top of page

The Traveling Economist

Podróże okiem ekonomisty

05627c8f-b097-4592-8be1-e638b8d4b90d_edited_edited.jpg
Home: Witaj
Home: Blog2

Honduras

Zaktualizowano: 9 cze

Honduras jest pełną syntezą pojęcia, które nazywamy republiką bananową. Monogospodarka, niestabilność społeczna i polityczna, bardzo słaba gospodarka, złe relacje z sąsiadami to spuścizna okrutnej polityki kolonizatorów, ale też kraj ten nigdy nie potrafił samodzielnie stanąć na nogi i nie miał szczęścia do polityków, którzy byliby w stanie wdrożyć jakąś sensowną politykę rozwojową. To kolejny kraj Ameryki Centralnej, który w okresie prekolumbijskim był zdominowany przez cywilizację Majów, skupionych wokół Copán. Honduras został odkryty bardzo wcześnie w czasie czwartej wyprawy Kolumba w 1502 r., wkrótce został podbity i wcielony do Wicekrólestwa Nowej Hiszpanii (1535). Gospodarka Hondurasu początkowo oparta była na wydobyciu złota i srebra oraz pozyskiwaniu indygo, w XVII w. była to hodowla bydła, a w XVIII w. uprawa kakao. Na plantacjach pracowali niewolnicy z Afryki, którzy w szczególności zasiedlali wybrzeże karaibskie. Prymitywne rolnictwo nie dawało szansy na większe wpływy eksportowe, inna sytuacja była z górnictwem, a zwłaszcza z wydobyciem srebra, które pod koniec XIX w. stanowiło ok. 60% wszystkich wpływów z eksportu.

Niepodległość uzyskał Honduras stosunkowo wcześnie w 1821 r. W latach 1822-1823 kraj znalazł się w cesarstwie Meksyku, w latach 1823-1838 był częścią Zjednoczonych Prowincji Ameryki Środkowej, a następnie stał się odrębną republiką. W pierwszych dekadach samodzielnej państwowości miała miejsce stała rywalizacja między zwolennikami i przeciwnikami federacji środkowoamerykańskiej, czyli między liberałami a konserwatystami. Słabość rządów i gospodarki powodowała wzrost zadłużenia i wpływów Wlk. Brytanii, która w latach 1850-1859 okupowała Wyspy Zatokowe. Dochodziło też do licznych starć granicznych z Nikaraguą i Gwatemalą. W latach 70- i 80-tych XIX w., m.in. za rządów prezydenta Soto (1876-1883), realizowane były liberalne reformy państwa jak wdrożenie nowej konstytucji państwa (1880), sekularyzacja dóbr kościelnych, reforma podatkowa, zniesienie ceł czy rozwój sieci komunikacyjnej.

W okresie prezydentury kolejnego liberała Bonilli (1894-1899) nastąpiło ugruntowanie rządów liberałów oraz kontynuowana była dalsza modernizacja kraju. W gospodarce, której podstawą było słabo rozwinięte rolnictwo oraz wydobycie srebra, cynku i ołowiu, od początku XX w. zaczęła dominować uprawa bananów, która szybko stała się najważniejszą jej dziedziną.

To właśnie banany sprawiły, że Honduras został wówczas dostrzeżony przez koncerny amerykańskie, które często wywierały przez rząd USA presję na Honduras wtedy, kiedy czuły zagrożenie swoich interesów. Do lat 50-tych XX w. gospodarka hondurańska była ściśle skorelowana z cenami bananów na światowych rynkach. Sama United Fruit Company (znana dzisiaj marka Chiquita) zatrudniała na swoich plantacjach aż 35 tys. pracowników. W drugiej połowie XX w. gospodarka była już w mniejszym zakresie uzależniona od bananów, jej dywersyfikacja objęła uprawę bawełny, kawy, tytoniu, trzciny cukrowej, które dołączyły do listy produktów eksportowych kraju. Dodatkowo Honduras sprytnie wykorzystywał strefę wolnego handlu CACM (wspólny rynek Ameryki Środkowej) kupując wyroby przetworzone z bardziej rozwiniętych rynków Salwadoru i Gwatemali, a następnie odsprzedawał je na te same rynki, gdyż sam nie był w stanie uruchomić konkurencyjnej produkcji. Taki arbitraż był możliwy do konfliktu futbolowego z Salwadorem, po którym Honduras wycofał się z CACM. 

W 1902 r. z inicjatywy byłego i przyszłego (1903-1907 oraz 1912-1913) prezydenta Bonilli doszło do rozłamu w Partii Liberalnej, w wyniku czego powstałą Partia Narodowa (1916). W latach 1905-1919 USA kilkakrotnie interweniowały nawet zbrojnie w obronie swoich interesów gospodarczych w celu zdławienia strajków chłopskich i manifestacji antyrządowych. Kraj stał się w istocie kolonią USA. W 1924 r. miała miejsce próba przejęcia władzy przez konserwatystów, na czele z Cariasem Andino, co doprowadziło do kolejnych starć zbrojnych. W okresie dykatury Cariasa (1932-1948) nastąpiło wzmocnienie państwa i stabilizacji sytuacji politycznej. Nasiliły się jednocześnie represje wobec opozycji, wzrosły kłopoty gospodarcze, będące konsekwencje Wielkiej Depresji. W 1933 r. doszło do konfliktu z Gwatemalą.

Po upadku dyktatury rządy objęli umiarkowani konserwatyści, co wywołało destabilizację polityczną, czyli zaostrzenie rywalizacji między liberałami i Partią Narodową oraz nasilające się wystąpienia chłopskie i strajki. Po krótkich rządach junty wojskowej, wybory prezydenckie w 1957 r. wygrał Villeda Morales. Wprowadzone przez niego reformy (reforma rolna w 1962 r., aktywna polityka państwa w sferze socjalnej i gospodarce, nowe ustawodawstwo pracy) napotkały opór ze strony oligarchii, firm amerykańskich i armii (częste próby puczów wojskowych). Wreszcie po udanym przewrocie wojskowym w 1963 r. prezydentem został López Arellano (1965-1971). Jego rządy przyniosły stagnację gospodarczą i napięcia na wsi, represje wobec aktywistów chłopskich, korupcję władz, defraudację finansów publicznych, kryzys w stosunkach z USA i wzrost napięcia w relacjach z Salwadorem.

Politycznie kraj o takiej historii gospodarczej nie mógł po prostu być stabilny. Przewroty, pucze wojskowe, wojny domowe zdominowały przez lata historię niepodległego Hondurasu. Kolejne reżimy porażały swoją nieudolnością, stopniem skorumpowania i defraudacjami finansowymi. Aktywną rolę w organizowaniu licznych przewrotów odgrywała amerykańska CIA. Tradycyjnie też Honduras miał fatalne stosunki z sąsiadami. Jeden z tych konfliktów - opisany w genialny sposób przez Ryszarda Kapuścińskiego - to wojna Hondurasu z Salwadorem, której zapalnikiem był przegrany przez Honduras mecz z Salwadorem. I to właśnie światu Honduras kojarzy się przede wszystkim z Wojną Futbolową z Salwadorem,

Wszystko zaczęło się 15 czerwca 1969 r. W stolicy Hondurasu Tegucigalpie odbył się mecz kwalifikacyjny do Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Meksyku w 1970 r. z Salwadorem. Według opisu Kapuścińskiego w przeddzień meczu, drużyna Salwadoru za sprawą kibiców gospodarzy przeżywała w hotelu nieprzespaną noc. Kibice Hondurasu przybyli tłumnie pod ich hotel i urządzili tam seans nienawiści. Wybijali szyby w oknach, uderzali w blachy, co chwilę wybuchały petardy. Goście wyszli na boisko zmęczeni i przestraszeni. Przez długi czas utrzymywał się bezbramkowy remis, ale ostatecznie stracili gola w ostatnich minutach. Na lotnisku, wracając do domu, zostali jeszcze wygwizdani i opluci. W rewanżu u siebie tydzień później Salwador musiał zwyciężyć, wiedzieli to kibice, którzy pałali rządzą rewanżu za to, co wydarzyło się w Hondurasie. Zdarzenia, które towarzyszyły drugiemu meczowi, tak opisywał Ryszard Kapuściński: „Wrzeszczący tłum kibiców Salwadoru wybił wszystkie okna w hotelu, wrzucając do środka tony zgniłych jaj, zdechłych szczurów i cuchnących szmat. Zawodnicy zostali przewiezieni na stadion w wozach pancernych, co uratowało ich przed żądną zemsty i krwi gawiedzią. W czasie odgrywania hymnu Hondurasu stadion wył i gwizdał. Następnie, zamiast flagi narodowej tego kraju, którą spalono na oczach oszalałej ze szczęścia widowni, gospodarze wciągnęli na maszt brudną, podartą ścierkę. W tych warunkach zawodnicy z Tegucigalpy nie myśleli o grze. Myśleli, czy wyjdą stąd żywi. – Całe szczęście, że przegraliśmy ten mecz – powiedział z ulgą trener gości, Mario Griffin”. Honduras przegrał mecz 0:3, a jego kibice zostali pobici. Spalono ich samochody, goniono po ulicach. Według relacji Kapuścińskiego, kilku poniosło śmierć, a kilkudziesięciu zostało rannych. O tym, kto zachowa szanse awansu do Mistrzostw Świata w Meksyku, miał zadecydować trzeci mecz, ale futbol już swoje zrobił: zaognił nastroje między dwoma krajami i zwiększył nienawiść.

Kilka godzin później granica między oboma państwami została zamknięta. Po miesiącu wybuchła wojna futbolowa, zwana też wojną stu godzin, bo była krótka, ale wyjątkowo brutalna. Regularna armia Salwadoru zaatakowała Honduras, bombardując kilka miast oraz próbując wedrzeć się siłami lądowymi w głąb kraju. W odpowiedzi lotnictwo Hondurasu zbombardowało ważne obiekty przemysłowe i strategiczne Salwadoru, a siły lądowe podjęły działania obronne. Kapuściński na samym początku konfliktu był w Tegucigalpie, na którą spadły bomby. Opisywał swój hotel, w którym było ciemno, podobnie jak na ulicach. Kiedy udało mu się wysłać do Polski pierwszą depeszę o konflikcie i wracał ulicami miasta, zgubił się. W pewnej chwili rozległ się huk. Okazało się, że potrącił śmietnik, którego nie widział i teraz ten toczył się w dół, a przerażeni mieszkańcy byli na niego wściekli, gdyż mógł ich narazić na śmiertelne niebezpieczeństwo. W ciągu dnia pojawiały się napisy na murach, wzywające do pomszczenia porażki 0:3 w Salwadorze, ale i do aresztowania tych mieszkańców Hondurasu, którzy żyją z Salwadorkami, bo na pewno są szpiegami. Później Kapuściński, wraz z kilkoma innymi reporterami, którzy przybyli do Hondurasu, pojechał na front. W „Wojnie futbolowej” opisał to, co działo się na polanie, na którą zwożono rannych. Ludzie leżeli na noszach albo na trawie, wokół nich kręciło się kilku sanitariuszy, którzy nie byli lekarzami. „Ranni leżeli spokojnie, cierpliwie. Najbardziej zdumiewająca była ta cierpliwość, niepojęta nadludzka wytrzymałość na ból, tak charakterystyczna dla Indian. Nikt tu nie krzyczał, nikt nie wzywał ratunku. Żołnierze roznosili im wodę, dość prymitywni sanitariusze opatrywali, jak umieli. To, co zobaczyłem, nie mieściło mi się w głowie. Jeden z sanitariuszy, z lancetem w ręku, szedł do rannego i wydłubywał z niego kule, tak jak wydłubuje się pestki z jabłka. Drugi zalewał ranę jodyną i kładł na niej tampon.” – opisywał Kapuściński. W innym miejscu pisał o umierającym żołnierzu, którego trafiło aż 11 kul. Młody, 20-letni mężczyzna miał tak silne ciało, że przez długi czas nie poddawało się, toczyło walkę. Obok ktoś kopał już dół. Sanitariusze nie wiedzieli, kim jest umierający człowiek, bo nikt go nie znał. Nie mieli nawet pojęcia, czy jest swoim czy wrogiem, bo Honduranie i Salwadorczycy, nie dość, że wyglądali podobnie, mówili tym samym językiem, to jeszcze często byli niemal identycznie ubrani, co powodowało problemy na froncie.  

Taki to był konflikt – krótki, intensywny i pod wieloma względami absurdalny. Mecz w San Salvador był jednak tylko iskrą, która wywołała wojnę. Głównym powodem konfliktu byli bowiem salwadorscy rolnicy zamieszkujący przygraniczne tereny. Salwador, najmniejsze państwo w Ameryce Środkowej, mające zaledwie 21 tys. km2 powierzchni, zamieszkiwało pod koniec lat 60-tych XX w. ponad 3 mln. ludzi, którzy w kraju, gdzie ziemie uprawne znajdowały się w rękach oligarchów, nie widzieli dla siebie miejsca. Dlatego ok. 300 tys. Salwadorczyków przekroczyło niestrzeżoną, znajdującą się w dżungli granicę z Hondurasem i właśnie tam zakładało własne gospodarstwa, bądź znajdowało pracę w fabrykach. Władze Hondurasu chciały zmusić ich do powrotu do kraju. W Hondurasie, liczącym wtedy ok. 2,3 mln. mieszkańców, to się coraz bardziej nie podobało. Imigrantów oskarżano o kradzież ziem i wkrótce weszło w życie nowe prawo rolne, które odbierało Salwadorczykom część ich gospodarstw. Otwarta wrogość pomiędzy dwoma nacjami stała się faktem, co w efekcie doprowadziło do coraz liczniejszych aktów przemocy, w znacznej mierze na tle narodowościowym. W skrajnych przypadkach obywatele Hondurasu mieli nawet torturować przybyszów, w tym również kobiety i dzieci.

Salwador z kolei obawiał się napływu dużej liczby ubogich ludzi, żądających przydziału ziemi. Wymusiłoby to na salwadorskim rządzie konieczność przeprowadzenia reformy rolnej, w tym parcelacji majątków wielkich posiadaczy ziemskich. Obawiano się, że nastroje społeczne doprowadzą do rozwoju ruchu partyzanckiego. Ponieważ granica między państwami przebiegała w terenach dzikich, co pozwalało na dość swobodne przemieszczanie się ludności między krajami, rolnicy z przeludnionego Salwadoru chętnie szukali sobie terenów pod uprawę na terytorium sąsiada. W równie biednym Hondurasie nie mogło się to podobać. W ciągu 5 dni walk wojna futbolowa przestała być operetkową ciekawostką z końca świata. Tysiące uchodźców z obu krajów, wielu z nich ciężko rannych, uciekło do Gwatemali. Konflikt trwał do 18 lipca 1969 r. W walkach mogło zginąć nawet 3 tys. ludzi. O przerwanie wojny apelowała Organizacja Państw Amerykańskich (OPA). Napięcie między Hondurasem, a Salwadorem utrzymywało się jednak aż do 1972 r. Traktat pokojowy kończący formalnie wojnę futbolową, Salwador i Honduras podpisały dopiero pod koniec 1980 r. Nie oznaczało to jednak całkowitego pokoju w tym konfliktogennym regionie. Jeszcze w 1981 r. trzech kongresmenów USA ostrzegało, że Salwador może stać się nowym Wietnamem. W 1987 r. w Gwatemali obradowali prezydenci Kostaryki, Salwadoru, Nikaragui, Hondurasu i Gwatemali i uzgodnili wreszcie plan pokojowy w tym regionie przewidujący przerwanie w ciągu 3 miesięcy wszystkich walk.

Na poziomie sportowym nie było żadnej wrogości między piłkarzami reprezentacji dwóch krajów. Ameryka Łacińska już wtedy była miejscem, w którym futbol miał olbrzymie przełożenie na politykę. Gdy podczas Mistrzostw Świata w 1970 r. ich gospodarz Meksyk pokonał w grupie Belgię 1:0 i zapewnił sobie awans do fazy pucharowej, naczelnik więzienia o zaostrzonym rygorze w tym kraju miał przeszczęśliwy biegać z pistoletem i krzyczeć: „Que viva Mexico”, a następnie strzelać w powietrze i jednocześnie otwierać cele i wypuszczać na wolność przestępców, którzy popełnili przerażające zbrodnie. Poźniej sąd miał uniewinnić naczelnika, tłumacząc, że ten działał w patriotycznym uniesieniu. Swoją książkę o wojnie futbolowej Kapuściński zakończył następująco: „Oba rządy były zadowolone z wojny, ponieważ przez kilka dni Honduras i Salwador zajmowały czołowe miejsca w prasie światowej i były obiektem zainteresowania międzynarodowej opinii. Małe kraje z trzeciego, czwartego i dalszych światów mają szansę wzbudzić żywsze zainteresowanie dopiero wówczas, kiedy zdecydują się na przelew krwi. Smutna to prawda, ale tak jest”. Trzecie spotkanie, rozegrane 26 czerwca 1969 r. na neutralnym terenie w Mexico City, wygrał Salwador 3:2. Decydującego o wygranej gola strzelił w dogrywce Pipo Rodriguez. Opowiadał po latach, że kiedy strzelił „złotego” gola, komuś rodził się chłopczyk i rodzice nadali mu imię Pipo. Salwador, po wyeliminowaniu w kolejnej fazie Haiti, zagrał w mistrzostwach świata, gdzie grając w grupie A z Meksykiem, Belgią i Związkiem Sowieckim, przegrał wszystkie trzy mecze i szybko odpadł z dalszej rywalizacji. Ale przynajmniej znów był na ustach całego świata.

W 1971 r. w Hondurasie, dzięki porozumieniu między liberałami i Partią Narodową, powstał rząd jedności narodowej z prezydentem Cruzem, lecz skandale finansowe i niegospodarność doprowadziły wkrótce do zerwania porozumienia. Po kolejnym przewrocie wojskowym w 1972 r. prezydentem został ponownie López Arellano (w latach 1972-1975), który przeprowadził ograniczoną reformę rolną, rozwijał infrastrukturę przemysłową, ale niestety utrzymywał i wzmacniał interwencjonizm państwa w gospodarce. Kraj odnotowywał w tym okresie wzrost gospodarczy. Po kolejnym zamachu stanu w 1975 r., inspirowanym najprawdopodobniej przez USA, prezydentem został płk. Melgar Castro, nastąpiło pogorszenie sytuacji gospodarczej, narastały ponownie konflikty na wsi i żądania realizacji reformy rolnej. Chłopskie demonstracje były krwawo tłumione. Kolejny pucz miał charakter przewrotu pałacowego w 1978 r., kiedy rządy przejęła junta wojskowa, z płk. Pazem Garcią na czele. Jak to junta, nasiliła ona represje i zaprzestała reform z początku lat 70-tych.

W 1980 r. odbyły się wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, a w kolejnym wybory prezydenckie. Mimo przywrócenia rządów cywilnych (w latach 1982-1986 prezydentem był Suazo Córdova), armia pod dowództwem gen. Martineza utrzymała kluczową pozycję w państwie. W 1982 r. przyjęta została nowa konstytucja. Lata 80-te XX w. to zmiana w polityce zagranicznej Hondurasu i bezwarunkowe wsparcie dla polityki USA w regionie. Zaowocowało to gigantycznym wzrostem wsparcia militarnego i finansowego USA. Kolejny konflikt wybuchł w latach 80-tych. Tym razem wywołany został przez członków byłego reżimu Nikaragui obalonych przez rewolucję sandinistowską marksisty Ortegi. Rząd Hondurasu wyraził zgodę na stacjonowanie na jego terytorium, popieranych przez USA, antysandinistowskich partyzantów contras. Podejmowali oni liczne ataki na Nikaraguę, w których uczestniczyła też regularna armia hondurańska. Konflikt trwał aż do roku 1995. W tym czasie było wiele incydentów zbrojnych i sporów dyplomatycznych z Nikaraguą.

Kolejne lata to polityczna rozgrywka między liberałami, a narodową prawicą, które regularnie zmieniały się u steru władzy. Prezydent Azcona Hoyo z Partii Liberalnej w latach 1986-1990 podjął nieudane próby osłabienia pozycji armii, włączył się też aktywnie do procesu pokojowego w Ameryce Środkowej. Nie był to dobry okres dla gospodarki kraju. Uzależnienie od pomocy zagranicznej zbiegło się w czasie z recesją regionalną, praktycznym zanikiem inwestycji prywatnych, ucieczką kapitałów za granicę, spadkiem cen kawy na rynkach światowych, które na niskim poziomie utrzymywały się przez całą dekadę. Dochód na mieszkańca wynosił na początku lat 90-tych 580$, a 3/4 populacji wegetowało poniżej progu ubóstwa wg. standardów międzynarodowych, co czyniło ten kraj jednym z najuboższych na świecie. Zresztą beneficjentami plantacji bananów są przeważnie korporacje międzynarodowe, a ceny kawy podlegają dużym wahaniom na rynkach światowych, co w połączeniu z gigantycznymi deficytami fiskalnymi czyniły gospodarkę honduraską zupełnie bezbronną wobec naturalnych cykli koniunkturalnych. Dodatkowo katastrofy naturalne, jak często występujące w tym regionie huragany dokonywały dewastacji rachitycznej gospodarki równie skutecznie jak nieudolność polityków. 

Lata 90-te pokazały, jak ciężko Hondurasowi przychodzi zmieniać swój model gospodarczy. Podjęto próby przyciągnięcia inwestycji zagranicznych, mając do zaoferowania wyłącznie liczną, ale słabo wykształconą siłę roboczą. Udało się przyciągnąć trochę firm azjatyckich z branży odzieżowej, które zaczęły szyć ubrania w Hondurasie, uruchomiono cały program prywatyzacji aktywów państwowych. Tych aktywów kraj nie posiadał jednak wiele. Siła robocza była niezdyscyplinowana, często wybuchały strajki, dług publiczny gigantyczny (236% w 1990!), aktywa przemysłowe zamortyzowane i w większości przestarzałe, a infrastruktura dramatycznie niedoinwestowana i istniejąca w stanie embrionalnym. Z takimi "aktywami" trudno konkurować nawet z sąsiadami regionalnymi.

W wyborach w 1990 r. zwyciężyła Partia Narodowa, która realizowała radykalny program oszczędnościowy, w wyniku czego wzrosło napięcie społeczne, nasiliły się represje ze strony armii oraz uległo pogorszeniu przestrzeganie praw człowieka. Prezydent Callejas w 1989 r. odziedziczył sytuację praktycznie bez wyjścia, porównywalną z Polską w tym samym roku. Uzgodnił program transformacji gospodarki z MFW i BŚ, ale nie był w stanie wypełnić jego warunków. W szczególności nie udało się zrównoważyć budżetu, opanować inflacji i zredukować długu zagranicznego, przez co nie istniały warunki do przyciągnięcia kapitału zagranicznego. Dodatkowo US AID (4,6% PKB w 1989 r.) wstrzymała wypłatę grantów, co miało oczywisty wpływ na katapultowanie długu publicznego. W zwalczaniu inflacji prezydent odniósł pewien umiarkowany sukces (10% w 1993 r.). Wzrost gospodarczy został przywrócony (ok. 4% w 1993), ale gospodarka była dalece niezbilansowana (deficyt budżetowy ponad 10% PKB). Gigantycznym problemem społecznym było masowe bezrobocie. W połowie lat 90-tych połowa dorosłej populacji pozostawała bez zatrudnienia. Dekada lat 80-tych charakteryzowała się wprawdzie relatywnie umiarkowanym bezrobociem (20-25%, chociaż to nadal szokująco wysokie liczby), ale wzrost gospodarczy nie był stymulowany przez inwestycje prywatne tylko poprzez sztucznie napędzaną konsumpcję prywatną oraz wydatki nieefektywnego sektora publicznego, zupełnie jak model wzrostu gospodarczego Polski w latach 2016-2023. Szara strefa w tych latach osiągnęła poziomy niewyobrażalne: tylko co dziesiąty Honduranin zatrudniony był w sektorze formalnym. Po wyborach powszechnych w 1993 r. do władzy wróciła Partia Liberalna. Nastąpiła stopniowa demilitaryzacja kraju i wprowadzono neoliberalne reformy ekonomiczne.

Kolejne wybory prezydenckie i parlamentarne w 2001 r. wygrała Partia Narodowa, a prezydent Maduro Joest (2002-2006) w polityce wewnętrznej podjął akcje przeciwdziałające narastającej fali przemocy. W tym celu powołał m.in. specjalny oddział policji, zajmujący się sprawą zabójstw dzieci w Tegucigalpie i innych miastach kraju. Po kolejnych wyborach w 2006 r. do władzy wrócili liberałowie z prezydentem Zelayą Rosalesem. W 2009 r. Zelaya został w wyniku zamachu stanu obalony za rzekome łamanie konstytucji, w trakcie którego został aresztowany przez armię i przewieziony do Kostaryki. W tle było wsparcie udzielone przez Honduras innemu awanturnikowi regionalnemu - Hugo Chavezowi, co oczywiście zaogniło relacje z USA (wstrzymanie importu honduraskich melonów). Władzę w kraju objął rząd tymczasowy, a p.o. prezydenta został mianowany dotychczasowy przewodniczący parlamentu Micheletti. Nie został on jednak uznany przez OPA, UE oraz ONZ. Ta ostatnia organizacja wyraziła silne poparcie dla krajowych instytucji demokratycznych i potępiła aresztowanie konstytucyjnego prezydenta. Na specjalnym posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w czerwcu 2009 r., które poświęcone było sytuacji w Hondurasie, przyjęta została rezolucja wzywająca do przywrócenia na stanowisko prezydenta Zelayi. Wzywała ona też wszystkie państwa członkowskie ONZ do nieuznawania innego rządu niż prezydenta Zelayi. Również OPA na specjalnym szczycie potępiła zamach stanu. Zamach doprowadził do pogorszenia się relacji Hondurasu z pozostałymi krajami Ameryki Łacińskiej, a szczególnie z Nikaraguą i Wenezuelą, a tymczasowy rząd Michelettiego oskarżył nawet Nikaraguę o chęć dokonania inwazji na Honduras.

Po zamachu stanu odbyły się wybory prezydenckie (2010), w których zwyciężył Lobo Sosa z Partii Narodowej. Obalony prezydent Zelaya nie wziął udziału w wyborach. Jego zwolennicy skupili się w lewicowej partii LIBRE, która stała się główną siłą opozycji. Partia została poddana represjom, a kilkunastu jej kandydatów oraz członków ich rodzin zostało zabitych w trakcie kampanii wyborczej. Po zakończeniu głosowania zarówno Lobo, jak i jego adwersarka (żona wcześniej obalonego prezydenta o dźwięcznym nazwisko Castro) ogłosili się zwycięzcami wyborów, a p. Castro zarzuciła masowe fałszerstwa wyborcze, organizując w Tegucigalpie wielkie demonstracje swoich zwolenników. Ostatecznie jednak po sprawdzeniu spisu wyborców wybory zostały uznane za przejrzyste przez Organizację Państw Amerykańskich i UE. Kolejne wybory w 2014 r. wygrał Hernández, też z Partii Narodowej, który w 2017 r. uzyskał reelekcję.

Hernández stanął przed bardzo trudnym zadaniem, gdyż jego poprzednik Lobo, realizujący kosztowne programy świadczeń społecznych, pozostawił gospodarkę z ogromnym długiem zewnętrznym i wewnętrznym. W kraju szalała przemoc, trwała wojna z gangami terroryzującymi całe dzielnice oraz z przemytnikami narkotyków. Według oficjalnych danych w skrajnej biedzie znajdowało się 6 z 8 mln. obywateli. Ponadto ponad 2-milionowe bezrobocie zmuszało mieszkańców Hondurasu do emigracji, najczęściej nielegalnej, do USA. To dlatego Trump zaproponował wówczas zbudowanie zapory na całej granicy z Meksykiem. Niemniej przesyłane przez emigrantów (nawet tych nielegalnych) transfery stały się drugim co do wielkości źródłem przychodów budżetowych Hondurasu. Pozytywnie zmiany w Hondurasie widziało wiele osób. Przełamanie systemu dwupartyjnego z pewnością stałoby się wydarzeniem historycznym i symbolicznym, ponieważ oznaczałoby zrzucenie klątwy wiszącej nad Ameryką Łacińską, opisaną przez Garcię Marqueza w „Stu latach samotności”.

Ostatecznie do przełomu doszło w kolejnych wyborach w 2022 r., kiedy prezydentem została wreszcie Xiomara Castro, żona obalonego w zamachu stanu w 2009 r. prezydenta Manuela Zelayi. Jej zaprzysiężenie zakończyło 12-letnie rządy prawicowej Partii Narodowej Hondurasu. W 2024 r. prokuratura Hondurasu wystąpiła o konfiskatę całego majątku byłego prezydenta Hernándeza, który uznała za „pochodzący z handlu narkotykami”. Stało się to w 10 dni po ogłoszeniu wyroku w historycznym procesie przed sądem w USA, w którym Hernández został uznany za winnego handlu narkotykami na olbrzymią skalę i nielegalnego handlu bronią. Prokuratura chciała skonfiskować 131 posiadłości ziemskich, 32 nieruchomości, 19 firm handlowych i lokat bankowych Hernándeza, jego żony oraz innych członków rodziny i dalszych krewnych, którzy wzbogacili się nielegalnie na interesach rzutkiego eksprezydenta. Cały ten majątek został zabezpieczony przez prokuraturę w 2022 r., kiedy doszło do ekstradycji Hernándeza do USA. Amerykańska prokuratura podała, że sieć handlarzy narkotyków chroniona w okresie jego prezydentury przemyciła do USA ponad 500 ton kokainy, a sam Hernández zarobił na tym miliony dolarów. Honduraski sąd wojskowy wydał też nakaz aresztowania dwóch generałów, którzy zeznawali na korzyść eksprezydenta przed sądem w USA, dokąd udali się bez zgody dowództwa armii. Zaraz po zakończeniu procesu byłego prezydenta jego żona Ana Garcia de Hernández, w dobrym latynosko-gangsterskim stylu, ogłosiła swój start w wyborach prezydenckich w 2025 r. z ramienia Partii Narodowej.

Sytuacja ekonomiczna w ostatnich latach Hondurasu, najuboższego po Haiti państwa półkuli zachodniej, trochę zmieniła się na lepsze, Honduras rozwijał się po Panamie najszybciej w Ameryce Centralnej i Karaibach (4,8% w 2017 r., 3,7% w 2018 r., 2,7% w 2019 r.). Pandemia Covid-19 spowodowała spadek PKB aż o 9% w 2020 r., ale już rok później gospodarka powróciła na bardzo szybką ścieżkę wzrostu PKB (o 12,5%), by w 2022 r. osiągnąć 4%. PKB Hondurasu to zaledwie 31,72 mld. USD (2022 – wszystkie dane Banku Światowego), co przy liczbie ludności 10,4 mln. daje PKB na mieszkańca w wysokości zaledwie 3040 USD. Zaskakująco pozytywnie wyglądał stan finansów publicznych kraju. Deficyt budżetowy w pandemicznym 2020 r. wyniósł tylko -4,66% PKB, ale w 2022 r. kraj wykazał nadwyżkę budżetową w wysokości 1,65% PKB. Przełożyło się to na poziom długu publicznego w wysokości 48%, co na tle innych krajów Ameryki wygląda zupełnie przyzwoicie. 

Strategiczna lokalizacja, rosnąca baza przemysłowa, próby dywersyfikacji eksportu, młoda i rosnąca populacja to niewątpliwe atuty Hondurasu. Jednak nadal ponad 48% mieszkańców żyje poniżej progu ubóstwa (2018), a współczynnik Giniego jest jednym z najwyższych na świecie: 0,48 w 2021 r., niestety z tendencją rosnącą, co skutkuje bardzo niskim odsetkiem klasy średniej w całej populacji (zaledwie 11% wobec średniej w regionie 35%). Problemem kraju jest duża przestępczość (nawet ja nie odważyłem się odwiedzić stolicy kraju Tegucigalpy, czego trochę żałuję), liczne katastrofy naturalne związane ze zmianami klimatycznymi oraz emigracja spowodowana niskim poziomem życia oraz bliskością ziemi obiecanej - USA. Ostatnio zauważalna poprawa konkurencji gospodarki honduraskiej stanowić może wreszcie dobrą perspektywę dla najuboższych mieszkańców, jeszcze do niedawna zupełnie pozbawionych programów społecznych, zabezpieczenia emerytalnego czy zdrowotnego. To ewenement na skalę światową. 

Honduras jest niezwykłym krajem, pełnym sprzeczności, gigantycznymi dysproporcjami społecznymi, ale fascynującym swoją historią. Polecić mogę wyspę Roatan, która urzeka pięknem krajobrazów i jest bardzo bezpieczna. W interiorze wskazana jest duża ostrożność ze względu na powszechną pospolitą przestępczość. Niemniej kraj absolutnie godny zobaczenia i dłuższych odwiedzin. W końcu jego mieszkańcy są potomkami walecznych i dzielnych Majów. 






29 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

O mnie

Ekonomista, finansista, podróżnik.
Pasjonat wina i klusek łyżką kładzionych.

Kontakt
IMG_4987.JPG
Home: Info

Subscribe Form

Home: Subskrybuj

Kontakt

Dziękujemy za przesłanie!

Home: Kontakt
bottom of page