Chorwacja jest niewątpliwie sercem Bałkanów. Historia Bałkanów to jednak wielkie pasmo tragedii. Ten piękny region na przestrzeni wieków wielokrotnie pogrążał się w chaosie. Wojny, ludobójstwa, przetasowania na mapach - to wszystko składało się na dramat wielu krajów i ich narodów, które pozornie są bratnie, ale w rzeczywistości twardo broniły swojej niezależności. Chorwacja praktycznie zawsze była w centrum tych wydarzeń. Chorwaci zajęli swoje obecne tereny już na początku VII w, a ich chrystianizacja rozpoczęła się w IX w. W X w. powstało królestwo Chorwatów, które przetrwało prawie 2 stulecia. Przez następne 4 wieki Chorwacja znajdowała się pod panowaniem węgierskim a z drugiej strony Republika Wenecka zdobyła większość wybrzeża Dalmacji, za wyjątkiem Dubrownika, który pozostał niepodległy. Podboje otomańskie doprowadziły w 1493 r. do bitwy na Krabavskim polu i dalej słynnej bitwy pod Mohaczem w 1526 r., które zakończyły się zdecydowanym zwycięstwem osmańskim. Dowódca węgierski, król Ludwik II Jagiellończyk zmarł podczas bitwy, co doprowadziło w 1527 r. do spotkania chorwackiego parlamentu w Cetin i wybraniem Ferdynanda I z Habsburgów na nowego władcę Chorwacji, pod warunkiem udzielenia ochrony Chorwacji przez Imperium Osmańskie, ale z uszanowaniem ich praw politycznych. Okres ten odznaczał się powstaniem wpływowej szlachty. W praktyce Chorwacja była wolnym, niepodległym państwem tylko między 910 a 1102 rokiem. Po decydujących zwycięstwach osmańskich, Chorwacja została podzielona na terytoria cywilne i wojskowe, te drugie znalazły się pod bezpośrednią imperialną kontrolą. Osmańskie postępy na obszarze chorwackim trwały aż do 1593 r., gdy w bitwie o Sisak, doszło do ich pierwszej decydującej klęski i stabilizacji granic. Znaczna część Chorwacji pozostała w granicach Austrii. W 1683 r. Turcja rozpoczęła wojnę z Austrią. Pomimo zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem wojna trwała przez kolejne 15 lat i zakończyła się traktatem pokojowym (w Karłowicach), który sankcjonował aneksję ziem chorwackich przez Austrię. Krótkie panowanie francuskie po wojnach napoleońskich w XIX w. rozbudziło wśród Chorwatów świadomość narodową. Lata 30-te i 40-te XIX w. były przepełnione romantyzmem i nacjonalizmem inspirowanym chorwackim odrodzeniem narodowym, jednocześnie Chorwaci prowadzili kampanię polityczno-kulturową promującą jedność wszystkich południowych Słowian w cesarstwie. Pojawiła się wtedy chorwacka literatura i kultura. Po utworzeniu Austro-Węgier (1867) Chorwacja otrzymała autonomię w ramach imperium. Wkrótce pojawiły się pierwsze powstania niepodległościowe. Na początku XX w. powstała koalicja serbsko-chorwacka, która zaczęła propagować ideę utworzenia niezależnego państwa Słowian południowych. Ostatecznie do powstania Królestwa Serbów (zjednoczonych z Czarnogórą), Chorwatów i Słoweńców (SHS) doszło w wyniku ustaleń Kongresu Wersalskiego po I Wojnie Światowej. Jednak SHS było sztucznym tworem, który nie miał większych szans przetrwania. Zbyt wiele bowiem różniło różne nacje wtłoczone w wykreowane przez oderwanych od rzeczywistości polityków granice. Już od pierwszych dni istnienia królestwa toczyły się zażarte spory między Serbami i Chorwatami. Obie nacje aspirowały do przywódczej roli w młodym państwie i żadna nie chciała zgodzić się na ustępstwa, mając jedynie słuszne argumenty po swojej stronie. Pozycja Belgradu była jednak zdecydowanie lepsza, nie tylko ze względu na osobę koronowanego w 1921 r. Aleksandra I Karadziordzievicia wywodzącego się z serbskiej dynastii królewskiej. Jego ojciec Piotr I w 1903 r. został królem Serbii. Aleksander starał się prowadzić wyważoną politykę, choć sprzeciwiał się autonomii Chorwatów. Miał jednak na uwadze ich odrębność, także kulturową. W parlamencie Królestwa SHS Skupsztinie przewagę mieli zwolennicy dominacji Serbów, co w oczywisty sposób prowadziło do zaognienia stosunków z Chorwatami domagającymi się ustępstw i daleko idącej samodzielności. Młodym królestwem targały wewnętrzne konflikty, które w 1929 r. nieomal przerodziły się w regularną wojnę domową. Król Aleksander I zdecydował się na interwencję. Zawiesił konstytucję, zdelegalizował partie polityczne, rozwiązał parlament i wprowadził dyktaturę, przemianowując państwo na Jugosławię. Chorwaci nie wyrzekli się jednak niepodległościowych aspiracji. Wtedy to na scenę polityczną wszedł przebojem Ante Pavelić. W 1927 r. został posłem do Skupsztiny, gdzie bardzo aktywnie działał na rzecz odłączenia Chorwacji od królestwa. W 1928 r. grupował wokół siebie nacjonalistyczne bojówki - ustaszów, planując rozpoczęcie antyserbskiej rewolucji. Nie zebrał jednak wystarczających sił do otwartej walki z silnym przeciwnikiem. Po zamachu stanu z 1929 r. został zmuszony do ucieczki z kraju i udał się do Włoch, gdzie otrzymał azyl od faszystów Mussoliniego. Pavelicia sporo łączyło z samym Mussolinim, a jeszcze więcej z niemieckimi nazistami Hitlera, którzy w tym czasie rozpoczęli marsz po władzę. Tytułował się jako poglavnik, czyli duce, bądź Fuehrer. Antysemityzm, daleko posunięty rasizm, hasła odnowy społecznej – wszystko to zjednało mu silnych politycznych przyjaciół. W 1933 r. (czyli roku dojścia Hitlera do władzy w Niemczech) Pavelić ze swoimi ustaszami przedstawili oficjalną ideologię swojego ruchu. Określała ona wyjątkowość narodu chorwackiego i deklarowała, że ludzie, którzy przez „krew” nie są Chorwatami będą wyłączeni z życia politycznego. W okresie rządów ustaszy narody uznane za „niepożądane” zostały poddane masowej zagładzie. Podkreślali znaczenie Kościoła katolickiego i patriarchalnego modelu rodziny jako środka do utrzymania ładu społecznego i moralności (tzw. narodowy bądź chorwacki katolicyzm). W czasie rządów ustasze zakazali stosowania antykoncepcji i zaostrzyli przepisy przeciwko bluźnierstwu. Nurt ustaszy wykazywał rasistowskie podteksty, nigdy jednak nie opracował własnej ideologii rasistowskiej. Ruch starał się zdefiniować ideał rasowy Chorwatów, próbując uzasadnić istnienie odrębnego narodu chorwackiego, różniącego się od innych narodów Jugosławii. Ustasze uważali, że Chorwaci są częścią rasy adriatyckiej, odrzucali koncepcję, według której Chorwaci są przede wszystkim Słowianami, i twierdzili, że są oni w większym stopniu potomkami silniejszych ich zdaniem germańskich Gotów. Główną przeszkodą w zachowaniu niezależności Chorwacji mieli być Serbowie. Ustasze wierzyli, że rząd musi być silny i autorytarny. Sprzeciwiali się demokracji parlamentarnej, marksizmowi i bolszewizmowi ze względu na ich ingerencję w życie rodzinne i gospodarcze oraz ich materializm. Ruch uznawał instytucje polityczne, takie jak partie i parlament, za szkodliwe i nienaturalne. Ustasze byli głęboko antykomunistyczni. Chwalili znaczenie państwa i podobnie jak inne partie faszystowskie teoretycznie opowiadali się za „trzecią drogą”, która nie byłaby ani kapitalizmem, ani komunizmem. Podobnie jak w innych ruchach faszystowskich regionu promowano wyidealizowany ruch ludowy. W ekonomii ustasze poparli utworzenie gospodarki korporacyjnej (coś na kształt idei Salazara w ówczesnej Portugalii i jego ideologii estado novo), uważali, że zgodnie z prawami naturalnymi istnieć musi własność prywatna, a mała część środków produkcji musi być wolna od kontroli państwa. Istotnym elementem ideologii ustaszy były pojęcia walki zbrojnej, zemsty i terroryzmu. W polityce społecznej, po przejęciu władzy w 1941 roku, ustasze starali się stworzyć faszystowski ideał społeczeństwa. Kobiety miały wrócić do prac domowych, mężczyźni mieli być nowymi ideałami faszyzmu, charakteryzującymi się brakiem miłosierdzia. Ruch stawiał na kult męskości i patriarchalny model społeczny. Członkowie społeczności powinni kierować się zasadami męskości i okrucieństwa. Rola kobiet miała zostać ograniczona do roli matki i żony (wpływy hitlerowskiego Kinder, Kueche, Kirche), rezygnowano z emancypacyjnych postulatów epoki jugosłowiańskiej. Kobiety w państwie ustaszy nie miały prawa głosu i dostępu do wielu zawodów, otwartych dla nich w przedwojennej Jugosławii, musiały się poświęcić katolicyzmowi. Reżim potępiał aborcję pod karą śmierci dla matki i lekarza. Idealny mężczyzna w propagandzie znany był jako „Chorwacki Spartanin”. W wyniku niedoboru mężczyzn, wywołanego wojną, reżim musiał wprowadzić tymczasowe zwiększenie roli kobiet w życiu publicznym i zatrudnieniu. Grupa, podobnie jak inne zbliżone ideowo organizacje tego okresu, wykazywała widoczne tendencje mistyczne, z licznymi odniesieniami do śmierci i przemocy. Wpływ ruchu był widoczny wśród studentów teologii i niższych warstw duchowieństwa. Według ustaszy wszyscy członkowie społeczeństwa powinni znosić okres cierpienia i smutku, naśladując cierpienie Jezusa. Każda forma przyjemności została zakazana, Chorwaci mieli prowadzić życie ascetów. Inicjacja członków partii odzwierciedlała symbolikę katolicką i kult przemocy. Ustasze klękali na ołtarzu, dźwigając na sobie krzyż, świecę, granat i sztylet. Po załamaniu się jedności ruchu jej członkowie dopuszczali się ekstremalnych okrucieństw wobec tych, których uznali za zdrajców, lub tych, którzy mieli zhańbić organizację. Ruch ustaszy w przeciwieństwie do innych ruchów okresu, nie był pobożny, lecz wykazywał cechy mistycznego nacjonalizmu religijnego. Wiarę i nacjonalizm łączono z tendencjami antyserbskimi. Samobójcze misje wojskowe uważano za heroiczne i traktowano jak ofiarę o charakterze religijnym. Katolicyzm uważany był za łącznika Chorwacji z Europą Zachodnią, symbol chorwackiej historii („tarcza chrześcijaństwa” przed Turkami). W okresie rządów ustasze próbowali narzucić Serbom religię katolicką. Rdzeń ruchu nie był jednak religijny, lecz nacjonalistyczny, antyserbski. Teoretyczne podstawy ruchu nigdy nie były bogate, ani nie zostały spisane, niemniej jednak zbliżone były do innych ruchów nacjonalistycznych epoki.
Otwarcie głoszona wizja stworzenia katolickiej dyktatury ściągnęła na Pavelicia uwagę Kościoła. Katoliccy hierarchowie od razu widzieli w Chorwacie zapalczywego obrońcę wiary, nie zważając na jego radykalizm i opowiadanie się po stronie przemocy. Wprost mówił on o konieczności usunięcia prawosławnych Serbów, przy czym wtedy nie zdawano sobie jeszcze sprawy, iż Pavelić przeprowadzi eksterminację ludności na skalę masową. Jednak wówczas jego retoryka nie odbiegała daleko od poglądów wielu innych autorytarnych europejskich przywódców i nikt nie mógł przewidzieć, jakie będą konsekwencje. Mimo wszystko już wtedy Pavelicia można było zaklasyfikować jako człowieka groźnego, owładniętego wizją czystek etnicznych umożliwiających utworzenie homogenicznego państwa zarządzanego wyłącznie przez Chorwatów. Z jego inicjatywy założona została nacjonalistyczna, skrajnie prawicowa organizacja Ustaszy. W późniejszym czasie przerodziła się w ruch polityczno-militarny, który ostatecznie przejął władzę w Chorwacji. W początkach działalności ustasze ograniczali się do terroryzowania przeciwników politycznych. Odpowiadali za serię zamachów, których zwieńczeniem było zamordowanie króla Aleksandra I oraz francuskiego ministra spraw zagranicznych Louisa Barthou w 1934 r. Pavelić, inspirator zamachu, został zaocznie skazany na karę śmierci – zarówno we Francji, jak i w Jugosławii. Pozostawał jednak bezpieczny we Włoszech, korzystając z parasola ochronnego Mussoliniego. Sytuacja zmieniła się dopiero w kwietniu 1941 r., kiedy to armia Hitlera najechała Jugosławię. Ante Pavelić mógł tryumfalnie powrócić do Zagrzebia i, za zgodą III Rzeszy, proklamować utworzenie Niezależnego Państwa Chorwackiego (NDH). Latem Pavelić odwiedził w Berghofie samego Hitlera, otrzymując błogosławieństwo do rozprawy z ideologicznymi, rasowymi i religijnymi przeciwnikami. Mimo iż naziści formalnie odcinali się od Kościoła Katolickiego, wsparli Pavelicia odwołującego się do religijnych motywacji w przypływie pragmatyzmu – jego program w dużej mierze pokrywał się z tym, co proponowało NSDAP. Kilka tygodni wcześniej chorwacki arcybiskup Alojze Stepinać pobłogosławił nowe władze z Paveliciem na czele. Raportował też do Watykanu, informując o korzystnych dla Kościoła rozstrzygnięciach. W maju 1941 r. przywódcę ustaszy podjął na audiencji papież Pius XII, udzielając mu błogosławieństwa. Nie wiedział jeszcze, że błogosławi mordercę. Nieświadomie popełnił tym samym fatalny błąd, który położył się cieniem na jego bogatym dorobku. Ustasze z miejsca przystąpili do rozprawy z przeciwnikami, za szczególny cel obierając prawosławnych Serbów. Zakazano posługiwania się cyrylicą, zabroniono sprawowania ceremonii religijnych, wprowadzono także antysemickie ograniczenia, by dostosować się do nazistowskich standardów. Wszystko to musiało się odbywać za cichym przyzwoleniem Kościoła Katolickiego, dla którego była to okazja do konwertowania znacznej części prześladowanych mieszkańców. Głównie z tego względu chorwaccy hierarchowie nie potępiali nowego reżimu, a biskup Mostaru stwierdził nawet: „Nigdy nie mieliśmy tak dobrej okazji, aby pomóc Chorwacji ocalić niezliczone dusze”. Tyle że część z nich ustasze wysyłali wprost do Boga, dokonując niezliczonych mordów, często w bestialski sposób. Przysłany z Watykanu do Chorwacji nuncjusz Marcone nie interweniował. Raportował nawet do swoich przełożonych, iż sytuacja ta sprzyja konwersji i może być przejawem „cichego działania łaski Bożej”. Odpowiadający mu we wrześniu 1941 roku sekretarz stanu Maglione zalecał jedynie umiarkowanie w stosunku do Żydów znajdujących się na terytorium Chorwacji. Watykan przez cały okres trwania wojny nie potępił polityki chorwackich ustaszy. Trudno jednak mówić o bezpośrednim wsparciu, co chcieliby widzieć niektórzy historycy. Trzeba jednak przyznać, że świadkowie eksterminacji Serbów i Żydów wspominali o zaangażowaniu franciszkańskich księży, którzy mogli nawet kierować niektórymi mordami (Saul Friedländer, „Czas eksterminacji”). Dziwi to tym bardziej, że już w lipcu 1941 roku arcybiskup Stepinać próbował interweniować u Pavelicia, domagając się ograniczenia antychrześcijańskich represji. Dopiero w listopadzie zdecydowanie zerwał z reżimem i od tego momentu stał się nieprzejednanym krytykiem faszyzmu. Wezwał ustaszy do respektowania prawa do konwersji, z którego korzystali Serbowie i Żydzi. W wielu wypadkach nie mieli jednak możliwości przejścia na katolicyzm, a często ustasze nie zwracali uwagi na deklarowaną wiarę i mordowali ofiary według klucza narodowościowego. Nie pociągnęło to jednak za sobą niemal żadnych konsekwencji we wzajemnych stosunkach na linii Chorwacja-Watykan. Stolica Apostolska wciąż widziała w Paveliciu przede wszystkim gorliwego katolika. Brakowało rozeznania w sytuacji, informacji. Nawet tak wielka tragedia w obliczu wojny w Europie schodziła na plan dalszy. W czerwcu 1941 r. ustasze rozpoczęli eksterminację ludności na niewyobrażalną skalę. Michael Phayer („Kościół Katolicki wobec Holocaustu 1930-1965”) tak opisywał rzezie organizowane przez ustaszów: „Mężczyzn, kobiety i dzieci pochodzenia serbskiego i żydowskiego dosłownie pocięto. Całe wsie równano z ziemią, a mieszkańców ustasze zapędzali do stodół, które później podpalali. W archiwum włoskiego MSZ jest zbiór zdjęć, na których ukazano noże rzeźnickie, jak i siekiery używane do rąbania Serbów. Są zdjęcia Serbek, którym scyzorykami odcięto piersi, mężczyzn pozbawionych oczu, wykastrowanych i okaleczonych”.
To był ledwie wierzchołek góry lodowej. Ustasze byli bowiem niezwykle kreatywni w torturowaniu pojmanych. Po ich działalności zostały plastyczne opisy zbrodni. Łączna liczba ofiar waha się od 100 tys. do nawet 600 tys. Dane te są jednak szacunkowe. Nie wiadomo, ile ludzi łącznie zostało zamordowanych na terytorium Chorwacji w czasie rządów ustaszy. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż było to ludobójstwo na ogromną skalę, nawet jak na warunki II Wojny Światowej i nazistowską politykę eksterminacji. W Jasenovac założono chorwacki obóz koncentracyjny prowadzony przez franciszkanina Miroslava Filipovicia-Majstorovicia (ostatecznie zrezygnował on z przynależności do zakonu). W samej placówce zamordowano ponad 50 tys. ludzi. Konkretne dane, wobec skali zbrodni i prób jej zacierania przez ustaszy, nie są możliwe do ustalenia. W maju 1943 r. Pavelić raz jeszcze odwiedził Piusa XII. I tym razem został zapewniony o wsparciu Watykanu w dziejowej misji budowania katolickiego państwa chorwackiego. Do tego czasu ustasze zdążyli już wymordować setki tysięcy ludzi i jest mało prawdopodobne, by do Stolicy Apostolskiej nie przenikały jakiekolwiek informacje na temat okropieństw popełnianych przez reżim. W tym okresie włoskie granice przekraczały setki ludzi szukających schronienia przed rzezią. Wielu z nich udzielono schronienia i pomocy we Włoszech, co szczególnie mocno rozsierdziło Niemców, którzy domagali się od Włochów zaostrzenia polityki represji względem ludności żydowskiej. W proces ratowania Żydów był zaangażowany także Watykan. Na skutek wojny zginęło ok. 80% chorwackich Żydów. Większość z nich - w obozie koncentracyjnym w Jasenovacu. W 1943 r. na terytorium Chorwacji pojawiły się niemieckie jednostki obsadzające Półwysep Bałkański. Wpłynęło to na decyzję deportacji uwięzionych siedmiu tysięcy Żydów do Auschwitz. Mimo iż w 1943 r. niektórzy zagraniczni politycy zdawali sobie sprawę z tego, że na terytorium Chorwacji może dochodzić do mordów na dużą skalę, pogłoskom często nie dawano wiary. Nie wierzyli, lub nie chcieli wierzyć, watykańscy hierarchowie. W 1942 r. monitorujący sytuację podsekretarz stanu Montini zrzucał ewentualne wypaczenia na karby „młodości Chorwacji” i tworzących ją młodych ludzi, którzy często błądzą. Wypowiedź ta podkreślała tylko, jak bardzo Watykan był w tym czasie oderwany od rzeczywistości. Mogła również świadczyć o próbie rozgrzeszania samego Pavelicia, który rzekomo miał nie wiedzieć o zbrodniach swoich podkomendnych. Argumentacja ta jest jednak z góry skazana na porażkę. Co do winy katolickich księży nie miały wątpliwości powojenne jugosłowiańskie władze, które sformowały specjalny trybunał do spraw sądzenia chorwackich zbrodni wojennych. Stepinac został skazany na szesnaście lat ciężkich robót. Wyszedł na wolność w 1951 r. i objął posadę w parafii w Krasiciu. Rok później został podniesiony do rangi kardynalskiej. W 1998 r. papież Jan Paweł II, mimo ogromnych kontrowersji i protestów, dokonał aktu beatyfikacji chorwackiego duchownego, argumentując to jego pełną wiary postawą wskazującą drogę katolikom. Pod uwagę wzięto przede wszystkim jego późniejsze zaangażowanie, którym odkupił naiwność z początków rewolucji. Po zakończeniu działań wojennych ustasze zaczęli szukać schronienia przed spodziewanymi procesami. Wielu z nich opuściło Chorwację dzięki zaangażowaniu duchownych katolickich, którzy udzielili im wydatnej pomocy. Brylował w tym biskup Alois Hudal, który nadzorował bezpieczeństwo szlaków przerzutowych do Ameryki Południowej. Wspierał go franciszkanin Krunoslav Draganović dysponujący znacznymi środkami finansowymi pochodzącymi z grabieży mienia żydowskiego i serbskiego. Ante Pavelić najpierw wyruszył do Austrii, gdzie schronił się w miejscowym klasztorze. Wkrótce trafił do Watykanu, korzystając z gościny papieża Piusa XII. Zaopatrzony w fałszywe dokumenty został ewakuowany do Argentyny w 1948 r. Watykan odmówił pomocy najpierw w schwytaniu, a później w odnalezieniu zbrodniarza. Był to jeden z ostatnich aktów hańbiącej współpracy z ustaszami. Pomimo prób rozgrzeszenia Kościoła Katolickiego, wsparcie dla Pavelicia i zbrodni jego ugrupowania do dzisiaj nie znajduje obiektywnego wytłumaczenia, rzutując na wiele wspaniałych przykładów odwagi i męstwa katolickich duchownych, jednej z kluczowych grup europejskiej inteligencji (szczególnie polskiej) prześladowanych przez niemieckich nazistów.
Po obaleniu w maju 1945 przez oddziały Tito Niepodległego Państwa Chorwackiego (NDH) władzę przejęli komuniści. Zgodnie z konstytucją Jugosławii z 1946 r. Chorwacja stała republiką związkową. Po zakończeniu II Wojny Światowej komuniści przeprowadzili w Chorwacji zasadnicze reformy ustrojowe, głównie reformę rolną (1945 i 1953). W latach 1946-1948 znacjonalizowany został przemysł. W społeczeństwie chorwackim silne pozostawały dążenia do stworzenia własnego państwa, były one jednak bezwzględnie zwalczane przez władze komunistyczne Jugosławii. Pewną autonomię w ramach federacji Chorwacja otrzymała w 1974 r. Na przełomie 1989 i 1990 na skutek kryzysu i załamania się systemu komunistycznego w Jugosławii, przeprowadzone zostały demokratyczne wybory parlamentarne, które wygrali zwolennicy niepodległości Chorwacji z Franjo Tudjmanem na czele. W 1991 r. Chorwacja ogłosiła niepodległość. Od razu sprzeciwili się temu Serbowie w Krajinie i Slawonii, którzy ogłosili secesję i doprowadzili do powstania zbrojnego. W 1995 Chorwaci na skutek działań wojennych odzyskali zachodnią Slawonię i Krajinę, a w 1998 r. pod międzynarodową kontrolą miało miejsce pokojowe przejęcie wschodniej Slawonii. Po śmierci Tudjmana (1999) jego następcą został Stjepan Mesić, a główną siłą polityczną zostali socjaldemokraci. Mesić konsekwentnie realizował politykę zbliżenia z UE, mając na celu przystąpienie Chorwacji do UE w możliwie najbliższej perspektywie. Mimo ponownej zmiany władzy (kolejne wybory wygrywała konserwatywna HDZ) kurs unijny został utrzymany. Ostatecznie Chorwacja przystąpiła do UE w 2013 r., wcześniej do NATO w 2009 r. Jeszcze w jednej kwestii politycy chorwaccy różnych odcieni wykazywali zadziwiającą konsekwencję: próbowali minimalizować skalę ludobójstwa popełnianego na Serbach przez ustaszy w Niepodległym Państwie Chorwackim. Tudjman, który był partyzantem komunistycznym u Tity, w latach 60-tych XX w. został dysydentem i od razu zaczął kwestionować oficjalną liczbę ofiar zabitych przez ustaszy. W swojej książce Tudjman twierdził, że w Jasenovacu zginęło mniej niż trzydzieści tys. osób. Twierdził on również, że Holocaust pochłonął łącznie 900 tys. Żydów. Poglądy Tudjmana i tolerowanie przez jego rząd symboli ustaszowskich często prowadziły do napiętych stosunków z Izraelem. Niemniej jednak w swojej książce potwierdził on, że doszło do ludobójstwa: "Jest historycznym faktem, że reżim ustaszowski w NDH, realizując plan ograniczenia wrogiego serbskiego ludu prawosławnego na ziemiach chorwackich, popełnił wielkie ludobójstwo na Serbach, a proporcjonalnie jeszcze większe na Romach i Żydach, w ramach realizacji nazistowskiej polityki rasowej". W 2006 r. do sieci wyciekło wideo pokazujące następcę Tudjmana - Mesicia wygłaszającego przemówienie w Australii (mieszka tam ponad 200 tys. diaspora chorwacka) na początku lat 90-tych XX wieku, w którym powiedział on, że Chorwaci „odnieśli wielkie zwycięstwo 10 kwietnia” (data powstania Niepodległego Państwa Chorwackiego w 1941 r.) i że Chorwacja nie musi nikogo przepraszać za Jasenovac. Później Mesić przeprosił za swoje oświadczenie i stwierdził, że niewątpliwie uważa antyfaszyzm za podstawę współczesnej Chorwacji, docenia partyzantów jugosłowiańskich i uważa za konieczne „potwierdzenie antyfaszyzmu jako formy zaangażowania człowieka i cywilizacji w budowę nieodłącznego warunku istnienia demokratycznej Chorwacji, kraju równych obywateli”. Kolejny chorwacki prezydent - Josipović już bez ogródek ostrzegał w 2011 r. podczas uroczystości upamiętniających ofiary ludobójstwa, że „próbowano drastycznie zmniejszyć liczbę ofiar Jasenovac”, dodając: „w obliczu niszczycielskiej prawdy, że niektórzy Chorwaci byli w stanie popełnić najokrutniejsze zbrodnie, chcę powiedzieć, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co robimy”. Podczas tej samej ceremonii premier Kosor dodała: „nie ma usprawiedliwienia dla zbrodni, dlatego rząd chorwacki zdecydowanie odrzuca i potępia każdą próbę rewizjonizmu historycznego i rehabilitacji faszystowskiej ideologii, każdej formy totalitaryzmu, ekstremizmu i radykalizmu. Reżim Pavelicia był reżimem zła, nienawiści i nietolerancji, w którym ludzie byli wykorzystywani i zabijani z powodu rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub dlatego, że byli inni i byli różni”. Przykładem ultranacjonalistycznego, antyserbskiego sentymentu we współczesnym chorwackim życiu publicznym jest chorwacki zespół rockowy Thompson, który wielokrotnie oprotestowywano za śpiewanie piosenek ustaszy, zwłaszcza „Jasenovac” i „Gradiška Stara”. Osoby, które publicznie wykazywały przynależność do organizacji post-ustaszowskich na koncertach Thompsona w Chorwacji i poza nią, często powodowały skargi ze strony Centrum Szymona Wiesenthala. Chorwacki matematyk Pečarić, który lubił zajmować się historią i pisał książki o Jasenovacu twierdził, że całkowita liczba ofiar w tamtejszym obozie koncentracyjnym była znacznie niższa. Później nazwał obóz koncentracyjny Jasenovac „mitem”, był również negacjonistą Holocaustu. Dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala skrytykował wypowiedzi Pečaricia i wezwał do ustawowego zakazania symboli ustaszowskiej. Na szczęście takich wybryków jest już coraz mniej.
W gospodarce niepodległa Chorwacja radziła sobie co najwyżej bardzo przeciętnie. Dopiero w 2003 r. osiągnęła poziom PKB z 1990 r. W 2008 r. bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu 8,6%, udział sektora prywatnego w PKB wzrósł do 70%. Niestety wkrótce wybuchł światowy kryzys finansowy, który pogrążył rachityczną, jak się okazało gospodarkę. Wpadła ona w długoletnią recesję, a jej wyrazem było rekordowe bezrobocie, które w 2014 r. osiągnęło 22,4%. Wprawdzie PKB na mieszkańca jest w Chorwacji wyższy tylko od Bułgarii i Rumunii, jeśli chodzi o kraje UE, ale przeciętne zarobki są wyższe niż w 9 innych krajach, w tym Polski. Barierą rozwoju jest niezreformowane sądownictwo, nieefektywna administracja publiczna oraz korupcja w sektorze publicznym. W 2020 r. gospodarka weszła w miarę dobrej kondycji. Jednak pandemia Covid-19 spowodowała spadek PKB aż o blisko 10% - jeden z najwyższych w Europie. Było to spowodowane przede wszystkim zamrożeniem turystyki, który zwykle generował 20% PKB. W 2021 r. straty pandemiczne nie zostały jeszcze odrobione (nastąpi to w 2022 r.), ale gospodarka powróciła na ścieżkę wzrostu. Motorem wzrostu jest wejście do układu z Schengen (co usprawni kontrole na przejściach granicznych) oraz do strefy euro, co wzmocni inwestycje i obroty handlowe w ramach UE. Po 2015 r. Chorwacja dosyć skutecznie wdrażała reformy strukturalne redukując dług publiczny z 84,3% (2015) do 72,8% PKB (2019). Niestety w pandemicznym 2020 r. wzrósł on znowu do 88,7% PKB (dane Banku Światowego). Chorwacja zdołała też odwrócić wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących (-9% w 2008 r.) na ponad 5% nadwyżkę (2019). Nastąpiło to dzięki redukcji importu oraz wzrostowi eksportu po wstąpieniu do UE. To eksport stał się motorem wzrostu PKB. Pod koniec 2021 r. Fitch podniósł rating wiarygodności kredytowej Chorwacji do BBB z perspektywą pozytywną, co jest najwyższym poziomem w jej historii. Na ocenę Fitcha wpływ miał nie tylko istotny progres w przygotowaniach do wprowadzenia euro oraz silny wzrost gospodarczy (produkcja przemysłowa w 2021 r. wzrosła o 6,7%), ale też porażka eurosceptycznej partii Hrvatski Suverenisti w referendum o przyjęciu euro. Jednocześnie w tym czasie bank centralny prowadził bardzo ekspansywną politykę monetarną. Wzrost jego bilansu nie był jednak spowodowany skupem aktywów, ale stosowaniem bardziej konwencjonalnych narzędzi (redukcja stopy rezerw obowiązkowych w walucie krajowej i obcej, co przełożyło się na dużą płynność, ponadto nadwyżka na rachunku obrotów bieżących wykreowała zakupy na rynku walutowym, co jeszcze bardziej zwiększyło płynność na rynku). Ciekawostką jest też nietypowa struktura oszczędności w chorwackim systemie bankowym, których aż 75% jest w euro. Dlatego też korzyści z przyjęcia euro przez Chorwację są wyższe niż w innych krajach. Chorwacja nie zdecydowała się na powiązanie kursu swojej waluty z euro, ale system walutowy ma de facto zeuroizowany. Dlatego też bank centralny nie ma dużej elastyczności w zakresie polityki kursowej. Nie może pozwolić walucie za bardzo się wzmocnić, bo to grozi utratą konkurencyjności krajowych producentów - eksporterów, nie może też dopuścić do mocnej deprecjacji waluty, bo wzrosłyby raty kredytów, gdyby kuna osłabiła się do euro. Skoro zatem polityka kursowa i tak nie może być użyta w Chorwacji, to koszt jej oddania przy ewentualnym przyjęciu euro byłby blisko zera.
Inną ciekawostką polityki gospodarczej Chorwacji było umorzenie przez rząd długów 60 tys. najbiedniejszych obywateli wobec samorządów terytorialnych, dostawców mediów i banków w 2015 r. Wg, szacunków z powodu niezapłaconych rachunków ponad 300 tys. na 4,4 mln. mieszkańców miało wówczas zablokowane konta bankowe (dane chorwackiego banku centralnego). Jak zatem ministerstwo finansów znalazło dodatkowe środki budżetowe, by pomóc ludziom wyjść z problemów? Otóż w ogóle ich nie znalazło, gdyż to firmy prywatne (banki, telekomy) zostały zobowiązane do wzięcia zadłużenia na siebie, zaś należności wobec firm publicznych zostały tak ujęte w rachunkach, że w praktyce się rozmyły. Ekonomiści i krytycy tego pomysłu przekonywali, że to przykład kreatywnej księgowości i kosztowny wstęp do kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2016 r. Chorwaci tymczasem otrzymali niezbity dowód na to, że nadal żyją w państwie opiekuńczym: może to jeszcze nie standardy skandynawskie, ale już za czasów Tity Chorwaci, w ramach przyznanej im samodzielności, kładli duży nacisk na ochronę socjalną i pomoc finansową dla najróżniejszych grup zawodowych. Sprzyja to niewątpliwie poprawie jakości życia beneficjentów systemu, ale jednocześnie uderza w gospodarkę. Najbiedniejsi Chorwaci to nie jedyna grupa, której postanowiło ulżyć państwo. Na początku 2015 r. parlament przyjął rządowy projekt zakładający zamrożenie kursu franka szwajcarskiego na poziomie historycznym, a nie aktualnym. Rząd uzyskał tym samym przychylność 60 tys. zadłużonych i to bez udziału własnego – to banki zostały zobowiązane do wzięcia na siebie związanych z operacją kosztów, szacowanych na EUR 52 mln. Kredyty w szwajcarskiej walucie spłacało wówczas 200–300 tys. Chorwatów. Ich zadłużenie sięgało EUR 3 mld. W kraju działa 30 banków, z których 90% to instytucje zagraniczne. Koszty tego zabiegu nie były zatem specjalnie wysokie, dlatego zostały zamortyzowane właściwie bezboleśnie przez system bankowy. Taki manewr nie może być powtórzony w Polsce z uwagi na potencjalnie astronomiczne koszty zagrażające stabilności systemu finansowemu.
Podstawą gospodarki chorwackiej jest turystyka. Kraj rocznie odwiedza ponad 13 mln. turystów, z czego 600 tys. to Polacy. W branży turystycznej pracuje prawie 1 mln. osób, a więc niemal co czwarty obywatel. Przyjeżdżający z całego świata turyści widzą rozbudowaną sieć autostrad, doskonałą bazę turystyczną, krzątających się wokół nich pracowników branży turystycznej i nowe taksówki na ulicach. Nie widzą wysokiego bezrobocia. Jeśli nie mają pecha, nie dostrzegą także problemu zorganizowanej przestępczości. To prawda, że w Chorwacji jej skala nie jest tak duża, jak w Albanii czy Bośni i Hercegowinie, ale różne międzynarodowe grupy korzystają z wiodącego tędy szlaku przemytu narkotyków. Granice chorwacko-bośniacka i chorwacko-serbska są dla UE źródłem niepokoju także z innego powodu. Z Serbii, Kosowa i Bośni rekrutuje się na tyle duża liczba bojowników Państwa Islamskiego, że Bruksela rozważa wzmocnienie bezpieczeństwa granic zewnętrznych Unii poprzez m.in. kontrolę paszportową wszystkich osób przekraczających granicę, a więc także obywateli UE. Zgodnie z obecnymi zasadami na granicach zewnętrznych Unii i przed wjazdem do strefy Schengen kontrolowano wyłącznie osoby nieposiadające unijnych paszportów. Z zarzutami karnymi muszą się zresztą liczyć nie tylko gangsterzy i przebywający w Chorwacji członkowie tureckich i albańskich mafii, które zdominowały handel heroiną w Europie. Problemy z prawem mają także czołowi politycy. Karę pozbawienia wolności odsiaduje skazany za przyjęcie od węgierskiego koncernu energetycznego łapówek w wysokości EUR 10 mln. były premier Ivo Sanader. Korupcja jest aktualnym problemem we wszystkich państwach regionu. W 2013 r. Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) opublikowało raport, z którego wynika, że przy uwzględnieniu pięciu sektorów (produkcji, budownictwa, handlu, transport i produkcji żywności) największy odsetek korupcji jest w Serbii (17%), Albanii (15,7%) i właśnie Chorwacji. Jeszcze gorzej wygląda ten kraj w zestawieniu z państwami UE, bo z niektórych badań (np. przeprowadzonych przez E&Y) wyłania się bardzo niepokojący obraz: obok Słowenii Chorwacja jest najbardziej skorumpowanym krajem UE i wyprzedza pod tym względem Rumunię i Bułgarię – w powszechnej świadomości europejskie rekordzistki tego procederu. Mimo tych problemów Chorwacja pozostaje europejskim rajem w Europie, bardzo chętnie odwiedzanym przez Polaków. Jej popularność oznacza niestety, że wiele z popularnych miast chorwackich jest zatłoczonych, zwłaszcza latem. Riwiera chorwacka słynie z urokliwych plaż nad lazurową wodą, zacisznych zatoczek, malowniczych klifów i nieodkrytych wysp. Wielu kojarzy ją też z unikalną przyrodą: parkami narodowymi, polami lawendy, gajami oliwnymi i pagórkami porośniętymi winoroślą. Jednak atrakcje turystyczne Chorwacji to nie tylko niezwykłe krajobrazy. Mamy tu też okazję poznać bogatą historię, zobaczyć zabytki sięgające czasów prehistorycznych i zwiedzić wiele obiektów z listy UNESCO! Dodajmy do tego znakomitą kuchnię, a otrzymamy idealny kierunek letnich wojaży. Na czele wszystkich hitów turystycznych niezmiennie stoi stare miasto Dubrownika - prawdopodobnie najsłynniejsze chorwackie miasto odwiedzane corocznie przez miliony turystów, które zachwyca swoją niesamowitą historią. Dzięki charakterystycznej architekturze oraz ilości oferowanych atrakcji, łatwo można zapomnieć o ostrzale miasta podczas wojny domowej w latach 90-tych XX w. Sposobów na poznanie Dubrownika i spędzenie tam wolnego czasu jest wiele, a wybór należy tylko od nas, w zależności od tego, jaka forma zwiedzania jest dla nas najatrakcyjniejsza. Od spaceru po murach obronnych, przez rejs wokół starego miasta oraz pobliskich wysepek, aż po wjazd kolejką liniową na wzgórze Srd, z którego rozpościera się jeden z najpiękniejszych widoków. Warto jednak również zapuścić się w gąszcz zabytkowych uliczek, pośród których toczy się życie mieszkańców miasta. Często można natknąć się na malutkie ogrody czy suszące się pranie, co nadaje majestatycznemu Dubrownikowi odrobinę swojskości. Zaskakuje bardzo wysoki poziom cen, zarówno hoteli, jak i gastronomii. Za taką sobie pizzę trzeba zapłacić równowartość min. 100 zł. Z innych zabytków z listy UNESCO koniecznie trzeba zobaczyć Pałac Dioklecjana w Splicie, inne stare miasto w Trogirze, katedrę św. Jakuba w Šibeniku, oark narodowy Jeziora Plitvickie czy bazylikę na starym mieście w Poreču. Miejsc jest doprawdy tak wiele, że nawet najbardziej wybredni znajdą tutaj coś dla siebie, dodatkowym magnesem poza pięknymi widokami jest naprawdę doskonała kuchnia. To prawdziwy raj kulinarny okraszony zupełnie przyzwoitym winem. Na wakacje w Chorwacji warto wybrać spokojne miejscowości, z których można uczynić bazę wypadową do zwiedzania topowych atrakcji turystycznych. Z dala od utartych szlaków można maksymalnie skorzystać z niezatłoczonych plaż i otoczenia pięknej przyrody, które nie rażą komercją i ilością turystów. W przypadku tęsknoty za gwarem większych miast, wystarczy krótka przejażdżka, by przenieść się w inny świat. Tak, Chorwacja to niebywały zakątek Europy pod każdym względem.
Commentaires