top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Tahiti

Zaktualizowano: 23 mar

Tahiti jest częścią Polinezji Francuskiej, należącej do archipelagu Wysp Towarzystwa, najdalej od Europy położonym miejscem w świecie, można tam dojechać zarówno lecąc na wschód przez Azję, można też przez Amerykę Płn. lub Płd. na zachód (ja obrałem tą właśnie trasę). Głównym miejscem wysp, do którego przybywają wszystkie samoloty jest ich stolica Papéete – położona na Tahiti - największej i najbardziej znanej wyspie Polinezji Francuskiej. Stąd odpływają statki handlowe na inne malownicze wyspy. A tych wysp należących do Polinezji Francuskiej jest 118 (wraz z atolami), rozrzuconych na 5 mln. km2 powierzchni Oceanu Spokojnego. Sama wyspa Tahiti zajmuje powierzchnię 1042 km2, na której mieszka ok. 120 tys. mieszkańców. Wyspa składa się z dwóch części: Wielkiej Tahiti (Tahiti-Nui) i Małej Tahiti (Tahiti-Iti), połączonych wąskim przesmykiem. Jej powierzchnia jest górzysta, pochodzenia wulkanicznego. Najwyższy szczyt Orohena (2241 m) zbudowany jest z bazaltu. Samo Tahiti otoczone jest rafami koralowymi.

Pierwsi mieszkańcy dotarli na wyspę w IV w. n.e., ale niektórzy twierdzą, że nawet wcześniej. Najwcześniej wśród wysp Polinezji Francuskiej odkryta została wyspa Puka Puka (archipelag Tuamotu) przez Magellana w 1521 r. Sama Tahiti została odkryta w 1606 r. przez de Querósa, ponownie w 1767 r. przez Anglika Wallisa, po nim wyspę odwiedził Bougainville, zauroczony jej pięknem i życzliwością lokalnej ludności. Kolejnym znanym podróżnikiem eksplorującym wyspę był James Cook. Udało mu się nawiązać dobry kontakt z wodzami polinezyjskimi, zaciekle walczącymi między sobą o panowanie nad wyspą. Koniec XVIII w. to też wyprawa żaglowca "Bounty", którego historia pokazana została w słynnym hollywoodzkim filmie "Bunt na Bounty" z Marlonem Brando w roli dowódcy buntowników Fletchera. Buntownicy statku ostatecznie zdecydowali się osiąść na stałe na Tahiti, wspierając jednego z lokalnych wodzów zapewnili mu skutecznie supremację nad wyspą. Podobnie zresztą zrobił sam Marlon Brando. Ożenił się z 19-letnią pięknością z Bora Bora, z którą grał w „Buncie na Bounty” i osiedlił się na Polinezji, gdzie kupił sobie kawałek raju. Ostatnich odkryć na terytorium Polinezji Francuskiej dokonał Bellingshausen w 1820 r. W tym samym czasie zaczyna krystalizować się ostateczny podział tej części Pacyfiku.

Wiek XIX to czas wielorybników, którzy upatrzyli sobie Tahiti jako punkt swoich wypraw. Towarzyszący im zwykle handlarze z karnych kolonii w Australii przywieźli na Tahiti nie tylko alkohol i inne używki, ale przede wszystkim wiele nieznanych chorób, w tym weneryczne. Miało to katastrofalny wpływ na liczbę tubylczej polinezyjskiej populacji, która spadła w ciągu zaledwie dekady aż o połowę. Kolejnym prominentnym podróżnikiem, który odwiedził wyspę był Karol Darwin na pokładzie statku Beagle. Był on pod wrażeniem uroków wyspy, ale też pozytywnej pracy misjonarzy. Ostatnich odkryć na terytorium Polinezji Francuskiej dokonał Bellingshausen w 1820 r. W tym samym czasie zaczyna krystalizować się ostateczny podział tej części Pacyfiku. W 1842 r. pod zwierzchnictwo Francji dostają się Wyspy Towarzystwa, Tahiti oraz hiszpańskie wyspy Markizy, Tuamotu, Gambiera i Tubai. Nazwa Polinezja Francuska została jednak wprowadzona dopiero w 1923 r. Francuzi objęli protektoratem Tahiti (1842), podburzając adwersarzy ówczesnej królowej, którzy wykorzystując jej nieobecność wystąpili z odpowiednią petycją do Francuzów. W ramach protektoratu Francja uznawała suwerenność Tahiti. Królowa miała zajmować się sprawami wewnętrznymi, a Francja zachowywała wpływ na politykę zagraniczną oraz zapewniała bezpieczeństwo wyspy. Po podpisaniu protektoratu rozpoczęła się walka o wpływy między Anglikami i Francuzami, następnie doszło do regularnej wojny francusko-tahitańskiej, wygranej przez Francję, co skutkowało ostateczną aneksją wyspy przez Francuzów. W kolejnych latach Francuzi usuwali wszelkie pozostałości brytyjskie na wyspie, zastępując brytyjskie misje protestanckie, misjami katolickimi i ewangelickimi z Francji. Protektorat Francji został zastąpiony przez status formalnej kolonii w 1880 r. decyzją ostatniego króla Pomare'a V, w ten sposób wyspa ostatecznie straciła swoją suwerenność i stała się częścią Republiki Francuskiej.

W latach 90-tych XIX w. na zatopionej w turkusowych wodach, otoczonej rafami koralowymi wyspie, żył i tworzył Paul Gauguin, warto zobaczyć jedno z nielicznych, pięknie położonych muzeów na wyspie poświęconych temu wybitnemu artyście fin-de-sieclu. Pobyt na Polinezji Francuskiej to szczyt możliwości twórczych Gauguina, gdzie powstały arcydzieła tamtego okresu tego fantastycznego malarza o niezwykle barwnej biografii. W listach do swojego przyjaciela Gauguin niejednokrotnie nazywał wyspę rajem, być może pobyt na Tahiti zatarł granice między miejscem, w którym żyją normalni ludzie, a miejscem osiągnięcia stanu wiecznej szczęśliwości. Malarz chciał przede wszystkim uciec od zachodniej cywilizacji i wszystkiego, co sztuczne i spętane konwencjami. Dotarł do Papéete w 1891 r. po 19 dniach morskiej podróży. Gdy zbliżał się do brzegu Tahiti, zobaczył wysokie kolumny palm kokosowych, a nadbrzeże tonęło w purpurowych kwiatach tulipanowców. Niestety pierwsze zauroczenie szybko minęło, a wyspa wkrótce go rozczarowała. Sądził, że skutecznie uciekł od wszystkich rzeczy, które kojarzyły mu się z Europą, a w Papéete spotkał francuskich urzędników i kupców. Później, w dzienniku „Noa noa” tak opisał spotkanych tam ludzi: „charakteryzowali się przeciętnością w najgorszej postaci snobizmu kolonialnego i groteskowego aż do karykatury naśladownictwa”. Gauguin przybył na wyspę tuż po przed pogrzebem króla Pomare V i stwierdził, że wraz z końcem jego panowania zniknęła na zawsze tradycja polinezyjska. Marzył o rajskiej, prymitywnej wyspie, ale niestety dotarł do „skażonej” i zeuropeizowanej ziemi. Podróżował jednak w głąb wyspy z nadzieją, że tam odnajdzie poezję dawnych wierzeń tubylców. Dlatego zdecydował się wyjechać z Papéete i wynajął chatę Mataiéa, gdzie poznał Tehurę. Młodsza o prawie 30 lat piękność została jego tahitańską żoną i pierwszą modelką. To ona pokazała Paulowi Tahiti pełne dawnych tradycji i rytuałów. Gauguinowi człowiek znów ukazał się w swej nieskazitelnej, naturalnej postaci, w swojej przyrodzonej niewinności i czystości. Przy Tehurze znalazł to, czego szukał. W jej pieśniach odnalazł dawną historię Tahiti, zapomniany głos ginącej kultury. Ze swojej chaty Gauguin widział górę pokrytą bujną tropikalną roślinnością – mangowcami o pomarańczowych kwiatach, hibiskusami, drzewami chlebowymi. Obcując z rajską sielanką, szybko dostrzegł, że wyspa rozkoszy jest jednocześnie wyspą lęku.

W Oceanii prawie nie ma zmroku, oślepiające światło dnia przechodzi bezpośrednio w ciemność nocy, w której krążą duchy dręczące uśpionych tubylców. We wszystkich chatach nocą pali się mała lampka, która ma odpędzać ducha o fosforyzujących oczach (tupapau), który jest opisywany jako groźna mara o niebieskiej twarzy i świecących oczach, ostrych zębach, jasnych ustach i długich włosach. Na wyspach polinezyjskich rośnie również roślina o tej samej nazwie. W nocy jej kwiaty są oślepiająco białe, uwalniają iskrzące się światło. Rdzenni Tahitańczycy wierzą, że fluoroscencyjne światła to dusze zmarłych, a także zwiastun przybycia ducha podziemi. Gauguin namalował ducha po tym, gdy po powrocie do domu odnalazł przerażoną Tehurę, oślepioną iskrzącym światłem. Obraz nazwał Manao Tupapau, a demonowi nadał rysy charakterystyczne dla polinezyjskich masek, które stanowią granicę między światem ludzi i bogów. Im dłużej Gauguin przebywał na wyspie, tym więcej odkrywał jej tajemnic. Tehura stała się jego przewodniczką po mitycznych światach Tahiti. Podczas dwuletniego pobytu w Mataiea Gauguin był powiernikiem jej obaw i lęków, a potem namiętnie odtwarzał je na płótnach. Było ich całkiem sporo, warto je zobaczyć. Tehura była ich niemalże nieodłącznym elementem i motywem. Motywy transcendentalne przenikają na obrazach Gauguina, gdzie wizerunki złych demonów i sceny codziennych rytuałów zlewają się w jedno, jak i w życiu mieszkańców Tahiti, dla których nieodłącznym elementem egzystencji jest uczucie oddechu złego ducha za plecami.

Kolejnym demonem, który pojawia się w dziełach Gauguina jest Oviri – bogini żałoby, przedstawiana z długimi, jasnymi włosami i dzikimi, nieproporcjonalnie dużymi oczami. U jej stóp leży wilk, zdominowany przez nią lub nawet martwy, a w ramionach trzyma wilczę szczenię. Podobno zwierzę trzymane w ramionach Oviri miało symbolizować samego Gauguina. To dzieło artysty spotkało się z nieprzychylnym przyjęciem przez paryską publiczność na wystawie w Paryżu w 1893 r. Rzeźby bronił inny jego przyjaciel, Degas, który zacytował bajkę La Fontaine’a „Pies i wilk”. Jej przesłaniem było to, że wolność nie zawsze idzie w parze z sukcesem lub zyskiem finansowym.  Przynależność Gauguina do mieszkańców wyspy ukazuje także rzeźba z 1900 r. – „Głowa z rogami”. Jest ona symbolicznym autoportretem artysty. Pomimo swojego francuskiego pochodzenia uważał się za „dzikusa”, nieoswojonego przez francuskie społeczeństwo. Rzeźbę cechują typowo polinezyjskie rysy, szeroki nos i hipnotyzujące oczy. Dla odbiorców cywilizacji zachodniej rogi sugerują zło, jednak na Tahiti rogi przypominają sposób upięcia włosów – splecionych w węzły po obu stronach głowy. To fryzura noszona przez młodych mężczyzn, utożsamiana z siłą i odwagą. Gauguin gra tu z widzem. Przedstawia siebie pod postacią, która u Europejczyków nie znających tradycji wyspy, wywołuje strach i kojarzy się z demonem.

Rok po powrocie z Polinezji Gauguin namalował obraz „Syn Boży” (Te tamari no atua), na którym odnosił się do bardzo osobistego doświadczenia – pod koniec 1896 r. mieszkająca z nim druga żona, Pahura, urodziła dziecko, które zmarło po kilku dniach. Martwe ciało noworodka przekazywane jest aniołowi przez kobietę w czarnym kapturze. Jej wygląd jest łudząco podobny do wizerunku tahitańskiego ducha - tupapau. Gauguin wrócił zatem myślami do lat spędzonych na wyspie. Jego europejskie korzenie przenikają się z przyswojonymi już przez niego wierzeniami Polinezyjczyków. Wokół głowy Pahury i dziecka artysta ukazuje świetliste aureole, na drugim planie umieszcza szopkę z Jezusem Chrystusem. Widzimy tu zatem kontrasty dwóch dobrze znanych sobie światów: szopka w tle przywołuje zwyczaje chrześcijańskich kolonizatorów, zaś wizerunek tupapaus nawiązuje do ducha Tahiti. Być może do końca swoich dni Paul Gauguin nie potrafił rozdzielić dwóch towarzyszących mu rzeczywistości, różnorakie wierzenia i sprzeczne ze sobą wartości toczyły w nim wewnętrzną walkę. Gauguin, mimo swego europejskiego pochodzenia, miejsce dla swojej duszy i ciała znalazł na wyspach Oceanii. Przybywając do Papéete, był zafascynowany wierzeniami Tahitańczyków, pod koniec życia był już jednym z nich, a tajemnice Tahiti stały się także jego tajemnicami. Artysta, wyczerpany zaawansowanym syfilisem, zmarł na skutek ataku serca w swojej chacie w Atuona na Markizach. Ze względu na to, że był ochrzczony, musiał być pochowany na cmentarzu misyjnym. Mimo to tahitański przyjaciel – Tioka namaścił jego ciało i ozdobił je kwiatami według polinezyjskiego zwyczaju. Parę dni przed śmiercią Gauguin poprosił, aby rzeźba Oviri została umieszczona na jego grobie. Pewno dlatego, że widział tę postać jako swoje alter ego, a może dlatego, że chciał, by i nad nim, jak nad duszami Tahitańczyków, czuwał duch żałoby (Gauguin’s paradise remembered, the No anoa prints, A. Wright, C. Brown, New Haven 2010).

W czasie I Wojny Światowej Tahiti była o dziwo terenem działań wojennych, gdyż dotarły tam dwa niemieckie okręty wojenne, bombardując wyspę. Innym smutnym epizodem związanym z Tahiti i Francuską Polinezją były testy nuklearne przeprowadzone przez rząd francuski w pobliżu atolu Moruroa. W sumie było ich 180, miały one miejsce w latach 1966 do 1996 r. Rocznie rząd francuski wydawał w tych latach na próby atomowe ok. 1 mld. USD. Atol Moruroa położony jest ok. 1000 km na południowy-wschód od Tahiti. W jednym z najpiękniejszych zakątków świata Francuzi przez trzy dekady testowali broń masowego rażenia, niszcząc przyrodę i narażając zdrowie tysięcy osób. W 1963 r. Francuzi wybudowali w Papéete bazę wojskową, która spowodowała nagły rozwój budownictwa i sieci usług, a na Tahiti zaczęli masowo emigrować mieszkańcy innych wysp, porzucając swoje uprawy. W następstwie tego wzrósł import żywności i dóbr konsumpcyjnych. W 1960 r. powstało międzynarodowe lotnisko Faa’a, co bardzo pobudziło rozwój turystyki. Nagle Polinezyjczycy, którzy żyli w zgodzie z naturą, opierając handel na zasadzie barteru (wymiany dóbr) i nie mieli pojęcia o posiadaniu dóbr materialnych, nie musieli kupować ziemi, bo była wspólna i można było budować się, gdzie popadnie, zostali wciągnięci w świat cywilizacji zachodniej. Na Tahiti powstało mnóstwo bogatych hoteli, zagraniczni inwestorzy weszli z impetem na rynek, a miejscowi, którzy nigdy nie musieli pracować dla pieniędzy, zaczęli działać w turystyce i dobrze zarabiać, a koszty życia pozostały niewielkie.

Większość żywności na Polinezji Francuskiej pochodzi z importu. Próby nuklearne przyczyniły się do nagłego wzrostu gospodarczego Polinezji Francuskiej. W 1966 r. rozpoczęto naziemne próby atomowe na Mururoa i Fangattaufa w archipelagu Taumotu. W 1975 r. na skutek interwencji Australii i Nowej Zelandii, do których brzegów docierał pył po wybuchach jądrowych, przeniesiono próby pod ziemię. W 1992 r. Francja zaniechała prób, ale w 1995 r. Jacques Chirac zadecydował o ich wznowieniu. Polinezyjczycy protestowali i ostatecznie po sześciu próbach w styczniu 1996 r. ostatecznie przerwano je. Do końca 2005 r. Polinezja otrzymywała roczną dotację w wysokości 150 mln. USD by zamknąć usta miejscowym i swoim własnym pracownikom. Po latach można zauważyć koszmarne skutki zdrowotne testów nuklearnych. Polinezyjczycy chorują, a skażenie powietrza okazało się dużo bardziej toksyczne niż przewidywano. Polinezyjczycy są bardzo specyficzni, generalnie nie mają biznesowego zacięcia, trudno ich określić jako ciężko pracujących. Na wyspie trudno zauważyć tendencje niepodległościowe, Polinezyjczycy nie pragną rozłąki z Francją. Zdają sobie sprawę, że mieliby duży problem z pokryciem kosztów funkcjonowania niepodległego państwa, na jego utrzymanie raczej nie wystarczyłyby dochody z turystyki i hodowli pereł. Mało jest bowiem miejsc na świecie tak mocno zależnych od jednego sektora gospodarki jak Polinezja Francuska. Rajskie wyspy na Południowym Pacyfiku co roku odwiedzane są przez niemal tylu cudzoziemców, ile mają stałych mieszkańców. Turystyka stanowiła w 2022 r. 84% PKB Polinezji (6 mld. USD PKB, ale na mieszkańca to aż 22 tys. USD - najwięcej w całym regionie Pacyfiku) i była podwaliną skoku cywilizacyjnego, który dokonał się po 1996 r. Wyspy bowiem nie posiadają żadnych bogactw naturalnych, jak na przykład Nowa Kaledonia z jej wielkimi złożami niklu.

Budowa nowoczesnego państwa ruszyła dopiero w 1996 r., kiedy Francuzi wprowadzili zakaz prób atomowych na swoich specyficznych atolach. Któż by wcześniej chciał inwestować w cieniu grzyba jądrowego? Zanim w XVIII w. na Tahiti pojawili się pierwsi Europejczycy, góry były zamieszkane przez plemiona polinezyjskie. Dziś pozostały po nich rytualne kamienne platformy w pobliżu wiosek. W porównaniu z innym zamorskim terytorium Francji – Nową Kaledonią, Tahiti i pozostałe wyspy Polinezji wydaje się być dużo biedniejsze, ma prowincjonalną stolicę Papéete otoczoną przez osiedla domów z blachy i dykty, których biedę maskuje tropikalna roślinność. Nie są to klasyczne slumsy, ale trudno też uwierzyć francuskim statystykom mówiącym, że w 2018 r. na Tahiti dostęp do kanalizacji miało 84%, a do bieżącej wody – wszyscy z liczącej 304 tys. (2021) populacji Polinezji. Tak jest niewątpliwie w przypadku telefonów komórkowych, których w kraju zarejestrowanych jest ponad 290 tys., a zatem mają je wszyscy. Najgorzej jest z prądem, do którego miało dostęp w 2020 r. jedynie 59% Polinezyjczyków. Trudno zrozumieć, dlaczego miejscowy rząd nie wspiera produkcji prądu na własne potrzeby dzięki panelom fotowoltaicznym na dachach domów czy w ogródkach. Energia jest na wyspach dobrem drogim, gdyż władze nie potrafią wykorzystać swoich naturalnych zasobów. W Polinezji, gdzie słońce świeci mocno przez większość roku, wykorzystanie energii odnawialnej sprowadza się do niewielkiej liczby paneli i baterii słonecznych głównie na budynkach rządowych czy policji. Wg. Electricité du Tahiti (EDT), 66,1% energii było w 2020 r. produkowane z kopalin, 33,2% z energii wodnej, a zaledwie 0,7% z OZE. Lokalne władze tłumaczą, że Polinezji na OZE nie stać, bo jest drogie. Trudno chyba o większe kuriozum i aż dziw bierze, że wyczulona na sprawy środowiska naturalnego Francja toleruje taką sytuację na swoim terytorium.

W 1980 r. w trudno dostępnym górskim wnętrzu Tahiti rozpoczęła się największa ówczesna inwestycja infrastrukturalna Polinezji – budowa systemu elektrowni wodnych, które dziś dostarczają 1/3 zapotrzebowania wyspy na energię. Na inwestycji zyskała turystyka, gdyż dzięki budowie zapór, przepompowni i tam powstały drogi dojazdowe, z których dzisiaj korzystają firmy oferujące górskie safari. Po 1996 r. na Polinezję dotarła pierwsza prawdziwie duża turystyczna fala i szybko okazało się, że brakuje miejsc noclegowych, sklepów, transportu czy firm oferujących usługi dla coraz większej liczby turystów. Np. osiedle dla budowniczych elektrowni postawione pod szczytem Marau (1492 m), zostało zamienione na restaurację i bungalowy noclegowe. Dzisiaj te obiekty mocno trącą wilgocią i wymagają pilnego remontu, ale nadal nie brakuje chętnych, by płacić ok. 500 zł. za noc z niespotykanym widokiem.

W przedpandemicznym 2019 r. na Polinezję przyleciało ponad 230 tys. turystów (ponad 9% wzrost r/r). Nie był to rekord, gdyż w 2000 r. było ich 255 tys. 1/4 z nich stanowili Amerykanie, którzy okupują z reguły najdroższe kompleksy hotelowe. Obsługuje ich dziesiątki firm, ale turysta indywidualny też znajdzie coś dla siebie. Drugie miejsce wśród gości tego raju na Pacyfiku zajmują Europejczycy (z czego 30% przypada na Francuzów, a 10% na Włochów), przed Japonią, Nową Zelandią i Australią. Turystyce sprzyja też łatwość przekraczania granicy, nikt nie potrzebuje wizy, wystarczy sam paszport. Nikt na lotnisku nie sprawdza też bagaży, ani nie stosuje szeregu ograniczeń wwozu, jak to ma miejsce w pobliskiej (jedynie 5,5 godz. lotu) Nowej Zelandii, Australii, nie wspominając o Fidżi. Niestety oferta Tahiti jest skierowana przede wszystkim do turystów bogatych i klasy średniej. Położenie wyspy na końcu świata oraz bardzo wysokie ceny usług turystycznych powodują, że lokalny rząd zainteresowany jest turystyką luksusową z segmentu high-end. Stąd praktycznie brak na wyspie hoteli innych niż pięciogwiazdkowe. Oferta dla backpackersów stanowi zaledwie 6% wszystkich, a klasa lux to 66%.

Gospodarka Polinezji Francuskiej dosyć szybko odbudowała się po pandemii Covid-19. W pierwszym kwartale 2023 r. PKB Polinezji powróciło do poziomów przedpandemicznych. W 2022 r. obroty przemysłu turystycznego, który najbardziej ucierpiał w pandemii, osiągnęły 540 mln. USD wobec 289 mln. USD w 2021 r. Jednak nadal są dosyć spore różnice w zamożności mieszkańców i poziomie zarobków w porównaniu z Francją metropolitarną. W 2022 r. płaca minimalna na Tahiti wynosiła 1563 USD podczas gdy we Francji jej poziom to 1940 USD. Dodatkowo trzeba pamiętać, że we Francji obowiązuje 35-godz. tydzień pracy, podczas gdy na Tahiti 39- godz., a ceny podstawowych produktów do życia są aż o 40% wyższe w porównaniu z Francją.

Wraz z przybyciem turystów zmieniła się też gospodarka Polinezji, dotąd bazująca na rolnictwie, bo przecież w takim klimacie wszystko samo powinno rosnąć. Zniknęła większość plantacji wanilii. Ze 130 tys. armii mieszkańców w wieku produkcyjnym w rolnictwie pracuje zaledwie ok. 10 tys. Rozwija się natomiast rybołówstwo dzięki powiększonej do 370 km strefie przybrzeżnej. Innym hitem eksportowym Tahiti są słynne czarne perły, których sprzedaż stanowi 3/4 wpływów eksportowych wyspy. To polinezyjska specjalność. Polinezja Francuska eksportuje rocznie od 10 do 11 t pereł. Na ten wynik pracuje 1100 farm perłowych na obszarze ok. 9300 ha. Za granicą wysyłane są też produkty z palm kokosowych, mięso rekinów i wanilia. Największym odbiorcą jest Japonia przed Hongkongiem i Kirgistanem. Oczywiście ten trzeci kraj zajmuje tak wysoką pozycję nie ze względu na siłę swojej gospodarki, tylko na kontrabandę do Rosji. Ujemne saldo w handlu zagranicznym wyspy rośnie w miarę rosnącego importu paliw, żywności i artykułów przemysłowych głównie z Francji, Korei Płd. i USA. Wszystkie duże inwestycje w XXI w. mają w Polinezji związek z turystyką. Zmodernizowany i unowocześnione zostało lotnisko Faa’a, a Air Tahiti dysponuje nowoczesną flotą i lata do coraz większej liczby odległych wysp. Marlon Brando marzył, by jego Polinezja była ekologicznym rajem. Dlatego nie zgodził się na budowę wielkiego kompleksu hotelowego na swojej wyspie. W rok po śmierci (2004) aktora jego rodzina sprzedała prawa do wyspy największemu deweloperowi regionu i w ten sposób powstał najdroższy hotel na Południowym Pacyfiku. Nazywa się Brando, a ceny zaczynają się od 2000 EUR za nocleg. 

Takie enklawy bogactwa oraz oferta turystyczna dla średnio bogatych zwiększają dysproporcje między przybyszami a miejscowymi. Oficjalne bezrobocie w 2022 r. wynosiło 13,1%, głównie wśród kobiet i słabo wykwalifikowanej młodzieży, ale raczej musi być wyższe, jeśli w przydrożnych budkach z owocami można zobaczyć handlujących mężczyzn. Wraz z zamknięciem francuskich programów militarnych Tahitańczycy i inni wyspiarze stracili wiele miejsc pracy. Paryż obiecał rozłożoną na wiele lat pomoc i zróżnicowanie gospodarki. Trochę trudno je dostrzec. Polinezja zdecydowanie dryfuje w stronę kraju, gdzie wszystko jest zorganizowane pod zasobne portfele bogatych turystów. Trochę inny charakter ma uruchomiony w 2023 r. u wybrzeży Tahiti projekt pierwszego na świecie pływającego miasta. Działa ono poza regulacjami rządów, z własną kryptowalutą oraz potrzebną infrastrukturą. Pomysłodawcą był założyciel Paypala, Peter Thiel. Projekt Floating Island jest programem pilotażowym, realizowanym we współpracy z rządem Polinezji. Powstaniu wyspy przyświeca pomysł, zgodnie z którym jej mieszkańcy będą wolni od „zmiennych wpływów geopolitycznych i problemów handlowych”, a miasto zapewni dach nad głową uchodźcom klimatycznym (zagrożenie zmianą klimatu jest na Polinezji bardzo realne, globalne ocieplenie podnosi poziom wód i za ok. 100 lat połowa Polinezji może się znaleźć pod wodą, chociaż dzisiaj mało osób jeszcze o tym myśli). Program opiera się na organizacjach non-profit: Seasteading Institute i Blue Frontiers, które wraz z funduszem inwestycyjnym Petera Thiela finansowały projekt poprzez darowizny, za pośrednictwem żetonów własnej kryptowaluty – Vayron. Koszt projektu wyniósł ok. 50 mln. USD. 

Od 2004 r. formalny status wyspy to kraj zamorski (pays d'outre mer) Francji, a jej wszyscy mieszkańcy mają obywatelstwo francuskie. Budżet Tahiti nie domknąłby się bez bezpośrednich subwencji rządu francuskiego, który dotuje urzędników publicznych zatrudnionych w edukacji, szpitalach, żandarmerii, wojsku i aparacie sprawiedliwości. Z własnych przychodów władze lokalne pokrywają natomiast koszty funkcjonowania swojej administracji oraz część kosztów szkolnictwa. Wysokie ceny wynikają z monopolistycznej pozycji wielu firm i grup interesów, co jest charakterystyczne dla kraju o tak niewielkiej wielkości, w dodatku położonego tysiące mil od najbliższych cywilizacji, którego rząd dodatkowo subsydiuje wiele usług publicznych. Władze czasami próbują sprzeciwiać się monopolom, np. blokując połączenie 2 lokalnych film przewozowych, ale w większości przypadków to się nie udaje (np. wtedy, gdy rząd próbował nieskutecznie przeciwstawić się przejęciu przez grupę supermarketów sieci producentów żywności). Marże cenowe niektórych produktów są kontrolowane przez rząd by ograniczyć dysparytet cenowy tych samych produktów w różnych miejscach archipelagu. 

Większość mieszkańców Tahiti stanowią mieszańcy Polinezyjczyków i Europejczyków. Ok. 5% stanowią Azjaci, głównie Chińczycy - potomkowie robotników rolnych sprowadzonych na wyspę w XIX w. do pracy na polach bawełny. To najzasobniejsza część społeczeństwa. Mimo dużego stopnia zasobności ludności dużym wyzwaniem społecznym pozostaje wysokie bezrobocie (ponad 13%), głównie wśród kobiet i słabo wykwalifikowanej młodzieży. Sportem narodowym Tahiti jest rugby, ale niesamowite sukcesy Tahitańczycy osiągają w plażowej piłce nożnej. W mistrzostwach świata w 2015 i 2017 reprezentacja Tahiti doszła do finału, zdobywając wicemistrzostwo świata. Nic dziwnego, rajskie plaże Tahiti pełne są młodych ludzi kopiących piłkę, starsi wolą raczej raczyć się piwem i alkoholem przesiadując godzinami w ciepłych wodach niezwykle urokliwego Oceanu Spokojnego. Jeśli komukolwiek udałoby się dotrzeć na Tahiti polecam w szczególności wizytę na pobliskim atolu Tetiaroa (30 min. lotu z Papeete), miejscu wyjątkowym nawet jak na bardzo wyśrubowane standardy Polinezji Francuskiej. To szerokie plaże o najbardziej białym piasku, jaki kiedykolwiek widziałem, wszystko otoczone turkusowymi wodami oceanu. Takich widoków nie są w stanie odtworzyć nawet najlepsze fotografie. Najsłynniejsze wyspy, przyciągające wielu turystów z całego świata, jak również osadników z Europy to Tahiti i Bora Bora. Na Polinezję Francuską warto jechać. To piękne miejsce z filmowymi krajobrazami i płaszczkami przypływającymi do brzegu, z malowniczymi krajobrazami wypełnionymi tropikalną roślinnością i krystalicznie czystą wodą o szmaragdowym kolorze, wraz z przepiękną fauną i rafą koralową, ale raczej dla tych o dosyć zasobnych portfelach, co trzeba niestety mieć na uwadze.


Kiedyś jedna z wysp atolu była prywatną własnością Marlona Brando, dzisiaj jest tam luksusowy hotel, ale w szczególności polecam nie luksusy, tylko niezamieszkałe części atolu, gdzie można spędzić wiele godzin w totalnym odseparowaniu od jakiejkolwiek cywilizacji, radując się niezwykłą przyrodą, niewiarygodnymi widokami - wszystko z perspektywy płytkiego i ciepłego oceanu. Trudno się dziwić Francuzom, że decydują się subsydiować ten raj na Ziemi, jednocześnie mając świadomość, że ten cud natury jest częścią ich kraju.



53 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Australia

Fidżi

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page