadzono dotacje socjalne dla gmin, mające wspomóc system publicznej opieki pielęgniarek i położnych. Program prorodzinny zakładał także pomoc w zakładaniu przedszkoli, rozwój edukacji seksualnej oraz pomoc mieszkaniową dla rodzin wielodzietnych. W reformy socjalne tamtego okresu wpisuje się też ustawa o szkolnictwie z 1937 r. Jej głównym punktem było zrównanie edukacji wiejskiej z miejską, nie tylko pod względem poziomu nauczania, ale także zasad organizacji. W tamtych czasach bowiem dzieci chodziły do szkół wiejskich zaledwie co drugi dzień. Powojenna Dania to kolejne reformy systemowe. Podniesiono wiek emerytalny z 60 do 65 lat, w zamian oferując niewielką podwyżkę świadczeń. W 1956 r. w życie weszła ustawa o reformie emerytalnej, która przyniosła kolejne podwyżki emerytur. Przede wszystkim jednak zmienił się system przyznawania emerytury. Wcześniejszy, przedwojenny, oparty był na kryterium prawnym - prawo do emerytury przyznawała specjalna komisja, kierując się m.in. potrzebami potencjalnego emeryta. Reforma wprowadziła emeryturę powszechną, należną każdemu pracownikowi niezależnie od jego aktywności na rynku pracy. To spowodowało jednak podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat. Samotne kobiety mogły skorzystać z prawa do wcześniejszej emerytury po skończeniu 62 roku życia. Powszechna emerytura stała się pierwszym filarem nowego systemu. Drugim były istniejące od XIX w. pracownicze fundusze emerytalne poszczególnych branż, a trzecim indywidualne polisy emerytalne. Jeszcze przed reformami emerytalnymi, w 1953 r., w życie weszła tzw. druga konstytucja czerwcowa. Istotny dla struktury państwa dobrobytu był zawarty w niej zapis, iż „zmierzając do powszechnego dobrobytu, należy dążyć do tego, by każdy zdolny do pracy obywatel miał możliwość zdobycia takiej pracy, która zapewni mu bezpieczny byt”. Ustanowiono również funkcję rzecznika praw obywatelskich. Od początku lat 70-tych XX w. miało miejsce dalsze formowanie duńskiego państwa dobrobytu. W 1973 r. Skrócono czas pracy do 40 godzin tygodniowo (dzisiaj to już tylko 37 godzin), jednocześnie podnosząc podatek od towarów i usług. Przełom lat 80- i 90-tych XX w. to załamanie się duńskiej gospodarki spowodowane kryzysem energetycznym z poprzedniej dekady. W 1993 r. wprowadzono reformy systemu podatkowego, przede wszystkim obniżenie podatków dochodowych na rzecz aktywizacji rynku pracy oraz umożliwienie korzystania z urlopów wychowawczych i edukacyjnych. Zmiany te miały na celu zmniejszenie bezrobocia oraz obniżenie kosztów funkcjonowania państwa. Stanowiły również podstawę systemu flexicurity (elastycznego bezpieczeństwa). Polega on na sprawnej interakcji między rynkiem pracy i hojnym państwem opiekuńczym. Mimo, że co roku 25% Duńczyków dotyka utrata pracy, to szybko znajdują oni nowe zatrudnienie, gdyż objęci są finansowanymi przez państwo programami aktywizacyjnymi, które pomagają im znaleźć nowe zatrudnienie. Pochłaniają one aż 40% wszystkich środków przeznaczanych na politykę rynku pracy. Choć reformy nie przyniosły natychmiastowego efektu, już po 4 latach bezrobocie w Danii spadło o połowę. W 1998 r. wynosiło ono już tylko 6% i wykazywało malejącą tendencję. Do głównych cech współczesnego systemu państwa dobrobytu w Danii można zatem zaliczyć programy socjalne obejmujące wszystkie główne rodzaje ryzyka socjalnego, znaczną ingerencję państwa w politykę społeczną, w tym aktywne programy w jej obszarze, duże zaufanie obywateli do władzy, regulację rynku pracy przez jego uczestników przy niskim stopniu ingerencji państwa w warunki płacowe, skutecznym dialogu między pracodawcami a pracownikami oraz wysokiej efektywności programów aktywizacyjnych.
Dania nie jest członkiem Unii walutowej, które społeczeństwo odrzuciło w referendum w 2000 r., jednak z uwagi na powiązanie korony duńskiej z euro Dania jest de facto jej członkiem, ale drugiej kategorii, gdyż nie ma żadnego wpływu na politykę pieniężną EBC (Europejskiego Banku Centralnego). Stąd też Dania traci znaczenie politycznej UE, z którą jej gospodarka jest ściśle powiązana. Od dawna też EBC prowadzi politykę pieniężną w Danii. Przystąpienie do unii walutowej to przede wszystkim problem polityczny, a nie ekonomiczny, czy fiskalny. Dziś rząd w Kopenhadze musi stawić czoła dwóm zupełnie różnym wyzwaniom: z jednej strony jest to coraz głębsza integracja w strefie euro, z drugiej zaś tradycyjna nieufność duńskiej opinii publicznej wobec przekazywania kolejnych kompetencji unijnym instytucjom.
Światowy kryzys finansowy 2008-2009) sprawił, że powstały nowe regulacje m.in. dla rynków finansowych, na których tworzenie Dania jako kraj spoza euro-grupy nie miała żadnego wpływu, ale które musiała zaakceptować. Inaczej niż Szwecja Dania nie ma możliwości dewaluacji własnej waluty. Konieczność akceptacji decyzji euro-bankowców we Frankfurcie nad Menem stanowi dziś największy problem Danii w polityce europejskiej. Mimo jednak braku możliwości dewaluacji swojej waluty (co w pewnych warunkach może pomóc uchronić się przed międzynarodową konkurencją, ale wyłącznie w krótkim okresie czasu), przedsiębiorstwa duńskie potrafiły jak dotąd przystosować się do nowych warunków, co jest zwykle trudniejsze, czasami nawet bardziej bolesne, ale na dłuższą metę przynosi zdecydowanie więcej korzyści. Kiedyś w Polsce dobrze to rozumieliśmy, niestety po 2015 r. kolejne rządy polskie przyjęły za aksjomat twierdzenie, że własna waluta poprzez możliwość jej automatycznej dewaluacji może przyczynić się do zachowania konkurencji krajowych producentów. Nie znam jednak w historii gospodarczej świata przypadku kraju, któremu udało się zbudować swoją długoterminową konkurencyjność i bogactwo jedynie dzięki dewaluacji swojej waluty. Niestety, w dyskusjach na temat wizji rozwojowych Polski próżno szukać projektów, które zachęcałyby do skorzystania ze wzorów skandynawskich. Nieliczne głosy płyną wprawdzie ze środowisk naukowych, ale ich wpływ na mentalność elit politycznych jest minimalny. Poza tym niektórych od sięgnięcia po pomysły skandynawskie odstraszają opinie o etatystycznych czy wręcz socjalistycznych fundamentach tamtejszych gospodarek. Myślę, że w przypadku Danii i innych krajów skandynawskich trzeba stosować trochę mniej zacietrzewienia ideologicznego, a trochę więcej otwartości na idee, które zostały bardzo efektywnie wdrożone przez te kraje, dodatkowo z wyjątkowym pragmatyzmem, który zapewnił im niedościgniony dla innych trwały dobrobyt.
O bardzo bliskiej nam geograficznie Danii wiemy raczej niewiele. Ten mały kraj na Półwyspie Jutlandzkim i pobliskich wyspach szczyci się jednym z największych w Unii Europejskiej wskaźnikiem PKB na mieszkańca, który przekracza 33 200 USD. Na obszarze prawie 8-krotnie mniejszym niż Polska, a wynoszącym niewiele ponad 43 tys. km2 bardzo dostatnio żyje 5,4 mln Duńczyków. Wybrzeża zachodnie Danii pokrywają rozległe wydmy, a większa część kraju to polodowcowe gleby i bagna - obecnie w większości osuszone. Niewielkie zasoby mineralne nie odgrywają większego znaczenia w gospodarce kraju. W ostatnich latach Dania zaczęła eksploatować kopalnie na Grenlandii (czyli duńskim terytorium) i wydobywać trochę ropy na Morzu Północnym, ale skala tego wydobycia jest zupełnie nieporównywalna z Norwegią. Jednak korzystne położenie geograficzne o znaczeniu strategicznym czyni z tego kraju swoisty "rygiel". Rygiel, bo tędy wąskimi Cieśninami Duńskimi prowadzą wszystkie szlaki na Morze Bałtyckie. Rozumieli to Niemcy szybko zajmując Danię w czasie II Wojny Światowej. Dzięki korzystnemu położeniu ten mały kraj stał się ważną, regionalną potęgą morską. Dania obok Grecji i Norwegii jest jednym z trzech krajów europejskich, w których żegluga odgrywa bardzo istotną gospodarczo rolę. Jest to szczególnie widoczne w sektorze żeglugi liniowej, gdzie niewątpliwie prym wiedzie Maersk - potentat światowego shippingu. Koncern ten reprezentuje prawie 64% tonażu zarejestrowanego pod duńską banderą, choć wiele statków do niego należących pływa także pod obcymi banderami. Największa duńska firma - Maersk - jest też największym na świecie przewoźnikiem i armatorem kontenerowym. Nie ma liczącego się portu morskiego na świecie, do którego nie docierałyby kontenery Maerska. Szacuje się, że w rejestrach innych krajów znajduje się ponad dwukrotnie większy tonaż należący do armatorów duńskich. Na podkreślenie zasługuje fakt, że tonaż handlowy Danii należy do najnowocześniejszych na świecie, a średni wiek zarejestrowanych w Danii statków wynosi 8-9 lat i jest prawie dwukrotnie niższy od średniej światowej. Przychody duńskich firm z branży żeglugowej są olbrzymie, wg. danych Maritime Development Centre of Europe obroty duńskich przedsiębiorstw w szeroko pojętym sektorze morskim kraju obejmującym firmy armatorskie, brokerskie, spedycyjne, dostawcze i inne, w 2010 r. wyniosły 12 mld. USD. Świadczy to niewątpliwie o tym, że mała Dania jest ciągle wielkim morskim potentatem. Tak wysokie zwiększenie dochodów zawdzięcza branża nie tylko pomyślnym trendom w gospodarce duńskiej, gdzie PKB dynamicznie zwyżkuje, ale także tendencjom globalizacyjnym w światowym sektorze morskim - fuzjom, przejęciom i innym procesom integracyjnym. Znając zdolności adaptacyjne Duńczyków, ich firmy z pewnością szybko dostosują się do rzeczywistości post-pandemicznej świata i obronią swoją pozycję światowego lidera. Armatorzy duńscy w większości eksportują swe usługi żeglugowe angażując się w przewozy między obcymi portami, czyli cross trade. Między innymi duńskie statki w znacznej mierze obsługują handel morski między portami wschodniego wybrzeża USA z portami zachodniej Afryki. Mimo pandemicznego osłabienia tempa wzrostu gospodarki światowej obroty żeglugi duńskiej będą raczej utrzymywać się na podobnym, wysokim poziomie. Relatywnie wysokie notowania dolara USA w stosunku do duńskiej korony wydają się dobrze rokować spełnieniu tej prognozy. Nie wszyscy armatorzy stali się beneficjentami pomyślnej koniunktury. Gorzej prosperują operatorzy eksploatujący chłodniowce, podobnie gorzej ma się żegluga kabotażowa. Ci armatorzy mają trudności z finansowaniem budowy już zamówionego nowego tonażu. W ostatnich latach kilka spółek armatorskich wypadło z kopenhaskiej giełdy papierów wartościowych (Copenhagen Stock Exchange), a nie zanotowano w tym czasie nowych debiutów giełdowych firm branży morskiej. Żegluga jest kapitałochłonną dziedziną aktywności gospodarczej i dlatego w Danii jest ona domeną kompetentnej i rzutkiej kadry menedżerskiej wyższego i średniego szczebla. Jest wiele modelowych przykładów nowocześnie zarządzanych duńskich firm armatorskich. Utrzymywanie nowoczesnej floty handlowej wymaga stałych nakładów finansowych i jest warunkiem sine qua non nie tylko dla wygrywania ostrej walki konkurencyjnej na światowym rynku frachtowym, ale przede wszystkim do znacznego złagodzenia skutków cyklicznego charakteru żeglugowego biznesu, czyli przemienności bessy i hossy rynkowej w zależności od kształtowania się cykli koniunkturalnych. Duńczycy uważają, że można to osiągnąć poprzez coraz szybciej zachodzące procesy konsolidacji żeglugi w skali globalnej. Twierdzą, że wówczas nakłady inwestycyjne w światowym shippingu nie byłyby uzależnione od bieżących, rynkowych fluktuacji na rynku frachtowym, ale od rzeczywistych potrzeb transportu morskiego w określonych relacjach. Zobaczymy, jak im to wyjdzie w najbliższych latach. Na razie mała Dania zadziwia świat agresywną ekspansją międzynarodową swoich - w większości prywatnych firm. Nikt nie nazywa ich przy tym czempionami. Kraj ma w tym względzie długie tradycje, w czasach kolonialnych w Indiach Zachodnich (Duńskie Indie Zachodnie) i Afryce (Duńskim Złotym Wybrzeżu) globalną ekspansję z sukcesem prowadziły Duńska Kompania Wschodnioindyjska i West India Company. Dzisiaj te tradycje obok wspomnianego Maerska kontynuują Lego (światowy potentat zabawkowy), Danfoss (termoregulacje), Carlsberg (browary), Vestas (turbiny wiatrowe), Bang & Olufsen (elektronika), Orsted (energetyka, farmy wiatrowe na morzu), Velux (okna), Grundfos (producent pomp), ISS (obsługa nieruchomości) i wiele innych. Firmy duńskie odnoszą sukcesy, gdyż innowacyjne podejście marketingowe potrafią łączyć z solidnymi strukturami kapitałowymi, często rodzinnymi, inwestującymi długoterminowo. Usługi skorzystały również z położenia geograficznego kraju, a port w Kopenhadze jest idealnie położony w cieśninie Wielki Bełt. Handel zagraniczny to 2/3 duńskiego PKB, a ok. 75% partnerów handlowych Danii to kraje członkowskie UE. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Danii prawie równoważą się z inwestycjami duńskimi za granicą, co powoduje, że kraj nie ma problemów ze zrównoważeniem swojego rachunku bieżącego, stąd utrzymanie stabilnego kursu waluty nie stanowi większego problemu.
Dania jest jednym z najbardziej uzwiązkowionych krajów na świecie. Wskaźnik uzwiązkowienia wynosił w 2019 r. aż 87,5% i jest najwyższy w Europie przed Szwecją (82%). W ogarniętej zwykle strajkami związkowców Francji wynosi on tylko 8%. W przypadku konfliktu społecznego dochodzi do negocjacji między związkami pracowników i pracodawców. Państwo interweniuje tylko w ostateczności, gdy wszystkie wysiłki pojednawcze zakończyły się impasem. Jeżeli partnerzy społeczni nie osiągną porozumienia, wyznaczany jest mediator publiczny, który zaproponuje obu stronom polubowne rozwiązanie. Jeżeli rozwiązanie to nie zostanie uznane za zadowalające, parlament duński może przyjąć wniosek pojednawczy i nadać mu moc prawną. Tygodniowy czas pracy wynosi 37 godzin od poniedziałku do piątku. 70% pracowników sektora usługowego opuszcza biuro około godziny 16:30, ale wiele osób po powrocie do domu kontynuuje pracę. „Prawo jedenastu godzin” nakłada okres odpoczynku trwający 11 kolejnych godzin między dwoma dniami roboczymi. Z reguły wynagrodzenie za nadgodziny jest zwiększane o 50% przez pierwsze trzy godziny i 100% przez następne godziny. Zgodnie z duńskim prawem, które reguluje prawo do corocznego urlopu, pracownicy korzystają z 25 dni roboczych płatnego urlopu za każdy rok faktycznej pracy, do których dodaje się pięć dni uzyskanych przez większości układów zbiorowych. Zasady funkcjonowania corocznego urlopu określa każdy układ zbiorowy. Przy wyjeździe na wakacje wypłaca się dodatek urlopowy w wysokości co najmniej 1% rocznego wynagrodzenia. Czasami negocjowany jest możliwy szósty tydzień płatnego urlopu. Duńczycy płacą też sporo podatków. Ale ich usługi publiczne są niezwykle wydajne i łatwo dostępne. Edukacja szkolna i uniwersytecka oraz medycyna są w dużej mierze bezpłatne (ale opieka dentystyczna jest droga, a studia - jak wszędzie). Państwo wydaje każdego roku 9% swojego PKB na wydatki na zdrowie. Dzieci podlegają regularnej kontroli lekarskiej. Infrastruktura usług publicznych jest bardzo płynna. Emerytury są stosunkowo wysokie, a polityka wcześniejszych emerytur (w Danii jest więcej emerytów niż we Francji, mimo że Danię zamieszkuje zaledwie 5,4 mln. osób) bardzo efektywna, przyczyniając się do spadku bezrobocia. Usługi socjalne (domy spokojnej starości, szpitale itp.) są bardzo nowoczesne. Usługi pocztowe i transport publiczny należą do najbardziej rozwiniętych i najlepszych na świecie. Duńczycy dużo korzystają z rowerów, wszędzie można zobaczyć - nie tylko w miastach, ale też na dalekiej prowincji - bezpieczne ścieżki rowerowe. Duńskie podatki należą do najwyższych na świecie. Duńczycy podlegają najwyższym obciążeniom podatkowym wśród krajów OECD: od 51% do 63% 2021), co jest najwyższą krańcową stawką podatkową na świecie. W 2012 r. wg. OECD podatek VAT stanowił 33% dochodów podatkowych w Danii w porównaniu z 25% dochodów podatkowych we Francji. Ponadto podatki bezpośrednie stanowią 53% dochodów budżetowych (wobec 17% we Francji). Stawka VAT wynosi 25%. Duński model dobrobytu wydaje się być idealnie uszyty pod potrzeby społeczeństwa. By mógł on zafunkcjonować, społeczeństwo musi jednak być oparte na wysokim kapitale społecznym, uprzejmości i uczciwości obywateli wobec siebie i zaufania do instytucji państwa. Duża elastyczność rynku pracy i przekwalifikowanie zawodowe to jeden z atutów tego modelu. Wiele badań naukowych pokazało, że ten model opiera się na wysokim poziomie opieki zdrowotnej, szerokim dostępie do edukacji, wolności wyboru stylu życia, równości płci i tolerancji wobec mniejszości. W badaniu University of Leicester Dania zajęła pierwsze miejsce na świecie w jakości i poziomie życia, wyprzedzając Szwajcarię i Austrię. Dziwne, że premier Morawiecki tego jeszcze nie zauważył i nie zażądał dzielenia się duńskim bogactwem z innymi krajami.
Comments